szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - potrzebuję Waszej rady


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 4 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, następna
Napisano: Treść:
basienka25
2007-03-10
Email
Dziewczyny, potrzebuję Waszej rady, wsparcia,Waszego zdania.Otóż, mam okazję pojechać na 5-dniową wycieczkę, Praga-Wiedeń, finansowaną w większości przez szkołę, w której pracuję.Dopłata- 127zł. Taka okazja, trudno jej się oprzeć. Bardzo bym chciała pojechać, ale... Nie wiem jak mogłabym zostawić moją Oleńkę na tak długo:( Tzn, wiem,że tatuś zajmie się nią doskonale, w razie czego są też babcie do pomocy, ale chyba bym uschła z tęsknoty za moim słoneczkiem. Jeszcze jak mąż spytał, co będzie jeśli ona będzie płakać za mną przez te 5 dni...Kurcze, tak bym chciała pojechać....Ale chyba nie mogę jej zostawić:( Do poniedziałku muszę podjąć decyzję. Pomóżcie:(
Basia.26
2007-03-29
08:41:04
Email
no cóż, jak widać różni ludzie- różne priorytety. porozmawialam o tym całym zajściu z kolega, też wspólnym naszym znajomym, i on sam swteordził, że coś dziwnego się dzieje. on mieszka w Anglii z zoną, spodziewają się dziecka. byli teraz na weekend w Polsce, spotkalismy sie wszyscy, powiedział, ze te dwie pary jak sa razem to maja dziwne pomysły, cos im się włącza, a jak sa osobno, to do rany przyłóż.... dostałam radę, ze mam ich olać i tyle ;) hihi, bardzo dobra rada. wam dziewczyny tez dziekuje za zaangażowanie i tak liczne odpowiedzi i rady. swiat jest dziwny- jesteśmy mało atrakcyjni dla znajomych bo mamy dzieci, hahaha. ale cóz, ja jako matka mam juz inne rzeczy postrzegam jako ważne, a że reszta nie umie sie dostosować... cóż, chyba najwyższy czas, zeby nasze drogi sie rozeszły.... :) pozdrawiam
Kamila
2007-04-26
10:41:20
Email
Pomóżcie moje drogie :( problem z teściami.. otóż: bardzo nam pomagają przy remoncie domu. Jeżdżą tam codziennie. Ja nie mam takiej możliwości, jestem w domu z Kondim, Kinia w żłobku (choć bardzo bym chciała tam być). Teść wiele rzeczy zrobił sam.. elektrykę, kanalizę, wodę, ogrzewanie... wydalibyśmy na to krocie.. problem jest w tym, że kiedy tam nie pojedziemy, głownie jesteśmy w weekendy, oni tam są.. My nie możemy spędzić tam sami ani chwili.. jak ostatnio poszliśmy obejść działkę, pomierzyć.. bo chcemy się grodzić, teściowa już za nami leciała :( teraz majówka, teść już powiedział, że oni tam będą... po ostatniej kłótni mojego męża z matką, po tym jak to niby ja robię z niej wariatkę, nie chcę z nimi przebywać!!! Jeszcze teścia jakoś zniosę, ale jej absolutnie NIE!!! Co ja mam zrobić. Nasi znajomi nie chcą tam do nas przyjeżdżać, bo jak to powiedzieli, zupełnie otwarcie i szczerze, ONI CHCĄ ODPOCZĄĆ A NIE PATRZEĆ NA MOJĄ MĄDRĄ TEŚCIOWĄ... tak strasznie mi głupio i przykro... nie wiem co mam zrobić. Już wcześniej mówiłam mężowi, żeby ich jakoś przyzwyczajał do myśli, że kiedyś my będziemy chcieli być tam sami! To On się śmiał, mówił, że jak zwykle przesadzam, że nie ma się czym martwić i ze będziemy się martwić jak będzie problem.. Otóż teraz jest problem a mój mąż jak to wczoraj powiedział, NIE WIE JAK MA IM TO POWIEDZIEĆ! Że nie może powiedzieć ojcu, po tym jak mu tyle pomógł, żeby teraz tam nie jeździł.. boi się, że ojciec mu powie, że jak tam robił to było ok, a teraz jak chce tam odpocząć to my ich wyganiamy :( dziewczyny jestem przerażona. Becelujemy co miesiąc ogromną kwotę na ratę kredytu. I co z tego mam???? Wczoraj na spacerze spotkaliśmy teścia i mój mąż się pyta: TATO, KIEDY CHCECIE TAM POJECHAĆ, BO MY Z KAMILĄ CHCIELIBYŚMY JEDEN DZIEŃ POBYĆ TAM SAMI! Dziewczyny... jeden dzień! Wiecie, jak się poczułam??? Jakby to był ich dom, a chciałabym od nich wynająć na jeden dzień żęby posiedzieć ze znajomymi........ wiem, że to ciężka sytuacja... co ja mam zrobić? Wiem, że mojemu mężowi też jest ciężko... rozumiem go. Ale niestety, wczoraj mu powiedziałam, że jeśli ona tam będą to ja nie jadę. Niech siedzi z nimi. Nie mam zamiaru jeździć tam i wysłuchiwać głupot z ust jego matki :( I zobaczcie, do czego to doprowadzi... że oni tam będą na luzaku siedzieli dzień w dzień a ja będę musiała PROSIĆ, żeby w weekendy dali nam tam spokój... Mąż dziś rano się mnie zapytał co ma zrobić?? Że jestem mądra, bo wszystko na niego zwaliłam... ale to przecież jego rodzice a nie moi! Gdyby chodziło o moich to wiedziałabym jak to załatwić! Powiedział, żę go nie wspieram, tylko atakuję wciąż... pomóżcie mi proszę, bo się normalnie wykończę... kłócimy się, wiem, że to przez nich... jak mam naprawić tę chorą sytuację????
Joanna26
2007-04-26
11:15:59
Email
Kamila,bardzo Ci wspolczuje,bo jestes w bardzo glupiej sytuacji.Nie wiem,jak zrobic,zebyscie odzyskali swoj dom,ale wiem,ze na pewno ten problem nie powinien dzielic Ciebie i meza!Nie dopusc do tego,zeby cierpial na tym Wasz zwiazek.Rodzice to rodzice,on rzeczywiscie moze nie umiec tego z nimi zalatwic.Sama jestem w podobnej sytuacji o tyle,ze mam retensje do mojego faceta o jego matke,a on tez ma do rodzicow inne podejscie niz ja (np.ja powiem mojej mamie wprost,zeby przestala wygadywab glupoty na temat karmienia,bo mnie to wkurza i rozstraja,on swoje nigdy czegos takiego nie powie i co gorsza uwaza,ze ja swojej tez nie powinnam!),ale ja juz powiedzialam do niego kilka slow za duzo i problem jego matki zawsze bedzie stal miedzy nami.I nie mam pomyslu,jak to zmienic,a widze,ze jego nastawienie do mnie pod wplywem tego "problemu" sie zmienilo.Nie dopusc do czegos takiego,nie warto.
aska
2007-04-26
11:17:39
Email
pewnie Ci rozczaruje Kamilo, ale stane obronie Twojego meza. Co nie znaczy, ze Ciebie nie rozumiem. Ona ma racje, mowiac, ze gdy ojciec byl potrzebny mogl przyjezdzac a teraz kopa go. Ja wiem, Ty pewnie wcale tak nie uwazasz, ale tak to moze wygladac. To cholernie trudna sytuacja. Tesciowie kurcze sami powinni sie domyslec... Tak to juz bywa, ze gdy otrzyma sie od kogos pomoc, potem ciezko od niego czego wymagac, pomoc zazwyczaj troszke uzaleznia. Nie wiem na ta chwile jak to rozwiazac. Ja radzialbym chyba nie suszyc glowy mezowi, wspominac od czasu do czasu, ze marzy Ci sie tam wspolny, samotny weekend, uzbroic sie w cierpliwosc i pozowlic mezowi zaltwic to na swoj sposob. Nie bierz do siebie, ze powiedzial do ojca, iz chcial spedzic tam jeden dzien z Toba. Sadze, ze tak bylo mu latwiej, delikatniej, ze liczyl na to, iz ojciec sie domysli, ze za czesto tam bywaja. Wiem, ze jestes wkurzona, tez bym z pewnoscia byla. Oj i to bardzo. Niechcacy pozwoliliscie aby rodzice dali sobie prawo do waszego domu i teraz powoli musicie ich tego oduczyc, szukajac delikatnego NARAZIE rozwiazania.
aska
2007-04-26
11:18:42
Email
kurcze ale porobilam bykow typu zjadania lub dokladania liter tam gdzie nie powinnam, ale mysle, ze sens przekazalam
Joanna26
2007-04-26
11:19:11
Email
Kamila,a jak to jest z tym Waszym domem?Teraz mieszkacie gdzie indziej a tam sie macie przeprowadzic?Czy to tylko domek letniskowy?Rozumiem,ze mial to byc dom Wasz,czyli Twoj i meza,a tesciowie z racji tego,ze pomogli,uwazaja,ze maja do niego prawo tak jak Wy,tak?
aska
2007-04-26
11:19:54
Email
mialo byc "on ma racje" chodzilo mi o Twojego meza nie o tescowa !!!
pinkie
2007-04-26
11:24:01
Email
Kamilo, wydaje mi się, ze jeżeli Twój mąż nie wie jak im to powiedzieć, to znaczy, ze nie umie z nimi rozmawiać. Oczywiście, ze on ma to im powiedzieć, bo z Ciebie po raz kolejny zrobiliby zołzę. Na miejscu Twojego męża wybrałabym moment, kiedy mógłby spokojnie i szczerze porozmawiac z ojcem, łącznie z patrzeniem mu w oczy. Mógłby powiedziec coś takiego (oczywiście z uśmiechem): "Tato, mam do Ciebie prośbę. Czy moglibyśmy ten weekend pobyc sami na działce? Wiesz, mieszkamy tu razem, chcielibyśmy tam poczuc się bardziej intymnie. To dla nas bardzo ważne, zebyśmy byli tam tylko my i nasze dzieci. Spróbuj nas zrozumieć". Na jego protesty odpowiedziałabym: "doceniam to, co dla nas robisz, ale jesteśmy dorosłymi ludźmi i chcielibyśmy pobyć tylko ze sobą, na naszej działce. Chyba nie będzie to dla Was wielkim wyrzeczeniem, jak w ten weekend tam nie pojedziecie, a innym razem możecie sobie mieć działkę tylko dla siebie." Jak się Wam raz uda to wyegzekwować, to następnym razem może być już prosciej. Z tego co piszesz, teść moze być oporny, ale bez szczerej, spokojnej rozmowy się nie obędzie. Chyba, ze chcesz wywołac kolejną awanturę...
pinkie
2007-04-26
11:27:47
Email
Asiu, ja bym nie czekała, az mąż coś wymyśli, bo czasami to oni w ogóle nie mają pomysłów. Jezeli mąż Kamili zapytał, co ma zrobić, to znaczy, ze czeka na podpowiedź.
pinkie
2007-04-26
11:35:34
Email
Acha, a to wcale nie znaczy, ze wykopujecie teścia, mimo, ze Wam tak pomógł. Przeciez to on wykonywał prace na Waszej działce, zeby WAM BYłO LEPIEJ , WAM , A NIE JEMU. To zupełnie normalne, ze rodzice robią wiele dla swoich dzieci. Trzeba mu pokazać, ze jesteście mu wdzięczni i może do Was przyjeżdżać, ale czasami potrzebujecie pobyc sami. Bo docelowo bedziecie tam sami mieszkac, prawda? I tyle
aska
2007-04-26
13:10:04
Email
a czy ja npisalam aby Kamila czekala az maz cos wymysli? chyba nie ;-) raczej doradzalam aby dac mu czas, nie naciskac. I nadal za tym obstaje bo inaczej poczuje sie osaczony,
pinkie
2007-04-26
13:15:53
Email
Acha, spoko. Na pewno nie trzeba go naciskać "No weź cos wymyśl, bo ja tam więcej nie pojadę" albo "ty masz to załatwić i koniec", ale własnie pomóc, podpowiedzieć, wesprzeć ;)
Kamila
2007-04-26
13:20:15
Email
Dziewczyny kochane, wszystkie macie rację! Trzeba to zrobić delikatnie.. bardzo delikatnie.. właśnie mój mąż rozmawia z ojcem.. wrrrr aż się boję! Ale po mału, tak jak piszecie, trzeba coś z tym robić. Najbardziej denerwuje mnie to, że oni sami się nie domyślą... a mój mąż dzwonił z pół godziny temu i przyznał, że nie umie z nimi rozmawiać.. i wie, że ja ze swoimi bym to od razu załatwiła.. szkoda mi go, nie chcę się z nim kłócić... ale nie zniosę kolejnego grila w towarzystwie teściowej.. to ponad moje siły. Dziękuję Wam jeszcze raz! Napiszę, co z tego wynikło...
Kamila
2007-04-26
13:58:55
Email
Rozmawiali. Mój mąż na spokojnie powiedział, że nie chce żeby dochodziło do sytuacji typu, że jak my otworzymy okna, to ona pozamyka, że jak ja zniosę szklanki, to ona zabierze i przyniesie inne... i teść powiedział, że rozumie, że wie jaka ona jest ciężka... no i Krystian powiedział mu jeszcze, że ten weekend majowy chcemy spędzić sami, ze znajmomymi, żeby się nie obrażał, ale chcemy odpocząć w spokoju a nie wysłuchiwać głupot matki. Teść znów przyznał rację! Jupi! Może będzie dobrze :) Jeszcze raz dziękuję Wam za dobre rady! Jak zawsze można na Was liczyć!
Joanna26
2007-04-26
18:01:50
Email
No to super,ze sie z tesciem udalo,ciekawe tylko,co tesciowa na to...
Kamila
2007-04-28
07:24:21
Email
teściowa na razie milczy... mój mąż twierdzi, że teść nic jej nie powie... zobaczymy jak akcja się rozwinie....
bela
2007-04-28
19:48:34
Email
hm... Kamila to jest wciagajace. Czekamy na relacje z dluugiego weekendu ;-)
Kamila
2007-05-02
14:51:54
Email
Sytuacja wygląda tak, że teściowa nie pokazuje się i nie daje znaku życia od tygodnia ufffff najgorsze jest tylko to, że gnębi teścia! W niedzielę pojechaliśmy na grila, dzień wcześniej mąż poinformował ojca, że chcemy być sami ze znajomymi... Podjeżdżamy pod dom... stoi auto teścia a z oddali słychać, że mój teść... kosi! A mój mąż od rana o niczym innym nie mówił, tylko o tym, że będzie kosił... dostał wykaszarkę od mojej mamy i chciał wypróbować.. nie zdążył niestety... hmmm wiecie jak się wkurzył??? Porozmawiał z ojcem.. a ten mu na to, że matka go tak wkurzyła, znaczy teściowa moja hahaha, że musiał wyjechać z domu, bo nie wytrzymał... i mówi: jeszcze nic dziś nie jadłem, a była 13. godz. ups no i mężowi zrobiło mu się szkoda... teść pojechał, mąż nie zaproponował mu żeby został, bo stwierdził, że musi mu pokazać, że jak mamy być sami, to znaczy SAMI... i teraz teść dzwoni za każdym razem jak ma tam jechać... myślę, że po malutku idziemy w dobrym kierunku :) Oby teściowa nie zaczęła sie wtrącać.. na razie jest obrażona! Oczywiście na mnie i na swojego syna... ehhhh cóż ja na to poradzę, chciałam dobrze, zaopiekować się nią chciałam, martwiłam się tym jej tętniakiem ;) no ale skoro on się jeszcze nie uaktywnił to co ja tutaj będę... oj trafiło mi się cholera jasna!
ciekawa
2007-05-02
15:17:19
Email
Oj to Twój maż bardzo dobrze się zachował-nawet w stosunku do ojca-mimo wszystko on też musi sobie zdawać sprawę ze to Wasz dom. Choć zdaje sie jest normalny w przeciwieństwie do swojej żony. Tylko konsekwencja może w tej sytuacji pomóc. Podziwiam Was mnie by nerwy puściły.
Kamila
2007-05-21
12:31:19
Email
Koszmaru ciąg dalszy. Sobota. Przyjeżdżamy na grila. My i mego męża brat z żoną i córką. Oczywiście TAM już byli moi teściowie. Teść w ubraniu roboczym coś tam majtrował w salonie a teściowa... w sadzie, z taczką i grabiami... wiecie co, my weszliśmy do domu, później do sadu, Ona nawet nie podeszła do nas... zaczęliśmy rozkładać grila, stoły.. nakrywać do stołu. Teść się przebrał, usiadł z nami, porozmawiał, dzieciaki szalały. Jej nie ma. My z godzinę już odpoczywamy, jej nie ma. W końcu powiedziałam mężowi, żeby ją zawołał. Przyszła obrażona. Ledwo wydukała DZIEŃ DOBRY. Usiadła z miną taką, że... szkoda pisać. Od razu mi humor znikł... Poszłam na górę po noże. Ona za mną. Pyta się po co idę??? Mówię GRZECZNIE: po noże. A ona: są tam, nie martw się, nic tu nie zginęło!!! Popatrzyłam tylko na nią... tragedia :( zeszłam na dół, już nic mężowi nie mówiłam, bo zaraz by się wkurzył.. ona wychodzi z domu z płynem do mycia naczyń i szmatą. Pytam się CO BĘDZIE ROBIŁA? A ona nic mi nie odpowiedziała. Za chwilę krzyk, dosłownie, krzyk, żeby chłopaki (mój mąż i jego brat - 2. jej synów) przyszli i pomogli przenieść jej starą wannę.. mój mąż nie wiedział o co jej chodzi i siedział dalej. To ta znowu krzyczy. Więc ja też krzyknęłam: O CO CHODZI??? Ona nic. Więc mówię stanowczo: czy Wy nie możecie jak ludzie usiąść, posiedzieć, porozmawiać, jest ładna pogoda, są wszystkie wasze wnuki, tylko musicie cały czas coś robić??? A Ona, że chce wanne umyć. Pytam, po co, przecież jest stara, obita... a Ona do mnie z mordą, dziewczyny, nie przesadzam... A CO NIE MOGĘ??? Na to ja, że NIE! A ona i tak swoje... teść jej przeniósł tą wannę... mój mąż był w szoku, widziałam to, dlatego nie zareagował.. powiedział do mnie tylko, że tego za wiele.. nie chciał się z nią kłócić przy dzieciach.. później całe popołudnie chodziła naburmoszona. Nie odzywała się wcale. Poszła do ogrodu, przychodzi z pozrywanymi pokrzywami.. teść z uśmiechem się pyta: a Ty co, będziesz się parzyć w domu? A Ona: herbatę będę sobie robić, a poparzyć to ja komuś mogę co najwyżej tylko język! Jazda. Pojechali. Cały wieczór przeżywaliśmy z mężem jej zachowanie. Mąż napisał w nocy do ojca smsa, że nie chce z nią siedzieć, jeśli ona tak się zachowuje. Niech zmieni stosunek do nas.. i takie tam... cisza. Poprosił go także, żeby ich w niedzielę tam nie było.. Wczoraj jak jechaliśmy na wieś, spotkaliśmy go na mieście. Był obrażony, wogóle na mnie nie patrzył. Powiedział tylko tyle, że musimy poważnie porozmawiać... ja mam dosyć. Dosyć. Dosyć. To mój dom, moje ukojenie.. tam chcę odpoczywać a nie się denerwować.. teraz mój mąż pojechałm na spotkanie z ojcem.. zobaczymy.. ja teściowej nie chce widzieć na oczy.. obrażam się na nią, za jej postępowanie. Mam jej dosyć. Jak tak można??? Za kogo Ona mnie ma??? Nie wiem jak im przetłumaczyć.. mój mąż jest załamany...
pinkie
2007-05-21
12:50:40
Email
Coś mi się zdaje, ze powinniście porozmawiać z mamusią. Niech Wam powie, co jej lezy na sercu, bo na razie widzę, ze coś sobie ubzdurała i nie potrafi jasno powiedzieć o co chodzi. Teściowi tez pewnie jest ciężko, bo żyje między nią a Wami. Pewnie jest mu przykro, jak mówicie: "nie chcemy z nią przebywać", bo to przecież nie jego wina. On w domu pewnie słyszy od niej coś zupełnie innego niż Ty tu opisujesz. Macie jakiś wielki konflikt osobowości (Ty i teściowa), z tego powstają te niedomówienia i żale. Podobny konflikt mają moi rodzice: jak jedno chce dobrze, to drugie się jeży i w ogóle nie potrafią się dogadać. Jak w wierszyku "Żuraw i czapla"
ciekawa
2007-05-21
13:05:05
Email
Przed chwila czytał to mój mąż i odrazu powiedział że jego zdaniem powinniście natychmiast zakazać rodzicom wstępu do Waszego domu!! Trudno tak dalej być nie moze. Pomoc pomocą ale tego już za wiele. Toć to może wykończyć człowieka na amen-napewno ta atmosfera wpływa na wasze małżeństwo. Nie dajcie sie. Pomoc jakiej Wam udzielili nie może do końca życia owocować w takie stres i taka atmosferę życia. Kamila kurcze masz stalowe nerwy ja bym babsko zagryzła.
pinkie
2007-05-21
13:11:11
Email
Ciekawa, przeciez to nie obcy ludzie, tylko rodzice. Czy Twój mąż postąpiłby tak ze swoimi? Zwłaszcza, ze tesc jest wyrozumiały. Ja bym szukała nici porozumienia zamiast odgradzac sie murem.
ciekawa
2007-05-21
13:40:09
Email
Kurcze wiesz czytając jak wygląda sytuacja i jak długo sie ciągnie metody dyplomacyjne nie skutkują co innego można zrobić może wstrząs tą babą ruszy. Oczywiście tylko Kamila zna cała sytuacje i bedzie wiedziała czy takie rozwiązanie-nawet ostateczne jest najlesze. choć tutaj trudno mówić o najlepszym rozwiązaniu-sprawy zabrnęły już bardzo daleko:( A to o czym piszesz ze to nie są obcy ludzie-zgoda masz racje i dlatego właśnie ta sytuacja jest tak trudna-z obcymi dawno przestali by sie patyczkować. Nie mam teściów ale z nieco innych doświadczeń z moimi rodzicami wiem że czasem jak mnie doprowadzili do ostateczności to już szło na noże i tylko wygarniecie co sie myśli poskutkowało. Choc wcale nie uważam tego rowiazania za najlepsze ale co zrobić jak inne nie skutkują(?) To moje zdanie tylko tyle toć każdy zrobi jak sam uważa. Ja szczerze współczuje bo sytuacja nie do pozazdroszczenia i jak dalej będzie sie ciągnęła może źle wpływać na ich małżeństwo i dzieci:( Podziwiam opanowanie bo na serio ja bym nie dała rady zachowywać sie tak spokojnie.
ciekawa
2007-05-21
13:48:13
Email
A teść to wogóle ma przechlapane, zresztą jak i jego syn obaj miedzy młotem a kowadłem:( Nie wiem co Kamila i jej mąż próbowali robić ale ani sms ani telefon tego nie załatwi. Tylko posadzić cała czwórkę przy stole i ustalić zasady-ten ostatni raz. Tylko czy już tam nie było takich rozmów(?) Sytuacja patowa:( Mój mąż raczej dość ostatecznie załatwia sprawy ze swoja rodziną i czasem nawet wole go przystopować. Ale musze mu przyznać racje że jeśli sobie nie życzę czyjegoś zachowania i informuję go o tym to bardzo skutecznie interweniuje. Ostatnio załatwił sprawę z naszym niezbyt hmm przyjemnym gościem i sytuacja uległa bardzo dużej poprawie. Przeprowadził poprostu poważna stanowczą rozmowę. i bynajmniej nie ma jakiejś obrazy miedzy nami a gościem. wiec chyba stanowcza rozmowa to jedyne rozsądne rozwiązanie poza tymi ostatecznymi.
pinkie
2007-05-21
14:03:39
Email
Z tego co opisuje Kamila na razie były wymiany piorunujących spojrzeń i zdawkowa ostra wymiana zdań. Mnie tez sie wydaje, ze potrzebna jest szczera rozmowa całej czwórki, niech każdy powie co mu lezy na sercu i albo dojdziecie do kompromisu, albo się rozejdziecie z teściami na ustalonych warunkach. Niech teściowa nie myśli, ze jest uważana za złodziejkę, a Ty, ze jesteś zołzą z niewyparzonym językiem.

Ciekawa: "na noże" ?????
ciekawa
2007-05-21
14:45:25
Email
No niestety Pinkie mam nieco nietypową sytuacje w domu z rodzicami. Ojciec od 15 lat za granica teraz dostał zielona karte. niewczesnej tez był 10 lat. W sumie cale moje życie za granica-taka prawda żadne z nich małżeństwo a popier... oboje-każde w swoim rodzaju:( nie ma co ukrywać było gorąco jak sie za łby brali w imię swoich racji i niby każde z troska o swoje dzieci mnie i siostrę a tak naprawde tylko o swoje;( Najgorzej ze sprawa wcale nie jest załatwiona a ja jej za nich nie załatwię-tylko sie tym stresuje:( Ale powiem ci uzyskałam o tyle posłuchu u jednego i drugiego jak im w oczy powiedziałam ze są oboje nienormalni(bardziej dosadnie) i teraz przynajmniej mi żadne nie podskakuje i nie próbuje wciągać w swoje gierki. A wierz mi dyplomacji było co nie miara ale jak nie ma dobrej woli z obu stron to święty nie pomoże. Dlatego współczuje im tej sytuacji i wiem że przychodzi taka chwila gdy człowiek nie wytrzymuje psychicznie i najlepsze co może zrobić to wywrzeszczeć swoje racje aby wreszcie cokolwiek sie zmieniło. Ja dlugo byłam dyplomatką i łagodziłam co sie dało aż zaczeło sie to odbijac na moim małzeńswie bo meża szlak trafiął jak wyłam w domu z nerwów o rodziców. Teraz jak jestem w ciąży coraz bardziej zaczynam myśleć samolubnie o sobie i swojej rodzinie-choć trudno mi sie nie przejmować swoimi rodzicami-ale cóz staram sie. Poprostu zmieniaj sie priorytety.
pinkie
2007-05-21
14:58:40
Email
Ja tez juz machnęłam ręką na swoich - oni to się chyba do trumny będa żreć. Namawiałam mamę na rozwód - ale gdzie tam. Widocznie jest w niej jeszcze jakaś pasja, bo jak z ojcem źle to mama bardzo się nim opiekuje. Jak mama była u mnie, to ojciec się rozchorował. Nie wiem jak to nazwać. Ich w kupie trzyma tylko ich własna złość. ALe nie tracę szacunku do obojga, staram sie mówic co mi się nie podoba i uzyskiwać ich żale do mnie - bo jak jedno psioczy na drugie, to już nie chcę tego słuchać. Mam tyle własnych problemów, ze nie chcę, aby mnie swoimi niedomówieniami obarczali. Teraz, gdy mam synka i wiem jak trudno jest wychować od urodzenia, ile się z tym wiąże poświęceń, nabrałam jeszcze więcej szacunku do rodziców. Nie chciałabym, aby moje dziecko w przyszłości nie chciało mnie widzieć. Tu dziewczyny piszą o teściowych - ja mogłabym duuuużo napisac o moich rodzicach, ale tak jakoś przykro by mi było. Traktuję ojca jak chorego na alkoholizm, a mamę jako psychicznie spaczoną żonę alkoholika - i staram się byc wyrozumiała. Staram sie myśleć o przyjemnych chwilach mojego dzieciństwa i o tym, ze nadal w trudnych chwilach mogę liczyć na ich wsparcie. Ale przeważnie radzę sobie sama.
ciekawa
2007-05-21
15:32:11
Email
widzisz Pinkie kurna dokładnie to samo-powinnyśmy przybić sobie piątke. Osobno oboje są kochani dla mnie ale razem...ja nie wiem skąd w ludziach tyle nienawiści. Moja mam to urodzona ofiara-życie to jeden wielki problem jak dobrze by nie było-choć chyba nie widzi tego jak super radziła sobie wychowując de facto sama dwoje dzieci. A ojciec bardzo szybciutko wchodzi w role ciemierzyc i tak koło sie zamyka:( Masz racje musimy myśleć o sobie i swoich rodzinach być samolubne bo inaczej poprostu sie nie da.
Kamila
2007-05-21
15:36:20
Email
Dzięki za odzew dziewczyny. Pinkie, NIGDY nie nakrzyczałam na swoją teściową. Wczoraj zwyczajnie podniosłam głos. Ale nie było to pouczające stwierdzenie, tylko wręcz taka głośniejsza prośba... opadam z sił :( nigdy nie twierdziłam, że jest złodziejką, zawsze im dziękujemy za pomoc jaką nam dają.. mąż nawet ojcu płaci za to, że nam pomaga, a Oni NIC na to nie mówią. Naprawdę jesteśmy tacy źli??? Mąż jest po rozmowie z ojcem. Tak jak przypuszczałam, już jest przekręcony przez teściową. Powiedział do męża, że ja się źle odzywam do MAMY. Rozumiecie to? Jak Ona to może po mnie jeździć, a jak ja jej zwrócę uwagę to jest źle... Pinkie, jak nie mogę bezczynnie stać i patrzeć jak ona się na mnie wyżywa. Wiem, że trzeba szanować ludzi, rodzinę. Ale jeśli ktoś mnie nie szanuje, to dlaczego ja mam to robić? Bo tak trzeba??? Jesteśmy po ślubie 6. lat. Znamy się od 9. Jesteśmy małżeństwem po przejściach. I to koszmarnych. O mało się nie rozwiedliśmy. Sprawa już była w sądzie. Wtedy też, teściowie nie wyciągneli do mnie ręki. Ich syn był najważniejszy, pomimo tego, że bardzo narozrabiał. Ale jesteśmy razem. Próbujemy jakoś utrzymać to małżeństwo... Na koniec tego wpisu, podam Ci link, gdzie tutaj, na forum 2. lata temu opisałam dziewczynom moje relacje z teściami... mój mąż sam mówi, że u nich w domu nie było miłości, tylko krzyki i kłótnie.. że go wyciągnęłam z tego... i teraz jak chciałam znów dobrze, jak kulę głowę, jak słucham co ona do mnie mówi, jak po mnie jeździ... to teść mówi, że ja się źle do niej odnoszę.. bo po tej wymianie zdań to nawet na nią nie spojrzałam.. mój mąż mu powiedział: a Ty byś spojrzał??? Jego matka jest nastawiona na nadawanie, a nie na słuchanie... ja dziewczyny mam dosyć. Nie będę tam jeździła jak Ona będzie. To mój dom i mam prawo powiedzieć, że chce być tam sama i Oni muszą to zrozumieć. CIEKAWA.. wiesz, mój mąż też już powiedział, że chyba wstrzymamt remont, i po prostu po mału sami będziemy robili.. On twierdzi, że jego rodzice mają psychozę na punkcie tego domu... otwierają oczy i tam jadą.. potrafią nawet o 5. rano.. teść twierdzi,że oni tak odpoczywają - pracując. Ale ja się źle z tym czuję, że ja siedzę z mężem, jego bratem i jego żoną a ona oscentacyjnie targa ogromne wiadra z wodą, po to, żeby ją wypełnić... a podobno miała stan przedzawałowy.. i ma tętniaka, który jej się zwapiennia... wyląduje w psychiatryku. Mówię Wam. Pinkie to link do starych wpisów... jak masz ochotę, poczytaj, może spojrzysz na to troszkę innym wzrokiem.. dziękuję, że wyrazasz swoje zdanie :) http://www.happymum.pl/forum/pok_wpis.php?id_dzial=2&id_tem=68&str_nr=1
Kamila
2007-05-21
15:59:13
Email
Basieńka25, a jak tam Twoja wycieczka??? Udała się???
bela
2007-05-21
16:13:09
Email
Kamila ja sobie poczytala o Twoich perypetiach z tesciami. Od poczatku nie bylo dobrze. Chyba znow jakas terapia wstrzasowa by sie przydala.
Kamila
2007-05-21
16:15:30
Email
Belu... ale tą terapią wstrząsową to był kryzys naszego małżeństwa... a tego nie chcę!!! I tak się boję, żeby znów do tego nie doszło :(
Goga66
2007-05-21
16:23:40
Email
Kamilu, ja też nigdy nie krzyczałam na teściową ale gddy 2-3 miesiące temu (już o tym pisałam) podniosłam głos, to była urażona, że krzyczałam. skończyło się to awanturą u nas w domu. Ona pierwsza zadzwoniła. Niby pierwsza wyciągnęła rękę ale nic nie zrozumiała. Tak jak i Twoi w okresie potwornego kryzysu w moim związku i otarcia się o rozwód (jej synek rozrabiał) nabrała wody w usta. Tak daje tysiące dobrych rad, a wtedy jakby tematu nie było. Od tamtej pory straciłam do niej resztki jakiejkolwiek sympatii i zrozumienia i odwiedzałam i odwiedzam tylko i wyłącznie w święta. Jest juz stara - 76 latek więc nie tak aktywna jak Twoja i to mnie cieszy, bo inaczej chyba bym zwariowała. A dom to miejsce, gdzie cżłowiek ma się czuć super a nie potykać o złośliwei się zachowującą rodzinkę. Nie przejmuj się, że teścowie się obrażają. Jak się poważnie obrażą to może będzie dłuższy spokój. Dobrze, że tu masz męża po swojej stronie. Z drugiej strony jak nasi mężowie mogą być zawsze wobec nas OK jak mają SUPERWZORCE w postaci najbliższej rodziny? (od mojej teściowej 2 mężów zwiało w trybie przyspieszonym ale i tak im życie zatruwała jeszcze latami)
ciekawa
2007-05-21
16:26:33
Email
Kamila no kurcze wierz mi wiem co czujesz bo sama ze swoimi rodzicami do ładu dojść nie mogę;( Najważniejsze abyście z mężem sie wspierali aby on czuł twoje poparcie bo to jego rodzice. i chyba ten pomysł o którym piszesz jest najlepszy-trzeba im uzmysłowić że to Wasz dom. Bo tak naparawde nie chodzi o to jak sie do niej zwracasz a o ten dom oni go sobie normalnie przywłaszczyli. O ile ze strony teścia to taka chęć robienia czegoś to teściowa ewidentnie chce tam rządzić i jeździć po tobie. NIgdy nie myśl o was źle macie prawo być sami u siebie-jaka to by nie była pomoc przestaje być pomocą gdy ktoś oczekuje czegoś w zamian. Racja jest po waszej stronie-pamiętaj. Musicie rozwiązać ten problem kurcze bo skoro już jesteście po przejściach to oby znowu nie zaczęło sie to na was odbijać. Wierz mi ja mając problemy z rodzicami bardzo szybko zauważyłam jak wpływa to na nasze małżeństwo-a nie było złej woli miedzy nami-poprostu napięcie daje o sobie znać.
Kamila
2007-05-21
19:40:38
Email
Kurcze, jak ja bym chciała, żeby Ona miała ponad 70. lat!!! A nie ma jeszcze 50. Dziewczyny... ile lat będę musiała się z nią urzerać???????? Jeszcze teraz mąż mi dopowiedział, że podobno kreśle ludzi w kolorach... jedni są biali - czyli mogą przyjeżdżać do nas, a drudzy czarni... oznajmiłam mężowi.. NIE BĘDĘ TAM JEŹDZIŁA JAK ONA BĘDZIE. Nie mogę się poddać. Mam swoją godność. Mąż właśnie pojechał na wieś, bo dziś wstawiali okna balkonowe.. pojechał z tatusiem zobaczyć jak to wygląda... i już pewnie jest rozmowa na mój temat :( a ja piję lampeczkę czerwonego winka, może troszkę nerwy puszczą....
pinkie
2007-05-21
19:43:55
Email
Ale ja nie twierdzę, ze Ty krzyczysz na swoja teściową, i że uważasz ja za złodziejkę, tylko że ona tak myśli, bo coś sobie ubzdurała. Dla mnie to jest po prostu chora kobieta, Twoje zwykłe NIE! może odebrać jako atak. Chyba źle mnie zrozumiałaś. Niedawno trafiłam na Twoje wpisy, znam tę historię. Cieszę sie, ze doszliście do porozumienia.n arazie tyle, jutro będe miała więcej czasu to przeczytam co tam jeszce Ci dziewczyny radzą.
basienka25
2007-05-21
20:03:33
Email
Kamila, dzięki,wycieczka była świetna!! Naprawdę nie żałuję, że pojechałam:) Tylko o jedno zaczęłam siebie podejrzewać:(Że jestem na serio wyrodna i nie mam uczuć, bo jak byłam na tej wycieczce, to wcale mi nie było smutno, że pojechałam i moje dziecko zostawiłam.Ale jak już wróciłam, to nie mogłyśmy się sobą nacieszyć.Ola nie schodziła mi z rąk, nawet do łazienki jak szłam to beczała po drzwiami.Teraz jest już dobrze.Znów jest niezależna i robi mi pa pa jak wychodzę do pracy. A tata.... poradził sobie doskonale, nawet teściowa za często tu nie bywała:) Aha i teraz jak Ola zrobi kupę to tatuś bez gadania zmienia pieluszkę a nie jak wcześniej mi Olę wciskał:)))I zauważyłam jeszcze ,że bardziej zżyli się ze sobą.Tata bardziej teraz okazuje uczucie córeczce:) Naprawdę nie żałuję, że pojechałam.Za rok znów pojadę:)
ciekawa
2007-05-21
21:05:02
Email
Basieńko wspaniale widzisz kurcze same korzyści z wycieczki-gratuluje. Bardzo dobrze tatusiowie powinni czuć sie związani z dzieckiem tak samo jak matki.
pinkie
2007-05-22
09:28:42
Email
Kamila, dopiero dziś przeczytałam to co wczoraj napisałaś i teraz rozumiem, o co Ci chodzi. Ja chyba jestem inna, bo niedopuściłabym do takiej sytuacji, zawsze pytam "ale o co chodzi?". Inna sprawa, ze nie mam w najbliższej rodzinie takiej awanturnicy. A mojej mamie mówię od razu, jak przesadza z krytyką. Ja bym jeszcze powiedziała co o tym wszystkim myślę, przy tesciowej i teściu, zeby oboje to słyszeli i powiedziała, ze nie życzysz sobie ich więcej widziec na działce. Przygotowałabym sobie ściągę ze wszystkich jej wybryków i wyrzuciłabym jej to prosto w oczy. POdobnie jak Goga. Ale rozumiem też ze nie chcesz na nią patrzeć. Ja tez kiedyś nie miałam ochoty spotykać się z teściową, jak dowiedziałam się, ze w US chciała obejrzeć mojego PITa. Dziś żałuję, dziś na pewno bym ją zapytała po co jej to było.
Basia.26
2007-05-22
09:44:40
Email
a ja wam powiem, że teście teraz się tak realizują w domu i ogrodzie Kamili, bo nie mają lepszego zajęcia. im jest potrzebny jakiś ogródek działkowy. byłby tam domek do remontu, mały sad, jakies grządki... i tam mogliby sobie dłubać ile dusza zapragnie. ja sie pocieszam, ze moi rodzice mają taką działke . póki co to na razie dają mi spokój, ale moja mama juz zaczyna swoje teksty, ze ona sobie sama przyjedzie (do mojego domu) i po swojemu pozamiata ... itd itp... no ale póki co to nie ma czasu, bo ma działkę i tam dłubie w ziemi. za niedługo postawią tam nową altankę to już całkiem będą zajeci:) Kamila pomyślcie o czymś takim, może nie sa u was drogie takie działki. może z rodzeństwem byście się zrzucili. ja wiem, że przy kredycie na dom to z pewnościa jest duże obciążenie dla kieszeni, ale może warta jest ta cena waszego spokoju i pozytywnych relacji z teściami...
ciekawa
2007-05-22
10:12:45
Email
Nie chce straszyć ale oczami wyobraźni widzę niedzielny poranek jak już tam mieszkają i wizyty teściów od 6 rano bo w ogrodzie trzeba popracować-to brnie bardzo daleko. Im dale tym gorzej będzie. Poza tym tekstów ze mają to tylko dzięki im napewno i tak sie nie pozbędą. Najważniejsze aby rozwiązali problem tak aby ich małżeństwo na tym nie ucierpiało-trudna sprawa. Sama usłyszałam wypomnienie od swojego ojca mieszkania w którym mieszkam:( Ale teraz to on mnie prosi o załatwienie wielu spraw i mojego męża też bardzo angażuje więc nie mam skrupułów coś chcieć aby mi kupił w usa i przysłał(za zwrotem kasy), choć nadal mam opory gdy pyta np. jaki prezent chce na obronę magisterki:(
Joanna26
2007-05-22
10:35:40
Email
Wiesz co,Pinki?Wydaje mi sie, ze gdyby Kamila poszla za Twoja rada i tesciow wyrzucila z dzialki, to juz na zawsze i nieodwolalnie stalaby sie ta,ktora bruzdzi,zolza,przez ktora stosunki sa zepsute.Tesciowie nigdy nie beda szukali winy w sobie, ale po takim wystapieniu to na sto procent dla nich glowna winna stanie sie Kamila.Zolza,klotnica i niewdziecznica.I obawiam sie,ze w pewnym momencie i maz Kamili tez tak zacznie myslec.Nie wiem,jak taka sprawe mozna rozwiazac,tesciowa wydaje sie baba nie do przejscia (te demonstracje!gadki o zlodziejstwie, Jezu!!!!),kupa jak sto piecdziesiat.Ale wydaje mi sie,ze to nie Kamila powinna stoczyc ostateczne starcie.Moze jej maz?Nie wiem.
pinkie
2007-05-22
10:57:00
Email
...Kamila juz ma taką opinię... Nie pozwala przyjeżdżac na budowę, myć wanny teściowej, ma niewyparzony język i jeszcze chodzi sprawdzić czy noże sa na miejscu... A ta historia z uznaniem teściowej za wariatkę... Normalnie źle ją traktuje. I jeszcze syna przeciw nastawia. Takiej zołzy to teściowa nie zniesie... A teść tego tez nie będzie tolerował. A tak im pomagali... Tacy teraz młodzi sa .... Niewdziecznicy :)
pinkie
2007-05-22
11:05:50
Email
Kamila niech robi co uważa, bo tylko ona zna tę sytuację najlepiej.
Joanna26
2007-05-22
11:36:32
Email
Swieta prawda.
Kamila
2007-05-22
18:23:22
Email
Dziewczyny kochane... właśnie wróciłam ze szkolenia.. pierwszy dzień.. jestem padnięta. Jestem załamana tą sytaucją.. Pinkie, jak przeczytałam Twój wpis.. wypisz wymaluj cała moja chora sytuacja.. już myślałam, żeby jej powiedzieć, żeby tam nie jeździła, żeby NIC nie robiła - SAMA ZROBIĘ! Wolno, bo wolno, ale zrobię. A teściowi będziemy płacić za tą pomoc. Czy wtedy będę miała PRAWO powiedzieć - SŁUCHAJCIE, W WEEKENDY CHCĘ BYĆ TAM SAMA Z DZIEĆMI I MĘŻEM??? Jestem załamana... wczoraj wstawiali drzwi balkonowe.. trzeba było tam nocować, bo rusztowanie było podstawione pod same okna i ktoś mógłby wejść w nocy do domu...kto nocował? TEŚĆ! Mówiłam mężowi, że to On powinien tam spać.. bo tamten znów będzie miał na nas "haka"... nic mi się nie chce. Nie chce mi się nawet pytać męża co i jak na wsi... to chore. Mam ochotę sprzedać całe to cholerstwo... któraś z Was napisała o tym, że jak tam się przeprowadzę, to w niedzielę 6. rano, odsłaniam roletę w kuchni a tu auto teściów... to nie zabawne, bo słyszę tą przepowiednię już nie pierwszy raz.. nie wiem gdzie szukać ratunku :( a miało być tak pięknie!
Kamila
2007-05-22
18:26:30
Email
Basiu, a co do kupna działki... oni mają duże ładne mieszkanie. Mogą przecież je sprzedać i kupić sobie dom lub działkę.. ale oni sobie upatrzyli nasz!!! Już wcześniej teść wciąż mówił o tym, że sprzedamy mu 10 arów i on sobie koło nas dom postawi... od razu go negowałam.. mąż tak samo... a działki im nie kupię. Nie po tym jak mnie traktują. Aż tak dobra nie jestem. A powiedz, jak Twój teść? Już Ci nie dokucza?
Joanna26
2007-05-23
11:37:25
Email
A moze lepiej sprzedac te ary i niech zyja swoim zyciem OBOK Was, niz Waszym zyciem w Waszym domu? Bo chyba sie ich nie pozbedziecie, jakos mi na to nie wyglada...Albo, skoro masz tej dzialki dosc,to sprzedajcie ja tesiom:)I to Wy u nich bedziecie wtedy goscmi:)
Basia.26
2007-05-23
11:40:07
Email
Hej Kamila, mój teść uspokoił się, teraz żyje slubem córki, która wychodzi za mąż 9 czerwca, no i chorobą teściowej, bo niestety, ale nie jest wesoło. także nie ma ani czasu ani juz chęci aby ingerować w nasze życie. czasem jakby mu szajba odbijała, coś tam wystrzeli ni z gruszki ni z pietruszki, ale tez mu się nie dziwię, tez mu pewnie psycha siada przy tej cholernej chorobie teściowej. co do kupna ogródka działkowego, to pewnie byście na tym wyszli jak zabłocki na przysłowiowym mydle, bo koszt tej działki wyniósł by pewnie wypłate gościa, który wykonałby wszystko to, co teść wam zrobił. a braliście teścia, żeby ten koszt odpadł. no i koło się zamyka. może jednak warto przepatrzyć ogłoszenia, może ktoś chce taki ogródek sprzedać, takie działeczki są małe, ale przytulne, i teściowi to ogłoszenie podsunąć i zasugerować kupno. użyć argumentów typu: pojechalibyście sobie z mamą na działeczkę, posiedzieli, przy swoich drzewkach porobili, pewnie tam jest domek do remontu, no ale tato-poradzisz sobie, będziecie mieli święty spokój i na pewno dużo radości z własnej działki... kto wie, może złapią haczyk;) a zastanawiam się, czy nie byłoby dobrym wyjście oczyszczenie sytuacji zdrową, treściwa rozmową. zadzwoń do tesciowej i umów sie na spotkanie, mów szczerze, ze przeciez jest co obgadac i dobre byłoby takie spotkanie. szczerze bym powiedziała o co chodzi, że musi was zrozumieć, ze ten dom to mażenie waszego życia i chcecie miec czas i możliwość się nim cieszyć. ze oni oczywiście, chętnie są widziani, ale w charakterze gości!! powiedz, że jużi tak dużo zrobili, ze jestes wdzięczna, ale masz swoje plany co do reszty i po swojemu chcesz to i tamto zrobić. a z resztą chętniej byś ich widziała np przy kawie co jakiś czas na ogrodzie, niż zapracowanych. i może tu sugestia o własnym ogródku;) ale... na pewno wszystko bym na dyktafon nagrała, hahaha, bo nigdy nie wiadomo z czym teściowa wyskoczy, potem lepiej mieć takie rzeczy nagrane, bo znów z ciebie wariatkę zrobi, jak z tym tętniakiem;) powodzenia:)
Basia.26
2007-05-23
11:42:45
Email
Marzenie oczywiście;)
Kamila
2007-05-23
19:16:19
Email
Jolasiu, NIGDY W ŻYCIU nie kupię im działki, ani nie odsprzedam swojej ziemi. Chcę żyć spokojnie, a jak bym ją miała za sąsiadkę... o nie.. napewno NIE!!!!!
Julia
2007-05-23
20:55:03
Email
Hej Kamila, kurcze, ale się porobiło, nie było mnie 2 dni przez awarię netu i teraz dopiero wszystko przeczytałam. Kamila, współczuję Ci strasznie! Po części wiem, co przechodzisz, bo sama miałam trudne przejścia z tesciami, co trwało przez ok rok, a spowodowane było tym, że mąż przeprowadzil się do mnie, czyli 300 km od domu rodzinnego. Nie będę sie teraz nad tym rozwodzić, w każdym razie też się kłóciliśmy i raz nawet wyjechaliśmy od nich po kłótni bez słowa pożegnania. Najgorsze w tym było to, że mąż bał się odezwać i właściwie ja rozmawiałam z tesciami, a to nie jest dobre, bo im się wtedy wydaje, że skoro syn niewiel mówi, to trzyma ich stronę, a tą najgorszą jest zawsze synowa. Ale nie o tym chciałam Ci napisać. Właściwie to niewiele Ci doradzę, chora ta sytuacja i wydaje się, że ciężko znaleźć jakieś wyjscie, o ile ono w ogóle istnieje. Pewne jest, ze niestety jeszcze wiele nerwów będzie Cię to kosztować. Ja w swojej sytuacji wtedy przekonałam się, że naiwnością jest sądzić, że z każdym człowiekiem, jak się siądzie i spokojnie i logicznie pogada, to się dojdzie do porozumienia. Jest taka grupa ludzi, którzy są tak zaślepieni złością, zazdrością, czasem nawet głupotą i brakiem umiejętności spojrzenia na sytuację oczyma drugiej osoby (co chyba dotyczy właśnie Twojej teściowej), że choćbyś stanęła na rzęsach to się z nimi nie dogadasz. Pamiętam, jak ja rozmawiałam z teściową: spokojnie, posługując się logicznymi argumentami, z tatktyką, że nie oskarżam jej (bez komunikatów typu ty to taka i owaka) tylko mówiłam co mi leży na sercu, podkleślajac przy tym, że ją rozumiem, że było dla niej ciężkie, że syn się wyprowadził itp. Naginałam rozmowę pod nią jak się tylko dało, mówiłam jasno, bo to raczej prosta kobieta jest. Ale efekt był taki, że ona w ogóle nie słuchałam co ja mówię, widziałam to po prostu, że czekała tylko zebym skończyła i zeby mogła mnie zalać pretensjami i zrobić z siebie ofiarę ( a prawda jeste taka, że ona nam wiele przykrości sprawiła, była złośliwa, ignorowała wszystko a potem krytykowała itp). Wtedy dotarło do mnie, że ten temat trzeba po prostu zamknąć, bo innego wyjscia nie ma, nigdy się niczego nie wyjaśni. Do dziś, choc teraz jest raczej spoko, mam do niej żal i uraz o tamto, chociaż nie okazuje jej tego, ale też nie czuje takiej sympatii jak przed slubem. Tylko ja w przeciwieństwie do Ciebie mam ten plus, że ona mieszka daleko i właściwie mogę ją zupełnie olać. Jeździmy tam z mężem co kilka miesięcy, pobyt tam jest raczej ok zwykle i jakoś tak się to wszystko rozeszło, chociaż żal pozostał, bo ja lubię takie problemy rozwiązywać a nie tak pozostawiać. Ty masz o wiele trudniejszą sytuację, bo blisko mieszkacie i do tego tesciowie Wam wiele przy domu pomogli, ale to oczywiscie nie upoważnia ich do poczuwania się właścicielami domu. Widze niestety, że twoja teściowa należy do tych właśnie ludzi, z którymi nigdy niestety nie dojdziesz do porozumienia, bo ona nie jest w stanie zauważyć Swoich błędów, tylko inni wg niej są źli i ją krzywdzą. Niestety widać, że teść ma podobne stanowisko (chociaż ma chyba jakieś przebłyski, bo czasem widzi, że to jego żona jest nie w porządku). Ważna rzecz, którą chcę napisać - najistotniejsze w tym wszystkim jest to, żebyś starała się jak najbardziej, żeby Twój mąż był po twojej stronie. Dużo tutaj zależy od Ciebie. Nie mozesz dopuścić do tego, żeby się odunął pod ciężarem pretensji, myślę, że na bieżąco powinnaś mu mówić co czujesz i starać się to tak wyrażać, żeby on nie czuł się winny, raczej traktuj go jak przyjaciela, któremu zwierzasz się ze swoich uczuć, mów jak najczęściej co Cię boli i podkreślaj też, że wiesz, jak jemu jest trudno (bo na pewno jest, może nawet sobie tego nie wyobrażamy, ale pomyśl ,jakbys się czuła na jego miejscu). Schowaj nawet czasem Swój honor i nie dopuszczaj do kłotni z nim, to najgorsze w tej sytuacji, musicie trzymać razem. I myślę, że powinnaś też tak "kierować" tą sytuacją, żeby on nie czuł się tak, że Ty mu ciagle mówisz, co powinien zrobić czy powiedzieć swoim rodzicom, raczej staraj się to tak robić, żeby jemu też oddawać inicjatywę, żeby wspólnie ustalać jak się zachować, co powiedzieć. Sorry, ze tak sie wymądrzam, moze wszystko to wiesz i tak robisz, staram się tylko napisać, jak to widzę. W każdym razie nie możesz atakować męża, musisz spokojnie, bez nerwów z nim rozmawiać i przede wszystkim okazywać mu przy tym, że jest Ci bliski i też go wspierasz, i ze jego wsparcie jest dla Ciebie ważne. A co do rozmowy z tesciami, to myślę, że warto jednak spróbować szczerej rozmowy, będziecie mieli przynajmniej świadomosć, że zrobiliscie wszystko co mogliście. Tylko uważam, ze absolutnie powinien taką rozmowę przeprowadzić twój mąż i najlepiej by było, gdyby pogadał bezposrednio z mamą, bo za pośrednictwem ojca to jest takie nie do końca jasne, bo skad wiecie, co teść potem mówi teściowej i i tak choćby mial najlepsze chęci nie wyrazi wszystkiego tak jak Wy to czujecie. No ale jeśli by miało dojść do takiej rozmowy to z pewnością twój mąż nie moze tego zrobić pod przymusem, tylko naprawdę musi tego chcieć i przede wszystkim mieć odwagę to zrobić. Może powinniście wczesciej razem ustalić, co mamie powiedzieć? Acha i co do Twojego męża jeszcze, myślę, ze powinnaś mu uświadamiać, że teraz ty i dzieci jesteście jego rodziną, a rodzice niestety powinni być na drugim planie i o Was i Wasze szczęście powinniście sie z meżem troszczyć. Może spróbuj jakoś pod tym kątem wpłynąć na jego męską dumę? (tylko nie za pomocą pretensji broń Boże). I myślę, że powinien też wiedzieć, że bardzo się boisz kolejnego kryzysu miedzy Wami i nie chcesz tego, bo go kochasz. A jeśli rozmowa z teściami nie wypali, to myślę, że jedynym wyjściem jest niestety ograniczyć wzajemne kontakty do minimum i skończyć z tym, że tesciowie Wam pomagają, bo niestety w tej sytuacji to tylko pogarsza sprawę (normalne jest, że oni moga oczekiwać czegoś w zamian, nie chodzi mi tutaj o pieniądze, tylko raczej o pewne prawa do przebywania w domu i częstego uczestniczenia w Waszym życiu). Ja bym tak zrobiła i czekała na rozwój sytuacji. Niestety, żeby rozwiązać problem, muszą tego chcieć dwie strony, a skoro wy chcecie dobrze (a tak jest wg mnie) to nie mozecie zarzucać sobie, że się nie udaje. Wina leży ewidentnie po stronie tesciów i dopóki oni się trochę nie zmienią nic sie nie zmieni i to nie Wasza wina. Czasem tak jest w zyciu, niektórych konfliktów nie rozwiąże się choćby się nie wiem co robiło, tak samo jak nie zmieni się drugiego człowieka. Kamila trzymaj się i pamiętaj, żeby mimo nerwów starać sie jak najczęściej spokojnie rozmawiac z mężem. Wasze stosunki z tesciami są o wiele mniej ważne od tego, jaka relacja jest pomiędzy Wami, to Wy jesteście rodziną i macie dzieci i musicie się trzymać razem. Pozdrawiam Cię jak najcieplej i trzymam kciuki, żeby jakoś się udało wybrnąć z tej chorej sytuacji.
Basia.26
2007-05-24
09:29:56
Email
ale moze teściowi zasugerowac, zeby on sobie kupił działeczkę... ale nie działkę budowlaną ani rolna tylko ogródek działkowy... czy u was jest coś takiego?? bo u nas to w każdej miejscowości jest tego trochę. takie działki po ok 200-300m2, wartość to ok4-7 tyś, zależy od tego jaka tam stoi altanka, jakie ogrodzenie itd. może teście sami by sobie kupili, gdyby tylko w nich zaszczepic ten pomysł. u was może byłyby tańsze takie ogródki działkowe.
Kamila
2007-05-24
21:14:01
Email
Nie wiem co dalej będzie.. kłótnie z mężem wykańczają mnie.. jego z resztą też.. on chce żebym w najbliższy weekend pojechała na wieś i jeśli nawet ONA tam będzie.. to robić swoje.. powiedział, że nie będzie mnie odstępował na krok, jeśli ona coś huknie, to On od razu zareaguje.. najgorsze jest to, że ja nie mam ochoty przebywać w jej towarzystwie!!! Nie chcę na nią patrzeć... Basiu, moje teścia nie pociągają ogródki działkowe... on się w jakiś sposób realizuje u nas na budowie.. a wśród pomidorów i ogórków.. hmmm nie czułby się dobrze.. teściowa napewno, ale ona ma taką mini działeczkę pod swoim blokiem, więc..
Goga66
2007-05-24
21:53:19
Email
Jak ja Cię dobrze rozumiem. Na samą myśl, że będę się widzieć z teściową dostaję drgawek, szczękościsku i wścieklizny :( Niestety mężowie nie rozumieją aż tak dużej niechęci do ich matek. Myślą, że to kwestia dobrej woli i zrozumienia dla starzejącego się potwora! A ja i tak nie rozumiem i nie zrozumiem!!! Nie zrozumiem potowrnej głupoty niektórych starszych pań, a przede wszystkim zaciętości w byciu szkodliwą dla synowej (u mojej głównie to pierwsze).Przecież to kosztem ich synów - związków, które Ci synowie tworzą. To kosztem ich wnucząt! Ech... WSPÓŁCZUJĘ!!!!!
Joanna26
2007-05-25
11:25:37
Email
A moja wiecie jakos sie opanowala. Moze w imie wnuczki wlasnie. Ale co naszkodzila wczesniej,to jej.Nawywracala nam w zwiazku porzadnie.Palam do niej okropna niechecia i na mysl o cotygodniowych wizytach(naszych u niej,ona u nas NIGDY nie byla) robi mi sie niedobrze.Czasami odmawiam,bo groziloby to zdecydowanie mojemu zdrowiu psychicznemu.
Kamila
2007-11-09
09:51:34
Email
Dziewczyny, poradźcie mi proszę.. za chwilkę się przeprowadzam. Część ubrań, głównie letnich wywożę do domu na wieś. Będą zapakowane w worki foliowe, szczelnie zamknięte i dodatkowo wpakowane w karton. Jak zabezpieczyć ubrania przed molami? Czy spryskać ubrania przed włożeniem do worka(tylko czym???) cholera, boję się, że coś się im stanie.. nie ma tam myszy, nie ma wilgoci.. ale jakoś tak się obawiam..
Agata
2007-11-09
09:55:56
Email
Kamila moja bratowa ma tak popakowane rzeczy po dzieciach - i nic się nie dzieje.
osobiście ja włozyłabym do tych kartonów jakieś pachnące mydełko, albo zapach lawendowy (stare sposoby- ale sprawdzone)
Kamila
2007-11-09
10:47:47
Email
Dzięki Bogusiu! Też właśnie myslałam o mydełkach :) a lawendę postawię na wszelki wypadek na całym poddaszu :) mam zamiar mieszkać u mamy maks do wiosny.. a to nie tak długo :) i chyba latem kochana, to raczej do mnie wpadniecie a za rok do Ustki pojedziemy :)
Strona 4 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum