szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Dziecko (wychowanie, zabawy, rozwój, dieta, przedszkola, itp)
temat - 0 czy 1 - co ze szkołą?


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 5 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, następna
Napisano: Treść:
Goga66
2011-04-10
Email
Mamusie 6 i 7-latków. Ciekawa jestem jaką decyzję w tym czy zeszłym roku podjęłyście - zerówka czy 1 klasa od razu i dlaczego? Ja Zu od razu do 1 klasy. Ma już sporą wiedzę i zainteresowania na wyrost, zaczyna czytać i trochę liczy, pisze koślawo ale pisze - radzi sobie z ubieraniem i sznurowaniem butów. Poprawnie mówi chociaż r ma trochę miękkie czyli takiego rrrrrrrrr dźwięcznego nie wypowie. Za to wymyśla piosenki, opowiadania i wierszyki, mówi, ze nudzą już ją zabawy w przedszkolu. Problem jest taki, ze jest straszliwą indywidualistką, zawsze ma swoje zdanie na każdy temat i potrafi z uporem maniackim przy nim trwać. może mieć ciężko.... :( Jest też przesadnie ambitna...
Kamila
2011-10-23
15:58:26
Email
Oj cały czas z dziećmi to nie wiem kto by wytrzymał :) nie tęsknię jednak za pracą, gdy wyjeżdżałam po 6 a wracałam dobrze po 18. Dużo mnie omijało w dorastaniu Kini. Jeśli chodzi o kradzież, bardzo boli fakt, że to syn znajomych. Często u nas bywali, razem imprezowaliśmy, nocowali u nas - to jest cios dla nas - dla nich nie tak bardzo... i to też dodatkowo dziwi i boli. No ale nic, człowiek uczy się całe życie. Nie rozumiem podejścia rodziców, gdy dziecko rozrabia w szkole, nie słucha nauczycieli a Oni (rodzice) potrafią powiedzieć, że to wina nauczyciela bo ich dziecko w domu jest grzeczne... i że to z kobitą jest coś nie tak skoro nie potrafi sprawić by dziecko było posłuszne.... to dopiero pierwsza klasa a co będzie dalej?
Goga66
2011-10-23
16:41:07
Email
Dziwi mnie, że ci rodzice nie są przerażeni zachowaniem dziecka. Ale niestety to ich dziecko i oni sami kiedyś mogą zapłacić za tę beztroską postawę. Teraz chcą żeby szkoła wychowywała dziecko. Wygląda na to, ze sami nie chcą i nie potrafią i dotychczas nie potrafili tego udźwignąć.
Szkoda dzieciaka.
Co do pracy - sama najchętniej bym pracowała na 1/2 etatu ale w naszym kraju niechętnie do tego podchodzą ew. pracodawcy
kyja
2011-10-23
20:05:27
Email
Kamila nieźle z tą kradzieżą! kurcze, człowiek zje beczkę soli...Dziwi mnie też podejście wielu rodziców do nauczycieli: że to nauczyciel ma wychować tak naprawdę dziecko. I że jest ono aniołkiem w domu i w ogóle jest genialne, tylko ta zła nauczycielka się uwzięła na małego geniusza, ech.Prawdę mówiąc nie lubię takich rodziców.Czy oni nie widzą, że zachowanie dziecka w szkole czy przedszkolu to tak naprawdę odbicie tego, co dzieje się w domu?Mądrzy nauczyciele od razu wszystko wyłapią. Chociaż i niemądrzy też się trafiają, jak wszędzie. Też mam marzenie o pracy na niecały etat, na 3/4 byłoby w sam raz:) U nas pasowanie będzie 27 października, z tego co wiem, dzieci będą mieć maski zwierzątek:) Misiek będzie mówił zwrotkę wiersza:) Pójdę na pasowanie z Jagodą, akurat w porze jej drzemki:) Co do brzydkich zachowań dzieci w szkole: raz kolega z klasy (od zerówki bił inne dzieci) bez żadnego powodu uderzył Michała na lekcji angielskiego. Powiedziałam o tym incydencie wychowawczyni, i że nie chcę, aby Michał był z tym chłopcem sadzany na innych lekcjach (normalnie siedzi z dziewczynką:)), wychowawczyni obiecała rozmowę z rodzicami, zwłaszcza, że była to druga skarga na tego chłopca. Jak na razie, jest spokój z tym chłopcem.
aska
2011-10-24
09:49:44
Email
Ja do 3 roku zycia Oli bylam na wychowawczym. To byl cudowny okres. Owszem padalam ze zmeczenia, bywaly dni zalamania, tesknilam za praca. Opieka nad dzieckiem jak wiecie nie jest latwa. Jest co robic. Ale moglam wychowac corke sama. Dac jej sporo milosci i swojego czasu. Gdy Ola poszla do przedszkola ja wrocilam do pracy. To byly szalone lata. Jak pisalam sporo czasu spedzalam w biurze. Nie bylo mnie w domu. Tak jak Kamila wspomniala wiele sie traci. Ja przyznam ze i nam wiele ucieklo. Wiedzialam ze tak bedzie ale gdy zostalam w domu na zwolnieniu przy kolejnej ciazy zdalam sobie sprawe ze stracilam tak duzo. Ola owszem opiekowaly sie babcie ale to sprowadzalo sie glownie do opieki by nic sie dziecku nie stalo, by nie bylo glodne. O wychowaniu i wpajaniu jakichs wartosci mozna zapomniec. Spora czesc dnia zreszta i tak spedzala w przedszkolu. Teraz nadrabiamy stracony czas. Mamy Michala i jestesmy szczesliwi. Marze o pracy na pol etatu lub 3/4. Moze uda mi sie znalezc przynajmniej cos na miejscu bo firma w ktorej pracuje znajduje sie w katowicach i sporo czasu zajmuje dojazd zwlaszcza przez korki. To jest koszmar gdy stoisz w korku ponad godzine bez celu i bez sensu a dziecko wydzwania kiedy wrocisz. Marnujesz czas w korku ktory moglabys spedzic z dzieckiem. Z tych wlasnie powodow rozwazam kolejny urlop wychowawczy. Lubie prace, sprawia mi przyjemnosc ale nie takim kosztem jak w ostatnich latach. Nie wiem tez jaj wy to odbieracie ale duzo mowi sie, ze mamy odczuwaja presje, ze powinny zostac w domu i poswiecic sie dziecku. Natomiast ja odczuwam zupelnie innego rodzaju presje. Mnie dziwia sie wszyscy ze chce zostac w domu i zajmowac sie dzieckiem, bywa ze czuje sie gorsza bo nie chce oddac dziecka babci lub opiekunce. Czuje takie naciski ze strony otoczenia ze sama nie wiem co robic, jaka decyzja bedzie sluszna. Wracac do pracy czy zostac na wychowawczym. Idealńym rozwiazaniem bylaby praca elastyczna. Chyba wtedy bylabym najszczesliwsza. Gdybym mogla zostawic dziecki tylko na kilka godzin a w tym czasie sie realziowac, oderwac od obowiazkow domowych to byloby idealnym rozwiazaniem. Ale tak pewnie chcialaby kazda mama. Ale rozgladam sie, moze uda mi sie znalezc takie rozwiazanie.
aska
2011-10-24
09:56:02
Email
Co do kradziezy - dramat! Kinga musi czuc sie nie swojo. Ja w szkole podstawowej zostalam okradziona (skradziono mi kurtke). Pozniej okazalo sie ze to kolezanka z sasiedniej klasy z naszego osiedla uczucie potworne, pamietam to do dzisiaj. Ale tak jak piszecie, sa rodzice, ktorzy nie potrafia spojrzec na swoje dzieci obiektywnie. To piekne, ze wierzymy w swoje dzieci, ze sa dla nas wszystkim ale nie czarujmy sie. To male osobowosci i nalezy czasami spojrzec na ich zachowanie z boku i reagowac.
aska
2011-10-24
10:18:52
Email
Moja ola zakumplowala sie z bardzi rezolutną, rozgarnietą i sprytną dziewczynką. Byllismy zadowoli, uważałam ze będą sie nawzajem mobilizowaly do nauki. Wspieraly. Jej rodzice to fajny ludzie. Fajni, mądrzy i przyjaźnie nastawieni. Natomiast dziewczynka..... Przepraszam, ze tak brutalnie to okresle ale z niej jest mała żmija. Zmienia koleżanki bardzo często. Zresztą zakumplowala sie z ola zostawiajac inną kolezanke. Dogaduje Oli chcac ja gnebic. Np pracuja na lekcji tamta zakonczy zadanie, zerka do oli i z pogarda" ty dopiero tu?" i tak do znudzenia za kazdym razem. Zbuntowalam ole chcac by sobie sama radzila i na takiego rodzaju tekst zerknela do jej zeszytu i odpowiedziala " ooo a ty jak zawsze brzydko". Wyskakuje do oli z tekstem a ja mam lepsze to czy tamto i wymienia. Np tuz przed lekcja zbiera rzeczy z biurka i przesadza sie gdzie indziej. Lub w trakcie lekcji mowi do oli " juz nie jestes moja kolezanka" na co moja ola jej odpowiada to twoj problem mozesz sie przesiasc. Np pani skorzysta z jej ksiazki w trakcie lekcji a ta do oli " a tobie pani nigdy nie bierze ksiazki" . Gdy ustawiaja sie dzieci rano w parach dziewczynka po trupach przepycha sie do przodu by trzymac pania za reke. Oli podgaduje ze robi brzydko, zle ze nie tak trzeba. Wspominalam wam ze ola mi ladny zeszyt ( ta dziewczynka rowniez) ze dostaje wpisy z pochwalami. Pisze ola juz piorem ze stalowka nie kulkowym. Radzi sobie. Na co slyszy od malej w trakcie lekcji pani bedzie zla ze takim piorem piszesz bo wyglada jakbys pisala dlugopisem ( gdzie ola pisze juz tym piorem bardzo dlugo). Moglabym tak jeszcze dlugo pisac. Podejrzewam, ze dogaduje tak kazdej dziewczynce z ktora siedzi. Dla mnie te dogaduszki sa smieszne ale wiem ze dla oli czy innego dziecka moze to byc powazny problem. Staram sie nie bagatelizowac. Nie wiem czy dobrze robie kieruje sie intuicja, ale nie chce ingerowac. Wspieram ole w domu ale chce by sobie radzila sama w takich sytuacjach. Moze mam zle podejscie ale podpowiadam jej jak rzucac riposte. Jak sie odgryzc madrze, ze spokojem i nie wdawac sie w pyskowke. Niby wolalabym aby nie znizala sie do jej poziomu ale z drugiej strony nie moze pozwolic by ta wchodzila jej na glowe. Jestem zaskoczona, ze juz male dzieci moga byc tak zlosliwe. Ale zauwaze, ze patzrac obiektywnie jest to dziewczynka ktora da sobie rade w zyciu. Po trupach i za wszelka cene ale sobie poradzi. Jest sprytna, nie glupia. Wydaje sie bardzo rezolutna ale cholernie zlosliwa. A rodzicow ma naprawde fajnych tak jak wspominala wyzej.
Kamila
2011-10-24
11:00:13
Email
Kinga też czuje się z tym źle, że kolega a nie ktoś obcy ją okradł... a rodzice odsunęli się od nas, niby jak rozmawialiśmy o sprawie rozumieli sytuację, byli źli na syna, dostał karę, ale teraz jesteśmy tylko na "cześć" - co powiem szczerze odpowiada mi.. a syn dalej sterczy pod sklepikiem, pani ze świetlicy mówi,że: matka kasy nie daje a On wciąż kupuje.. wyrywa też od dzieci słodycze, bo przynoszą to ciastko to gumę, ja też kini daję, by nie kupowała w sklepiku, to jak tylko wyciągnie gumę On od razu przychodzi i prosi, a ta daje... za to chłopiec nie częstuje :) powiedziałam to jego matce a Ona: że to dziwne, bo w domu ma słodyczy do obucha (kłamstwo) i.. widzicie co tu więcej pisać. Co innego kobita robi a co innego mówi. Kinga w piątek opowiadała, że chciał teraz pożyczyć od niej pieniądze, od innych dzieci też pożycza..a matka mówi, że ON ZNAJDUJE CIĄGLE PIENIĄDZE... mam koleżankę, która jest nauczycielką i pracuje w tej szkole i mówi: pracuję tutaj 6 lat i jeszcze nigdy złotówki nie znalazłam :) mam też jakiś taki żal do siebie, że "wprowadziłam" tę rodzinę do naszego życia... że nie przewidziałam tego - wiem, wiem, nie mogłam, ale jakoś tak mi źle... a dzieci są okropne, tak, bardzo wredne, nie miłe i takim z miękkim sercem jak moja będzie ciężko... nie rozumiem podejścia rodziców! Chore! Bije się na boisku z chłopakami, wyzywa na świetlicy: jesteś jak zasrane majtochy - a mama mówi: że moje dziecko jest za wrażliwe, że dzieci takie są hahahaah rozwaliła mnie na maksa tym tekstem!
Kamila
2011-10-24
11:05:30
Email
Jeszcze co mnie denerwuje: umawiamy się na Dzień Nauczyciela z rodzicami, że robimy zrzutkę na kwiaty i żadne dziecko nie przynosi nic dodatkowo. Ok, wszyscy są zgodni na zebraniu :) co się okazuje w dniu nauczyciela? Kilkoro dzieci przynosi czekoladki :) mądra pani, wszystko rozdzieliła między dzieci :) wrrrrrrrrrrrrrrrrrr
Goga66
2011-10-24
19:22:38
Email
No to ja widzę - na razie nie mogę narzekać. Nikt się nie wychylił z osobistymi prezencikami dla pani.
A dzieci to niestety okrutne stworzonka. Ja uczę Zuzi empatii (pewnie bedę sobie jeszcze za to w brodę pluła) Pokazuję chorych, brzydkich, grubasków, upośledzonych, o innym kolorze skóry. Mówię, że zdarza się, że inne dzieci z takich się smieją i nie chcą bawić. Proszę, żeby wyobraziła sobie siebie na miejscu takiego dziecka. Tłumaczę, że takie dziecko w równym stopniu potrzebuje przyjaźni. Na razie efekty sa super, bo już zareagowała na niegodziwości.
Zuza w przedszkolu miała taką koleżankę, która wszystkim wmawiala, że są brzydsze, głupsze, krytykowała ich rysunki, stroje, zabawki itp. Najpierw Zuzę to bolało, że jej ukochany piesek czy kotek został odrzucony przez koleżankę. Jednak rozmawiałyśmy sporo i nauczyła się"olewać" uwagi i nie brać do siebie. Tłumaczyłam, że gusta są różne, każdy może mieć swoje zdanie ale nie powinien ranić innych. Na przykładzie tej dziewczynki uczyłam jak nie robić przykrości innym krytykując to co dla nich ważne. Te nauki na szczęście nie idą w las. Póki co, mam empatyczne i wrażliwe na innych dziecko. Mam nadzieję, że taka pozostanie i że nie oberwie jej się od życia za zbyt miękkie serce.
Anna
2011-10-25
16:48:02
Email
Tak to już w życiu jest, że zawsze trafi się jakaś czarna owca i uprzykrza życie innym. Swoja drogą czasami bywam zaskoczona przebiegłością i wyrachowaniem niektórych dzieci. Miłosz niestety bywa bardzo naiwny bo sam oszukać nie potrafi (przynajmniej na razie) i strasznie mi go szkoda gdy muszę go sprowadzić na ziemię. U nas wszkole nie ma sklepiku i teraz sobie myślę że chyba dobrze, bo dzieci pieniędzy nie noszą, przynajmniej ja nie daję, chyba że jakaś klasowa składka.
Kamila
2011-10-25
20:52:15
Email
Ania, pewnie, że dobrze, że nie ma sklepu. Moja miała pieniądze na SKO, zapomniała książeczki, moja wina, sprawdzałam plecak, nie włożyłam, Ona wyciągnęła pieniądze w klasie, chciała wpłacić, zorientowała się, że nie ma książeczki, kolega przyuważył i z drugim wyciągnęli pod jej nieuwagę.. moja też dobra dusza.. mieszkamy na wsi, mieliśmy latem rozłożoną ogromną trampolinę, przyjechały na działki letniskowe 2 dziewczynki w wieku mojej, przyszły zapytać się czy mogą poskakać, ja, ze tak.. potem Kinga chciała się z nimi pobawić, pozwoliłam jej iść do nich, a te uciekały od niej i nie chciały się bawić.. powiedziałam, że następnym razem jak przyjdą i będą chciały skakać powiedz NIE. A Ona dlaczego? :) Przecież jak ja chcę by skakały.. to niech skaczą.. u nas w klasie na szczęście nie ma podgadywania przez dzieci, że Ty ładnie piszesz a Ty brzydko. Nauczyciel od razu reaguje.
aska
2011-10-28
09:14:30
Email
U nas Pani pewnie rownież by zareagowała gdyby to słyszała. Dziewczynka, o której pisałam ma dwie twarze. Po cichu gnębi koleżanki natomast przy pani jest zupełnie inna. Pani ją odbiera jako dobrą uczennicę, zaradną, sprytną dziewczynkę, na której może polegac, ktora potrafi wiele spraw zalatwic. I tak faktycznie jest. Nie dziwie sie pani, ze ja lubi bo nie ma powodów by było inaczej. Szkoda tylko, ze jest nie miła dla rowieśników gdzies po cichu tak by pani nie widziala. Dziewczynka nie skupia sie na tym co dobrego reprezentuje soba ale bardziej na tym co zlego zrobi inne dziecko. Przykład z wczoraj. Pisali sprawdzian z angielskiego. Wychodzi mama dziewczynki, ktora sobie nie bardzo radzi, nie chce sie uczyc i chwali sie mnie, ze jej corcia dostala 4. Byla dumna i zadowolona. Ja pogr atulowalam i jej i tej malej. Przy tej rozmowie byl tata zolzy o ktorej pisze. Wychodzi ze szkoly moja ola z zołza. Tata pyta zołzy a Tobie jak poszlo. Na co ona nie mowi o sobie tylko przy nas wszystkich: a pani musiala przesadzic ole (tamta dziewczynka rowniez ma ola na imie) bo podgladala do weroniki i przepisywala od niej. Nie pisala sama sprawdzianu. O jak mnie to wkurzylo. Jaka mala skarżypyta. Kto ja o to pytał. Tata chcial wiedziec jak jej poszlo. Widze ze tej mamie glupio juz nawet nie wiem jak tamta ola. skwitowałam, ze w zyciu tzreba byc sprytnym. I skoro dostala czworke to widac pani uznala ze na ta czworke umie. Nie znoszę takich dzieci. Ja moja ole buntuje. Powiedzialam jej ze ma sie bronic przed zolza. Wyjasnilam jej co ona robi zle i ze nie wolno dokuczac kolezankom, nie wolno dokuczac nikomu. Trzeba byc milym uprzejmym pomagac sobie nawzajem. Jednak gdy ktos nadepnie jej na odcisk ma byc dla niego taka by popamietal i wiecej jej w droge nie wszedl. I powiem, ze zaczyna sobie radzic. Bo moja ola jest za delikatna. Moze zle ja ucze ale chce by radzila sobie z takimi ludzmi jak nasza zołza bo jeszcze nie raz spotka na swojej drodze takich ludzi jak ona. Korcilo mnie juz by isc do pani by je przesadzika, by pogadac z jej rodzicami ale nie, jesscze nie. Chce by ola sobie poradzila sama. I widze ze daje rade. Albo ja ignoruje albo odpowiada jej ze stoickim spokojem tak ze tamta nie wie co powiedziec.
Anna
2011-10-28
19:14:57
Email
Asiu, z tego co piszesz faktycznie u was w szkole jest wysoki poziom. Czy dzieci piszą też po angielsku? Dla dzieci zdolnych i ambitnych to super, dla pozostałych to może być spory problem. W ubiegłym roku u nas w przedszkolu, pani narzuciła spore tempo z angielskiego. Co parę lekcji robiła konkurs ze znajomości słówek z danego przerobionego zagadnienia np. pojazdy, owoce, ubrania itp. Miłosz podszedł do tego bardzo ambitnie rywalizował z dwoma dziewczynkami z grupy i naprawdę próbując mu jakoś pomóc sama miałam sporo roboty. Natomiast z tego co wiem rozbieżność w opanowaniu materiału przez dzieci była olbrzymia. Trzymam więc za Was kciuki, nie dajcie się pokonać małej złośnicy.
Kamila
2011-10-29
16:11:17
Email
Asia, sprytem nazywasz ściąganie? Kurcze, chyba nie bardzo... moja pojechała w czwartek na wycieczkę do teatru, kupiła sobie w KFC jakiegoś tam pieska za 5zł, położyła go na siedzeniu w autobusie, poszła do wc no i ukradli jej.. były dwie klasy, jej i 3, większe dzieci, pani zapytała kto zabrał oczywiście nikt się nie odezwał.. płacz w domu, żal... powiedziałam, by chowała to na czym jej zależy a jak coś zginie od razu informowała...
Anna
2011-10-29
17:08:39
Email
Kamila, widzę ze u was jakiś większy problem ze znikaniem rzeczy, a jak inne dzieci nikt się wiecej nie skarży że coś ginie? Miłoszowi w pierwszym tygodniu zginał tornister, pojechali na basen, tornistry zostały na swietlicy i jak wrócił to jego plecaka nie było. Pani się okropnie przejeła, ale ponieważ na świetlicy były jeszcze dwa takie same, byłam przekonana, że ktoś się pomylił, więc nie robiłam rabanu wrócilismy do domu bez tornistra. I rzeczywiście zaraz po moim powrocie do domu zadzwoniła jakaś mama z pzreprosinami (adres i numer telefonu był w środku) i plecak odniosła.
kyja
2011-10-29
23:32:38
Email
u nas już po pasowaniu - Michał mówił fragment wiersza i był przedstawicielem wraz z dziewczynką swojej klasy przy ślubowaniu przy sztandarze. Był okropnie przejęty, zaczął się uśmiechać dopiero, gdy dostał upominek;]] Ja tam się nie szczypię - gdy ktoś bez powodu dokucza Miśkowi na lekcji, zgłaszam to wychowawczyni, niech zdusi zło w zarodku;]Misiek jest spokojny, nie ma zachowań agresywnych, nie umie oddać, czasem się obawiam jak kiedyś sobie poradzi...A kradzieże w szkole to zmora, u Miśka w klasie dzieciom zaczęły znikać pieniądze;[ Kamila, biedna Kinia-zaczęła się szkoła i od razu doświadczenia z kradzieżą;[[
aska
2011-11-03
10:36:52
Email
Anna - nie, nie piszą jeszcze dzieci po angielsku. Uczą sie tylko slówek na pamięć. A sprawdzian wyglądał w ten sposób, że dzieci mały obrazki na kartkach i ze sluchu mialy zaznaczać o czym mówi pani. Kamila- chyba nie do końca zrozumiałaś moj wpis. Tekst, ze w życiu trzeba byc sprytnym w odpowiedzi na sciąganie oli, koleżanki mojej oli byl wynikiem obrony jej przed wspomnianą juz w tekście zołza-skarżypytą. Chciałam cos powiedzieć by utrzeć jej nosa. A co do tych kradziezy. Kurcze, nie fajnie Kinga zaczęła szkołe - rozczarowaniem do kolegów i koleżanek. I ciągle przytrafia się to Kini. To przykre.
Kamila
2011-11-03
11:06:49
Email
Też mi jej szkoda, okropnie, ale chyba nie jest źle, bo nadal chodzi chętnie, teraz jak były te wolne dni, to była smutna, że nie idzie :) będzie dobrze, no nie? Dziwne tylko to, że z rodzicami tego chłopca, który zabrał jej te pieniądze nie jest już tak jak wcześniej... przyjaźniliśmy się, ale widać nie przetrwało to tej próby..
Goga66
2011-11-03
12:00:49
Email
Może nie potrafią uporać się ze wstydem i w ten sposób uciekają przed stanięciem twarzą w twarz z faktami...? A może są po prostu tacy jak ich dziecko i nie warto żałować przyjaźni? Mam nadzieję jednak, że są normalni i wyciągną wnioski i jakaś rozmowa z synem się odbyła.. A będzie dobrze!
Nawet jak bardzo chcemy, nie powinniśmy chronić dzieci od rozczarowań - muszą się hartować w ogniu, choć serce rodziców boli :(
Kamila
2011-11-18
12:07:29
Email
Nie wnikam już, czy dają radę to ogarnąć czy nie.. chciałam normalnie to załatwić, pogadać, wyciszyć, ale nie da się. Trudno. Szkoda mi mojego dziecka, bo np wczoraj poszłam spotkać się z koleżanką (jechałam na wywiadówkę do Kini to przy okazji wpadłam na kawkę do kumpelki), mała pyta się gdzie jadę, ja, że do koleżanka. A ma dzieci? Ma, synka, chodzi do 3 klasy. A Ona: ale nie kradnie pieniędzy...? Ufffffffffffff a wywiadówka bardzo miła, moja córa w pierwszej piątce w klasie co do nauki :) duma mnie rozpiera :) andrzejki organizuję, będziemy w lokalu, tam karaoke (biorę swoje, bo mam cały osprzęt), wróżby, konkursy :) szkoda, że rodzice nie garną sie do pomocy w organizacji... potem w planach jeszcze wizyta w starym młynie, by dzieci zobaczyły jak powstaje mąka i na koniec pojedziemy do piekarni. A co tam u Was?
Anna
2011-11-19
10:31:28
Email
U nas wreszcie od listopada zaczęła się normalna nauka czyli pisanie, czytanie, liczenie. Najwięcej pracy mamy z nauką pisania, z pozostałymi rzeczami nie ma problemu. Kiedyś był krótki tekst do nauczenia się (wg Miłosza na pamięć), właściwie to umiał go już jak wrócił ze szkoły. Poczym okazało się że owszem trzeba było się nauczyć, ale czytać, tylko jakoś dziwnie zbyt łatwe mu sie to wydało. Wywiadówka u nas dopiero we środę, więc zobaczymy co i jak.
Goga66
2011-11-28
12:06:22
Email
U Zuzi dużo odrabiania lekcji. Coraz więcej. Czasem i ponad 2 godziny jej to zajmuje :(
Kamila
2011-12-01
08:14:01
Email
Goga aż tak? U nas dużo aż tak nie zadają, za to sporo robią na lekcjach, są już w połowie książki grudniowej. Do domu raczej jakieś prace plastyczne, strona literek do napisania, czytanie. Moja kocha szkołę, bardzo jej się podoba - cieszy mnie to bardzo :) a jeszcze bardziej to, że jednak Konrad pójdzie jak 7 latek :) wczoraj w przedszkolu miał bal owocowo- warzywny, zrobiliśmy strój jabłka, wyglądał odlotowo (foto na blogu). Jutro andrzejki, jestem w 3 klasowej, więc spraw organizacyjnych mam sporo, sprzęt grający muszę dowieźć, karaoke, piekę ciastka z wróżbami, sporo 70szt, zaraz biorę się do pracy :) potem dzieciaki 5. grudnia mają mikołajki (po 10zł na paczki) a 7.12 organizujemy wycieczka do piekarni, młyna i do św. Lipki (sanktuarium maryjnego) - jadę z dzieciakami :) No i mamy grudzień dziewczyny! Jakie plany na święta? Ania, jak tam po wywiadówce? :)
Goga66
2011-12-01
12:09:22
Email
U Zuzi były podobno fajne Andrzejki ale ją z racji choroby ominęły. !0-ego rokroczny kiermasz świąteczny, na którym klasy sprzedają świąteczne towary przez siebie robione - to znaczy glównie przez rodziców robione - w przypadku najmłodszych -stroiki, pierniczki, kartki, ozdoby choinkowe - my z Zuzą produkujemy aniołki i mikołajki do powieszenia na choinkę. Zuzia głównie koty, których na pewno nie odda do sprzedaży :D. W ostatni weekend ściągnęłam moją przyjaciółkę (zaleta mieszkania w domku a nie ciasnym mieszkanku) i przez wieczór sobotni i przedpołudnie niedzielne razem produkowałyśmy różne ozdóbki. Jej fajnie wyvchodziły anielice z cyckami i bałwany. Na mikołajki mamy pieniądze, które wpłacaliśmy trójce klasowej na rózne okazje. Chyba dostaną pacynki po 10 zł -są koty, psy i kaczki. Szykują też szopkę. Zuzia jak co roku (bo w przedszkolu też grałą) zagra anioła. Ma dziewczyna szczęście - ja tez, bo przebranie mam z zeszłego roku :D
Anna
2011-12-02
17:53:19
Email
Kamila, podziwiam Cię za zapał i zaangażowanie w sprawy klasowe jak znajdujesz na to czas?. Super jak znajdzie się ktoś taki wśród rodziców a jak jescze uda mu sie pociągnąć za sobą innych to naprawdę dużo można zdziałać. U nas tak było w zerówce. Teraz jest trochę trudniej, klasa jest duża i jeszcze nie udało nam się zgrać może trzeba trochę więcej czasu. A na wywiadówce no cóż, pani miała całą listę problemów takich natury ogólnej, jak zwykle tyczących się głównie tych nieobecnych. Indywidualnie o dzieciach nie mówiła praktycznie nic, ale miłe zaskoczenie dla mnie, zeszyt Miłosza znalazł sie wśród trzech przykładowych które pani miała ze sobą jako wzorowo prowadzone. A tak poza tym samej nauki nie ma może tak dużo, ale od czasu do czasu jakaś dodatkowa praca czy konkurs, więc jest co robić. Ostatnio ćwiczyliśmy piosenkę angielską na konkurs i udało się I-wsze miejsce w eliminacjach klasowych, taki mały sukces, ale cieszy, głównie dlatego że udało mu się pokonać nieśmiałość, jeszcze rok temu byłoby to niedopomyślenia.
Kamila
2011-12-04
10:31:01
Email
Brawo Miłosz! Ach jak takie sukcesy cieszą :) Nasze andrzejki bardzo udane, były tańce, konkursy, wróżby, nie powiem narobiłam się sporo, ale warto było - dzieciaki zachwycone! A skąd biorę czas? Nie wiem :) jestem takim typem, że za długo nie usiedzę na tyłku :)
aska
2011-12-08
08:43:45
Email
My również spędzamy bardzo dużo czasu nad lekcjami. 2-3 godziny to standard. Mam wrażenie, że narzucono im spore tempo. Ola sobie radzi ale co ze slabszymi uczniami? Cieszę się bo nie muszę jej zaganiac do nauki. Wpadła w pozytywny wir - odnosi sukcesy bo sie przyklada, a przykłada się bo wlaśnie odnosi sukcesy. Duzo wlozyla w to pracy ale widzi sens. Dzisiaj jedziemy odebrać nagrode za wyróżnienie w konkursie " ptasia jadlodajnia". Razem z tatą zrobili karmnik wg projektu oli i spodobał się. Ktorego dnia przychodzi olcia do domu i mowi ze pani zrobila sprawdzian z matematyki dla tych którzy chcieli wiec sie zglosila i napisala. Kilka dni poźniej przynosi do domu dyplom za zajęcie drugiego miejsa w konkursie matematycznym. Okazało się, ze to nie był sprawdzian a konkurs. Fajnie bo poszła pisać tak z marszu i sobie poradziła. Radzi sobie fajnie. Sprawdziany ma zazwyczaj napisane na 100% punktów. Kurcze ale sie rozpisalam i sie chwale. Ale duma mnie rozpiera. Jest sie czym chwalic - tak sie cieszę ze sobie radzi i mam nadzieje, ze to sie nie zmieni.
Goga66
2011-12-08
23:13:16
Email
No to gratulacje dla zdolnych i pracowitych. Zuzia sobie radzi też. Sprawdziany na ogół też na 100 proc. Jednak wyraźnie widzę olewcze traktowanie rzeczy, których nie lubi i jak mówi - nudzą ją - tj. pisania i kolorowania. Uważa to a nudę i oczywiście cieszą ją oceny na poziomie 5 (na 6 to te gryzmoły nie zasługują ;) ) ale nie widać dążenia do poprawienia czegoś. Woli rozbudowywać swój świat fantazji. Nie wdała się w mamusię i z mojego pkt. widzenia to dobrze. Ja byłam ta zdolna i ambitna i chciałam być we wszystkim dobra jeśli nie najlepsza. Głupie to było i nerwicą żołądka oraz histeriami np. z powodu 3 ze sprawdzianu z historii, się kończyło. Mam nadzieję tylko, że moje dziecko nie przegnie w drugą stronę. Jest ciekawa wszystkiego, chłonie wiedzę przewyższającą zakres 1 klasy, ale to co wymaga powtarzania i żmudnej pracy nudzi ją okrutnie. Poniekąd ma rację, że nie jest takie ważne czy literka jest za chuda czy za gruba, koślawa czy nie... Ale oczywiście na razie nie mogę jej tej racji przyznać, bo całkowicie oleje... I tak kiepsko znosi ślęczenie nad pracami domowymi :(
Kamila
2012-01-11
09:53:18
Email
Co słychać? Kiedy zaczynacie ferie? My 23 stycznia. Zapiszę chyba Kingę na zimowisko, będą chodzili na lodowisko, na basen, do kina (mamy nowiuście, 3D) zajęcia od 9 do 14, 3 posiłki, nie wiem jak finansowo to wygląda, ale dziś się dowiem :)
Goga66
2012-01-14
21:52:14
Email
U nas ferie się właśnie zaczynają. Za krotki odstęp od 3 Króli :( W domu spędzamy, może do kina pochodzimy, znajomych z dziećmi pozapraszamy...
Anna
2012-01-15
12:47:42
Email
My do ferii jescze mamy trochę czasu, dopiero w lutym. Super byłoby gdzieś pojechać, może chociaż na weekend, marzy mi się rodzinna nauka jazdy na nartach, ale zobaczymy jak będzie z urlopem. Część ferii na pewno u dziadków na wsi. A pierwsze półrocze minęło nie wiadomo kiedy.
Kamila
2012-01-25
09:01:17
Email
U nas pierwszy tydzień ferii :) młoda zadowolona, byli w kinie (mamy nowe, 3D), wczoraj w muzeum, jedzenie mówi, że pycha, 3 posiłki a płaciłam tylko 90zł :) semestr oki, wywiadówka mega szybka, 5 minut :) moja w klasowej 5 lepszych uczni, ale jak zobaczyłam ocenę końcową to ma za "pilność i aktywność" - tylko 5, wszędzie 6 a tu 5 :D muszę z nią pogadać, bo zapomniałam szczerze mówiąc hahah pani zwróciła uwagę by zeszytów pilnować, by były bardziej czyste, nie pogniecione - takie jak u Oli naszej Asi :) co u Was słychać, piszcie! Duuuużo śniegu na Mazurach i dziś sypie i sypie :)
Goga66
2012-01-25
23:16:50
Email
Naprawdę macie wpisane oceny ? U nas tylko opisowo zgodnie z wytycznymi MENu.
Jutro na 2 dni zmykamy na Podlasie do koleżanki przedszkolnej Zuzi, która się tam z mamą przeprowadziła półtora roku temu. A potem już ostatnie dwa dni laby i szkoła...
Kamila
2012-01-26
08:16:00
Email
Mamy taki arkusz kalkulacyjny, mam z obu szkół podobne opinie. Opisówka ma być na koniec roku. Angielski tylko opisany.
Anna
2012-01-26
21:08:39
Email
U nas też oceny opisowe, ale ja osobiście chyba wolałabym normalne oceny, bo co z tego że wiem co dziecko potrafi jak nie wiem ile wiedzieć i umieć powinno. Czytam naprzykład " rozpoznaje figury geometryczne, koło, kwadrat, prostokąt, trójkat", ale nie wiem ile znać powinno, czy to wystarcza na 5, 4 czy ledwo na 3? Tak czy siak narzekać nie powinnam, Miłosz jak na razie fajnie sobie radzi, zgłasza się czesto do odpowiedzi i do róznych zadań i konkursów, oby tak dalej.
kyja
2012-01-27
22:15:44
Email
u nas są punkty, nie ma ocen, ale w zasadzie liczba punktów odpowiada ocenie. U nas teraz koniec ferii, w poniedziałek do szkoły, wywiadówka w środę, a 9 lutego bal karnawałowy. Wg wychowawcy Michał ok, zaczął czytać.
Goga66
2012-01-29
22:13:03
Email
U nas bal karnawałowy był przed feriami. Do wglądu razem z opisem dostaliśmy sprawdziany. Zuzi na poziomie 90-100 proc. Więc orientuję się, że 5 i 6-tki. Ale mają też system stempelków w zeszytach, które w sumie odpowiadają stopniom, więc zorientować się można. W sumie to pic na wodę skoro stopni nie ma ale i tak jakoś jest to oceniane. Przy klasycznym prowadzeniu lekcji system ocen też dzieciom pokazuje, na ile sobie radzą. Sztuczne wydają mi się te MENowskie zalecenia - ale pewnie się nie znam
Goga66
2012-02-03
10:33:19
Email
Jak tam ogrzewanie w szkołach? U nas, chwałą Bohu, cieplutko - tylko dojazdy (dochodzimy 10 minut do busika lub piechotą 20 minut zaczynają się robić coraz bardziej upiorne. Dziś samochodem zawieźliśmy na 8.00. bo -24C było ale o 17.20 kończy balet i wracamy klasycznie, busikiem i 10 minut piechotą. Wczoraj narzekala na kolczyki w uszach, że zimne, dzis jej chyba zdejmę.
"Feriowe" dzieci mają śnieg i slońce - puszczacie na powietrze czy niskie temperatury im nieco te ferie zepsuły :(? Ja mimo mrou, jeśli jest słoneczny dzień i ok. 11.00-12.00 nie jest w szkole staram się Zuzę na spacer zabierać choć na chwilę.
Goga66
2012-02-03
10:34:34
Email
Bohu? hehe - jakos mi ten Bóg wschodnio wyszedl... :D
Anna
2012-02-03
20:31:24
Email
U nas rano -20, ale do szkoły jedziemy samochodem więc nie marzniemy. Potem Miłosz wraca z dziadkiem, ale wymyślili, że będą dla zdrowotności zażywać zimowych spacerów zamiast wożenia tyłków w samochodzie. W połódnie zwykle świeci ładnie słońce i jest mroźno ale całkiem przyjemnie. Mam nadzieję, że faktycznie wyjdzie im to na zdrowie. Ja jako nadopiekuńcza matka nie puściłam syna na basen w tym tygodniu, zobaczymy czy zima odpuści?
Kamila
2012-02-03
20:37:37
Email
U nas -18, -20 w dzień. Codziennie spacerujemy :) z resztą dzieci jak przyjadą z przedszkola/ szkoły zawsze muszą na dworze posiedzieć, pogłaskać kota, zobaczyć czy sarny były :) ale nie szaleję zbyt długo. Sama za to biegam w majtkach i koszulce po sadzie :) niesamowite uczucie :)
Goga66
2012-02-05
15:44:11
Email
Tak po mrozie dla sportu? Nie zaryzykowałabym, bo od dzieciństwa mam problemy z korzonkami - szczególną wrażliwość tej części na zimno. Nigdy nie ubieram się w kożuchy czy puchówki, raczej lżej niż cieplej ale wychłodzenie silne dołu pleców to u mnie ryzyko chodzenia zgiętej w pół przez tydzień :D
My ze szkoły wracamy 16-17.30 i w tych godzinach już słonka brak. Ale jak mamy czas w południe, to mimo mrozów - 30-60 minut. Wieczorem busik i te 10-15 na piechotę. Na razie obie zdrowe. Widzę, że na katary Zuzy ten mróz lepszy niż lekka wilgotna zima. Znam jednak mamy, których dzieci w takie mrozy mimo ferii siedzą w domu.
Anna
2012-03-01
16:35:45
Email
Jakoś tu cicho nikt się nie chwali, nikt się nie żali wyglada że wszyscy popadli w rutynę. My dopiero powoli rozkręcamy się po feriach. Literek do nauki jeszcze parę zostało, a liczenie narazie tylko do 10. Tylko lekcje religii jakby o poziom wyżej niz cała reszta. Tu ćwiczenia obejmują wykorzystanie całego alfabetu, hmm?
Goga66
2012-03-01
20:22:01
Email
No u nas to angielski jest do przodu jeśli mówimy o wykorzystaniu literek, bo podręcznik zakłada pisanie po śladzie i nie tylko, słów angielskich. Za to religia to głównie kolorowanki i nauka kolejnych modlitw, aktów wiary, nadziei itp. Czyta najlepiej w klasie, bo całymi słowami, na szczęście też już trochę ładniej pisze. Ostatnio zobaczyłam czego nie umie z matematyki (miała klasówki podsumowujące poprzednie półrocze) zabrałam się więc za wyjaśnianie jej grafów i teraz każe sobie rysować i dla zabawy rozwiązuje.
Kamila
2012-03-02
09:16:13
Email
Cześć! U nas w porządku. Dzień leci za dniem. Kinga nie ma kłopotów, siedzi w bibliotece, czyta książki, fajnie pisze, chociaż czasem za bardzo się spieszy i wychodzi za linie ;) nie lubi poprawiać jak coś sknoci ;) W szkole miała znowu kłopot z koleżanką, chyba pisałam wcześniej, że jedna taka z ławki przed nią wciąż ją obrażała mówiąc, że źle pisze, brzydko, wolno.. zaczęła jeszcze wyciągać jej bez pytania kredki, pióro. Poprosiłam panią by przesadziła dziewczyny i teraz jest w porządku :) Z matmy nudzi się, chciałaby już uczyć się tabliczki mnożenia ;) no i pomału wprowadzamy, ale to tak przez zabawę, nic na siłę. Zapraszam tutaj: http://ja-kama-mama.blogspot.com/
Anna
2012-03-02
19:18:07
Email
Ja nieustannie próbuję zachęcić młodego do czytania książek, ale jakoś opornie nam to idzie. Chociaz całkiem nieźle czyta (II miejsce w klasowym knkursie czytania ) to sam sięga jedynie po komiksy, czytanie w bibliotece - nie ma u nas szans.
Anna
2012-03-04
09:58:34
Email
Kamila, zaglądnęłm na twojego bloga. Ech, zazdroszczę ci twojej pasji - gotowania. Ja od dziecka stroniłam od kucni, nie lubiłam jeść i wszystkiego co się z tym kojarzyło. Teraz los się odwrócił mam syna niejadka i codziennie zachodzę w głowę co uotować, żeby zostało zjedzone z apetytem. A wierzcie mi nie jest to łatwe, gotować dla dziecka które ucieka przed pierogami, naleśnikami i ztyka nos przy pizzy czy zapiekance, oj ta lista jest naprawdę długa.
Goga66
2012-03-04
22:35:43
Email
Aniu - witaj w klubie. Ja, były niejadek (do 10 rż) nie lubię gotowania, nie cenię jedzenia. Zuzi daję to, na co ma ochotę. Ona nawet liznąć nie chce czegoś, co z góry neguje. Ale nie jest niejadkiem, bo jednak je to, co lubi. I powoli rozszerza upodobania. Wg mnie, to jedyny sposób na niejadka - mojej nie ruszają kolorowe kanapeczki czy zwierzaczki robione z jedzenia i takie rady są o kant d.. potłuc. Także wspólne jedzenie z innymi dziećmi nie pomaga. Mnie namawiano, wciskano mi na siłę i może dlatego nic ale dosłownie nic nie chciałam jeść przez całe 10 lat. Więc Zuzi nie namawiam, nie zmuszam i to skutkuje. Ona nie lubi np. pierogów na słodko niczego z serem na słodko, nawet ryżu z jabłkami czy klusek z truskawkami i śmietaną, naleśniki tylko z jabłkami. Je okresowo na okrągło - np tylko kabanosy albo tygodniami zupę pomidorową albo tylko naleśniki itp. Ale czym starsza, tym jest lepiej. Je już na tyle dobrze, że obiady szkolne mnie odciążają znacząco od nielubianego gotowania.
Goga66
2012-03-04
22:42:07
Email
Pizza też nie wchodzi w grę ani chipsy (to mnie cieszy), nawet po fazie frytek przestała je lubić - woli gotowane ziemniaki. Trochę do spaghetti się przekonała. I w ogóle, jak pisałam - ma fazy - cos lubi, potem nie lubi, po jakimś czasie przestaje jeść coś innego a do poprzednich upodobań wraca. Nie je kanapek. Jak chleb to tylko z masłem, wędlina oddzielnie i przy innej okazji. Ostatnio do powideł śliwkowych nagle się przekonała ale z miodu zrezygnowała. Pozostałe dżemy - nie. W każdym razie ja się nie przejmuję - wierzę, że dziecko nie karmione prawie słodyczami, samo wie, co mu potrzebne do życia i rozwoju.
Anna
2012-03-05
08:46:16
Email
Goga, dzięki za ten wpis. Czasami jak się nasłucham "dobrych rad" od ludzi którzy nie mają pojęcia w czym problem to mną aż trzęsie. A u nas faktycznie wyglada to podobnie jak napisałaś. Obiady w szkole też wykupuję, ale w domu zawsze mam obiad - to co lubi. Właściwie to już do tego przywykłam, choć nie powiem jest to bardzo uciążliwe zwłaszcza na wyjazdach. Martwi mnie głównie to, że je bardzo mało produktów mlecznych i stąd podejrzewam problemy z zębami. A z porad dla niejadków najbardziej "lubię" te o kolorowych kanapkach i wymyślnych potrawach ze zdrowych produktów.
Goga66
2012-03-05
18:35:24
Email
Zuzia uwielbia potrawy mleczne, moje mleko piła do 3 roku życia a zęby ma jak sitko :( Na szczęście wciąż to mleczaki. Mnie zmuszano do 15 roku życia do zup mlecznych, mojego brata też a pół życia spędziliśmy na fotelu dentystycznym. Więc nie przejmuj się. To genetyka a nie mleko. Prawda jest taka, że mycie też tylko nieco pomaga ale nie jest istotna pasta i jej marka. Miałam przyjaciółkę, która prawie nie myła zębów (zapominała) i w wieku 18 lat nie miała jednej dziury. Jej matka 50-letnia tylko jedną plombę. Jedno Ci mogę przekazać od mojej dentystki - pasty dla dzieci z fluorem to placebo - zawartość fluoru w nich nie ma istotnego znaczenia dla zdrowia. Dziecko ze słabymi zębami powinno używać past dla dorosłych od momentu kiedy ich nie zjada tylko umie wypluć. Pocieszające jest to, że słabe mleczne nie determinują wystąpienia słabych stałych. Zuza ma w szkole fluoryzacje i na razie chyba to się sprawdza. Zuzi lakierowałam też lakierem z fluorem. W stałych poślę ją do zalakowania bruzd. I trzeba modlić się żeby miały szczęście mieć je mocne...
Goga66
2012-03-05
18:40:58
Email
Co do mleka - może twoje dziecko lubi żółty ser (moja niestety nie bierze do usta to dużo wpania)? Czasem sprawdza się kakao lub kawa zbożowa z mlekiem. Zuzia lubi kaszki dla niemowląt - mleczno-zbożowe i to nas ratuje, kiedy idzie na 8.00 bo są kaloryczne, sycące i odżywcze i szybko się je zjada - chociaż za dużo cukru ale za to Zu słodycze jada sporadycznie. I olej dobre rady - jeśli nie są to wyłącznie słodycze niech je, co chce - nie zagłodzi się
Anna
2012-03-05
20:20:26
Email
Goga muszę powiedzieć, że jesteś jedną z niewielu osób które rozumieją mój problem. Ja też miałam nadzieję, że bieganie non stop do dentysty skończy się kiedy pojawią się stałe zęby, ale niestety na szóstkach też ma już plomby, nawet nie zdążyliśmy ich lakować. Sprawdzaliśmy poziom wapnia jest ok. Co do pasty do zębów ciężko wyczuć na jedynkach pojawiły się odbarwienia szkliwa, (przyczyna nieznana), stosujemy specjalistyczną pastę do regeneracji szkliwa. Ser żólty odpada, na sam widok ma odruch wymiotny, serki tylko na słodko. Ja też miałam w dzieciństwie fatalne zęby, więc może rzeczywiście to genetyka. Słodyczy je niewiele, ale jak by nie patrzeć cukier jest wszechobecny, soki napoje, desery itp. Właśnie dzisiaj dostałam ze szkoły pisemko odnośnie leczenia stomatologicznego w szkole. Wyraziłam zgodę tylko na przeglądy, leczenie pozostawię dentystce do której chodzimy już 4 lata, niestety prywatnie.
Goga66
2012-03-05
20:30:56
Email
Zuza miała na "dzień dobry" białe odbarwienia na jedynkach - takie kreski tuż pod dziąsłami. 6-tki oglądam i na razie ufff- jeszcze ok ale chyba muszę lecieć lakować :( Moje zęby mimo fluoryzacji w szkole, mycia i mleka to było 10 dziur rocznie zamieniających się z czasem z trzech w jedną większą w zębie. Chyba pomogły mi w końcu te lakiery z fluorem albo po prostu wiek "starczy" ;) bo ostatnio jest lepiej chociaż 8 pozbyłam się zanim wyrosły do końca, bo rosły zepsute, nie mówię o kilku przeleczonych i łamliwych obecnie.
Goga66
2012-03-05
20:35:09
Email
Niestety - zęby i wzrok to genetyka. i między bajki można włożyć opowieści, że czytanie pod kołdrą wzrok psuje. Psują geny... I tyle. Ja np. nie mam w ogóle w sumie kamienia na zębach za to dziury. Mój mąż dziur prawie nie ma, za to kamień musi zdejmować. Używamy tych samych szczoteczek i past i jadamy i pijemy z grubsza to samo. Podobno skład śliny jest istotny. Ja w dzieciństwie nie znosiłam słodyczy jednak co ząb, to dziurka
Anna
2012-03-05
23:34:07
Email
Odnośnie odbarwienia szkliwa konsultowałam u dwóch stomatologów dziecięcych, pytałam pediatrę i nikt nie potrafił mi tego jednoznacznie wyjaśnić, tylko takie gdybanie. Wszyscy zapewniają że nie ma się co martwić, ale podobnie było z 6-stkami, czekaliśmy, z lakowaniem aż całkiem wyjdą, a jak wyszły to okazało się że nadają się do plombowania, a nie do lakowania. Słowo daję zwariować można.
Goga66
2012-03-06
10:25:41
Email
No... u Zuzi niestety te białe odbarwienia zmieniły się szybko w ubytki :( Może u Was jest inny typ odbarwień... A ma lakierowane lakierem z fluorem zęby? Zuzi jednak to chyba trochę pomogło...
Ja jestem "ślepa kura" i mam kiepskie zęby - niestety niektórzy tak mają i ponoszą większe koszty i niewygody niż inni. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie ;) Zuzia jest po wizycie u okulisty i ma +1,5 D w sferze z -1,5 D w cylindrze. Więc niby widzi na 100 proc. i w takim przypadku nie zdecydowałam się na okulary (za aprobatą okulistki) ale zgłupieć można. Chyba nie będzie więc minusowa i "ślepa" po mnie, a raczej poszła w tatę, który w dzieciństwie plusy nosił. Gałka oczna będzie rosnąć i wada może się zmniejszyć lub przeciwnie, a Zuza marzy o okularach. Dziwne te dzieciaki teraz... Ja swoje binokle nosiłam w kieszeni i ślepłam coraz bardziej.
noemi
2012-03-06
11:42:10
Email
oczywiście, że geny genami, ale ile osób na 10 przez 18 lat nie myjących zębów może poszczycić się zdrowymi (i białymi!) zębami?:) pierwszy raz byłam z córką u dentysty jak miała 2 lata, wtedy też było plombowanie jednego zęba. od tamtej pory malujemy zęby przynajmniej raz na pół roku i jest ok - ani jednej dziurki. podobno częstym problemem jest to, że dzieci same myją zęby - dentystka córki mówiła, że to ja powinnam szorować zęby dziecku. nasze mycie wygląda zatem tak, że najpierw ja szoruję dokładnie zęby córki, a potem ona jeszcze poprawia, albo ona najpierw, a potem poprawiam je ja:) oczywiście, Anno, nie mówię tu o Waszym przypadku, mówię w ogóle o zębach dzieci. jesli chodzi o plamki, u nas tak zaczęła objawiać się próchnica butelkowa (mamy 2 jedynki, ale na szczęście przystopowana i nie rozwijająca się od 3 lat już wcale), ale rozumiem, że u Was nie jest to to. w przedszkolu w szatni ostatnio zgadalam sie z mamami nt zębów. przerażające - 6, 8 zębów do leczenia u niektórych, wykrytych na 1 wizycie kontrolnej. ja mam zęby takie se, tata jeszcze słabsze. no ale widzę, że regularne wizyty u stomatologa i szorowanie zębów przeze mnie u nas przynajmniej się sprawdzają. i oby tak zostało:)
Goga66
2012-03-06
13:37:21
Email
Niestety - pozostanę przy dużej wierze, że zęby, podobnie jak i wzrok to genetyka - najbardziej psują się w okresie dojrzewania . Kiedy jesteśmy starsi wada wzroku mniej się posuwa albo i wręcz staje, a i z czasem zęby już tak się nie psują. Dopiero kolejny raz na starość. Przy słabych, fluoryzowanie i mycie (byle nie przesadne i nie od razu po jedzeniu! bo się uszkadza szkliwo) - oczywiście pomaga. Trochę. To jednak geny decydują - widzę to po znajomych ale przykładem też są rozmaite plemiona czyszczące zęby patyczkami, gdzie próchnica się nie rozwinęła. Znam niemało dzieci rodziców, którzy je soczkami i czekoladkami pasą od niemowlaka, a dziur zero mimo nieprzesadnej, delikatnie mówiąc, dbałości. Znajomy nawet nie wymaga od córki mycia zębów a ma dziewczynka (5 lat) śliczne, pomimo tego, że obżera się słodyczami, co na zęby nijak nie wpływa ale już na jej kształty niestety tak. Chciałam mu zwrócić uwagę ale po co, skoro moja myjąc zęby starannie pokazuje czarne kropki po lakowaniu, a jej koleżanka błyska białymi, nieskazitelnymi ząbkami. Ja i brat u dentysty bywaliśmy regularnie od 5 czy 6 roku życia. Potem mama wydawała pół pensji na prywatne wizyty stomatologiczne i d..pa blada. Przy tym, jak pisałam - ciągle mleko i praktycznie zero słodyczy w moim przypadku ... Bez dużych plomb, przeleczania itp zachowały 1, 2 i 3 dolne i z tych 6 zębów cieszę się jak cholera, bo to zawsze 6 zdrowych
noemi
2012-03-06
14:03:07
Email
wiesz no, przykładów też mogę podać trochę z życia, ale nie o to chodzi. prawda jest taka, że jak się będzie dbało o zęby, będą i zdrowsze i ładniejsze niż gdyby się tego nie robiło, to jest pewne:)
Goga66
2012-03-06
15:48:39
Email
Fakt - jak będziesz wydawać fortunę na plomby, to zęby będziesz mieć dłużej :D No i co najważniejsze nie będą boleć. Ale wiem po sobie, że reszta niewiele znaczy - jakbym 3-4 razy dziennie nie szczotkowała i nie miała fluoryzacji to zamiast 10 miałabym 20 dziur rocznie...??? Hm... Może.... A może nie. Coraz więcej znanych mi dentystów podziela mój sceptycyzm i mówi, że niestety niektórzy tak mają, podczas gdy inni dentysty całe życie nie muszą oglądać. Trochę wiary dały mi te lakiery z fluorem, bo jakby problem się zmniejszył. Z drugiej strony całe moje zęby to jedna wielka plomba i jak się coś psuje, to przez nieszczelność i pod spodem bo z wierzchu to już miejsca niewiele jest... A muszę dodać, że całe życie chwalona byłam na fotelach dentystycznych za brak osadu na zębach i dokładne szczotkowanie... Tak, że masz rację - o zęby trzeba dbać. Jednak w przypadku takich jak ja tylko dlatego, że może być jeszcze gorzej. Poza tym dla urody i zapachu... Nasi zaniedbani przodkowie sprzed wieków wbrew pozorom nie mieli takich strasznych zębów jakby się zdawało. Z pewnością znacząca większość miała lepsze niż ja.
Goga66
2012-03-06
15:50:47
Email
A tak a'propos - mówiło się już dawno o szczepionce przeciwpróchniczej. A teraz cisza... Nie udało się? Przecież to byłby gigantyczny krok naprzód! Nasze dzieci odetchnęłyby a stomatolodzy zajęliby się upiększaniem uzębienia a nie ratowaniem. Czego i im i nam życzę.
noemi
2012-03-06
16:11:12
Email
no ale właśnie o to mi chodziło, że dbanie zawsze pomaga, może po prostu niezbyt jasno się wyraziłam:) no i dobrze mieć dobrego dentystę oczywiście. a o szczepionce nie słyszałam, pewnie pomysł upadł po drodze jakoś
Goga66
2012-03-06
22:31:50
Email
Nie, Noemi - jak najbardziej zrozumiale się wyraziłaś i masz rację- jednak przykłady z własnego podwórka i nie tylko mojego własnego pokazują, że dbałość o siebie to tylko kropla w morzu chociaż oczywiście znacząca. Ale i tak w jakiś smutny sposób rozczarowująca. To tak jak z wyglądem - jedne kilogramy kremów nakładają i w wieku 30 lat wyglądają na 40, inne kremów prawie nie tykają a wyglądanie o 10 lat mniej ciągnie się za nimi przez całe życie. Jako matki chciałybyśmy żeby nasze dzieci były szczęściarzami z genetycznie zdrowymi zębami, oczami i wiecznie młode. Z drugiej strony fundujemy im własne niezbyt doskonałe geny. No ale świata i biologii nie zmienimy...
noemi
2012-03-07
15:25:17
Email
:) no więc właśnie
Goga66
2012-03-07
22:05:49
Email
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/prochnica_choroba_za_ktora_stoi_paciorkowiec_120997-1--1-d.html
Kilka informacji, jak to jest z tą szczepionką i smutne podsumowanie - tak jak myślałam - stomatologom i koncernom pozbycie się próchnicy nie jest na rękę
katka
2012-03-09
22:31:07
Email
Widzę,że poruszyłyscie mój temat:) Kilka moich uwag. Zaczęłyście od wapnia tzn.jak problemy z zębami,to szukanie przyczyny w małej podaży wapnia.Nie zgodziłabym się. Próchnica to wypadowa kilku rzeczy-czas,bakteria,węglowodany i podatność. Wapń będzie wiązął się z podatnością. Ale zazwyczaj najistotniejsza jest dieta i higiena,które determinują pierwsze trzy składowe.
katka
2012-03-09
22:36:05
Email
Goga napisała o genetyce. Masz racje. Szlak trafia,jak widzisz autentycznego syfiarza,któremu kamień musisz ściągać kilogramami,a pod spodem zdrowe zęby i to w dodatku o pięknej,jasnej barwie. Pocieszające jest to,że zdarza się to rzadko i że najczęstszą karą za brak higieny będzie parodontoza. Ale genetyka genetyką-pamietajmy o pozostałych składowych,czyli higiena,higiena i jeszcze raz higiena.Od razu przejdę do past-faktycznie marka nie odgrywa znaczenia,bardziej technika i systematyczność. Pasta,nitka,płyny do płukania,irygatory.Polecam tabletki wybarwiające złogi-wtedy okazuje się,ile tak na prawde niedoczyszczamy.
katka
2012-03-09
22:40:16
Email
I dlaczego psują się zęby już wyleczone? Skurcz materialów,ich zużycie. Wypełnienia na powierzchniach stycznych-ciężko tam założyc szczelne wypelnienia(można sprawdzić to na rtg,ale też sa przekłamania). Odbudowy niedostosowane do rozległości ubytków-czyli najczęściej bronimy sie przed protetyką,chcąc zachować swoje zęby tam,gdzie protetyka jest najrozsądniejszym rozwiązaniem. Brak higieny. No,i muszę to powiedzieć,błędy leczących:(
katka
2012-03-09
22:45:24
Email
Profilaktyka. Fluoryzacja-całym sercem na tak. o pierwsze działa,po drugi-doskonała okazja do kontroli zębów. I to zarówno zęby stałe,jak i mleczne. Ale chodzi mi o metodę kontaktową,czyli na zeby. Odradzam polecanych przez pediatrów tabletek i kropli zymaflor. Metoda mało skuteczna a często wręcz szkodliwa,zwłaszcza ,że zalecana przez osoby,które kompletnie nie znają sie na zębach-czyli przez pediatrów. Fluoryzacja endogenna wymaga dobrania dawki w zależności od stężenia fluoru w wodzie-sanpid-ale należy uwzględnić jeszcze to,co łykamy razem z jedzeniem,piciem-nie do ustalenia. I z moich doświadczeń,często zalecane bez konieczoności odwiedzenia dentysty:(
katka
2012-03-09
22:49:48
Email
Profilaktyka -cd. Lakowanie,czyli wprowadzenie materiału do bruzd zębów stałych,głównie szóstek.Warunek-ząb zdrowy i głęboka bruzda. W płytkiej szybko wyleci. Z doświadczenia polecam często sprawdzać laki,bo bardzo często znajduję w ich okolicy piękna próchnicę(w bruzdzie sąsiedniej,która była zbyt płytka),a po wyciagnięciu laku-pod nim również.Własnemu dziecku zalakowałam. Sama posiadam laki z dziecinstwa,więc ogólnie polecam. Ale:kontrola częsta,kontrola!
katka
2012-03-09
22:51:15
Email
Może na dzisaj tyle. Poczytam wasze wpisy i dopowiem resztę moich przemyśleń:)Jak macie jakieś pytania,to chętnie odpowiem.
katka
2012-03-09
22:54:33
Email
A skoro to wątek szkolny-pamietajmy o fluoryzacji w szkole,bo wtedy nie wskazana jest fluoryzacja w gabinecie. Z fluorem nie można przesadzać.
Goga66
2012-03-09
23:21:57
Email
dzięki Katka za słowa fachowca. Zuza ma fluoryzację w szkole więc na razie nie lakieruję. Co myślisz o szczepionkach? bo z przytoczonego artykułu (dalam link) wynika, że były udane próby, tylko chętnych na finansowanie dalszych badań zabrakło... To smutne, kiedy wygrywa czyjś merkantylny interes ze zdrowiem milionów ludzi. Ale to tylko artykuł. Może wiesz coś więcej. Przeraża mnie, że u Zuzy próchnica pouszkadzała zęby mimo tego, że nikt nie oblizywał łyżeczek, smoczków nie używała. Soczków i herbat z cukrem nie dostawała tylko wodę i moje mleko. Pewnie całowanie na zdrowie jej nie wyszło. Bo nie widzę innej drogi dostania się tych bakterii
kyja
2012-03-10
09:04:30
Email
u Michała w szkole też jest fluoryzacja. Ja już kręćka dostaję z tymi zębami:): mój mąż (40+) nie żadnej dziury, zęby idealnie białe, a jest wielkim fanem słodyczy. A ja odkąd zostałam matką, mam kłopot -psują mi się :(ba, mam nawet jednego z porcelany (był leczony kanałowo i po paru latach wypadł na grzance). Nie wiem od czego stan zębów zależy- na pewno szorowanie (jeden dentysta powiedział,że pasta nie jest istotna tylko sam fakt szorowania) i geny, i bakterie. Misiek ma jedną plombę w mleczakach i wybieram się z nim na kontrolę - niepokoi mnie to,że dolna dwójka krzywo wychodzi :( kiedyś widziałam jak znajoma karmiła swoje ponad półroczne dziecko: odgryzała kawałek potrawy, memłała w ustach, wypluwała i dawała to dziecku...nie muszę dodawać, że jej dzieci mają gigantyczną próchnicę (tak jak ona).
Strona 5 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum