szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - potrzebuję Waszej rady


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, następna
Napisano: Treść:
basienka25
2007-03-10
Email
Dziewczyny, potrzebuję Waszej rady, wsparcia,Waszego zdania.Otóż, mam okazję pojechać na 5-dniową wycieczkę, Praga-Wiedeń, finansowaną w większości przez szkołę, w której pracuję.Dopłata- 127zł. Taka okazja, trudno jej się oprzeć. Bardzo bym chciała pojechać, ale... Nie wiem jak mogłabym zostawić moją Oleńkę na tak długo:( Tzn, wiem,że tatuś zajmie się nią doskonale, w razie czego są też babcie do pomocy, ale chyba bym uschła z tęsknoty za moim słoneczkiem. Jeszcze jak mąż spytał, co będzie jeśli ona będzie płakać za mną przez te 5 dni...Kurcze, tak bym chciała pojechać....Ale chyba nie mogę jej zostawić:( Do poniedziałku muszę podjąć decyzję. Pomóżcie:(
aska
2007-03-12
11:08:24
Email
a ja bym nie pojechała
basienka25
2007-03-12
13:35:36
Email
Dziewczyny dziękuję Wam. Bardzo pomogłyście mi w podjęciu decyzji. Zapisałam się!!! W końcu mi też coś się od życia należy, a co.Mam jeszcze trochę czasu, na przyzwyczajenie się do tej myśli:),bo wyjazd dopiero 29 kwietnia. U mnie w pracy są jeszcze dwie mamusie z małymi dziećmi.Nie jadą, ponieważ nie mają z kim zostawić maluszków, no i pewnie nie ufają swoim mężom:) Ja jestem przekonana, że mój poradzi sobie doskonale, tylko muszę mu zostawić "pełen rozkład życia Oli":)
Kamila
2007-03-12
13:47:34
Email
Basiu, super, że się zdecydowałaś! Zobaczysz, że będziesz się świetnie bawiła! A mąż sobie poradzi, napewno! Pozdrawiam!
ciekawa
2007-03-12
14:28:47
Email
No super!!!! Zreszta masz racje Tobe tez sie cos należy-jak to jest tatusiowi wolno a mamie nie! Jedz i baw się wspaniale;)
basienka25
2007-03-12
16:48:22
Email
A no właśnie Ciekawa, tym bardziej, że tatuś był na wycieczce kilkudniowej we wrześniu:))
ciekawa
2007-03-12
17:07:03
Email
No to teraz niech łaskawie zajmie sie swoim dzieckiem-co on sobie mysli-kurna faceci to kombinatorstwo mają we krwi:)
Julia
2007-03-12
19:01:18
Email
Podpisuje się :o) Niektórzy faceci to sobie myślą, że ich rola się kończy na zrobieniu dziecka, brzydko to może brzmi ale często tak jest. Basiu zobaczysz, że takie pozostawienie córci z tatusiem sam na sam tylko im dobrze zrobi i świetnie wpłynie na ich wzajemny kontakt. Udanego wyjazdu jeszcze raz!
Goga66
2007-03-12
19:35:27
Email
Basienko - Robert zostaje przez weekendy z Zuzą od jej 4 miesiąca sam. No, na noc wracam ze szkoły ale radzi sobie fantastycznie, w niektórych kwestiach chyba lepiej niż ja, bo Zu przy nim się bardziej usamodzielnia.
katka
2007-03-13
08:53:37
Email
Widzę ,że niektóre mamy tak bardzo boja sie dopuścic swojego faceta do dziecka,bo same wszystko zrobia najlepiej. Potem sa zfrustowane,bo wszystkomusza robic same a mąż nie ma ochoty zajmowac sie dzieckiem-bo przeciez i tak nie umie. Wiecej luzu. Facet przeciez nie utopi od razu dzieciaka w wanience,dziecko nie padnie z głodu,jak nie dostanie tego,co zawsze mama mu szykowała i nie padnie z brudu jak tata nie uzna za stosowne przebierac go po każdym jedzeniu,spacerku. Jak nie jestesmy w stanie zaufac małzonkowi w takiej kwestii jak opieka nad dzieckiem,to radze rzucic go w cholere. Kiedy ja wracam po 20 do domu,dzieci sa wykąpane,nakarmione i spia. A że na spacer pójdą w przykrotkich spodniach? Tudzież ubranka nie sa pochowane do szafek tak jak ja to robie? Wisi mi to. Wiem,że nie boje sie zostawiać dzieci z mężem juz praktycznie od pierwszych dni ich życia. A ja nie jestem tylko matką,ale takze żoną ,pracownicą,kobieta,koleżanką i klientką salonu fryzjerskiego. A tak w ogóle to sama marze o Pradze.
pinkie
2007-03-13
09:09:29
Email
Myślę, ze tu nie tyle chodzi o umiejętnosci faceta, co o cierpliwość i psychikę. Niektórzy faceci nie potrafią poradzic sobie z krzykiem i płaczem dziecka, bardzo się tym stresują. Nie mają pomysłu jak je czymś zająć, zeby nie płakało za mamą i dlatego taki wyjazd ich przeraża. Ale to tez chyba kwestia wprawy. Basieńko, czy dobrze zrozumiałam? Porozmawiaj o tym z meżem, że płacz i krzyk można opanować.
basienka25
2007-03-13
13:00:51
Email
Pinkie, on bardzo dobrze umie sie zająć Olą, w każdej sytuacji. Jest nawet bardziej cierpliwy ode mnie. Ja nie boję się zostawić dziecka z nim, wiem ,że wszystko będzie dobrze. Zdecydowałam się na tej wyjazd ale....:)Będę bardzo za nią tęsknić.
pinkie
2007-03-13
13:47:57
Email
"Jeszcze jak mąż spytał, co będzie jeśli ona będzie płakać za mną przez te 5 dni..." Skoro ma tyle cierpliwości, to skąd te wątpliwości? To chyba rzeczywiście w Tobie siedzi... Dobrze, ze się zapisałaś -jedź i wypoczywaj !
Kamila
2007-03-15
14:34:38
Email
Dziewczyny poradźcie... córka brata mojego męża jest nosicielką paciorkowca... (wcześniej troszkę o tym pisałam) jest to taki rodzaj bakterii, której nie można wyleczyć, tylko zaleczyć. Zarazić się można drogą kropelkową. Mała non stop łapie infekcje gardła. Pare godzin dziennie pilnuje jej moja teściowa (odbiera ją z przeszkola-dziewczynka ma 6. lat). W poniedziałek mama ów dziewczynki, zadzwoniła do mnie, żaląc się, że znów mała ma anginę i że bakteria jej się uaktywniła. Dziś teściowa do mnie dzwoni i mówi, że przyjdzie po południu z Nikolą. Pytam czy mała zdrowa. Teściowa mówi, że... TAK! Mówię jej, że podobno jest chora, a Ona do mnie: SKĄD WIEM??!! Odpowiedziałam, że rozmawiałam z jej matką w poniedziałek... a ta do mnie: no tak, trochę chorowała, ale już jest dobrze! Powiedziałam jej, żeby na razie z nią nie przychodziła, że boję się o dzieci... rozumiecie??? Bo Ona nie kuma... a może to ja jestem przewrażliwiona??? Mój mąż się wkurzył, bo tak to wciąż babcia się martwi czy wnuki zdrowe a dziś chciała przyjść z Nikolą... dodam, że ona dopiero wzięła pare dawek leku na ponowne zaleczenie bakterii... nie wiem co mam zrobić, jak przetłumaczyć teściowej, że nie chcę, żeby przyprowadzała chore dziecko do mnie... doradźcie mi proszę, a może to ja juz fiksuję... :(
Migotka
2007-03-15
14:53:42
Email
Nie no co za nieodpowiedzialna baba....zupełnie jak moja teściowa..tez jej myślenie cięzko idzie:)))Ona może nawet jest nieświadoma tego,jakie konsekwencje może przynieśc taka wizyta u Was.....uważam,ze Tój mąż,a jej syn,powinien z nią porozmawic i spróbowac wytłumaczyć...piszę spróbowac...bo jesli jest tak trudnym przypadkiem jak moja teściowa to nic jej nie powstrzyma:)....Zal mi Ciebie,bo wiem jaki to stres.....
Basia.26
2007-03-15
16:01:18
Email
Kamila u nas to samo. od kuzynki meża synek ma paciorkowca zieleniejącego. non stop choruje, jak nie oskrzela, to angina, to ucho, to jakieś wykwity ropne w ustach. czytałam, ze droga kropelkowa sie to przenosi, rozmawiałam z lekarką, że nalezy ograniczyc kontakt przez pierwsze dwa tyg od uaktywnienia się bakterii... potem spoko, ale żeby nie jadły dzieci tą samą łyżeczką, nie całowały się... czyli non stop mieć je na oku trzeba...
Julia
2007-03-15
16:18:21
Email
Kamila nic sie nie przejumuj tylko powiedz wprost, ze się boisz o swoje dzieci i nie chcesz, żeby przychodziły. Najwyżej sobie teściowa pomyśli, a to o wiele mniej wazne od zdrowia dzieci, no nie? U mnie tak samo, zwłaszcza moja szwagierka (nota bene pielęgniarka) mnie wkur... na maksa czasem, bo jej dzieci jak sa chore to np. ganaiją na bosaka po mieszkaniu przy otwartym oknie, całe spocone, kaszlące, z usmarkanymi nosami. Choruja co chwila, średnio raz w miesiącu, a mają już po 4 i 8 lat. I ona z nimi wszędzie chodzi i np. jak my przyjeżdżamy do teściów (na szczeście rzeadko) to ona potrafi przyprowadzić chore dzieciaki, mimo ze są tam codziennie i raz jakby nie przyszli to by się nic nie stało. Niektórzy ludzie po prostu nie jarzą takich spraw. Bartek się 2 razy tam od nich zaraził, więc ja teraz po prostu mówię meżowi, że jeśli dzieciaki będą chore, to nie jedziemy do jego rodziców. I koniec. Co sie przejmować głupią babą, która nie rozumie, że chore dziecko się izoluje i dba o nie w domu (tzn piszę głupią babą o mojej szwagierce, nie o twojej tesciowej Kamila ;o) nie chcę jej obrażać :o))
Kamila
2007-03-17
10:48:03
Email
Dzięki dziewczyny za wszystkie odpowiedzi. Otóż... mąż zadzwonił we czwartek wieczorem do swojej mamusi i poprosił, żeby nie przychodziła z chorą wnuczką... teściowa na chwilę zamilkła... powiedziała, że przesadzam i że ona wyczytała w ksążkach, że tym nie można się zarazić... brak słów... na to mój mąż powiedział, że ma się ustosunkować do naszej prośby, żeby nie doszło do sytuacji, że przyjdzie z dzieckiem a my ich nie wpuścimy do domu. Powiedziała, że ok, ale takiem tonem... wymuszonym... no zobaczymy...
Basia.26
2007-03-27
08:00:59
Email
tym razem to ja potrzebuje waszej rady dziewczyny... mam paczke "dobrych znajomych". pisze w cudzysłowiu, bo od jakiegoś czasu kontakty między nami ogólnie zrobiły sie dziwne. zaczeły robic się niofocjalne obozy. ogólna konspiracja. wiem, ze to może dziwne, ale po prostu chyba co poniektórzy mają za dużo czasu i na takie głupoty go pozytkuja. my w pewnym momencie dość znacznie wycofalismy sie z tego ogólnie idyllycznego życia towarzyskiego, bo: nie pojechalismy na ogólnego sylwestra rok temu- zaczynalam 9 miesiąc ciąży, a potem małe dziecko, budowa, więc spotykalismy się z towarzystwem od okazji do okazji. co mnie tez ukłuło to fakt, że nasze spotkania ostatnie sa spowodowane tylko MOIMI zaproszeniami. chętnie wtedy przychodzą, siedzą nawet do 2 w nocy, nic sobie nie robili i nie robia z tego, że mi dziecko budza salwami smiechu i ogólnym głosnym zachowaniem. z ust jednych pada tylko stwierdzenie "my tez mielismy małe dziecko, nie zapominajcie..." no tak, tylko nie rozumie po co ta gadka, skoro ja u nich nie przesiadywałam.... no ale w czym rzecz.... otóz ostatnimi czasy dwie pary z tego towarzystwa jakoś znacznie się zblizyły, spędzają czas razem, chodza do teatru, na pizze itd. absolutnie mi to nie przeszkadza, ja też mam grupe bliższych znajomych, z którymi spedzam czas, ale.... otóz po takich ich wspólnych eskapadach juz kilkakrotnie mielismy z mężem telefony. raz jak wyszli z teatru, co prawda może była godz 20, ale byliśmy na rodzinnym przyjeciu (u teściowej na imieninach) i nie moglismy w nieskończoność wisieć na telefonie. a co to był za telefon?? a no dzwonili w szampańskich nastrojach, ze byli w teatrze, teraz siedza w knajpie... a super, super, jaka muzyczka leci, potanczyło by sie... i ogólnie takie wariactwa przez ten telefon, towarzystwo widać juz na rauszu. no ale spoko, mąż tam się z nimi posmiał, ale oni chyba dzwonili z 15 razy!! nie żartuje!! potem przyszły świeta, a ci sami znajomi o godz chyba 1 w nocy.... przyszli do mnie z KOLEDĄ!! napruci po jakiejś imprezie, od progu smiechy itd, Miłosz zaraz zaczał płakac, bo sie zbudził w środku nocy, ja na to zamknełam po prostu im drzwi przed nosem. i ostatnia sobota.... godz 23 telefon, a w słuchawce krzyki: podejdzcie do okna!! ja nauczona już tym, że chodza na imprezy, a potem do nas wydzwaniaja lub nachodza, wkurzyłam sie i powiedziałam tylko tyle: Adam jesteście niepowazni, nie dzwońcie o tej godzinie. i odłozylam tel. potem dostałam smsa, że oni tylko chcieli pomachac nam, że nic sobie nie robię z ich przyjaxni i kolezenstwa. na drugi dzien spotykam jedną z tych par i mówię, ze jak chca się z nami spotkac to niech zadzwonia przed impreza, a jak już poszli sami, to niech mi nie zawracają głowy takimi telefonami. na to wczoraj na gg pogadalam z dziewczyną z tej drugiej pary, była bardzo wesoła, "też ci chcialam pomachać" itd, a ja jej pisze o co mi chodzi. ona na to, ze tez mieli małe dziecko (stara śpiewka), ale dla znajomych i ich telefonów to zawsze mieli czas.... no to sie wkurzylam juz bardzo, napisałam jej, ze nie ma problemu, ja wiem, ze oni późno kończą prace i nawet o 22 czy 23 jakby zadzwonili "możemy przyjść sobie pogadac, może pizze zamówimy" to nie ma sprawy, super. ale jak to jest tel po imprezie, a oni najwyraxniej szukaja lokalu, żeby sie "dobić" no to juz jest bez sensu. dostałam na to odpowiedz, że tym razem wcale nie mili zamiaru do nas przychodzić, chciali nam kolezeńsko pomachać. to mówię, że kolezeńsko jest dzwonić przed impreza, a nie po.... na co ona OK, zapewniam cię, ze już nigdy do ciebie nie napiszemy i nie zadzwonimy. ale dalej jesteśmy znajomymi, bo nie ma cię co obrażac za tel o niewłasciwej godzinie. wiecie co no i tu jest moje pytanie: jacy wy jesteście, jakie związki prowadzicie? dom otwarty o kazdej porze dnia i nocy? a może macie "normalniejszych" znajomych;) bo ja objelam strategie, ze nie dam sobie wejść na głowe, co chyba bulwersuje niektórych moich znajomych, bo kiedyś to zawsze sie dopasowałam do reszty i nie robiłam problemu. teraz jak mam swoje zdanie to wzbudzam ogólne oburzenie. juz chyba rozumiem, czemu ta nasza paczka tak bardzo sie skurczyła.... po prostu inni już wczesniej dostrzegli "zalety" tych znajomosci i cichaczem krok po kroczku odsuneli sie z tego towarzystwa...
Basia.26
2007-03-27
08:03:51
Email
sory za ten monolog... chyba przesadziłam z ilością... może komus bedzie się chciało to przeczytać. choc teks jest chyba haotyczny, nie da sie bowiem oddac tutaj wszystkich naszych relacji
Kasia:)
2007-03-27
08:43:30
Email
Hejka,Basienko,sama sobie odpowiedzialas co jest przyczyna ze paczka sie skurczyla....wiesz nie wszyscy potrafia zrozumiec,ze jak sie ma dziecko zycie sie troche zmienia i nie imprezy co weekend do 4 nad ranem sa najwzniejsze :)Czasem po prostu nie mozemy sobie pozwolic na kaca :) a takie teksty my tez mielismy male dziecko nie sa moim zdaniem na miejscu bo kazde dziecko jest inne,owszem bywaja takie co moga spac przy dyskotece i imprezie w domu,ale to raczej sporadyczne przypadki,sa i tacy rodzice dla ktorych balety do 4 a potem caly dzien na kacu z dzieckiem nie stanowia problemu...my zawsze bylismy raczej imprezowi,lubilismy wychodzic do znajomych,do knajpek,na koncerty,do kina i to sie moze nie zmienilo-dalej lubimy,ale teraz to wyglada troszke inaczej-wychodzimy jak mala sprzedamy do rodzicow na noc,albo wtedy zapraszamy znajomych.W tygodniu i jak mala jest raczej nikt u nas dlugo nie przesiaduje-nie mamy z tym problemu....owszem jest kilkoro znajomych dla ktorych stalismy sie mniej atrakcyjni towarzysko,bo nie jestesmy dyspozycyjni 24h,ale jak ktos tego nie rozumie mowi sie trudno :) moze zrozumie jak bedzie mial male dziecko,ktore budzi sie i placze jak jest glosniej....a moze nigdy nie zrozumie :)
Goga66
2007-03-27
10:36:13
Email
Nie chcę Ci radzić Basiu, bo jednak jest różnica wieku a więc i znajomych a na dodatek w Warszawie to już nikt dla nikogo nie ma czasu więc spotkania towarzyskie są sporadyczne.Kiedyś robiliśmy imrezki co drugi tydzień a teraz wolę się z kimś spotkać poza domem, bo mogę swobodnej dysonować czasem. Kiedy chcę skończyć spotkanie po prostu mówię, że musze już iść. W sumie zawsze ceniłam sobie samotność i swobodę. Natomiast, jeśli chodzi o Twoich znajomych, to typowe jest zapominanie, jak to było kiedy się miało dziecko. Na pewno nie tak, jak przedstawiają, chyba, że byli nieodpowiedzialnymi rodzicami. Należy się bawić- tylko, że nie kosztem innych. Na dodatek nalezymy chyba do dwwóch różnych rodzajów osób. Ty lubisz dużą paczkę znajomych, ja zawsze preferowałam niedużo ale naprawdę strannie dobranych tj. takich, którzy spełniali określone kryteria. Nie wiem czy wysokie czy nie - chodzi o to, że mnie szybko większość ludzi nudzi (może to nie jest piękna cecha charakteru, niemniej ją mam) a więc nudzi mnie przebywanie z nimi. Garstka ludzi jest dla mnie na tyle interesująca i inspirujaca, że chce mmi się z nimi spotkać kosztem mojej swobody i samotności pozwalającej na czytanie itp. (no, teraz jak jest dziecko to już pewna swoboda się skończyła). I przyznam, że szybko eliminowałam z życia tych nie potrafiących się wynieść o właściwej porze (wyjątek ludzie, którzy mieli problewmy i długo siedzieli no i konkretne imprezki). Teraz też mamy znajomą, która by się ze mną często spotykała ale niestety mimo, że jest to osoba, z którą chętnie bym poszła na spacer rzadko sie spotykam bo potem siedzi u mnie po 5-6 godzin. Mnie to męczy w związku z tym spotykam sie z nią raz na 2 miesiące a nie co tydzień. Jest ot jednak kwestia charakteru. Takie jak pewnie Ty bardzo towarzyskie osoby są między młotem i kowadłem. Inna sprawa, że inteligentni, empatyczni znajomi powinni pewne rzeczy rozumiec a już chamstwem jest wydzwanianie po pijaku do kogoś po imprezce. Czemu ma to służyć? Pokazaniu jak fajnie isę bawimy podczas gdy jesteście "uziemieni" małym dzieckiem? Chyba faktycznie szukaniu mety na dalszą popijawę. Ale dom z małym dzieckiem taką metą nie powinien być.
Basia.26
2007-03-27
11:19:20
Email
dziekuje dziewczyny za odpowiedzi... utwierdziłyście mnie w przekonaniu, że dobrze zrobilam jasno stawiajac sprawe. lubie ich, ale widzę, ze okres naszej przyjaźni albo minął albo jest w stanie zawieszenia. jestesmy teraz, jak to określiła kolezanka-ZNAJOMYMI... i chyba ma rację, przyjaciele rozumieja sytuację drugiej strony. ech, co tu duzo mówic, jakaś palma im strzela do głowy... ciesze sie, ze zdobyłam się na to, żeby prosto z mostu powiedziec co o tym myśle... obrazili sie- trudno... jeszcze raz dzięki za odpowiedzi :)
Goga66
2007-03-27
11:22:57
Email
Basia, prawda jest zawsze najlepsza, poza oczywiście szczególnymi przypadkami. Przyjaciele powinni przemyśleć i zrozumieć. Co to za przyjaciele, którzy korzystają tylko a nie wspierają?
ciekawa
2007-03-27
12:55:25
Email
Basiu mialas 100% racji. Co innego prowadzic otwarty dom-mnie to kakurat nie bardzo odpowiada-a co innego znajomi nie znajacy umiaru. Moi jakos sami swietnie wyczuwja do której mozna siedziec-choc moj dom nie jest do imprez najsympatyczniejszy o maz nie pije-ogólnie mało miejsca wiec jak cos to spotykamy sie na miescie lub u kogos innego. A takie dzwonieni z imprezy to tak jak sama powiedziałs szukanie miejsca na dobicie-a nuż sie skuszą i zaproszą. My dzwonimy do siebie jak ktos chciał a pojechać nie mogł lub jak gdzie indziej spędzamy sylwestra. Ale atkie zachowanie to szczyt chamstwa! Bardzo dobrze postapiłaś. Nie żałuj znajomych bo własnie w takich sytuacjach wychodzi kto jest prawdziwym przyjacielem.
Julia
2007-03-27
14:37:56
Email
Basiu podpisuje się pod wypowiedziami dziewczyny. Ja tez jestem osoba, która raczej lubi samotność i mam tylko kilka fajnych koleżanek, które wiedza, jak wypada sie zachować. Zresztą ja sama nie wyobrażam sobie, żeby tak sie zacowywała, że np. siedzę komuś do wieczora i nic mnie nie obchodzi. Zawsze bacznie sie przygladam, czy ktoś w sposób niewerbalny nie daje mi do zrozumienia, że chce już zakonczyc spotkanie, nawet moze za bardzo się przejmuję. Podsumowujac, pytam grzecznie zawsze, czy nie przeszkadzam i wiem, że znajomi mi szczerze odpowiedzą i tego samego wymagam od nich. Powiem ci też, że ostatnio sie posprzeczałam z niby najlepszą przyjaciółką (najlepszą, bo utrzymujemy znajomosć od poczatku podstawówki, więc już prawie 20 lat)i ona też jest typem osoby, której zawsze musiałam sugerować, żeby poszła, czego nie cierpię (ona mieszka z rodzicami, nie ma nikogo, tym bardziej dziecka, więc można przy niej kąpać, przewijać, usypiać, padać z nóg po całym dniu z dzieckiem, ona tego nie widzi-dlatego zawsze to ja wolałam chodzić do niej, bo po 2 godzinach sobie wychodziłam). Raz juz nie wytrzymałam i po prostu powiedziałam jej (starałam sie grzecznie, chociaż ona i tak nie zrozumiała i sie obraziła) że niezręcznie jest mi mówić jej, żeby już szła i wolałabym, żeby to ona sie wykazała większym wyczuciem. Na to ona, że dlaczego, że przecież moge jej powiedzieć "idź sobie" i ona sie nie obrazi. Dziewczyna po prostu nie rozumie, że dla mnie bardzo krępujace jest mówienie jej takiego czegoś, bo w koncu ona jest moim gościem. Wyszła bez słowa i od tej pory się niewidziałyśmy, ale jakoś wcale za nia nie tęsknię, co znaczy, że chyba lepiej było tę przyjaźń zakonczyć. Po prostu nasze drogi w pewnym momencie sie rozeszły i nie mamy już o czym rozmawiać (ona jest nadal jak niedojrzała nastolatka, która nie wie czego chce od życia, ja mam swoja rodzinę i konsekwentnie realizuje swoje plany, wiem czego chcę i lubie też sobie pogadac z dojrzałymi emocjonalnie ludxmi, chociaż nie twierdzę, że czasem o pierdołach nie można pogadać). No i tak sie skonczyło. Się rozpisałam. Jednym słowem Basiu (jeśli dotarłaś do tego momentu ;o)) niczym sie nie przejmuj, czasem ludziom trzeba powiedzieć prawdę, bo sami sie nie domyśla, a poza tym jeśli dasz sie ludziom wykorzystywać, to tylko na tym stracisz a szanować Ciebie i Twoich uczuc i tak nikt nie będzie. Skoro twoi znajomi nie rozumieja, że Tobie może cos nie odpowiadać i nie potrafia tego uszanować, to co z nich za ludzie, chyba nie za bardzo nadają sie na dobrych znajomych.
Magdalenka
2007-03-27
14:58:56
Email
eeehhhh... ja mialam podobna sytuacje 2 tygodnie temu. pojechalismy do mojej siostry na imieniny jej meza. moj stary mial pracowac nastepnego dnia, wiec wybralysmy sie tylko ja z jula. mialo byc malo gosci, a potem zrobilo sie 20 osob. wszyscy wiedzieli ze mam male dziecko. nie spodziewalam sie jakiejs wielkiej imprezy bo juz kilkakrotnie bylam tam na podbnych okazjach u nich i zawsze konczylo sie w miare poskojnie, tym bardziej ze moje siostra powiedziala ze bedzie kilka osob, wieszosc wpadnie na chwile, bedzie spokojnie. ale... po 11 w nocy towarzystwo juz na rauszu zapragnelo potanczyc, wlaczyli bardzo glosna muzyke i zaczelo sie. julka obudzila sie z placzem, przez 2 godziny siedzialam z nia na lozku, ona co chwile plakala, o spaniu nie bylo mowy, pomimo ze to duzy dom 2-pietrowy, ale halas byl taki ze nie slyszlaam wlasnych mysli. wkurzylam sie jak cholera, w koncu zadzwonilam do meza zeby przyjechal po mnie (2 godziny w jedna strone) i po 3 w nocy zwinelismy sie stamtad, bylismy w domu o 5 rano, maz nie poszedl do pracy, ja malo ducha nie wyzionelam ze zmeczenia, nie spalam prawie 24 godziny, julka przez 2 dni nie mogla dojsc do siebie. siostra mnie oczywiscie przepraszala, ale stalo sie. najbardziej mnie zdenerwowaly komentarze mmeza mojej siostreznicy, ze powinnam wyluzowac bo nic sie nie stalo. on nie ma dziecka, jego zona jest dopiero w ciazy, wiec nie wie o czym mowi. irytuja mnie takie komentarze wlasnie od osob ktorego zielonego pojecia nie maja o dzieciach a daja zlote rady. on twierdzi ze jego dziecko bedzie spalo przy njaglosniejszej nawet muzyce. daj mu boze zdrowie... a poza tym, jak sie zaprasza gosci to nalezy dbac o komfort wszystkich, a nie tylko tej "lepszej czesci". a jezeli chodzi o zycie towarzystkie sprzed dzieci i obecne, to rzeczywiscie jakby zamarlo, ale nie przejmuje sie komentarzami. dla mnie najwazniejsze jest dziecko, skoro ktos tego nie rozumie, to jego sprawa, znaczy ze nie warto sie kumplowac z twardoglowymi osobnikami. zauwazylam ze dla bezddzietnych osoby ktorym urodzily sie dzieci staja sie nagle jakims podgatunkiem, tepym, malo zabawnym. bo nie mozna ryczec na caly glos i uwazac zeby nie bylo glosno, bo nie mozna imprezowac do 4-5 rano. tak jakby to byl cel i sens zycia. zadziwiajace.
Basia.26
2007-03-27
17:15:34
Email
dziekuje dziewczyny, wasze odpowiedzi bardzo mi pomagaja. własnie o to chodzi, że jedna z tych par nie ma dziecka, a druga para, która ma juz starszego synka-ma 6 lat, to robili i robia wszystko, byle tylko kazdy ich akceptował, chcial się z nimi widywac itd. nieobce im były imprezy przy dziecku itd, bo za wszelka cene chcieli dalej utrzymac kontakt ze znajomymi. nawet wpadali w obsesję, że jak urodzi im się "dałn" (tak mówili, serio, bo ona nie wiedząc, ze jest w ciazy zazyla antybiotyki) to pewnie nikt ich nie odwiedzi juz!!!! a oczywiście kazda zerwana znajomość byla okraszona komentarzem, że komuś tam nie pasuje to, ze oni mają dziecko (to oczywiście tylko ich zdanie)... to sa wykształceni ludzie, obrotni itd, ale czasem to mam wrażenie, że otaczam się sory... wariatami. podsumowując, wiem, ze z nimi to mozna jechac na sylwestra, ale do codziennogo współżycia sa bardzo cięzkimi ludźmi...
Goga66
2007-03-27
17:49:05
Email
/Co z tego, że wykształceni i obrotni jeżeli potwornie niedojrzali? Coś z hierarchią wartości mają nie tak poukładane.Dziecko często jest papierkiem lakmusowym naszego postępowania. My lejemy na niego kwas, to w przyszłoścci sprawi, że nasze życie będzie kwaśno-gorzkie.
pinkie
2007-03-27
21:11:50
Email
Do nas też juz niewiele osób przychodzi, okazałam sie "straszna zołzą". Bo jak byłam w ciaży, to przychodzili znajomi - głównie męża i siedzieli i siedzieli - w końcu ja się kładłam spać, a jak mnie budzili krzykami, to wybuchałam z awanturą. A jak jest dziecko w domu, to juz w ogóle mam dosyć tych co tak przesiadują. Mąż ciagle chciał kogoś zapraszać - pare razy mu się udało mnie przekonać, ale więcej już nie przyszli ci co hałasowali - ja upominam o ciszę, ale w końcu wybucham: "Nie umiecie sie zachować ?". I mam ich z głowy. Unikam osób bez wyczucia czasu i sytuacji.
ciekawa
2007-03-27
21:20:06
Email
Dokładnie masz racje moi znajomi zadko bo zadko sa u nas ale jak byli na początku ciaży to jak tylko zaczełam sie sypac przez rece ze męczenia zarzadzili zbiorowe wyjscie. Wczesniej zanim zaszłam w ciąże tez siedzieli ale do 22 potem sie zbierali. Ja jestem dosc wyczulona na chałasowanie po 22. Ja widze ze nie jestem juz dla nich jakby kompanem do imprez i ostatnio nie chodze do pubów ale dla zasady informuja ze ida i jak mamy ochote to zapraszaja. Jestem pierwsza z paczki z brzuchem jeszcze pare miesiecy i sie posypie reszta-myśle ze jak ludzie maja podobne problemy i jakby mozliwosci to lepiej sie rozumieja.
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum