szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - Gdzie jestes moj rycerzu na bialym koniu!?


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, następna
Napisano: Treść:
chwila_zapomnienia
2007-11-19
Email
Dlaczego nie moze byc tak jak na filmach?! Czy nie marzy sie wam partner, ktory przy ktorym czujecie sie pewnie w kazdej sytuacji? Potrafi sprawic ze czujecie sie zawsze na swoim miejscu (w dobym znaczeniu tego slowa). Jakie macie zwiazki, czy czujecie sie w nich spelnione w kazdej dziedzinie? (tak:), TAM tez).
Goga66
2007-11-20
11:42:29
Email
Problem w tym, że naszych rycerzy w białych zbrojach w końcu dopada jakaś wiedźma i pocałunkiem zmienia w żabę. :) Jeśli tę żabę umiemy pokochać na nowo, to dobrze ale to bardzo trudne, bo przez te rozczarowania przestajemy być księżniczkami, które mają moc odmienić swoim pocałunkiem żabę z powrotem w rycerza. I musimy się pogodzić z tym, że coś tam rechocze koło nas i ten dźwięk niekoniecznie nas zachwyca.
Goga66
2007-11-20
11:53:35
Email
A jeśli się nie pogodzimy z tym, to żaba musi sobie kumkać sama.

noemi
2007-11-20
11:53:54
Email
takm sobie czytam i czytam i myślę jak to dobrze czasem nie wiedzieć. ze ktoś zdradził, że nie jestesmy dla kogoś tak ważne, jak on dla nas. ehhhh, życie. kiedyś i ja myślałam, że tworzymy odealną parę. chyba przez to uśpiła się we mnie czujność i przestałam dbać o związek. a jak kobieta przestaje, mężczyzna nic w tym kierunku sam nei zrobi. rozstawaliśmy się milion razy:) trzy razy się wyprowadzałam. teraz znów zaczęłam szukać mieszkania do wynajęcia. mężczyźni nie doceniają tego, co mają póki tego nie stracą. a jak już stracą potrzebują chwili czasu na to, żeby to wszystko zrozumiec. najpierw zapewne mpomyśleliby: nbo, teraz odpocznę:) potem zaczęliby balować. sa wstając któregoś dnia z kacem spojrzeliby w lustro i pomyśleli: co ja robię??? wiecie, dla mnie mój mężczyzna był całym moim światem. zrezygnowałam z wielu ważnych dla mnie spraw, dziś wiem, że nie warto. on nawet tego nie zauważył:) powiedziałam sobie: koniec. teraz ważna jestem ja. zobaczymy co z tego będzie, ale jakoś przestałam się bać. po kilku upadkach i wzlotach stwirdziłam, że On nie jest powietrzem. a ja jestem kobietą, dla której niejeden skoczyłby w ogień. czego się bać?:) trzymam kciuki za wszystkie chore związki. oby ozdrowiały:)
aska
2007-11-20
12:14:32
Email
a co to znaczy "rycerz na bialym koniu", bo ja mam wrazenie, ze takowych rycerzy spotkalam juz wielu w swoim zyciu i niestety kazdemu z nich cos brakowalo a jednak kochalam i wierzylam w ich rycerstwo.
Dzisiaj moj rycerz rowniez nie jest idealem ale dla mnie jest doskonaly. Widac odpowiedni rycerz podjechal pod odpowiednia wieze. A tak serio - jestem w udanym zwiazku. Mam pewne doswiadczenie, nie byly to malzenstwa ale zwiazku dlugoletnie (ostatni, ktory sie rozpadl - 7 lat) i owe dosiwadczenia pozwalaja mi na obiektywna ocene.
Napisalam, ze jestem w udanym zwiazku. I tak jest. Bylo wszystko - zakochanie, oczarowanie, motyle w brzuchu, ktore po 4 latach malzenstwa nadal czasami potrzepocza skrzydelkami. Teraz jest milosc. Owszem bywa roznie. Dochodzi do roznicy zdan, nieraz ostrej wymiany pogladow ale moge sie pochwalic, ze nie ma potrzeby podnosic glosu. szanujemy sie, ufamy sobie, ja czuje sie bezpieczna. nie ma cichych dni ale bywaja ciche minutki - tutaj dzieki mezowi, to on wiele naprawia. Nie we wszystkim sie zgadzamy ale czy to byloby mozliwe? kazdy z nas ma swoja osobowosc i niech tak pozostanie. ale co ja tu bede tak slodzic i pisac jak to u mnie fajnie.... przeciez tak niewiele brakowalo a tkwilabym w zupelnie innym zwiazku. Jak wspomnialam wyzej bylam z facetem 7 lat, juz jako dorosli ludzi. Mielismy wspolne plany i bylam przekonana, ze z niem spedze reszte zycia. Owszem przez caly czas nie czulam, ze to ten ale byl dobry, kochal mnie, ja z czasem pokochalam jego i bylam gotowa aby na tym oprzec cale swoje zycie. Nigy nie bylo miedzy nami zakochania, oczarowania i tych przyslowiowych motyli ale bylo dobrze. Z tym, ze tam czesciej wybuchalam, czesciej sie klocilam i bywalo, ze odchodzialam. Przyzwyczajenie jednak mowilo mi wracaj. I gdyby nie to, ze spotkalam macka (mojego meza) to pobralambym sie z tamtym facetem. pewnie bywaloby roznie.Ja porzedni zwiazek nazywam letnim (tzn nie goracym nie zimnym) czyli takim nijakim. Nie bylabym szczesliwa ale pewnie bym sobie tak zyla. Ja dzisiaj, ale podkreslam dopiero dzisiaj moge zaliczyc sie do tych osob ktore uwazaja, ze oczarowanie i zakochanie nie sa zbedne. Twierdze, ze to fundament kazdego zwiazku, musza byc rozowe okulary, kwestia jedynie tego jak dlugo je zechcemy nosic i czy umiejetnie je zdejmiemy. Kazda faza zwiazku moze byc piekna jesli tylko nie bedziemy bez konca ogladac sie wstecz i oczekiwac, ze cale zycie bedzie tak jak na poczatku. Tamte chwile warto czasem wspomniec dla przypomnienia jak pieknie bylo i cieszyc sie tym, ze nadal jest..... pieknie tylko nieco inaczej. Bo faktycznie czy mozemy o sobie powiedziec, ze jestesmy nadal tymi ksiezniczkami o ktore walczyli nasi rycerze...
marta0309
2007-11-20
12:35:15
Email
czytam wasze wpisy i jakos tak smutno mi sie robi:( i zastanawiam sie czy zdrady to jest cos takiego co musi dotknac kazdy zwiazek???
marta0309
2007-11-20
12:46:58
Email
dziewczyny poradzcie mi cos....otoz moja najlepsza przyjaciolka ma zamiar wychodzic niedlugo za maz. sa ze soba juz 8 lat i weedlug mnie srednio do siebie pasuja bo on nadzwyczajniej w swiecie jej NIE SZANUJE. ostatnio byla taka sytuacja ze jej narzeczony wyznal mojej mojej innej kolzance ze to z nia chcialby sie ozenic a nie ze swoja narzeczona. tamta go jednak olala. ja o tym wiem i czuje sie jak zdrajca wobec mojej przyjaciolki z jednej strony chcialabym jej powiedziec ale z drugiej.... łudze sie tym , ze moze im sie jednak uda:/
marta0309
2007-11-20
12:49:51
Email
zawsze wszyscy mieli watpliwosci co do ich zwiazku. z jednej strony nie mam prawa mieszac sie w ich zycie ale z drugiej .....moze by ja to uchronilo przed tym o czym wy tu piszecie...:(
Kamila
2007-11-20
14:31:32
Email
Asia, masz rację, nie warto ogladać się za siebie i wypominać błędów.. dziwię się sobie, ale nigdy nie wypomniałam męzowi tego co zrobił.. wiem, że to bez sensu.. Goga, dzięki za miłe słówka.. wiem, że to bez sensu, że tak narzekam.. ktoś może powiedzieć: po co wracałaś??? Ale zwyczajnie myślałam - idiotka - że będzie tak jak kiedyś!!! Hahaha cóż rzeczywistość okazała się okrutna.. jedyne blaski tego "nowego" życia to Kondzio i Kinia.. Marta, myslę, że nie warto mówić.. skoro dziewczyna nie widzi jak on ją traktuje, to to, że jej powiesz nic nie zmieni.. wierz mi.. moja przyjaciółka była z gościem 4. lata, wciąż się rozstawali, bo on latał po panienkach, wszyscy znajomi o tym wiedzieli.. ja też.. ona zaszła z nim w ciążę, on się oświadczył, ona poroniła a on znów heja na panienki.. robiła takie rzeczy.. nic jej nie powiedziałam, czułam się z tym źle.. nie mogłam powiedzieć raczej nie chciałam, bo to mój brat był z nią.. teraz jak już pół roku nie są razem powiedziałam jej o wszystkim.. wiesz co mi powiedziała? Dobrze, że jej nie mówiłam, bo by nie uwierzyła.. facet ją tak zakręcił.. że tylko byłabym jej wrogiem.. a tak dziewczyna się otrząsneła i nadal co najważniejsze jest moją przyjaciółką.. no nic, zmykam zaraz do domu.. gotować obiad dla mojego ropucha ;-)
aska
2007-11-20
14:56:46
Email
jestem pelna... w sumie nie wiem czego, czy uznania, czy szacunku, czy podziwu czy wspólczucia dla dziewczyn, które zeszly sie z facetami po zdradzie. Mam na mysli malzenstwa. Sama bylam w podobnej sytuacji ale w zwiazku nie malzenskim i dawno temu. Bylam bardzo mlodziutka, byl to jeden z moich pierwszych chlopakow. Zeslam sie z nim mimo, ze mnie zdradzil i co najgorsze jakos specjalnie nie prosil o wybaczenie ani o moj powrot a jednk nie wiem dlaczego wrocilam. Pozniej bardzo tego zalowalam mimo, ze sytuacja sie CHYBA nie powtorzyla (albo jak nic o tym nie wiem). A wlasciwie mojej postawy i w pewnym sensie upokorzenia. Zaluje, ze nie unioslam sie duma. Ale to byl tylko tzw szczeniackie chodzenie ze soba, co i tak sie rozpadlo. Zdaje sobie jednak sprawe, ze podobna sytuacja w malzenstwie jest o wiele trudniejsza. Nie wiem, czy trzeba byc silnym i ratowac zwiazek czy slabym i w nim tkwic. Temat trudny do dyskusji jak i do prowadzenia w praktyce. Nie wiem jak dajecie rade. Nie wiem jak ja bym postapila. Ale wiem, ze z pewnoscia to boli.
Goga66
2007-11-20
16:59:30
Email
Zawsze byłam pewna, że jeżeli facet mnie zdradzi, to 5 minut po wiadomości już mnie nie będzie. Nigdy też nie myślałam, że to będzie ten tak sprawdzony, ukochany, taki wierny tyle lat i taki zakochany tyle lat... Nie chcę opisywać tego stanu, bo jest okropny, jest straszny. I nigdy nie zrozumiem dlaczego zostałam. W każdym razie b. kochałam. I nie wiem, czy to moja osobista klęska, czy zwycięstwo. Walczyłam ostro, i nie wiem, czy to było heroiczne czy upokarzające. Nikomu nie życzę, choć statystyki są okrutne.
chwila_zapomnienia
2007-11-20
18:38:53
Email
No wlasnie dziewczyny,bo tak piszecie o tych zdradach.To w koncu gdzie jest problem, czy to tylko lezy w kwestii fizycznych aspektow? Co w takim razie zrobic,zeby jemu bylo dobrze? Czy oni i tak beda szukac czegos innego?
Goga66
2007-11-20
19:04:20
Email
Wiesz co mi powiedział kiedyś mąż w przypływie szczerości? To mnie na długo zniechęciło dodatkowo do niego - być może szukał usprawiedliwienia dla siebie. Powiedział: nie zdradzają tylko nieudacznicy, niepewni siebie i pantoflarze, którzy boją się żony. Najlepsze kochanki i najpiękniejsze kobiety, inteligentne, i niezależne a także te domowe i ciepłe bywają zdradzane. Rzecz w tym, że ludzie szukają odmienności . Najlepsze ciacho się nudzi jak się ma je na talerzu codziennie. Z kolei dłuższe rozstania też sprzyjają zdradzie. I to problem nie tylko panów. Ludzie się zauroczają pomimo, że kochają partnera. I wg mnie wzorzec wyniesiony z domu (pełny lub niepełny itp.), zdrowy kościec moralny (poczytajcie na forach jak lekko podchodzą ludzie do zdrady - sami nawzajem sobie wzorce tworzą), poziom religijności, to co serwowane jest w mediach - tego jestem warty i to mi się należy, to wszystko decyduje czy ktoś pomimo zauroczenia inną osobą - przeczeka to jako kryzys i nie zdradzi czy to zrobi. Pełno porad w necie - zrób to - przecież życie masz tylko jedno. Zrób to - nie wie, nie będzie cierpieć. Ludzie zawsze zdradzali się, tylko procent zdradzających był inny. Teraz gros chce łatwo, prosto, przyjemnie. Niedojrzale kochają? Brakuje w ich miłości tego elementu współodczuwania z tą bliską czy bliskim? Cokolwiek byście tu nie uważały, ja jestem przekonana, że świat wewnętrzny ludzi jest coraz płytszy (generalizując oczywiście)Że w pośpiechu nie zatrzymujemy się na refleksję. Życie jest coraz szybsze i bardziej brutalne. Ile kobiet ma czas i chęci tworzyć na co dzień atmosferę w domu? Ilu mężczyzn ze spokojem patrzy na niepracującą żonę i nie dają jej odczuć, że jest obciążeniem? Ile kobiet kiepskie zarobki męża kwituje ciepłym wspierającym pocałunkiem a nie suszeniem głowy, że jest nieudacznikiem? To oczywiście wymogi współczesności ale i nasza rosnąca potrzeba posiadania i materii. Dziecko musi mieć mnóstwo zabawek, jest nimi zarzucane. Jak ma nauczyć się przywiązania do pluszaka, skoro ma ich sto? Na dodatek, gdy kończy kilka latek i przestaje być rozkosznym maluszkiem zapominamy, że potrzebuje nas i naszego czasu. Osładza mu się życie materią. Jak tacy ludzie będą kiedyś kochać? I czy będą kochać prawdziwie? Mam nadzieję, że jest wśród nas dużo optymistek, bo ja niestety optymistką już nie jestem.
chwila_zapomnienia
2007-11-20
19:15:58
Email
Widze Goga66 ze faktycznie optymizmu w tobie nie ma za wiele.NIestety masz duzo racji w tym co mowisz.Ja jednak wole wierzyc ze jest inaczej,pewnie sie oklamuje,ale jak to mowia niewiedza jest blogoslawienstwem. Moze czasem lepiej czegos nie wiedziec bo cierpimy mniej.Chyba pozostaje nam kolekcjonowac jak najwiecej tych szczesliwych chwil i wracac do nich. jak do klasera ze zdjeciami, w momomentach zwatpienia.
Goga66
2007-11-20
19:20:05
Email
Tak póki jest dobrze należy wierzyć, że jesteśmy wyjątkami od reguły i cieszyć się szczęściem we dwoje. Ja też teraz nie podejrzewam męża ale jak pisałam, to już nie to. Inna sprawa, że ja wolę wiedzieć najgorsze niż być okłamywaną.
Gdybym miała umrzeć za 3 miesiące na raka też wolałabym znać prawdę.
chwila_zapomnienia
2007-11-20
20:02:28
Email
A ze tak bezposrednio zapytam,jak wygladaja sprawy lozkowe? Nie ma w tej dziedzinie zadnych zgrzytow? Czy to genrealnie nie ma znaczenia? Czy nasz facet moze sie nie spelniac akurat przy nas i bedzie chcial sie sprawdzic gdzies indziej?
Goga66
2007-11-20
21:46:39
Email
Ma oczywiście znaczenie. Jak brak seksu to ludzie szukają na zewnątrz. Ale dobry też się może znudzić z tą samą osobą
zuzka29
2007-11-21
10:27:01
Email
witam, tak czytam te dyskusje i tak ogolnie mysle ze zdrada nie jest tylko i wylacznie kwestia znudzenia matererialem...po pewnym czasie w zwiazku sie nam nie chce szukac czegos nowego i ekscytujacego ...nie chodzimy do sexshopow ( bo nie wypada i zostaniemy uznani za perwersow) -pojawiaja sie tez problemy natury fizycznej, samo zycie .......o relacje fizyczna i intelektualna trzeba dbac i je pielegnowac
Goga66
2007-11-21
10:36:41
Email
Zuzka - ja znowu sceptycznie - wybacz - tak już mam. Wierz mi, że ile byś się nie starała, nie pielęgnowała związku, to z czasem kryzysy a także normalne zauroczenie kimś się pojawiają i od zasad ludzi będących w tym związku zależy jak to się skończy. Ale masz oczywiście rację - jeśli pielęgnujemy związek, to zdarza się to rzadziej i jest on bardziej dla obojga cenny więc trudniej podjąć decyzję o zdradzie. Poza tym będąc na co dzień blisko drugiej osoby łatwo coś przeoczyć. Na dodatek prawda jest taka, że na ogół to kobiety muszą dbać, bo mężczyzna szybko popada w wygodny stan upojenia a z czasem znużenia. Nie życzę Ci (naparawdę!) przekonania się na własnej skórze, jak to jest ale czasem wieść dopada Cię w momencie, który wydaje Ci się najcudowniejszym i najpełniejszym w całym związku. I masz babo placek .... :(
Goga66
2007-11-21
10:38:38
Email
A sexshopy? Ile można się bawić zabawkami? Nawet seksuolodzy przestrzegają przed nadmiarem, bo to szybko się też nudzi a potem jest pustka.
Goga66
2007-11-21
10:41:38
Email
Poza tym chyba nie tylko o znudzenie chodzi a o nowe wyznanie, na nowo motylki w brzuchu, element podrywania i świeżość -to wszystko co już w związku stałym nie wróci, bo pozostało na innym etapie. Też o dowartościowanie, potwierdzenie męskości z inną kobietą - zwłaszcza u panów w okolicach 40. Żona może chwalić i się zachwycać ale głos ciągle tej samej samicy przestaje być satysfakcjonujący.
Goga66
2007-11-21
10:49:09
Email
Jeśli mogę coś radzić, to jedno na pewno - trzymajcie dziewczyny facetów daleko od czatów randkowych i tym podobnych internetowych atrakcji. Nie wierzcie, że to tylko z ciekawości. U nas zaczęło się od straty przez Roberta pracy i odpoczynku dwumiesięcznego w domu. No i wiek. Ci ludzie z czatów potrafią przeprać swoimi poglądami nieźle mózg każdemu. Mnie to nie pociąga ale jakby wtedy z obowiązku poprzypatrywałam się temu - bagno zupełne. Wystarczy nicki poczytać. Lepiej niech grają w głupie gry niż czatują!
aska
2007-11-21
11:46:29
Email
Drogie Kolezanki, bardzo skupilysmy sie na mezczyznach a ja Wam powiem, ze w moim malzenstwie, w moim zwiazku to chyba ja bylabym gotowa pierwsza na zdrade. Moj maz, nie umiem tego nazwac, ale jest chyba wiernym typem. Mowie chyba bo mimo pelnego zaufania i pewnosci jego postawy czy samego charakteru, podejscia do zycia i tak nie dalabym sobie reki uciac. Zreszta przy takiej pewnosci latwo popasc w nieuwage i zaniedbania. Tzn pilnuje sie aby mimo wszytsko dbac i zabiegac o meza (w pewnych granicach w zgodzie ze sama soba). W kazdym razie bardziej niepewna jestem siebie samej. I wiem czego szukalabym. Mimo, ze Kocham meza i to bardzo. Ze mamy chwile satysfakcji, uniesien i wszystkiego czego potzreba w dobrym zwiazku, moglo by sie zdazyc tak, ze chcialabym poczuc, ze sie jeszcze podobam facetom - innym. Penie chcialabym czuc ekscytacje na widok kogos kto na mnie ukradkiem spoglada, komu blyszcza oczy na moj widok itp itd dobrze wiecie co mam na mysli. To wszystko nie znaczy, ze nie kocham meza, ze mam go dosyc, ze chcialabym zmiany. Tu nie chodzi o zmiane. Wobec tego pozostaje mi sie pilnowac. To, ze pisze iz mogloby mi sie to przytrafic nie znaczy, ze tak bedzie. Nie zrozumcie mnie zle. Ja chyba chcialam stanac odrobine w obronie facetow. A chec poczucia, ze sie podobamy i ze nie tylko partner nas pragnie jest chya w sporej wiekszosci z nas. Tak jak powiedziala Goga, to od nas zalezy co z "TYM" zrobimy.
Malwina
2007-11-21
13:23:10
Email
Dodam tylko, ze w mojej sytuacji nie o zdrade chodzilo.
pinkie
2007-11-21
15:09:18
Email
Aska, ja to Cię nawet rozumiem ;)
pinkie
2007-11-21
15:10:07
Email
No i jestem spod znaku bliźniąt :)
agnieszka_z
2007-11-21
17:58:01
Email
Bo Pinkie blizniaki tak maja:)
chwila_zapomnienia
2007-11-21
18:31:16
Email
Ciekawa koncepcja zuzka29, podoba mi sie co powiedzialas,ze "o relacje fizyczna i intelektualna trzeba dbac i je pielegnowac". W jaki sposob ty to robisz?
Goga66
2007-11-21
19:13:33
Email
No jasne, że nie tylko o facetów chodzi. Czym dłuższy związek tym więcej okazji. Niekoniecznie zdrady - ale na pewno do zauroczeń czy nawet zakochania. Na każdego działa, kiedy atrakcyjna dla niego osoba spogląda na niego ciepłym okiem. Chemia po ślubnym papierku nie wygasa - stety bądź niestety. Flirt może być zresztą cudowny jeżeli nie rani się partnera i wie się, kiedy trzeba się zatrzymać. Wtedy mamy, to co trzeba - trochę emocji, dowartościowania się, zobaczenia, że jest się wciąż atrakcyjną dla mężczyzn. I wtedy jest naprawdę fajnie. Jeśli posuwamy się dalej, to są różne wyniki - jedni mają wyrzuty sumienia i niesmak a czasem rozbity związek, inni potrafią się bawić tajemnicą w swoim życiu ale też pechowo zakochać i mieć spory dylemat. Ale "nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe" chyba jest najlepszym drogowskazem w życiu małżeńskim.
aska
2007-11-22
12:44:35
Email
a ja nie uwazam aby z tych wypowiedzi wynikalo, ze nie ma szczesliwych malzenstw i bez zdrady. Raczej wyrazamy fakt, ze pokus jest sporo ale to nie znaczy, ze wszyscy sie ich lapiemy. Jedni sa slabsi inni silniejsi i mysle, ze tych drugich nie brakuje. Ja uwazam, ze jestem w szczesliwym zwiazku. Nie tylko sie kochamy ale i jestesmy ze soba szczesliwi. A ze radzimy sobie z pokusami, ktore spotykamy w swoim zyciu to chyba dobrze. Aby nie pojawialy sie okazje poza mna i mezem musialoby nie byc nikogo.
ciekawa
2007-11-22
16:59:36
Email
Ej no jak to niema:) ja taki mam-kochamy sie choć mąż potrafi doprowadzić mnie do szału:) A pokusy-a owszem:) Ja też z tych co maja wiernego męża a same no cóz hi hi.....:) Miałam kilka pokus i to baaardzo poważnych-poprostu uwielbiam sie podobać. Jestem straszną flirciarą. Ale nie skorzystałam ostatecznie-to kwestia wyboru:)
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum