szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - małe spjęcia z teściami


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 4 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, następna
Napisano: Treść:
olo
2005-01-15
Email
jetem wściekła.Właśnie wróciłam od moich teściów i powiem szczerze że mam mały problem,dotyczy on zaprowadzania dziecka do kościoła.Aleksander skończył rok,postanowiliśmy z męzem że najpierw "przygotujemy go" do wizyty w kościele poprzez czytznie Biblii dla dzieci dopiero pózniej wybierzemy się do kościoła.Mój teść wypowiedział dzisiaj zdanie które o mało nie skończyło się kłótnią,jesteśmy Bezbożnikami i on i tak zabierze Olka do Kościoła tak Zebym o tym nie wiedziała "nie bedzie sie o nic nikogo pytał".Szczerze mówiąc nie za bardzo wiem co mam zrobić,nie chodzi już o sam fakt wizyty w kościele,ale o to że ignorują nasze sposoby na wychowywanie dziecka,mieszkamy sami więc tym bardziej irytuje mnie to bardzo!Jak mam delikatnie wytłumaczyć że kwestie religii,kultury itp należą do nas-rodziców i nie życzymy sobie ingerencji w to na przekór nam!
Asteria
2005-06-26
20:03:58
Email
Hmmm... dalej bez wiekszych zmian, ale ja jestem na granicy, wiec szykuje sie jedno bum i wszystko jej wygarne. Wycwanila sie tylko bardziej. I kiedy ja jestem z naszym synkiem juz mi go nie wyszarpuje teraz wyszarpuje go kiedy maz sie nim zajmie, mimo iz ma malo czasu dla swojego dziecka, ona zawsze akurat wtedy potrzebuje go wziac na te swoje 5 min. Przedwczoraj...dalam malego mezowi zeby go przebrac, sama musialam uciekac do toalety, wychodze a przebiera go tesciowa, maz stoi z rozwarta buzia i wkurzonymi oczami. Zanim doszlam do nich maly zacza sie drzec w niebogolosy. Podchodze a tam co... pampers tak scisniety ze "klamerki" zachodzily na siebie. Dziecko mi sie czerwone zrobilo i darlo sie ze ho ho. Szybko odpielam i sie jej pytam czy ma rozum i oczy. To ona sie zasmiala, ze za jej czasow pampersow nie bylo i sobie poszla. Uspokoilam i przewinelam mojego pajaczka, kiedy zapinalam spiochy zniknal mi z przed oczu. Tesciowa chciala leciec na balkon pochwalic sie komus. Ale zobaczyla moj wzrok i zatrzymala sie w polowie drogi...ech, powoli brak mi sil! No a dzis przy obiedzie rzucila "zartem"...Ze spotkala jakiegos starego znajomego i pytal sie o wszystkich. Powiedzial jej ze "ma na swojego synka uwazac, zeby nie wpadl w niepowolane rece i jakas kobieta nie zniszczyla dobrego chlopaka". A ona na to znajomemu ze maz juz po slubie i ma dziecko. Ja sie zasmialam i dodalam ze zlosliwym usmiechem, ze znajomy dal jej dobra rade, ale za pozno. Maz zaczal sie smiac a tesciowa od razu zmienila temat. Cale szczescie, ze mam meza, ktory nie jest mamim synkiem i oczu mu nie musze otwierac, potrafi mamie powiedziec to i tamto. Gdyby bylo inaczej chyba bym padla.
ela
2005-06-29
10:00:52
Email
asteria ty przynajmniej od początku miałaś go po swojej stronie a ja swojemu musiałam otworzyć oczy ale jak ostatnio szukał swoich spodenek a tu amba to był zły ale jak wczoraj mył się i nie było jego ręcznika a powiesił czysty dzień wcze śniej a mamusia włozyła go do prania to z zasady mój spokojny mąż dostał szału i już czeka kiedy się wyprowadzimy na swoje a też nie bardzo chciał
Aśka
2005-07-01
11:43:03
Email
ja ogólnie mam dobrą teściową. chyba grzeszę ze na nią narzekam, ale jak już wiele razy pisałam działa mi czasami na nerwy. Pomaga nam bardzo! Jest dobrym człowiekiem ale chwilami nie wytrzymuję. Nie było tego kłopotu dopuki Ola się nie urodziła. Wcześniej się nie wtrącała a teraz dosyć często ma dobrą rade dla mnie. W niczym innym mnie nie wkurza jak tylko jeśli chodzi o Olę. jestem na punkcie córki przewrażliwiona i boję się ze mi ją "zabierze". Ze ukradnie mi jej uczucia. A juz nic gorzej mnie nie wkurza jak popisywanie się przy moich rodzicach. Moze nie robi tego specjalnie ale mnie się to nie podoba. Ola siłą rzeczy narazie woli ją, bo ma babcie na codzień. Moją mame widzi czasami bo mieszka w innym mieście. Przy babci z którą mieszka czuje się bezpieczna to normalne. Mimo ze już mój mąż kilka razy ją prosił aby gdy przyjeżdza do nas moja mama lub siostra pozwoliła się Oli z nimi pobawić, jednak zawsze przyjdzie i wyciąga ręce : choć Olusiu do babci, zabiera ją, pokazuje jak to się fantastycznie bawią, opowiada - a boję się że mojej mamie jest przykro. Zwłaszcza, ze jej charakter jest inny. NIe wyrywa sobie Oli z rąk do rąk tylko ustępuje. Kiedyś teściowa już przegięła. Przyjechali moi rodzice i siostra z rodziną. Mąz dał Olkę mojej mamie aby pobawiła się z babcią, Ola już lubi gdy się ją prowadza za rączki i ciągnie na ziemię. Mama postawiła ją ze z nią pochodzi a tesciowa wzięła Olkę za rękę i taka gadka: z którą babcią pujdziesz? no z która? że też mnie przy tym nie było...... ale pożaliłam się mężowi. Moja siostra wyszła z olą do ogrodu a za chwilkę wraca sama - babcia wzięla olę pochwalić się gościom u ciotki która obok mieszka. Ale się wkurzyłam, wysłałam męza ten na szczęście zwrócił jej uwagę, ze ma nie zabierać Oli gdy ktoś do niej przyjezdza. Mogłabym tak długo i długo. Moze nie mam zbytnio prawa narzekać, bo uwierzcie mama mojego męza jest dla nas dobra jednak w kwestii Oli bardzo mnie drażnie.
Aśka
2005-07-01
12:18:27
Email
muszę się wam pożalić, musze się podzielić moim problemem bo jest duży i narasta. Nie radzę sobie ze swoimi emocjami, ze swoimi uczuciami. Jestem bardzo, bardzo, bardzo zazdrosna o córkę. Ale tylko w stosunku do teściowej (przypomne że mieszkamy w tym samym domu). A im Ola bardziej ją lubi ja tym bardziej jestem zazdrosna.Nie mogę jej tego zabronic, to jej babcia. Staram się postępowac mądrze ale gdzieś głęboko się zadręczam. Boję się , że będę kiedyś kochac Olę małpią miłością. że będę zaborcza. Narazie nad sobą panuję! Nie okazuję swojej zazdrości ani przy babci - teściowej, ani przy Oli (bo to nie jej wina ze mnie babcia drażni), ale to co się ze mną dzieje w środku - oooooo! zgrozo!!! Nie wiem czy potrafię przelac na papier (w internet) to co czuję, bo sama siebie chwilami nie rozumiem. Wiem jedno to cholerna zazdrość nad którą nie panuje. Ale dlaczego nie czuję tego jesli chodzi o innych. Nie chce pozbawiac Oli miłości, która rodzi się między nią a babcią, ale jak to sobie wytłumaczyć aby się nie zadręczac. Dotąd Ola za mną przepadała, tylko ja ją mogłam uśpić, tylko ja jąmogłam nakarmić teraz zabiera mi ją babcia i mnie zastępuje. Moze to dobrze, ze Ola ją lubi bo kiedyś będzie z nia zostawać gdy pujdę do pracy.... ale....
Agata
2005-07-01
22:41:12
Email
Aśka ...ja myślę...ja wiem...że ty poprostu bardzo, bardzo mocno kochasz swoją Oleńkę...a jeśli się kogoś kocha to same dobrze wiemy, że uczucie zazdrości nie jest nam obce.
Tak to z reguły bywa, że ci dziadkowie z którymi wnuki mieszkaja są tymi najukochańszymi. Tak było ze mną. Przez kilka lat mieszkałam z rodzicami mojej mamy i babcia była dla mnie najcudowniejszą osobą - była drugą mamą. I tak zostało do dzis...choć....moja babunia nie żyje już 15 lat. Nadal jest dla mnie najcudowniejszą babcią na świecie. Mam przecież drugą babcię (od taty) ale to już nie to samo....nie te uczucia nas łączą.
Asiu ja wiem, że to ciężko patrzeć, jak dziecko garnie sie do kogoś innego niż do mamy. Twoja Ola jest już dużą panną i poprostu poznaje świat....rozumie, że także z babcią może czuć się bezpiecznie. Wierz mi, że to ułatwi ci życie...gdy jak pisałas bedziesz chciała wrócić do pracy. Ja wróciłam do pracy i wożę moją Sarę do mojej mamy codziennie....i też widzę, że tworzy się między nimi niesamowita więź. To np. do mojej mamy Sara nauczyła się wyciągać łapki do całowania a nie do mnie....Ja byłam już druga....i wiem, że takich sytuacji będzie więcej. Żal i przykro mi, że to być może nie ja zobaczę jej pierwszy krok bo akurat będę w pracy...ale...ale pocieszam się tym, że opiekuje się nią moja mama i wiem jak się nią opiekuję.
Napewno byłoby mi ją trudniej zostawić z teściową (chociaż nic nie mam jej do zarzucenia)...i pewnie Ty też wolałabyś aby to Twoja mam była na miejscu teściowej.
Ja myśle, że dobrze z mężem robicie, że zaraz mówicie teściowej co wam się nie podoba....i jeszcze cos....Asiu pamietaj nikt nie jest w stanie zastąpic Oli Ciebie. Nikt inny nie jest jej mamą i Oleńka doskonale o tym wie. To Ty jesteś jej najcudowniejszą mamusią i to Ty w przyszłości będziesz jej najbliższą przyjaciółką.
Pozdrawiamy Was gorąco
Aśka
2005-07-02
10:12:32
Email
Agata dziękuję!...... dokładnie mnie zrozumiałaś, tak ładnie do mnie napisałaś , ze się popłakałam
Asteria
2005-07-02
12:34:19
Email
Co tu wiecej dodac. Ja tez wychowywalam sie z dziadkami...Kocham ich bardzo. Moja mama pracowala, po rozwodzie z ojcem ktos musial zarabiac. O dziwo pracowala tez moja babcia. A wychowywal mnie dziadek. Wojskowy ;) Poszedl wczesniej na emeryture jak mu sie pierwsza wnusia urodzila. Spedzalismy razem caly dzien, to on mnie czesal, gotowal odprowadzal do szkoly. Z nim darlam koty i przybiegalam do niego z placzem jak cos bylo nie tak. Niestety dziadek zmarl kiedy mialam 10 lat. W tym momencie skonczylo sie moje dziecistwo a swiat okazal sie duzo bardzej ponury. To co pisze Agatka, ze jezeli mieszka sie z dziadkami to dzieci sie do nich garna a oni kochaja takie wnuczeta bardziej to 100% prawdy. Jednak nigdy nie zapomina sie o mamie. Babcia to, to cieplo do ktorego tesknisz, a moja mama to kobieta, ktora jest w pewnym sensie wzorem. Cale zycie wychowywala mnie sama i walczyla, to jak kobieta i mezczyzna w jednym. Jest silna i niezalezna. I mimo roznicy charakterow, a sa one duze kocham ja bardzo i szczegolnie teraz jest niezastapiona. Wisze jej po kilka godzin dziennie na telefonie. To do babci i dziadka biega sie kiedy jako maly czlowiek skarzysz sie na mame. Ale to do mamy przychodzisz gdy dorosnies i szukasz pomocy :) (choc do babci tez wydzwaniam i ciagle ja namawiam zeby przyjechala, ale jak to starsi ludzie, ona problemow nie chce robic....ech moze ktoras zna sposb by ja przkonac?) Uciekam moj zajaczek sie budzi :)
Agata
2005-07-03
10:48:11
Email
Fajnie , że jesteście kochane...z wami to wszystko można...posmiać się, popłakać, wyżalić....szkoda tylko, że internetowo a nie w realu.
Aśka
2005-07-05
09:06:18
Email
myślę, że będzie mi dużo, dużo lżej jeśli Ola bedzie mocno kochac również moją mame. Robię wszystko aby tak było. Jeśli chodzi o mamę męza nie muszę robić nic, bo jest na miejscu i moja córcia już ją bardzo kocha. Do mojej mamy muszę Olkę zawozic i staram się to robić jak najczęściej. Wczoraj Oluśka sama z siebie ukochała moją mamę - byłam taka szczęśliwa. Chcę aby obie babcie kochała równie mocno. Abym nie musiała się martwić, że jednej z nich jest przykro.
Aśka
2005-07-05
09:07:08
Email
Agata i Asteria - DZIĘKUJĘ! dziękuję, ze odpisałyście
ela
2005-07-05
10:27:11
Email
agatko ja tez mieszkam z teściową naszczęście już za 2 miesiące się wuprowadzamy ale mały tez był przyzwyczajony bardziej do niej teraz ma 4 lata i 8 miesięcy i wie że jedni dziadkowie są ważni i wyjątkowi i drudzy tłumacz jej róznice i utwierdzaj w przekonaniu że twoi rodzice kochają ją nie mniej niż dziadkowie z którymi mieszka a może nawet bardziej bo widują ją od czsu do czasu. bądź mądrą mamą która dużo tłumaczy i pokazuje różnice a nigdy nie mów że ci lub tamci dziadkowie są źli.a w przyszłości to zaprocentuje i życzę ci dużo cierpliwości i wyjdź gdzieś czasem z domu żeby się zrelaksować
lena77
2005-07-05
10:38:55
Email
czytam wasze wpisy i sobie mysle: tak zle i tak niedobrze.moja tesciowa mieszka 500 km od nas i chyba sie z tego ciesze, choc jej interwencja w nasze zycie chyba by nam nie grozila.moj maz w ogole nie czuje sie zwiazany z matka(trzykrotna rozwodka-w rezultacie maz nie pamieta,albo i nie chce, jak na imie temu ostatniemu)mialam do niej zal,poniewaz w przygotowaniach weselnych nie wyszla od niej nawet propozycja pomocy (nie mowie o pomocy finansowej,bo wiem,ze grosza od niej nie zobacze).cala odpowiedzialnosc za male i skromne przyjecie spadlo na nas(wlasciwie na mnie,bo maz mialwowczas problemy w pracy i przesiadywal w niej non-stop)i na moich rodzicow.nalozylo sie na to jeszcze choroba mojej babci(zmarla wkrodce po naszym slubie)i moja mama spedzala wiekszosc czasu przy jej lozku.ja bylam w 4 mies.ciazy i chodzilam do pracy na caly etat.tesciowa przyjechala na gotowe i marudzila,ze impreza taka mala.nie spytala sie jak moze nam pomoc i czy damy sobie rade, nic ,kompletnie nic.(maz to jej jedyny syn!!!!)od naszego slubu minelo ponad 7 miesiecy. synek jest juz od prawie 3 na swiecie.od obcych osob (np.moje kolezanki,dalsza rodzina) dostajemy zyczenia,zabawki dla malego, kaftaniczki,od niej nic. nawet zadzwonicjej trudno-wysyla "strzalke" na kom. mojego meza i czeka jak do niej zadzwonimy.ja rozmawialam z nia tylko raz.jest dla mnie obca tak samo jak pani np.z osiedlowego sklepiku (nawet bardziej,bo pani to chociaz o malego zapyta)moj zal,oczywiscie opadl z uplywem czasu-przyzwyczilam sie do tego.powiedzialam tylkomezowi,ze niczego od niej nie oczekuje,ale tez by ona tez niczego nie oczekiwala ode mnie.
lena77
2005-07-05
10:43:26
Email
ups...zrobilam byczka ort.-oczywiscie pisze sie "wkrotce"
Asteria
2005-07-05
22:29:14
Email
To prawie jak u mnie tylko ja z tesciowa mieszkam i finansowo my jej pomagamy! Choc pieniadze ma, ale to bardzo dluga historia...A ogolnie stwierdzilam ze sobie odpuszczam. Zmienic jej nie zmienie, bede madrzejsza, niech se gada ja robie swoje, ona jest prawie jak obcy czlowiek dla mnie. A czy przejmujemy sie pania ze sklepiku na osiedlu ?
Aśka
2005-07-06
09:36:21
Email
A ja dalej swoje - nie znoszę rodzinnych zjazdów!!! (dawniej lubiłam) a wczoraj taki był. Przyjechała moja siostra z rodziną, rodzice i zawołaliśmy do nas na górę również mamę męża. I oczywiście pierwsze co weszła do nas do mieszkania to: Olusiu chodź do babci (a ta własnie bawiła się z ciocią grzecznie) mało tego, mnie pyta czy nie zabrać jej na dół i nie uśpić. Nie, no koszmar. Dobrze, ze był mój mąż! Już tyle razy ją prosiliśmy aby odpuściła sobie gdy przyjeżdża moja rodzina. A z tym usypianiem to przesadziła. Może wogóle odizolujmy Olę od mojej rodziny!
sylwia
2005-07-06
13:03:24
Email
Asiu, to moze jak przyjeżdza twoja rodzina, to nie zapraszajcie tesciowej, ona ma Oleńkę cały czas, to niech druga babcia ma wyłączność przez chwilkę. Pozdrawiam, nie piszę nic więcej , bo temat teściowej to dla mnie tez drażliwa sprawa.
Agata
2005-07-06
15:48:32
Email
Aśka popieram wypowiedź Sylwii...jak przyjeżdza Twoja rodzina to dajcie teściowej do zrozumienia...albo poprostu powiedz jej prosto w oczy, że chcesz aby Twoja mama też się nacieszyła Oleńką bo rzadko ją widzi i nie chcesz aby robiła tak, że zaraz przybiega do Was i chce zabrać Olę...bo w ten spsób sprawia przykrość Twojej mamie..... - myślę, że to powinno do niej dotrzeć....
Pozdrawiam Was gorąco
ela
2005-07-06
16:45:57
Email
asieńko dziewczyny mają racje ale jak znam życie na ta wiedźme to nie ma sposobu
Anna
2005-07-06
22:27:35
Email
Aśka myślę że Cię rozumiem mam podobny problem tyle że nie z teściową (to osobny rozdział), ale z moją mamą.Do tej pory było wszystko OK., ale kiedy pojawił się mały (chociaż to nie pierwszy wnuk) czasami nie rozumiem jej zachowania. Psychologiem nie jestem więc mogę jedynie przypuszczać, że babciom chodzi o pokazanie przed innymi jak bardzo kochają swoje wnuki i wzajemnie. Jak świetnie potrafią zająć się dzieckiem nawet czasami zastąpić mamę, położyć spać itp. Tyle, że o ile Twojej teściowej się to udaje, moja mama ma problem, bo zbyt rzadko widuje wnuka i mały zwyczajnie się jej boi. Od samego początku tłumaczymy, że potrzeba kilku minut zeby się przyzwyczaił do nowego miejsca nowych twarzy, wszyscy to rozumieją, (chociaz na początku było różnie) oprócz babci, która nie wytrzyma dłużej niż minutę aby go porwać na ręce, a kiedy mały zaczyna płakać ze strachu próbuje na wszystkie sposoby go uspokoić, a oddanie go ponownie w ręce rodziców to ostateczność. Też trochę głupio mi to pisać, bo z mojej mamy naprawdę dobra kobita jest, ale każdą wizytą u nich się stresuję. Pocieszam się jednak, że mały coraz więcej rozumie i zapamiętuje więc może niedługo zaprzyjażni się też z babcią.
ela
2005-07-07
13:57:55
Email
dziewczyny ja miałam taki problem z teściową ona miała tylko jedno dziecko a chciała więcej ale niestety nie mogła i gdy sie urodził marek to mówiła do niego synku na pierwszym spacerze to ona pchała wózek i zawsze wiedziała lepiej a ja wieczorem płakałam bo ona miała swoje dziecko a teraz jest mój czas a ona chce pokazać jaka jest wspaniała i ze ma nadal instynkt macierzyński i lata do niego myślałm że oszleje ze złości trzymajcie się pozdrawiam wszyskie
Asteria
2005-07-08
14:08:00
Email
Ech jak ja to dobrze znam, krew mnie zalewa, jak tesciowej raz na miesiac sie udalo uspokoic melgo i zabrala go do swojego pokoju, to za 5 min przyleciala dumna do nas. I z wyzszoscia rzucila do mnie. "Widzisz jak my sobie ladnie razem siedzimy i on wcale nie placze" Wtedy maz nie wytrzymal, i powiedzial "Jak tak swietnie mamie idzie to moze mama wezmie malego a Kasia pojdzie do pracy i bedzie sie wloczyc ze znajomymi jak mama, mleko zostawi, zeby nie bylo ze jest zla matka i nikt sie niczym nie bedzie przejmowal, bo przeciez maly z mama jest taki spokojny" Najezyla sie i poszla mowiac, ze ona swoje dzieci odchowala. Tak nie do konca, bo z tego co pamietam wlasnie jej dzieci twierdza ze bardziej wychowywala je babcia! A tak wogole, zauwazylam ze od kad jest maly tesciowa probuje rywalizowac na kazdym kroku ze mna i negowac wszystko co robie? Czy ktos moze mi to wytlumaczyc?Oczywiscie jak zwrocilam mezowi na to uwage, stwierdzil ze on wie, ale czy nie moglibysmy poprostu tego olac. Twierdzi ze matka ma juz 50 lat, jest jaka jest, jak glupia nastolatka, taka jest i taka zostanie. A my? My jestesmy zbyt powaznymi ludzmi na takie bzdury! No i to ja mam wiekszy problem z mama, bo mama mu nic nie powiedziala na moj temat. No pewnie, ze nie bo odrazu by ja zjechal od gory w dol, az taka glupia nie jest. Za to jego siostrze sie wygaduje, uklad mam taki, ze z siostra sie przyjaznimy wiec potem wiem. olewam juz jak sie da, ale i tak mnie krew zalewa, jak co wieczor slysze. Sciagnij malemu skarpetki za goroaco...A maly ma stopki jak lody i katar. Albo jak jest upal 38 stopni i zostawiam go tylko w pampersie przykjrytego tetrowka to znow mu jest za zimno! A juz najbardziej rozwalaja mnie telefony. Co robicie, a zjedliscie, a maly nie placze, a wszystko jest ok. I tak kilka razy na dzien, jakbym nie mogla zadbac o dom, meza i dziecko. I tesiowa kontrole musi miec. A prawda jest taka ze wszystko ja gowno obchodzi i to tylko gra! Wystarczy jeden telefon od kolezanki i swiat poza kawka na plotkach przestanie istniec! Ech, ale wam marudze, ale nie mam sie komu wyzalic. A i jeszcze jedno fenomen tygodnia!!! Jakies kilka dni temu maly plakal, jak to dzieci, probowalam smoczkiem, probowalam bujaniem, az sie zanosic zaczal to go wzielam na rece i tule. No przeciez to moje dziecko i chyba naturalne jest ze chcesz jak najlepiej. Po co ma sie biedak drzec i pocic. Ta przyleciala z pyskiem. "Dzieciaka rak nauczylam, teraz juz nic nie zrobie w domu!" Ja tylko popatrzylam i stwierdzilam, ze chyba nie nie wie co mowi.Obuszyla sie " No co moze ja? Ja caly dzien jestem w pracy" Poczekalam do nastepnej okazji kiedy to maly kwekal, i gaworzyl, nie plakal i tesciowa byla w domu. 2 sekundy i juz cap go na rece. Raz, drugi trzeci, to jej mowie zeby go zostawila bo go rak wlasnie uczy. Udala ze nie slyszy i poszla. Kolejny raz znow to samo. Wreszcie sie wkurzylam i stanowczo zlapalam ja za reke. I mowie. On nie placze, po co mama go bierze i nosi? A ona: "No male dziecko jest tez trzeba go ponosic i sie nim chce nacieszyc" Ale potem to ja go rak ucze!!! I tak spedza wiekszosc dnia na rekach, bo ma kolki wiec mamusia tuli i nosi. Ale to nie jej sprawa jak i czego ucze dziecka, i jak chce pouczac to chyba sama powinna byc fer! Prawda?
emka
2005-07-09
22:50:54
Email
Wiecie co, ja na poczatku tez tak wszystko przezywałam. Wystarczyło, że ktokolwiek oprócz Zenusia (mąz) mi cokolwiek powiedział a już sie wkurzałam. Chociaż z męzem też czasem darlismy koty na temat kto wie lepiej co teraz nalezy zrobić. Ale sobie ufamy i nawet jak drugie nie zgadzało się do końca z pierwszym to dawalismy sobie szansę. Pozostała część rodziny już nie była tak mile przyjmowana ze swoimi pomysłami. Teraz mi już przeszło i się zdystansowałam. Oczywiście czasami to mi jeszcze na nerwy działa ale już się zupełnie tym nie stresuję. Wiem ze pozostałe osoby (babcie, ciocie etc) tez chcą dobrze i bardzo kochają Anusię. Ta świadomość mi bardzo pomaga :)
emka
2005-07-12
11:14:15
Email
Znalazłam w sieci. To piosenka.
Jest przy mnie, gdy głowa mnie boli, Jest przy mnie gdy gubi się miś, Jest przy mnie gdy ciemno w pokoju, I kiedy coś złego się śni... Gdy nie wiem, gdy pytam, gdy proszę, Wyjaśni, odpowie i da, Gdy płaczę - przytuli, pocieszy... I znika ostatnia łza. Czy wy wiecie, kto to jest? Czy wy wiecie kto? Kto tak o mnie troszczy się... No kto? powiedzcie kto? Kto coś słodkiego dla mnie ma? Kto piecze pyszny keks? Na pewno każdy z was już zgadł, Kto to jest! Jest ze mną gdy słońce na dworze, Jest ze mną gdy prószy już śnieg I zawsze we wszystkim pomoże... I powie, co dobre, co złe. Gdy z klocków coś ładnie zbuduję, W nagrodę buziaka mi da, Uśmiechnie się do mnie tak czule, A z nią się uśmiecham ja! Czy już wiecie, kto to jest... Moja Mama!
Julia
2005-07-12
12:29:38
Email
Emka super!! :o)
Agata
2005-07-12
16:58:43
Email
...świetne....kapitalne
Aśka
2005-07-14
12:01:03
Email
emka, a do piosenki była melodia, czy znalazłaś tylko tekst?
emka
2005-07-14
16:27:53
Email
niestety tylko tekst :(
ale poszukam jeszcze, może coś znajdę. papatki
emka
2005-07-14
22:30:03
Email
Na razie znalazłam autorów:
Sł.: M. Twardowska; muz.: Ewa Jakubowska
emka
2005-07-14
22:33:26
Email
Znalazłam płytę, ale jest niedostępna w sprzedaży
ZESPÓŁ GONG I NATALKA KUKULSKA MILUPA MUMA 75242 2000 1. KTO TO JEST? - 1:59 - Małgorzata Twardowska; 2. MY JESTEŚMY TACY MALI - 1:53 - Małgorzata Twardowska; 3. MAMO POWIEDZ - 1:00 - Z. Witosławski; 4. JA SIĘ NIE BAWIĘ - 1:46 - Dorota Gellner; 5. WSZYSTKO DLA BABCI - 2:22 - L. Marjańska; 6. TATA, KUMPEL I BRAT - 2:44 - Małgorzata Twardowska; 7. RODZINKA NA 102 - 1:21 - J. Hilchen; 8. MARZENIA MYSZY - 2:11 - Dorota Gellner; 9. PANTOFELKI SŁONIA - 1:35 - D. Wawiłow; 10. PAN RAK - 1:41 - M. Urbanowska; 11. MAŁY-DUŻY - 1:55 - I. Dziewięcka-Szajkowska; 12. NA KARUZELI - 3:03 - Bożena Janusik; 13. KSIĘŻYC WĘDROWIEC - 2:24 - H. Cenarska; 14. BRZDĘKU, BRZDĘKU - 1:45 - J. Papuzińska; 15. PIOSENKA O KRASNALACH - 1:43 - D. Hyska; 16. CZY SĄ DUCHY? - 1:35 - B. Głodkowska; 17. KAZIO I KRÓLEWNA - 3:23 - S. Werner; 18. SZCZĘŚCIE JEST TUŻ, TUŻ - 2:08 - Bożena Janusik. Muzyka, aranżacje, produkcja nagrań - Ewa Jakubowska; programowanie komputerowe - Irek Dreger (QSoundPro Studio24). Płyta niedostępna w sprzedaży.

emka
2005-07-14
22:33:58
Email
:(
emka
2005-07-14
22:35:07
Email
Tytuł piosenki: Kto to jest?
ela
2005-07-15
10:14:40
Email
emka a może poprzegrywasz i odkupipy od ciebie
emka
2005-07-15
23:33:59
Email
Eluś ale ja nie mam tej płyty :( Znalazłam tekst w internecie.
Jakbym miała to bym zgrała na mp3 i za darmo bym rozsyłała, a nie za kasę.
No!
ela
2005-07-18
16:37:28
Email
szkoda emka. a może któraś ma taką płytkę laseczki???
agnieszka74
2005-07-18
18:54:48
Email
wiersz dla mamy :-))))))
- Mamo, zapnij mi guziki! - Mamo wciągnij mi buciki! - Mamo zawiąż sznurowadło! - Mamo podnieś bo coś spadło! - Mamo przynieś mi łyżeczkę! - Mamo popraw poduszeczkę! We dnie, w nocy, wieczór, rano, ciągle tylko pomóz mamo. Za to beczeć umie sam. Znasz takiego, bo ja znam!
Agata
2005-07-18
21:11:10
Email
hi hi ..ale fajne....w temacie spięcia z teściami.....niech się dzieci uczą co nie???
emka
2005-07-19
15:41:47
Email
Ta piosenka jest dla mamy

emka
2005-07-19
15:44:07
Email
buu nie wyszło..
Asteria
2005-07-21
14:42:47
Email
Sliczne sa te slowa, a mnie tak rozczulilo ostanio. Nie wiem jak to opisac, ale jak tak patrze na te swoje slonce, to czasem z milosci az mi lzy ciurkiem leca po twarzy. To taki maly cud a milosci do niego nie da sie ogarnac slowami. Nawet nie wiecie jak zle sie czuje jak choc przez sekunde jestem zla ze placze, bo moje malanstwo przez moja glupote oczywiscie nauczylo sie spedzac clay dzien ze mna i to nie tylko blisko, ale na rekach, wiec teraz jak sie go kladzie do lozia czy wozia, najedzonego i czystego to jest ryk ze hej. Biore na rece, to sie nawet smieje. Najsmieszniejsze jest to ze powoli zaczyna reagowac na otoczenie. Wczesniej i maz bez problemu go uspakajal, teraz czasem uprze sie na mame i koniec! Ale ja nie o tym... Od momentu kiedy mam maluszka, zrozumialam jedno, nigdy w zyciu nie mozesz spotkac milosci wiekszej od tej jaka daje mama. Zrozumialam jak musialo bolec moja mame kiedy sprawialam jej przykrosc, albo kiedy musiala mi dac klapsa, bo naprawde juz przeginalam. Przeciez zadna matka nie ma ochoty gniewac sie na swoje dziecko!... Ja mam obsesje na punkcie mojego. Potrafie godzinami siedziec przy lozeczku i patrzec jak spi. Teraz to juz nawet nie siedze przy lozeczku, bo maly stal sie codziennym gosciem w naszym lozku. Jakos lepiej mu sie spi z rodzicami. w tym wszystkim nie rozumiem jednego. Jak niektore kobiety potrafia wyrzucic dziecko do smietnika!!!
ela
2005-07-22
16:32:14
Email
Asteria myslę tak samo jak ty że więkrzej miłości od matczynej to nie ma. Nie powiem żebym sie specjalnie cieszyła jak sie dowiedziałam że jestem w ciąży.Najpierw to płakałam bo wszystko sie zmieni , ale gdy mogłam stracić ciążę to płakałam że jak można coś dać i zabrać. A teraz to posiekała bym każdego kto chce zrobić krzywdę mojemu dziecku. Pilnuję aby nic złego się nie działo nawet latam na pogotowie o 4 rano z nim jak go brzuch boli.Ale to właśnie miłość dla dziecka zrobimy wrzystko. Tez nie rozumiem jak mozna zabic swoje dziecko część siebie coś co rosło w nas i z nas przez 9 miesięcy. Pozdrawiam wszystkie
Asteria
2005-07-28
08:15:11
Email
Kobity ratujcie!!! Ja juz sma nie wiem co mam zrobic :( Wczoraj wybuchla kolena awantura, o co jak zwykle o kase, w szczegoly nie bede sie wdawac ale w skrocie powiem. Ze mama popelnila wiele bledow, pozaciagala dlugi i teraz moj maz je splaca! Dlaczego?? Na samym poczatku, bo dom tez byl zadluzony, wiec jako ze zapisany na meza to go nie chcial stracic. Potem bo mama wyczula ze chlopak ma serce moze zarabiac i naturalnym gestem stalo sie wyciagania kasy! Zanim bylismy razem maz oddawal wszystko co zarobil, bral tyle tylko ile potrzebowal. Teraz ....myslicie ze cos sie zmienilo!!!! No ale awantura wybuchla bo mama wziela pieniadze meza i zagospodarowala nimi nawet nie pytajac! Ona juz wogole traktuje to tak jakbysmy mieli pracowac na jej bledy! Maz sie wkurzyl pokrzyczal i ja powiedzialam ze teraz chyba widzi co i jak i poroa to skonczyc i otworzyc oczy! Tak, tak...ale juz wieczorem rozmawiala z mama jakgyby nic sie nie stalo, sytuacja sie uspokoila i dalej jest tak samo! Kurwica mnie bierze :( Bo maz calymi dniami charuje po 13, 14h ja odwielu miesiecy nic sobie nie kupilam, on tez. Dla dziecka cala wyprawke kupila moja mama! Tesciowa jeden kocyk kupila, smieszne! I jak tylko mamy kase mama wyciaga lape i bierze wszystko, bo jak nie to ryczyze nie ma czym splacac i pojdzie siedziec do wiezienia Jestem zalamana, meza po czesci rozumiem, to matka, wiec ciezko powiedziec nie. Ale on ma juz rodzine i zamiast ograniczyc czas pracy, bo to co zarabia spokojnie nam starczy i nawet zostanie, spedzac z nami czas, postwaic nas na pierwszym miejscu i moc sie zrelaksowac. To on jak szalony goni zeby splacac mamy dlugi! Potem my sie zremy ze dla nas nie ma czasu, on sie zre z matka ze sobie rzadzi jego kasa jak chce. Pieniedzy dla nas nie mamy wiec jest dodatkowy stres i wszystko nie tak... Wyc mi sie chce ze zlosci i smutku... A mama, pracuje w sklepie, nie wiemy ile zarabia bo nie potrafi tego skontrolowac. Co dwa dni lata na targ kupowac sobie ubrania! Kawka z kolezankami, w domu nawet palcem nie kiwnie, bo ma mnie! Z wnukiem czasem posiedzi, jak ja jestem pod reka bo jak sie znudzi to trzeba miec komu go rzucic. A jak ma wolne to plaza, spotkania z kolezanaczkami itp. Jedyna rzecz, to prasuje, bo ja tego nie znosze i gotuje zeby mi niby pomoc. Ale z takim bolem i laska, ze czuje sie jakby byla swieta przez to i najpotrzebniejsza w rodzinie! Ja dla niej jestem jak powietrze, teraz to najchetniej by mnie wyciela z obrazka. Zostawila obok siebie kochanekgo synusia ktory na nia zarabia i wnuka. Ostanio juz z takich przyziemnych rzeczy. Wymienilam prysznic bo stary juz sie do niczego nie nadawal. A ona do meza "Brawo syneczku" Jak jej powiedzial ze to ja, to popatrzyla na mnie, "no tak przeciez caly dzien jestes w domu wiec musisz wiedziec co i jak". Wkurwilam sie( za przeproszeniem) i powiedzialam jej ze prysznic w tym domu biora wszyscy i slepy tez nikt nie jest wiec nie rozumiem o co jej chodzi! Albo ostatnio wparowla do pokoju rano. Ze trzeba za prad zaplacic ona nie ma i mamy jej dac. Dodam ze jest 5 rano! Nie pytala czy mamy i jak jej moz dawal, tez nie spytala czy choc dla malego na pampersy zostalo. A raczki az jej sie trzesly i oczka swiecily. Najgorsze jest to, ze jej dlugi niszcza nasze zycie. Co robic? Jak rozmawiamy z mezem to sie denerwuje.Wie jaka jest prawda, nie znosi przez to matki, ale to jego matka i go boli jak na nia warcze. Co ja mam zrobic ?
Kamila
2005-08-14
17:45:16
Email
Na razie spokój z teściami... ale nie długo się zacznie, bo zbliża się roczek Kindziora... a ja ich nie zapraszam.... ostatnio widzieli ją przez 5. minut w maju i od tej pory nawet nie zadzwonią a mieszkają w tym samym mieście co my... dla mnie ich nie ma. To nieobliczalni ludzie... Kochana "mamusia" ciągle buntuje mojego "męża", że powinien się wprowadzić do mnie, zająć mały pokój, bo to przecież także jego mieszkanie... na szczęście on jej nie słucha. Mówi, że nim manipuluję... co za durna kobieta... brak słów :(((
Anula
2005-08-14
18:32:35
Email
Kamilo jak dobrze Cię rozumiem. Moi teściowie dzisiaj triumfują-jadą na mnie ile wlezie, a poniewaź posprzeczałam się z mężem i on akurat wyszedł do nich, więc na pewno jechali na mnie wszyscy razem. Moja teściowa nienawidzi mnie do tego stopnia, że ja nie ma na mnie haka to zmysli: np. że jej nie zaproponowałam u nas nic do picia (spytałam ale powiedziała że nic nie chce bo piła w domu) albo że zrobiłam pokazówkę i rzuciłam jej kluczami (przyszłam z synkiem,bo mąż był w pracy, oddać klucze i podziękować, że przez 3,5 roku budowania się mogliśmy u nich mieszkać). Cały czas gada na mnie szwgrowi i szwgierce (oni z nią mieszkają). Przez ten czas gdy mieszkaliśmy u nich było wiele kłótni (a to nam rzuciła pieniędzmi że nie będzie nam już gotować-no i dobrze,będzie my zdrowsi:-), a to poznosiła wszystkie zabawki Rafałka i powiedział że go u siebie na dole nie chce widzieć a to prowokowała męża że dlaczeo to on kisi ogórki a ni ja-zajmowałam sie wtedy malutkim Rafałkiem). Wiele razy wyrzucała nas z tamtąd, i juz nawet byliśmy spakowani (to wyszła w nocy z pokoju, zobaczyła nasze spakowane torby (i ja na jej miejscu przyszłabym do nas i powiedziała że sory ale mnie poniosło, nie wygłupiajcie się i nie wyprowadzajcie się). Ale moja teściowa nie. Ona zadzwoniła rano do męża do pracy(pracuje w tygodniu poza domem,przyjeżdża tylko na weekendy) i pożaliła się że ona przecież jest taka chora a całą noc przez nas przepłakała, bo my jesteśmy tacy nie dobrzy.I wracaj i zrób coś.I teść przyjechał, była rozmowa, mój mąż nie chciał nawet gadać tylko iść.Ale to wtedy ja jakoś załagodziłam sprawę i zostaliśmy. Ostatecznie wyrzuciła nas na kilka dni przed tym jak mieliśmy się oficjalnie przeprowadzić na swoje.Poszło o to, że mąż za swoją uzbieraną z imienin kasę kupił sobie częsci do komputera. Jak śmiał!Schowała mu to do piwnicy i rzyznała się tylko dlatego że powiedział że wezwie policję skoro go ktoś okradł.Wyrzuciła nas wtedy,bo Anka ją okłamała (spytała mnie co jest w tych pudłach a ja powiedziałam że nie wiem).Była w 3 m-cu ciąży, wprowadziliśmy się i jeszcze musiałam wdychac te smrody bo nie skończylismy jeszcze malować domu.I miała pretensje że nie oddaliśmy kluczy i nie podziękowaliśmy.Więc jak poszłam jej podziekować i oddać klucze to wiecie co zmyśliła,że zrobiłam pokazówkę i rzuciłam jej kluczami. To czemu nie wyrzuciła mnie z domu tylko siedzieli ze mna i pili herbatkę? Ale tak powiedzieli mojemu mężowi. Po tym jak nas wtedy wyrzuciła moj mąż tak się zaciął w sobie, że ... nie odzywał sie i nie chodził do nich pół roku.O jak płakała! Całej rodzinie i wszystkim znajomym-jacy to my jesteśmy okropni.A ja głupia namawiałam go aby sie z nimi pogodził. I cierpiało na tym tylko nasze małżeństwo bo on mi odpowiadał: "odpierdul się! Chcesz się ze mna pokłócić?Nie będę miał żadnych wyrzutów sumienia-mapomknęłam mu że jak gdyby nie daj Boże coś sie im stało, to nie wybaczy sobie do końca życia. No to tak się przejął. Nie chciał do nich iść,bo mówi że w końcu odpoczywa od nich i nikt go juz nie może nigdzie wyrzucić. Taką miałam ciążę-nic dziwnego że przez te stresy ostatni trymestr leżałam i byłam na Fenoterolu. Ani razu nie spytała czy mi w czymś pomóc. Teść tylko przyjeżdżał na weekend i zabierał Rafała, bo leżąłam i nie mogłam się nim w pełni zajmować. Wiele nocy przepłakałam dlaczego teściowa tak mnie nie lubi. Początkowo myślałam że teść jest nie świadomy (nie ma go przecież w tygodniu w domu), że żona nim manipuluje, kłamie a on żyje pod jej dyktando i woli uwierzyć żonie niż własnemu dziecku. Nie nawidzą też mojej rodziny-są o nich zwyczajnie zazdrośni! Że u nas bywają, że się nie kłócimy, że wole ich pomoc, że mąż ich lubi, że na drugie imię dałam córeczce po mojej mamie (syn ma po teściu więc to chyba sprawiedliwe, ale nie dla nich).Teść mnie nawet raz nakłaniał aby Rafał odpuścił sobie święta u mojej mamy, bo oni akurat jada do rodziny i chcieliby go zabrać... Rece opadają! A potem teść dzwoni do mojego męża (oczywiście teściowie nic mi nie powiedzą prosto w oczy, tylko przez pośredników- mężą, szwagierkę, mpją mamę, moją siostrę) i mówi,że my dla mamy (tesciowej) serca nie mamy i nawet jej nic do picia Anka nie zaproponowała. Napomkne jeszcze, że gdy zaszłam w pierwszą ciążę powiedziała że jest za młoda aby zostac babcią, gdy drugi raz myślałam że jestem w ciąży (na szczęście nie byłam)to zrobiła nam taka awanturę że ona nie będzie 4 osób utrzymywać bo ja akurat straciłam wtedy pracę, a przy drugiej ciąży-to chodziła do mojej mamy i siostry i żaliła się , że ona sobie chciała chociaż 2 lata odpocząć-a przecież nawet nie mieszkalibyśmy razem, bo akurat się przeprowadzaliśmy. No i dzisiaj zaprosili nas na obiad-pierwszy raz od wrzesnia ubiegłego roku (wcześniej byliśmy u nich 2-3 razy,bo przyjechała do nas ciotka i zaczęła nas namawiać abyśmy sie pogodzili z nimi).Mąż mnie wkurzył, bo karmiałam córkę przed wyjściem, a on wydarł się na mnie, że oni nie będą tylko na mnie czekać i wyszedł sam z synem. Więc zadzwoniłam do niego i powiedziałam że jak poszedł sam i nie poczekał to nie bedę za nim lecieć. Przyjechał z synem (i teściem!! Nie wiem po co!) po pół godzinie (jeszcze nie ochłonęłam) przebrac się aby jechac do lasu. I po co ten teść-zadzior przylazł do domu gdzie małżonkowie własnie się pokłócili? I mówi do mnie że mama na mnie czeka z obiadem (nawet nie chciałam zaprosić nas osobiście tylko kazała zadzwonic i zaprosić szwagierce), więc odpowiedziałam że juz jadłam.A on pyta czemu nie przyszłam.Więc mówię że będę wdzięczna jak nie będzie sie do naszych problemów małżeńskich wtrącał i że nie zamierzam mu sie z nich tłumaczyć. Może ostro ale czego on się spodziewał, skoro przylazł tu nie proszony i w dodatku w samym środku awantury. Zaczął sie burzyć, że dlaczego ja do niego tak ostro, i że co on mi zrobił. I że on sie musi wtacać w nasze kłótnie małżeńskie, skoro JA rzutuje je na nasze relacje (niby z teściami-jakby te relacje były nie wiem jak szczere i wspaniałe, a oni niczemu winni, tylko wszystkiemu ja).Więc mu mówię: po co tato tu przyszedł? Sprowokowac mnie i się pokłócić? A on na to że to ja go prowokuję. (do czego?). I wyszli wszyscy obrażeni. Zła jestem na męża, że go tu przywózł (a ten zadzior mógł chociaż zostać w samochodzie). I że wciągnął swoją rodzinke w nasze kłótnie i nasze sprawy.Bo teraz oni triumfują , że Maciek też do nich dołączył i są wszyscy przeciwko mnie. Bo to ja jestem ta najgorsza, a oni mi przecież NIC nie zrobili! Jestem tak wsciekła, że zastanawiam się czy nie spakować dzieci i nie wyprowadzić się:-(((
sylwia
2005-08-14
20:02:47
Email
Hej Anula! doskonale Cię rozumiem i wiem co czujesz, bo ubrałaś w słowa to co ja czuję i zastanawiam się czy nasi tesciowie nie sa rodziną. Podobnie dzieje sie i u mnie. Niestety nie dam rady opisać kontaktów z moimi teściami, bo zabrakłoby wulgaryzmów chyba i jakos nie mam siły, ale jedyne co nam chyba pozostaję do wrzucic bombę do teściowej. Kochany Osamo!!!!!gdzie jesteś:) Pozdrawiam Cię serdecznie , trzymaj się!
Amelia
2005-08-14
21:46:25
Email
Cześć dziewczyny Ja nie rozumie co czujecie mam teściową ale nigdy jej tak nie nazywam jest moją mamą. Kocha mnie jak własną córkę, nie wtrąca się, nie czepia pomaga jak może. Jest wspaniała. Uwielbiam ją i kocham tak samo mocno jak moich rodziców. Życzę powodzenia i dużo cierpliwości w rozwiązywaniu problemów rodzinnych są chyba najtrudniejsze. Trzymajcie sie ciepło pa pa.
Anula
2005-08-14
21:55:37
Email
Sylwio ja też nie miałam siły opisywac tu swoich losów (a jestem na forum od ok. stycznia). Ale dziś juz nie wytrzymałam. To wszystko tylko kropla w morzu. Wyobraź sobie, ze moja tesciowa (która tak psioczyła na moja ciążę, na ciążę swojego drugiego syna też, bo ze szwagierka w tym samym czasie zaszłysmy w ciążę, ale ona poroniła) przylazał na mój poród na sale porodową! Wyobrażasz sobie! Wszystko na pokaz-w domu sajgon (bo to taka PORZĄDNA rodzina) a dla ludzi-wielki pokaz! Najgorzej wkurza mnie udawanie że nic sie nie stało. Oni plują mi w oczy a ja mam powiedzieć że to deszcz pada! Nigdy mnie za nic nie przeprosili (ja owszem-jeżeli czułam sie winna to przeprosiłam). Oni są z tych, że jak nawet jest ewidentnie ich wina, to i tak sie wyprą wszystkiego.
Anula
2005-08-14
23:31:48
Email
Najlepiej świadczy o nich fakt, że te pół roku nie odzywania się przypadło akurat na święta BN.O jak teściowa rozpaczała,że nie przyszliśmy (mąż nie chciał tam iść, kazał mi zrobić wigilie w domu). A 3 tygodnie później (aby sie odgryźć ale na niewłaściwej osobie po na swoim wnuku) ani teść ani teściowa nie przyszli do niego na urodziny.Chociaż dzwonił i zapraszał ich.Aż wierzyc sie nie chce. Mam do nich tyle żalu. A oni udają że nic sie nie stało i że to ja mam tylko fanaberie i sie ich czepiam. A ja po prostu nie nawidzę obłudy i kłamstwa. Nie potrafię po tym wszystkim siedzieć z nimi i udawac że wszystko jest ok.Kocham mojego męża ale stosunki między nami psują relacje z teściami.Nie chciałabym wybierać...
Anula
2005-08-15
19:54:37
Email
Dziś już nieco ochłonęłam. Ale i tak jestem zła. Nie wyprowadzę się, bo nie poświęce małżeństwa dla czyjejś satysfakcji. Próbuję ich (teściów) czasami zrozumieć, ale nie potrafię. Chciałabym nabrać do całej tej sprawy dystansu, bo okropnie mnie to męczy, łapię się na tym, że zaczynam stawać się chwilami nienormalna i w żadnej innej sytuacji tak bym sie nie zachowała, ale nie potrafię. Co mi radzicie? Nie chciałabym stawiać sprawy na ostrzu noża (chociażby ze względu na normalne stosunki moich dzieci i dziadkami). Dodam, że szczere rozmowy są na nic. Próbowalismy wiele razy, ale oni odpierają zarzuty, wypieraja się, bronią się nawzajem (nie wierza nawet swojemu synowi), nawet jeżeli wiedzą że nie mają racji. Nie potrafią uderzyć sie w pierś i powiedzieć dobrze-wybaczcie nam bo przecież każdy może popełniać błędy, nie kłóćmy się i niech to będzie początek naszego wspólnego, nowego, lepszego życia. Im słowo "przepraszam" nie przeszłoby przez gardło. Wręcz przeciwnie-tak odwrócą kota ogonem, żeby ich było na wierzchu. Gdyby do mnie dziecko nie odzywało sie dłużej niż tydzień, to byłabym bardzo nieszczęśiwa. A do nich syn nie odzywał sie pół roku. I nawet jak była wigilia (czas przebaczenia, namawiałam męża abysmy poszli i się pogodzili, ale on jest tak samo uparty jak i oni) to gdyby moje dziecko do mnie przyszło na wigilie, to ja bym poszła do niego. Ale nie oni. Zaprosiłam ich (przez szwagra, który akurat przyszedł przynieść nam prezenty spod choinki) do nas w pierwszy dzień świąt. Podobno teść chciał iść, ale teściowa nie chciała. Niby się chcieli pogodzić, niby męczyła ich ta sytuacja i były to najgorsze święta w ich życiu (bez syna, wnuka i synowej) ale absolutnie nie mogli okazać żadnej słabości i pierwsi wyciągnąć ręki do zgody. Ja jako matka i teściowa juz dawno bym odpuściła. I tym własnie sie różnimy. Macie jakiś pomysł, jak ja mam z tym wszystkim życ aby nie zwariować? Mimo całej krzywdy, żalu i nieporozumień zależy mi jeszcze na NORMALNYCH relacjach. Co zrobiłybyscie na moim miejscu?
Anula
2005-08-15
20:01:53
Email
Aha i jeżeli miałybyście dla mnie jakąś radę (koleżanki znane i mniej znane) to piszcie proszę ze względu na dyskrecję na ramach forum, a NIE NA GG.
sylwia
2005-08-15
21:34:21
Email
HEj Anula! jedyne co moge ci napisać to to, że jestem w podobnej sytuacji, ale niestety nie wiem jak rozwiązać taki problem. Niestety coraz częściej łapię sie na ym, ze przestaje mi zależec. Skoro dorośli ludzie, nawet starsi nie zdają sobie sprawy, że sami odgradzają sie od wnuków, to uważam, ze tu nic nie pomoże. Moja teściowa ostatnio odwiedziła wnuka, bo była przejazdem w naszym mieście i jak weszła do mieszkania o 17.40 to oznajmiła, że o 18 wychodzą. Co do Kuby to zapytała jedynie czy Mały duzo pije. Miałam ochotę odpowiedziec jej, że tak a najbardziej lubi whisky, ale siła się juz powstrzymuję. Przez kilejne 15 minut opowiadała nam o swoim drugim wnuczku, a mój mąż, który jest jego chrzestnym sam nie zadał sobie trudu aby o niego spytać, więc sama musiała. No i co zrobic? Jedno co mnie powiedziała, to,że wiezię jej synka w czterech ścianach i odciągam go od rodziny, a on odkąd pierwszy raz spędził u mnie święta, to do swojej matki nie chce jechać, więc to samo mówi za siebie. Ja juz na nic nie reaguję, tylko stoje obok i patrze, a potem i tak robie swoje! Anula pozdrawiam cie serdecznie.
Aśka
2005-08-16
17:48:33
Email
I ja dodam coś od siebie. Pewnie niejedna z Was pomyśli, że zwariowałam bo raz narzekam innym razem takie "głupoty" wypisuję: jakiś czas temu stałam w oknie z Olcią i patrzyłysmy sobie do ogrodu gdzie mama (teściowa) podlewała kwiatki (dla przypomnienia, teść nie żyję, zmarł na dwa tygodnie po narodzinach wnusi, niestety nie zdążył jej zobaczyć ponieważ ostatnie dni spędził w szpitalu). Zrobiło mi się bardzo przykro i zal. Stała takia biedna nad tymi kwiatami. Nic poza nimi jej nie zostało NO I OCZYWIŚCIE POZA NAMI. Jak ja mogę zabierać jej Olę przez czystą moją zazdrosć. Przeciez ona z pewnością nigdy nie chciała źle. Może mały problem tkwi w tym, że calą swoją miłość przelała teraz na Olę, ale czy to źle. Wnusia za nią przepada, Ona za wnusią też. Owszem czasem mnie wkurza czymś ale gdyby nie interesowała się Oleńką, nie chciała jej do siebie zabierać, nie miała z nią dobrego kontaktu tez bym narzekała. I jak tu zadowolić synową ;-). Juz sobie wytłumaczyłam, że warto czasem przygryźć wargi ale nie odbierać im miłości którą się darzą, niepowtarzalnej miłości miedzy babcią i wnusią. babcia nie pracuje, jest na emeryturze, co ma niby robićcałymi dniami. Teraz celem jej życia jest opieka nad wnuczką, dla niej jest sens codziennego wstawania z łózka. Czy mnie rozumiecie?
agnieszka74
2005-08-16
18:03:21
Email
Ja nie ograniczam spotkań z Kuby z Dziadkami zwłaszcza ze mieszkamy w jednym domu. Moja tesciowa nie jest złą kobietą, ale wkurz mnie ze próbuje decydować za mnie..
Jak Kube ubierac, co mam miec w domu a co nie -potrwafi mi wyrzucic jakies rzeczy (to drobiazgi ale moje).
Mąz chciał sprzedać swój kawałek pola, które i tak tylko dzierzawi i kupic działke rekraacyjną mad jeziorem to oczywiscie tesciowa zadecydowała ze nie kupimy..
Chce połozyc terakote w kuchni -tesciowa ze nie wykładzinę..
Bylismy na imprezie. Mąz troszeczke wypił, po powrocie juz awantura, bo ona nie pije to i on nie musi..< br> Do koscioła ma chodzic bo ona tak chce i lata niemal codziennie.. i duzo by tu jeszcze mozna pisac.
Więc wkoncu nie wytrzymałam i powiedziałm jej co mysle; że nie będzie za nas decydować, że mój mąz jest dorosły i sam podejmuje decyzje itd....
No i narazie mam spokój, chwilowo sie nie wtraca i zobaczymy co dalej...
nuka
2005-08-17
16:40:44
Email
ja chciałabym tylko dodac, ze: 1. jestem poczatkująca, bo to dopiero za pół roku moe się okazac(tfu tfu) co oni jako dziadki sa warci;-) 2. bardzo pocieszył mnie fakt, ze strona o problemach ze zdradzającymi mezami jest ubozsza i chudsza:-/ niż ta z teściami. Na dodatek chce się pochwalić, ze ja to mam CUDOWNĄ TESCIOWĄ.Ma parę(czyt.3:)) pozytywnych cech. 1szą NAjWIEKSZĄ jej zaletą jest jej miejsce zamieszkania - 100km od nas;-) 2gą - brak prawa jazdy - przecież nie będzie sie narażac na niewygody PKP. Zreszta pewnie nie wie nawet gdzie jest dworzec;-) a zakup biletu - myslę, ze wykonczyłby ją intelektualnie:-))) 3cia - ma fajnego męza - dogadujemy się, nie jest jakiś tam wylewny, ale jest ok i nie jest tak wq... słodziutki i nie zdrabnia w sposób, który mnie wykancza(wisienki, truskaweczki, twarożek) i ma też inne tamaty a nie tylko co gotował przez ostatni tydzień. Mój mąż jest kilka lat młodszy, wiec pominę okres nieakceptacji:-/ Swoje tez przeszłąm i sytuacje typu kiedy razem byłyśmy w sklepie i wszystko co chciała mi wepchnac(bo to takie ładne) ja obrzucałam niechetnym spojrzeniem(nie mam 50 lat i rozmiaru52). Więc zwróciła sie do ekspedientek "niech panie uborą moją synową"... uuuu.... Nie mówiąc, ze usiłowała tez ubierac MOJEGO MEZA(zaraz... zaraz... czy to BYŁ!!! KIEDYS!!! jej synek???). Mnóstwo takich różnych sytuacji, które wydawały mi sie strasznie upierdliwe. Ale jak czytam wasze listy i widzę jakie mogą być jej potencjale możliwosci to przecież mam mordercze mysli zawczasu zanim sie urodzi nasze dziecko umownie zwane jej wnukiem. Wymiękam przy tych listach i az serce sie kraje jak wstretne stare babsko a niekiedy i facet potrafi 1-prawie rozpi... małzeństwo(moim idolem jest mąż Kamili:-) albo 2-przynajmniej zepsuć ten piekny czas kiedy to naprawde może zawiazac sie swoistego rodzju przyjazń miedzypokoleniowa... Bardzo wam współczuję. Naprawde. Najwazniejsze jest jednak to, aby maz stał po waszej stronie. moja mama tak nie miała. Ja mam wiecej szcześcia czego i WAM ŻYCZE:-)))))
NUKA
2005-08-17
16:56:11
Email
Aha, chciałąm jeszcze dodać - prosto i po prostu (niestety - przepraszam...) chamsko. Nie jestem za tym, zeby - jak to któraś z dziewczyn napisala - ZROZUMIEC teściów. Spolegliwość i grzecznosć mogą odczytać jako pozwolenie na ingerencje - i tak pewnie często jest - oooo.... taka grzeczna ta synowa... to wejde jej na głowe.To jest automatyczne. Musi być dystans. W pierwsza niedziele po slubie(czyli w sumie tydzien po:-) teściowa zadzwoniła do nas o godz.... 6.50 rano!!!!!! Spytac "i co tam?"... Takie spoufalanie sie nie prowadzi do niczego dobrego - oni nie czują granic, tego że jesteśmy dorośli. Traktuja nas podświadomie jak dzieci, jak swoją włąsnosć. Nie "zrozumiec" tylko WYCHOWAĆ!!! WYCHOWAC. Boli? Oczywiście ze boli. Ale najwazniejsze jest SZCZĘŚCIE WASZEJ ROZINY. Bez kogaoś kto zawsze i wszystko wie lepiej:-/
Julia
2005-08-19
21:46:43
Email
Kurcze, aż ciarki przechodzą, jak się to wszystko czyta. Anula! Wiem dokładnie, co czujesz. Ja miałam podobne przejścia z teściami, a zwłaszcza z teściową, kiedy braliśmy z mężem ślub. Bardzo źle sie wtedy zachowywali, sprawili mnie i mojej rodzinie wiele przykrości. Wszystko przez to, że mąż się wyprowadził z domu do mnie, tj 300 km dalej. Rozumiem, że dla teściowej to był ogromny bół, ale to, jak mnie wtedy traktowała, było bardzo nie w porządku. Teściowie palcem nie kiwnęli w przygotowaniach do wesela, razem z mężem wyremontowalismy sami całe mieszkanie, moi rodzice trochę nam pomogli, ale np. mąż sam kładł kafelki, ja pomalowałam całe mieszkanie, razem układaliśmy panele na podłogach itp. Namęczyliśmy się nieźle, ale ani razu nie usłyszeliśmy miłego słowa, że coś tam ładnie zrobiliśmy (wysyłaliśmy im zdjęcia). Było tylko, że biedny Krzysio, tak strasznie haruje. Ale nade mną to się jakoś nie litowali. Na weselu zostałam kompletnie zignorowana. Żaden z 3 braci męża ani teść nie zatańczyli ze mną. Od nikogo nie usłyszałam miłego słowa, a zwykle przecież pannie młodej mówi się komplementy. Teściowie prawie w ogóle się nie odzywali do mnie ani moich rodziców, a na koniec teściowa powiedziała mojej mamie, że wszystko było beznadziejne, że drogo, jedzenie niedobre itp. A moi rodzice specjalnie zrobili wesele w górach, bo rodzina męża pochodzi z okolic Łodzi i chcieliśmy im zapewnić atrakcje. dla mnie moje wesele było super, ale niestety tego, jak zachowali się teściowie, nie zapomnę nigdy :o( No i właśnie potem wiele razy się o to kłóciliśmy, bo ja miałam żal, mąż też, a nie potrafiłam udawać, że jest ok, uśmiechać się i mówić "mamo" i "tato". Ale oni nie potrafili zrozumieć, o co nam w ogóle chodzi. Też tak wykręcali kota ogonem, że wychodziło na to, że to ja i moja rodzina była nie w porządku. Zawsze myślałam, że jak sie z kimś rozmawia spokojnie, ma się logiczne i jasne argumenty, to druga osoba jest w stanie w końcu zrozumieć. Ale wtedy zrozumiałam, że to jest naiwne podejście, bo są tacy ludzie, którzy nigdy w życiu nie przyznają się do błędu. Po jednej z kłótni rozstalismy się w okropnej atmosferze (pojechalismy z mężem do domu). Po jakimś czasie teściowa przysłała nam list z przeprosinami. Zdobyła się na to, chociaż napisała, że ona nie wie, o co nam chodzi, ale jeśli poczuliśmy się czymś urażeni, to ona przeprasza. Niby przeprosiła, ale do winy się nie przyznała. Trudno. Od tego czasu minęło już trochę czasu, stosunki między nami teraz są ok. Ale i tak żal we mnie pozostanie (zwłaszcza o łzy mojej mamy, która tak się starała, a potem została zmieszana z błotem) i jestem szczęśliwa, że teściowa mieszka 300 km od nas. Widzimy się raz na kilka miesięsy i mam swięty spokój!! Nie wyobrażam sobie mieszkania z nimi, bo jak tam jestem parę dni, to czasem już nie wytrzymuję. Teściowa strasznie się wtrąca i lubi mieć wszystko pod kontrolą. Maż ma 3 starszych braci i wszyscy są strasznymi maminsynkami. Cieszę sie, że mąż taki nie jest, a dodatkowo odległość, jaka go dzieli od mamy sprawiła, że bardzo sie usamodzielnił i potrafi spojrzeć na swoich rodziców z dystansu. Zwykle trzyma moja stronę. Imponuje mi tym bardzo. A co do przegięć mojej teściowej, to np. daje mi do zrozumienia, że nie umiem ubrać swojego dziecka i przez mnie marznie. Wyobraźcie sobie, że przy temp 20 st i silnym, choć ciepłym wietrze, zakłada mu pod ciepłe spodnie dresowe grube rajtuzy. A ja go tak ubieram w zimie, albo wiosną czy jesienią, jak jest dość zimno. A jak tylko trochę wietrzyk zawieje, to mu zakłada czapkę, jakby 11 miesięczne dziecko było noworodkiem, którego trzeba chronić przed każdym podmuchem. A przecież od wiatru sie nie choruje i dziecko musi byc troche zachartowane. Jak mówię jej, żeby go tak nie ubierała, to jak go sama zabiera i mnie nie ma przy ubieraniu, to i tak robi po swojemu. W ogóle nie szanuje tego, co ja postanowię jako mama. Oj, chwała Bogu, że jest te 300 km :o)))))
ela
2005-08-20
09:47:06
Email
moje drogie jak świat świate a teściowie zwłaszcz teściowe takie były są i będą . Ja po przeszło 5 latach w koncu się wyprowadzam od swojej i co też źle. najpierw źle bo raze a teraz że osobno . Kupuliśmy sobie małe mieszkanko ale swoje i najwazniejsze że marek bedzie miał swój pokoik . A ta jeczy czy napewno się wyprowadzamy no to ja jej na to ze nie tylko zartowaliśmy i pieniadze tak sobie wydaliśmy aby mieszkanie puste stało .A TERAZ DOWCIP ROKU MOJE DROGIE ONA CHCE KUPIĆ MIESZKANIE W BLOKU KTÓRY BEDĄ BUDOWAĆ OBOK NASZEGO !!!!!!!!!!!!!!1 rozumiecie co czuje wyprowadzam się tylko kilka ulic dalej a ona lezie za nami bo musi mieć kontrole nad nami . powiedziałam zbyszkowi ze jak on jej tego z głowy nie wybije i ona kupi tam mieszkanie to ja biore rozwód, bo on to smiechem zbywa ale będzie musiał wybierać ja lub ona.Bo nie bedę patrzeć na nią z balkonu codziennie to jest po prostu chore traktuje nas jak dzieci a kiedy się postawie to ona zły humorek i jest obrażona bo ona chce dobrze a dobrymi checiami to piekło jest wybrukowane. i chce opiekunke dla marka ktra bedzie go odbierać z przedszkola zeby nie liczyć na jej łaskę tylko jak jej to powiedzieć pewnie jak zwykle to ja bedę od czarnej roboty. Ostatnio mam takiego doła że nie wiem co mam ze soba zrobić i z każdej strony pod górke.
Asteria
2005-11-11
15:09:30
Email
Stalo sie po prawie dwoch latach mam za soba pierwsza klotnie z tesciowa. Ostro bylo, peklam i powiedzialam jej co o niej mysle i jej zachowaniu. Co bylo dla niej szokiem, bo kontakt wczesniej, mimo iz mieszkamy w jednym domu, i niby jestesmy rodzina mielysmy jak znajome z ulicy i to sredniego kalibru. Zareagowala bardzo ostro, powygadywala glupoty i poad dwa tygodnie sie nie odzywalysmy, potem bez przepraszam zaczelysmy wymieniac zdania. Niby jest jak kiedys ale dla mnie nigdy nie bedzi. Powiedzialam jej co mysle i uznalam ze powinna sobie wziac to do serca jezeli jest dorosla. Ale ona zachowuje sie jak przedtem. Nadal przychodzi do nas zeby wydebic ostatni nawet grosz, wszystko i wszystkich ma gdzies. A jezeli zwracac jej uwage to reaguje jak mala dziewczynka pytaniem czy ma sie zabic albo zloscia, wykrzykujac ze maz mial kiedys wypadek samochodwy i zamiast go sprzedac to go naprawil i stracil kase. Tylko naprawil go na jej wlasne zyczenie, bo to prezent po tacie, jej mezu. I na dodatek powiedzialam jej kiedys ze powinna byc szczesliwa ze wyszedl z tego calo i zdrowo! Wydal swoje pieniadze, wiec co... Bo jej nie dal? Ostatnio miala problem ze ona ma dlugi a my trzymamy jakies pieniadze dla siebie. Jak sie zarlysmy to mi powiedziala z wyzszosciom, ze ona mowila o dlugach zanim sie zdecydowalismy na dziecko i slub wiec teraz mam sie zamknac i jej nic nie mowic. Ze niby powiedziala ze ma dlugi, to znaczy ze my nie mamy prawa do wlasnego zycia i wlasnych decyzji, a dziecko to byla pomylka. Bo powiedzialam jej ze tak z niej babcia, ze wyciaga reka po kase a ani razu nie spytala czy mamy pieniadze na mleko i pampersy. No i koniec koncow najsmieszniejsze jest to ze ona uwaza ze dlugi ma ona i jej syn! Czemu?? No bo w koncu to jej syn... Siostry sie wyniosly z domu i to nie ich sprawa, maja rodzine, a to ze my jaj mamy i nie mozemy wiecznie jej dawac, to jest dla niej niewidoczny argument bo ona mowila. K**** czaasem bialej goraczki dostaje, do tej kobiety nic nie dociera, ona serio ma umysl 5 latki. A jej glownym problemem i przyjemnoscia jest plotkowanie, i strasznie sie obraza jak jej mowimy ze nie chcemy sluchac plotek. My...w sumie to maz, bo ja na ogol jestem jak powietrze. Chyba ze do pouczania co i jak. kiedy sie zarlysmy powiedziala mi ze ona ze mna nie ma przyjamnosci rozmawiac moze rozmawiac tylko ze swoim synem. Jak jej maz powiedzial ze mam racje. To kazala sie nam z domu wyniesc. Wiec maz sie zasmial i powiedzial ze dom jest jego....No to ona sie wynosi wielce, wyniosla sie plakac do swojego pokoju!!! A teraz zachowuje sie jakby sie nic nie stalo, znow uwaza ze jestesmy jedna wielka rodzina i kazdy przymknie na nia oczy...CO JA MAM ROBIC!!!! HELP!!! Do niej nic nie dociera. A jakjej mowimy basta to zagrozi ze sobie cos zrobi :(
Julia
2005-11-11
19:39:26
Email
Asteria a nie mozecie się po prostu wynieść i wynająć czegoś? Ja bym się zastanowiła nad takim wyjsciem. No bo ile można?
Aśka
2005-11-16
12:08:40
Email
moze to głupia podpowiedź jednak spróbuję: a gdyby sprzedać dom i kupić dwa osobne mieszkania, daleko od siebie
Strona 4 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum