szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Niemowlę (pielęgnacja niemowlaczków, karmienie piersią, rozwój, wychowanie, choroby tfu tfu, itp)
temat - Mamusie majowych maluchów 2006


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, następna
Napisano: Treść:
lidiamital
2006-08-10
Email
No to nasza kolej. Oto mój synek ma 12 tygodni pięknie rośnie i nadal daje w kość.Kolki nie przeszły waży około 6 kg. mierzy 62 cm. Gaworzy przekręca się na boczek lewy, zaczyna chwytać rączkami i cudnie głośni się śmieje. Mam wrażenie, że fakt iż nie może się podnieść i widzieć całego świata bardo go drażni. Nadal nie przesypia nocki karmię go między 2 a 4. Rozumie już że z cycusia leci mleczko i jak go tylko zobaczy wydaję takie warczące dźwięki. No to teraz Wy!
bs
2006-08-19
09:24:00
Email
.Witaj. ja Beatkę urodziłam 24 maja. Moja mała jest z dnia na dzień większa, jak szybko się rozwija. Jest moją najcudowniejszą kruszyną, moim kochanym bąbelkiem. Nienawidzę gdy cierpi. Mam dużo wyrozumienia i cierpliwości dla grymasów. Bo ona jest taka kochana, mała, bezbronna, śliczna, wspaniała itp., itd. Mamy już za sobą bardzo duże kłopoty z refluksem i kłopoty z laktacją. Moja dwu i pół miesięczna córcia pięknie je łyżeczką. Z powodu refluksów podaję jej przed każdym karmieniem środek zagęszczający pokarm o konsystencji papki. Na początku strasznie płakała, nie wiedziała co ma z tym robić. Potam kłóciła się, dosłownie niezadowolona kłóciła się po każdej wetkniętej jej łyżeczce. Teraz już nie kłóci się tylko otwiera buźkę i mówi po swojemu „am”. Jest cudowna jak tak je i cała się ubrudzi. Jest cudowna, gdy wypatrzy sobie coś i śmieje się do tego, aż piszczy z radości. Jest cudowna, gdy na widok mnie lub męża promiennie się uśmiecha tak mocno, że aż mruży oczki. No i to gaworzenie, kłócenie się, lub żalenie, gdy zawodzi żałośnie „ajjajajaja”. Bardzo dużo gaworzy, układa usteczka jakby chciała coś opowiedzieć. Jest taka pocieszna, gdy wpycha piąstki do buźki, lub paluszki tak głęboko, że zaczyna się krztusić. Do buźki próbuje też włożyć chwyconą zabawkę. Najchętniej robi to z żyrafką. Kolorowa grzechotka z dwiema dużymi kulkami i żyrafką. Chwyta ją w taki sposób, że naprzeciw usteczek ma dużą żółtą kulkę. Ta kulka jest duża, jednak dzidzia zawzięcie mocuje się z nią próbując ją wepchnąć do ust. Z dnia na dzień jest coraz bystrzejsza i wszystko ją na około interesuje.
dota
2006-08-21
14:15:47
Email
Hejka mamusie!!! moja Nadia jutro bedzie mieć 3 miesiące. Rośnie jak na drożdżach ;) gaworzy i śmieje się, a nieraz aż piszczy z radości. Wszystko co chwyci wkłada do buźki i strasznie się ślini no i nieraz marudzi nie wiadomo dlaczego ...więc podejrzewamy ze zaczyna ząbkować. Jest strasznie fajna i pocieszna jest oczkiem w głowie wszystkich. Choć jest z nami 3 miesiące wydaje mi sie ze Ona zawsze z nami była i nie wyobrażam sobie życia bez mojej kochanej córci :)
lidiamital
2006-08-22
15:57:46
Email
Widzę, że nasze maluszki pięknie i bardzo podobne się rozwijają. Kochane ciekawi mnie czy może wasze maleństwa mają kolki i jak sypiają. Damianek nadal ma miały być do trzeciego miesiąca, a tu już po i nic. I nagle w nocy przestał spać ładnie w nocy.Wierci się ma oczka zamkniete, widzę że nie tylko ja mam taki problem na forum też o to mamy pytają- ponoć to gazy. Malutki przekręcił się dziś na prawy boczek i odkrył, że potrafi wydawać dźwięki wrzeszczy, piszczy i grucha słuchając siebie z zaciekawieniem. Ach i jak karmicie. Ja piersią i raz w nocy choć nie codziennie daję butlę 120ml bebilonu ha, robię to dla siebie bo te pobudki co godzina w nocy mocno nadszarpnęły moje zdrowie. Pierś ssie około 4, 5 minut. Zbliża się chrzest, a ja mało nie umrę z nipokoju bo boję się, że mały dostanie kolki.Całuski może pochwalicie się zdjęciami, żeby Dorotka się nie czepiła mogę podać maila ja też chętnie pochwalę się Damiansonikiem.PA.
emcia
2006-08-22
16:15:39
Email
Kacperek urodził się 10.05.2006 z wagą 3800 i dł 57cm. Rośnie i rozwija się bardzo szybko. Już waży 8 kg i nosi ubranka w rozmiarze 74... Ślicznie gaworzy, pięknie się uśmiecha na widok praktycznie każdego. Nasza mała śmieszka. Przekręca się na boczki i ładnie utrzymuje główkę leżąc na brzuszku. Jest bardzo pogodnym i spokojnym dzieckiem. Kolek już nie ma, a praktycznie miał je przez okres ok. 2 tyg. Teraz już mogę jeść praktycznie wszystko oprócz kapusty, ale smażone już jem bez problemu. Podaje mu profilaktycznie kropelki Esputicon i kolek nie ma. W nocy śpi super. Zasypia ok. 21 i śpi do rana, oczywiście z przerwami na karmienie ok. 24, 4,7 rano. Ale karmię piersią, wiec to żaden kłopot, wstawać po butelkę nie musze. Pozdrawiam
bs
2006-08-22
17:41:24
Email
Witajcie dziewczyny. lidiamital moja mała kolek w ogóle nie miała, ale ja trzymałam i trzymam bardzo ostrą dietę pod względem małej. Kolka to dziwna rzecz, widziałam dziecko które miało kolkę do 6 m-ca a jego matka prawie nic nie jadła. Ja tego uniknęłam ale mała ma okropny refluk żołądkowo-przełykowy. Gdy u dzidzi zaczęły się refluksy nie było możliwości zostawić ją w łóżeczku. Strasznie się męczyła, nie mogła spać, była mała, biedna i nieszczęśliwa. Ciagłe ulewanie nie było najgorsze. Po nakarmieniu, nawet, gdy usnęła mi na rękach i odłożeniu jej, po około pięciu minutach zaczynała się prężyć, machała nóżkami, rączkami, główką. Robiła się czerwona, głośno coś przełykała i wydobywała z siebie pojedynczy krzyk. Refluks odpływał, ona zamykała oczka, bardzo chciała spać, jednak za moment cała historia się powtarzała. Mleko wraz z kwasami żołądkowymi kążyło w górę i wdół. Tak około godziny, następnie udawało jej się usnąć na około 20-30 min. I z znowu następna fala refluksów. Mała wylądowała u nas w łóżku. Wiedzieliśmy, że nie może spać płasko, musi spać pod kątem 30 stopni. Do łóżka wstawiliśmy przewijak przykryty flanelką. Ja leżałam przy niej próbując ją uspokajać podczas ataków, czyli przez prawie całe dni. Czasami siedząc nad nią płakałam z głupiej bezsilności, że nic nie mogę zrobić. Mała stała się strasznie nerwowa. Gdy to się zaczęło poszliśmy do pediatry, na kasę chorych, usłyszeliśmy -musi spać wyżej. Tyle to wiedzieliśmy z internetu. Wytrzymałam ponad tydzień i wylądowaliśmy u dobrej pediatry prywatnie. Ona dużo pomogła, już więcej nic nie można zrobić, leki zredukowały refluksy gdzieś o 70 %, pozostaje nam czekanie aż mała będzie starsza. Refluksy nadal ją budzą, są dni lepsze i gorsze, okazało się też, że po spacerach bardzo się nasilają. Doszedł jeszcze ceremoniał karmienia. Przed każdym posiłkiem muszę zagęszczać mleko podając małej specjalną papkę o konsystencji lekkiego kisielu. Życzę komuś powodzenia w karmieniu 7 tygodniowego dziecka łyżeczką. Za każdy razem był płacz i krzyk. No, ale cóż, ta papka bardzo pomagała, więc nie było wyjścia. Gdy małej uda się usnąć to ja siedzę cichutko jak trusia, żeby tylko jej nie obudzić. Mam wtedy chwilę odpoczynku, nawet talerzy boję się pozmywać by jej nie obudzić. Wyczekuję dnia, gdy to się już skończy i zazdroszczę wszystkim mamom, co mają maluch bez żadnych kłopotów. Ostatnio zmieniliśmy małej lek z debridadu na gasprid, zadziałał lepiej niż poprzedni, jednak w internecie napisano, że może mieć sporo skutków ubocznych. Ja bardzo biłam się z myślami czy go jej podać, mąż zadecydował, że tak. Serce mi się kroi za każdym razem jak go jej daję, moja wyobraźnia zaczyna wtedy działać, za każdym razem czuję strach. Jestem wykończona. Miałam też już kłopoty z laktacją. Jednego wieczora mała chwytała pierś i puszczała, tak kilka razy a potem krzyk. Od kilku dni wogóle jadła niespokojnie.Jak próbowałam odciągnąć mleko laktatorem okazało się że jest go strasznie mało. Faktycznie Beatka od kłopotów z refluksem mniej jadła, jak uśnie o 20 to budzi się razw nocy ok 3 i tylko na jedno karmienie. W dzień też nie domagła się jedzenia i jak jej nie przystawiłam, to wcale by nie jadła. Kto chciałby jeść mając ciągle zgagę? Zredukowała liczbę swoich posiłków do ok. 5-6 na dobę. Nie przejmowałam się tym bo przecież karmić powinno się na życzenie. W wyniku tego zabrakło mleka. By pobudzić laktację, ściągałam pokarm po każdym karmieniu, i dodatkowo około 22. Laktacja się trochę ruszyła, ale doszły nerwy. Wiedziałam, że mam mleko, ale tak się spinałam za każdym razem, gdy przystawiałam małą do piersi, że mleko nie leciało. Ona wtedy strasznie się denerwowała i płakała, ja się jeszcze bardziej spinałam i była tragedia. Znowu zaczęłam karmić ją na leżąco. Nie wolno tego robić, gdy dzieci mają refluks, ale nie miałam innego wyjścia. Trochę pomogło, na początku byłam spięta, ale szybciej się rozluźniałam. Stosowałam leki homeopatyczne na laktację, karmi i herbatkę na laktację herbapolu no i ściąganie mleka. Nie wiem co pomogło ale problem zażegnałam. To juz cała trzymiesięczna historia.
lidiamital
2006-08-22
18:47:40
Email
BS strasznie mi Ciebie i Twojej kruszynki żal. U mnie też maksyk tylko, że kolki. Depresja poporodowa też mnie wymęczyła i wiem co to znaczy kryzys laktacyjny i niechęć do ssania. Mój mały do 10 tyg. w dzień sypiał po 10, 15 minut w sumie jak przespał 2h to trasznie się cieszyłam. Jak śpi też chodzę na palcach i zmywam naczynia z namaszczeniem. Czasem brak mi już cirpliwości i uciekła bym na księżyc. Wiem, że na ten refluks są takie specjalne poduszki w kształcie trójkąta prostokątnego i że dzidzia musi mieć stałe pory wszystkiego jedzonka, drzemek, zabaw, spaceru. Wiem kochana, że taki plan dnia jeśli ma się i męża i pranie i dom na głowie to wyzwanie, ale u nas jakoś się udaje choć trudno. Spacery do pewnwgo czasu to też był koszmar od razu po wyjściu zaczynał się koncert i jescze te uwagi ludzi, że płacze. Zazdrościłam każdej matce z wózkiem którą mijałam, miałam pretensje do całego wszechświata, zadając sobie pytanie dlaczego ja nie mogę wyjść i cieszyć się spacerem. Całe szczęście mamy domek jednorodzinny i podwórko wychodzę i jeżdźę po trawce do bramy i z powrotem do sadu pod drzewka i tak oto wyglądają nasze spacerki.Dziś tez dzień nerwówki po szczepieniu odczyn okropny i gorączka wiesz czasem myślę sobie, że potem będziemy miały z nszymi maluszkami raj skoro teraz tak jest nam trudno. CAŁUSKI ODZYWAJ SIĘ.
bs
2006-08-23
11:04:15
Email
Witajcie. Lidia dzięki całuski i za słowa otuchy. Wiem, że nie jestem sama, że ktoś tak jak ja miał ochotę po prostu uciec. U nas teraz też jest lepiej, człowiek musi przeorganizować sobie życie i przystosować się do nowych warunków. Na początku to jednak "hardkor". Dziewczyny jak rodziłyście, czy był to koszmar czy dało się znieść? Czy cesarka, czy naturalny? Ja miałam poród naturalny. Tydzień po terminie, wywoływany. Po oksytocynie (wywoływacz)bóle są okropne od samego początku, nie narastają powoli. Rodziłam 12 godzin, było ciężko. Miałam wąską, mało elastyczną szyjkę macicy. Gdy zaczęły się skurcze parte szło tak powoli, że położna kazała mi zejść z łóżka, stanąć w jego nogach i przeć na stojąco. Jak ja chciałam wtedy wrócić na łóżko. Miałam też zastosowane znieczulenie zewnątrz oponowe. W czasie ciąży zastrzegałam się, że nie wezmę, ale po 9 godzinach przeokrutnych buli to pokroić bym się dała, by przestało boleć. Dwie godziny znieczulenia pozwoliły mi zebrać siły na parcie, bo inaczej to chyba siły bym nie miała Emcia gratulacje 8 kilogramowego maluszka, moja waży trochę ponad 6 kg, ale to przecież dziewczynka, jak się urodziła miała 58 cm i ważyła 3700.
lidiamital
2006-08-23
13:49:34
Email
Hej mamusie! Widzę, że mój Damianek był najmniejszy 55cm i 3300 ale ja miałam nieduży brzuch i może te wymioty do 5 msc. schudłam na początku 5 kg. Rodziłam siłami natury bardzo chciałam takiego porodu. Rodzilismy z mężem i dzięki mu za to takie wsparcie to największe szczęście jakie mi dał oprócz Damianka. Też przenosiłam tydzień termin na 11.05 poród wywołwany oksytocynką 5h i cztery parte. Mnie podali jeszcze czopki naskórczowe, bo był mój lekarz prowadzący (chodziłam prywatnie), niechlubnie muszę też przyznać, że dał ordynatorowi. Powodem był to, że zaniedbali mnie na patologii ciąży nie zrobili w czasie pobytu na oddziale usg mnie wody ciekały zgłaszałam ale po badaniu stwierdzili, żę to nie wody. Po paru dniach zaczęłam czuć tępy bół lekki acz niepokojący i dobrze że w tym szpitalu pracuje moja siostra jako pielęgniarka ale na innym oddziale. Bez mojej wiedzyprzysłała lekarza- bo ja już miałam dosyć zgłaszania, że coś nie tak skoro mnie zbywali. Pan doktor nie chciał uwierzyć że nie miałam usg. Wysłali mnie na nie. Leżę pod usg 5, 15 ,40 minut a pani doktor zapytana co się dzieje nic nie mówi tylko cmoka. Mało nie umarłam.Odesłali mnie po 40 minutach usg do sali nagle wpadaja lekarze i paplają coś o FI.... Pytam co to znaczy co się dzieje? A oni mi na to że małemu zostało 2cm wód i sie może dusić. Wyobrażacie sobie co poczułam...Cholerny personel szpitala nie reagował na moje sygnały że tentno niknie na ktg i że wody mi uciekają, a ordynator nie lubi wywoływać porodów, więc mój mąż biegiem do niego położył kasę i wyszedł. Za parę minutek wpadają na moją salę i zapada decyzja że rodzimy dzisiaj. Fakt ból porodowy to straszny ból ale już go nie pamiętam, kiedy małego połżożyli mi na brzuchu i mąż przecioł pępowinę odrazu zapomina się ten koszmar. Tak jakby ktoś wczytał Ci płytę z nowym programem i siłami. PA
dota
2006-08-23
14:58:59
Email
Cześć!!! Bardzo Wam współczuję takich problemów z maluszkami, ale mam nadzieję że niedługo się skończą i będziecie się tylko cieszyć z gaworzenia i innych nowych umiejętności swoich maluszków :) Ja nie wiem co to kolki, mimo że nie katowałam sie jakimiś wielkimi dietami, no do ok 6 tyg nie jadłam wszystkiego ale powoli wprowadzałam nowe produkty. U nas problemem był nie zagojony pępuszek i musieliśmy odwiedzać chirurga - ale teraz wszystko oki, no i mała jest alergikiem - przynajmniej teraz - karmię tylko piersią i nie mogę jeść jajek (a one są prawie we wszystkim :( no ale cóż) oraz ograniczać mleczne produkty ehh. Nie jem też czekolady bo po niej Naduśka ma problem z kupkami. A tak wogóle to co którąś kupke to muszę ją całą przebierać, bo niestety nie wiem jak to jest, ale kupki wychodzą tyłem ehh utrapienie ;)
dota
2006-08-23
15:09:28
Email
Aha a co do porodu to też rewelka. Rodziłam też po terminie siłam natury tyle, że poród nie był wywoływany, skurcze same się pojawiły i były takie silne ze nie potrzebowałam oksytocyny a po 3 godz córunia była już z nami. Mój mąż też był przy porodzie i bardzo się z tego cieszę bo on oraz położna odbierająca poród bardzo mi pomogli. Ledwo dojechaliśmy do szpitala :) Urodziła się o 12.45 57cm i 3620g :) śię śmieje ze jest małym wielkoludkiem :) ale za to depresja mnie nie ominęła, na szczęście mąż był blisko i wspierał, tak że chyba szybko się pozbierałam :) pozdrawiam :D
lidiamital
2006-08-23
19:09:52
Email
No Mamusie cieszy mnie, że jest nas coraz więcej witaj Dota!Tylko imię Twojej małej pozostaje tajemnicą!
dota
2006-08-23
21:17:14
Email
Hej hej. Moja córcia ma na imię Nadia :D
bs
2006-08-23
21:25:05
Email
Lidia Dota jest z nami od 21.08, a jej córa to Nadia. Jak na razie są dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Emcia a jak u Ciebie było z porodem? Dota Ty to masz życie, poród bez problemów, dzidzia prawie bez problemów, nie licząc alergii –życzę żeby z wiekiem przeszła i wspaniały mąż, ach, pomarzyć. U mnie to chociaż wspaniały mąż. Jeżeli chodzi o kupki to miałam też upaprane wszystkie ubranka. Wkurzyłam się i już kupuję pampersy 4 i jak na razie pomogło. Lidia a tobie to naprawdę współczuję porodu i tej obsługi przed porodem. Cholerne konowały, przecież mogli skrzywdzić Damianka. Ja bojąc się złej obsługi przy porodzie pomyślałam o tym na samym początku. Najpierw wybrałam szpital w którym chcę rodzić. Potem dowiedziałam się, kto jest tam ordynatorem porodówki i gdzie przyjmuje prywatnie, no i do niego poszłam. Okazało się, że nie prowadzi ciąż, ale skierował mnie do kolegi z gabinetu naprzeciwko. Ten z kolei okazał się Dyrektorem oddziału patologii w tym szpitalu. Muszę powiedzieć, że to było bardzo dobre posunięcie z dwóch powodów. Po pierwsze w szpitalu, w którym chciałam rodzić mają najlepszy sprzęt w województwie, ale zajmują się tylko patologiami, komplikacjami i swoimi pacjentkami. Normalne, fizjologiczne porody odsyłają do miejskiego szpitala. Po drugie miałam naprawdę dobrego lekarza i dobrą obsługę przy porodzie. Myślę, że na super traktowanie miało wpływ to, że jestem od kogoś tam jednak ważnego. Gdy miną termin chodziłam na ktg. Mój lekarz kazał mi liczyć ruchy i gdy jednego wieczoru dzidzia nie chciała się ruszać lekarz natychmiast kazał mi przyjeżdżać do szpitala. Była 22, dzidzia znowu zaczęła kopać. Mimo to mój lekarz zrobił mi usg i jakieś przepływy dopplerowskie u dzidzi. Wszystko było w porządku, ja czułam się dobrze. Lekarz mnie jednak nie wypuścił, nie zlekceważył mnie. Było po terminie, więc wywołał poród. Okazało się, że nie ma co staż, wiedza i praktyka. Podczas porodu wody płodowe były już bardzo zielone, więc była to już ostatnia chwila na poród. Ale jak nasze doświadczenie pokazuje trzeba tak, czy inaczej zapłacić żeby się człowiekiem zajęto. Tylko u mnie odbyło się bez stresu, który Ty przeżyłaś. Poród to wystarczająco stresujące wydarzenie a zagrożenie dziecka to dodatkowe obciążenie. Lidia współczuję Ci kolek Twojego maleństwa, ale nawet nie próbuję nic radzić. Podejrzewam, że ten problem w necie masz zgłębiony na wszystkie możliwe sposoby. Tyle, że wiem, że kolki to 3 m-c, ale pełne, kończą się przeważnie w 4. A chrzcinami się nie przejmuj, dzieci są od tego żeby se czasem popłakać, jak komuś się nie podoba to niech się w nos cmoknie. A tak serio to się nie przejmuj, bo stres nic nie pomoże, powiedz sobie, że jak zacznie płakać to trudno, nic na to nie poradzisz i już. Po prostu się nie stresuj. Będę kończyć. Dziewczyny jak za dużo piszę to zwróćcie mi uwagę, to się poprawię.
lidiamital
2006-08-23
21:55:22
Email
Bs jakie za dużo pisz więcej i dzieki serdeczne za wsparcie. Ja temat kolek mam w jednym palcu ale maluszek z tego wyrosnąć musi i już. Każda pewnie pisze w wolnej chwili ja z dolotu jak Damianek śpi albo się zabawi.Dobrej nocy mamusie i maluszki mój zasnął juz o 20.45. Więc zajmę sie teraz mężema, a on mną wreszcie!
MARZENAM
2006-08-24
09:39:57
Email
Cześć MAMUSIE. Ja Bartusia urodziłam 11.05.2006 r. ważył 3,5 kg a długi był na 56 cm ( z tego co piszecie to nie był największy:)). Urodził sie przez cięcie cesarskie ponieważ ułożony był główką do góry a nie w dół. Cięcie poszło szybko przed godziną 9:00 pielęgniarka zawiozła mnie na salę operacyjną a o godz 9:22 Bartuś był już na świecie. Na poczatku miałam problemy z karmieniem (brak pokarmu) a potem okazało sie że Baruś ma skazę białkową, karmie go butelką, rozwija sie bardzo dobrze na dzień 31.07.2006 r. ważył 5,5 kg, rozwija sie bardzo dobrze też dużo gawoży, śmieje sę a nawet wydobywa z siebie śmieszne piski:), jest bardzo ciekawy świata, śmiesznie rzuca dupką, próbuje się odpychać nóżkami i w ten sposób przemieszcza się wiec muszę uważać żeby nie spadł np. z łóżka, jest barzdo ruchliwym dzieckiem, szybko przebiera nóżkami i rączkami. Ostatnio powiedział KAKA mąż twierdzi że miało być TATA tylko coś mu nie wyszło:), wyraźnie mówi NIE:), wpycha rączki do buźi, slini się. Jest bardzo pogodnym dzieckiem. babcia uczy go robić PAPA i twierdzi że go nauczyła:), na co wszyscy sie śmieją bo Baruś wymachuje rączkami a nie robi papa:), ale babcia twierdzi ze to papa. Nie mieliśmy problemów z kolką ani żadnych innych. Bartuś smacznie śpi budzi sie co 3 godziny na jedzenie i śpi dalej, przeważnie je z zamkniętymi oczami, czekam aż mu sie odbije i kłade go spać. Teraz chcę wprowadzić mu o menu obiadki i deserki z bobovity oraz kaszki zageszczające mleko i mam problem nie wiem co mam mu kupić, czy Wy dajecie takie rzeczy swoim maluchom? Pozdrawiam pa
Strona 1 - 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum