szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Ciąża (zdrowie i samopoczucie w ciąży, przebieg ciąży, wątpliwości, szpitale itp.)
temat - RELACJA Z PORODU i PIERWSZYCH DNI DZIECKA


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, następna
Napisano: Treść:
Basjaa
2007-08-07
Email
ja wciąż czekam na Ten wielki dzień, ale chętnie usystematyzowalabym Wasze relacje ... pierwsze dni po .. są również mile widziane. Pozdrawiam
monia_ireland
2007-08-07
21:27:54
Email
porod byl jak porod-bolal ale juz nic nie pamietam-nawet to krocze-jakos dalo mi siedziec juz 2h po porodzie-widok synka zakrywal kazde cierpienie:) o 7.20 odeszly mi wody w domu-pojechalismy do szpitala tam mi jeszze lekazr pecherz przebił i chlusnelo ze mnie jak z niagary. Mialam bardzo duzo wód. Ok 9.00 zaczely sie skorcze ale na tyle lekkie ze moglam jeszcze chodzic a maz mi masowal kregoslup bo oczywiscie zaczęlo sie u mnie od bóli krzyzowych( o 11.00 juz odlatywalam z bolu. Ciocia ktoraodbierała mój poród robila co mogla. Kladla mnie na materacu na sofie w roznych pozycjach maz masowal mi plecy a ona to uginala noge to przekrecala mnie na bok to sluchala tetna malego i dawala mi nimalze gryzc swoja reke. Przyjechalam z 1.5cm rozwarciem i szyjka lekko skrocona-podala mi cksytocyne i juz kolo 10.00 byly 4 cm i szyjka zgladzona. Pozniej kolejna dawka i ok 14;40-15.00 10cm i bole parte-przeszlismy z pokoiku do porodów rodzinnych na porodowke-wtedy juz odlatywalam-ale myslalam sobie zeby nawet mi cesarke proponowali to nie dam sie-musze dac rade naturalnie no i bez znieczulenia oczywiscie. Parcie mialam olbrzymie ale maly nie mogl wyjsc na zaden sposob-nie obylo sie bez naciecia i co sie okazalo-byl niesamowicie poowijany pepowina!!!szelki mial z przodu i z tyłu i nozki okrecone-pepowina nad wyraz dluga ciocia mowila ze pierwszy raz taka dluga widziala i dlatego tez wydawalo sie ze dzidzius gigant bo ta pepowina mu dodawala gabarytow-cale szczescie ze miala te ok 80cm bo inaczej by sie mogl maluszek udusic. No i jak wyszla glowka to juz plakalam ze szczescia bo reszta to byla kwestia "doparcia":)i ukazal sie nasz Nikuś kochany:) zaraz oczywiscie wyladowal u mnie na piersiach i byl calowany przezemnie i tatusia:)minelo wszystko-bol poszdl w zapomnienie:)widok i ciepło naszego skarbu cisną nam łzy szcześcia z oczu:)swiat nabrał nareszcie kolorów tęczy:) pozniej lozysko jeszcze-to ciocia urodzila za mnie:) jakos przyparla brzuch i wyszlo samo ze mnie praktycznie-lekko poparlam tylko. No i szycie-znieczulenie niby jak u dentysty a ja i tak wszystko czulam-ale to juz byl zaden bol:)Dalam rade chodz bolalo i powiem wam jedno: nie wyobrazam sobie tego porodu bez mojego meza i mojej Ani cioci kochanej!!!Lekarz byl i pomagal ale nie chcialam jego sluchac wogole za to Ania byla dla mnie jak Anioł Stróz ktory wiedzialam ze chce dla mmnie jak najlepiej i robila co mogla by mi pomoc:) udalo sie:)zostalismy najszczesliwszymi rodzicami pod słoncem:) dzidziusia mi zabrali i kazali odpoczywac bo bylam bardz zmeczona. Jednak nie dalo mi...poszlam po niego i tulilam go cala noc a łzy szczescia płynely po policzkach:))))i tak oto zycie nabrało tępa...i teraz dopiero sie zaczeła fantastyczna przygoda:):) a poród...wspominam jako NAJPIEKNIEJSZA CHWILE W SWOIM ZYCIU!!

monia_ireland
2007-08-07
21:40:29
Email
PIerwsze dni...hmmm...bylo ciezko przyznam. Najpier wyladowalismy na fototerapii bo zółtaczka sie utrzymywałai trzebabylo zbic bilirubine. Pokłute rączki małego i godziny czuwania przy dziwnym urzadzeniu ktory wygladal jak inkubator a w nim Nikos z zaklejonymi oczkami:( naswietlany lampami:( widok ktory mnie dobijał i ryczałam patrzac na niego.Po dwuch dobach lekarz powzolil nam pojsc do domu i zaczelo sie: karmienie piersia:) nie zdawalam sobie nigdy sprawy jak to wielka sztuka dobrze przystawic malucha-bolalo niesamowicie!! sutki popekane az krwawily a ja jeczalam w glos jak przychodzilo do karmienia. POłog ogolnie nic takiego-tydzien czyszczenia sie i gojenia i po sprawie:)Problemy z karmieniem mialam jakies 1.5miesiaca. Teraz juz synek ma 2.5 miesiaca i juz wszystko nam sie unormowalo:) ja karmie go z ogromna przyjem,noscia on za to odwdziecza sie usmiechem i gaworzeniem:):)Wiem kiedy placze bo jest glodny, kiedy spiący a kiedy cos go boli. Zasypia ok 20.00 i czasami przespi cala noc a czasami wstaje raz lub gora dwa razy aby zjesc:)NIe to co na poczatku-wstawanie w nocy non stop-w sumie mialam wrazenie ze sie wogole nie klade:)Teraz jest juz inaczej!! NIkodem to caly moj swiat!!!!nie wyobrazam sobie zycia bez niego i nie moge doczekac sie az podrosnie i bedziemz mogli mu dac rodzenstwo

monia_ireland
2007-08-07
21:44:03
Email
Basjaa oszalejesz na punkcie maluszka!!!!!!!!!!zobaczysz!!!!wszstko jest doprzejscia i nieprzespane noce i wszstkie trudne chwile. Najwazniejsze bz dzidzibzlo zdrowe i dostawalo duuuuzo milosci. A porod...dasz rade bo musisz pamietac podczas bolu ze nagroda jest WIELKA!!!! TRZYMAM KCIUKI!!!!
Basjaa
2007-08-07
22:24:39
Email
jejku dzięki za ten obfity i wpis ...tego nam własnie trzeba :D szczerze mówiąc brak mi słów i musze kończyc pisanie bo łzy kapią mi na ręce ... a NIkuś śliczny!!! a oczy jakie ciemne :))) może po Tobie bo masz wyraźne. 3majcie się i jeszcze raz dzieki :)
ciekawa
2007-08-08
07:13:03
Email
WSTAWIAM TROCHę Z CZERWCA 2007 I TROCHę DOPISUJE;) Zdaje relacje: w czwartek(07.06.2007r.) po całodniowych wojażach, odwiedzinach u rodzinki i wstawianiu parapetu w kuchni i sprzątaniu-jakoś tak nieco bardziej spuchłam-pisze nieco bo i tak słonika przypominałam już od dawna. Do tego zdałam sobie sprawę ze wędruje do toalety co i raz a siusiam jak na lekarstwo. Postanowiliśmy sie zebrać i jechać do szpitala zbadać co to może być. Na oddział przyjęto mnie z lekkim marudzeniem ale zaraz w wynikach odkryto lekko przekroczona granicę mocznika, do tego policzono ze to już ponad 38tc no i niefortunne pośladkowe ułożenie(o tym wiedziałam już od dawna) po podłączeniu ktg okazało sie ze mam już skurcze przepowiadające-nawet ich nie czułam:) maż pojechał do domu bo w sumie takie skurcze nic nie znaczyły. Ale po jakiś dwóch godzinach zaczęłam je odczuwać. Nic strasznego choć no fakt mało przyjemne-poza tym odrazu do tego doszły bóle krzyżowe. Jeszcze raz na ktg-wyszły trochę mocniejsze, badanie szyjki w sumie nic nowego nie wniosło-choć pan doktor(przystojniak kurna:) powiedział ze na jego nos raczej następnego dnia coś sie wyklaruje. Pytali tylko czy zniosę noc w skurczach bo do cesarki okazuje sie(nie wiedziałam tego)lepiej jak skurcze przygotują macice bo lepiej sie tnie i mnie o mięśnie zahacza. A ze ja z tych nie marudzących to wróciłam do łóżeczka z którego szybciutko powędrowałam na świetlice gdzie dreptałam sobie w kółko cała noc bo bóle sie nasiliły. Pewnie gdyby ktoś przy mnie był masował by mi plecy ale maż w domku a położna spała i głupio było mi ją budzić. Rano mnie zbadali i stwierdzili że można ciąć bo maluch już niespodzianki nie zrobi a za chwile na serio jakiś poród sie wyklaruje. Zadzwoniłam do męża co by sie pospieszył. Jeszcze mi stresu zaaplikowała położna bo z braku miejsc przyjęli mnie na ginekologie-ja do pakowania a ona do mnie ze ja tu wrócę a dziecko na karmienie mi dowiozą!!!! Oczywiście szklany w oczach-odrazu mi skurcze odeszły! Na obchodzie po cichu złapałam przystojniaka za rękaw i mówię mu że ja na korytarzu poleżę byle z maluchem-uspokoił mnie ze on już robi roszady i mam sie nie martwic:) Potem to już zaczeły sie wariackie papiery bo raptem laski na porodówce zaczęły sie sypać a anestezjolodzy do cesarek kogoś reanimowali na innym oddziale. Anestezjolog do mnie nie przyszedł a ja chciałam porozmawiać o rodzaju znieczulenia bo miałam poważne wątpliwości-w końcu panicznie bałam sie tego zzo. Nie podpisałam zgody na znieczulenie. Jak już leżałam na sali-maż w drzwiach otwartych stał, pojawiła sie anstezjolog z asystentka.Ja jej ze tylko ogóle a ona swoje....dla mnie to było dosłownie sekundy-wymiana zdan, przekonań, obaw, informacji-babka równa nic nie zciemniała-efekt trzęsąc sie ze strachu dałam sie znieczulić podpajenczynkowo. Mąż mówi ze trwało to bardzo długo i babka napracowa sie nade mną jak diabli. Ogólnie z tego stresu juz nic mnie nie bolało. zabieg jak to zabieg mało przyjemny choć przyznam ze nic nie czułam prócz szarpania i wręcz ugniatania mi klatki piersiowej. wszytko w absolutnej ciszy. Anestezjolog przyznła ze jestem jej drugą pacjentka która tak źle psychicznie zniosła to znieczulenie-cały czas byłam bardzo niespokojna choć starałam sie myśleć o meleństwie. W koncu ją wyciagneli i profesor (mruk straszny)odezwał sie po raz pierwszy czy wiem co to jest(?) ja standardowo w ryk ze nie to mi pokazali: małe stópki, zwisającą pępowinę i rąbek husyty chirurgicznej:) to ja dalej w ryk ze nic nie widzę. To sie pyta czy wiedziałam co będzie-ja na to ze nie, ze byle zdrowe- to mi znowu ja pokazał-malusią cipeczke-z komentarzem "no wreszcie normalni rodzice". Tyle rozmowy z operującym:):) Za chwile ponieśli ją do pokoju obok skąd słyszałam jak maż sie włamał i domaga sie pokazania dziecka. Przynieśli jeszcze zawiniątko do pocałowania a ja juz byłam przekładana na łuzko szpitalne. jeszcze posiłkowałam sie z położną bo chwyciłam za becik i twardo obstawałam przy swoim ze ja z dzieckiem już pojadę:)Ostatecznie po pertraktacjach zgodziłam sie na oddanie malej tacie. I pojechaliśmy ja na sale, ja na łóżku a ona w łóżeczku:)no to tak w skrócie:) Co do bólu, skurczy itd to ja najlepszym doradcą nie jestem-bolało mocno to fakt ale sto razy wolała bym rodzic naturalnie-nawet gdyby te bóle miały jeszcze jedną dobę trwać. Nie boje sie bólu i pewnie dlatego nie bałam sie porodu-wręcz byłam niesamowicie podekscytowana kiedy to będzie a gdy dowiedziałam sie ze jednak cc to bardzo to przeżyłam. Wielki ryk, nocne dreszcze i krzyki:(
ciekawa
2007-08-08
07:21:01
Email
Co do pierwszych dni:) następnego dnia po wypisie wróciłam do szpitala na zdjęcie szwów-położna jak zobaczyła moje piersi to sie przeżegnała i nakrzyczała na mnie-miałam już guzy i gorączkę-niby odciągałam pokarm ale to tak szybko sie działo ze doprowadziłam sie to tego stanu;( Poinstruowała co robić i puściła do domu. Niestety w pierwszych tygodniach miałam dość mocna depresję i dopiero teraz czuje ze na serio minęła. myślę ze bardzo duży wpływ miała na to cesarka:( Zrobiłam bardzo dużo aby móc rodzić naturalnie i na końcu To Nastka zdecydowała ze nie będzie tak jak ja chciałam. Miałam takie poczucie ze nie rodziłam, ze Nastka nie czuje że jest moją. Miałam potworne napady płaczu. Z perspektywy czasu widzę ze tez nie uśmiechałam sie donie wcale ze z nią nie rozmawiałam i nie przytulałam tyle ile powinnam. Maż doprowadzał mnie do szały jakiego nie byłam sobie wyobrazić wcześniej. ale wszystko stopniowo mijało i pewnego dnia mała zasrała mi przewijak i siebie po same pachy-nigdy tak sie nie ubawiłam jak wtedy:):):)
ciekawa
2007-08-08
07:25:03
Email
a teraz wyglądamy tak:)

katarzyna_j
2007-08-08
12:28:36
Email
Jak już postał taki temat to ja mam pytanie. Jak to jest z lewatywą rzeczywiście w szpitalach? Robią rutynowo, robią na zyczenie czy w ogóle nie robią? Czy waszym zdaniem warto kupić sobie w aptece i zrobić przed wyjazdem do szpitala? Słyszałam, że jak się wypróżniało w ciągu ostatnich 24 godzin, to niepotrzebna lewatywa. A może wasze organizmy się oczyszczały przed porodem, jak to sugerują książki?
ciekawa
2007-08-08
13:05:45
Email
Gdybym rodziła naturalnie poprosiła bym o lewatywę. a czopek glicerynowy i tak bym zastosowała w domu-zawsze to przyjemniej;) teraz sie już nie robi rutynowo. Kasiu przy parciu nie ma siły masy kałowe i tak sie wydostają ale nikt na to nie patrzy:)
Magdalenka
2007-08-08
13:50:47
Email
nooo... mnie sie niestety przydazylo. ale pielegniarka szybciutko wytarla i powiedziala zeby sie nie przejmowac bo oni juz tam wszystko widzieli. to normalne.
lidiamital
2007-08-08
14:14:38
Email
Ja miałam przed porodem, nic nie boli, jeśli by nie robili poprosiła bym ze wzgklędu na męża i wrażenia estetyczne choć był przygotowany i na tę ewentualność, która jednak częściowo miała miejsce mimo lewatywy. Położe są jednak na tę ewentualność przygotowne i oczyszczają szybciutko. Poza tym w trakcie parcia jesli czujecie, że to się zdarzy nie przestajcie przeć i nie denerwujcie się tym co się zaraz stanie taka już nasza fizjologia. Lepiej nie zakłucać parcia.
Basjaa
2007-08-08
14:18:24
Email
Moja mama tez tak mówi ze lewatywa powinna być robiona rutynowo. Jej nie zrobili i tak sie wstydzila ze zrobi kupe że zaciskala sie i nabawila sie hemoroidów. Juz wole nawet męża wyprosić jak poczuje że to mi pomoże dać z siebie 100%
Basjaa
2007-08-08
14:38:42
Email
do ciekawej :) jak czytałam Twój wpis to mimo ze był zupełnie inny od wczesniejszego /chociażby z powodu tej przekletej cesarki/ to i tak rycze jak opętana .. Wasze opowieści są/przynajmniej dla mnie/ hmmm jak to nazwać ... pokrzepiające ... ze poród nie zawsze bedzie wymarzony /przygotowany wg scenariusza/ i że generalnie te nasze przygotowania to o kant tyłka ... wszystko dzieje sie tak szybko, jedno jest pewne kazda musi przez to przejsć by otrzymać tę wielką NAGRODĘ oby tylko mieć pomoc ze strony bliskich i rodziny... napewno nie obejdzie sie bez wylanych łez ...
katarzyna_j
2007-08-08
14:38:55
Email
Chciałam jeszcze zapytać, czy śluz przed porodem jest przezroczysty jak białko jajka, czy raczej biały? Bo właśnie mam biały i nie wiem, czy to może być znak. A z tą lewatywą to chyba sobie w domu zrobię, bo ja zupełnie nie poszczę, tylko ostatnio jem i jem. :)
Basjaa
2007-08-08
14:40:30
Email
jejku Kacha nie strasz mnie bo ja tez mam biały !!! a dopiero zaczne 38 tc
Strona 1 - 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum