szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - małe spjęcia z teściami


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, następna
Napisano: Treść:
olo
2005-01-15
Email
jetem wściekła.Właśnie wróciłam od moich teściów i powiem szczerze że mam mały problem,dotyczy on zaprowadzania dziecka do kościoła.Aleksander skończył rok,postanowiliśmy z męzem że najpierw "przygotujemy go" do wizyty w kościele poprzez czytznie Biblii dla dzieci dopiero pózniej wybierzemy się do kościoła.Mój teść wypowiedział dzisiaj zdanie które o mało nie skończyło się kłótnią,jesteśmy Bezbożnikami i on i tak zabierze Olka do Kościoła tak Zebym o tym nie wiedziała "nie bedzie sie o nic nikogo pytał".Szczerze mówiąc nie za bardzo wiem co mam zrobić,nie chodzi już o sam fakt wizyty w kościele,ale o to że ignorują nasze sposoby na wychowywanie dziecka,mieszkamy sami więc tym bardziej irytuje mnie to bardzo!Jak mam delikatnie wytłumaczyć że kwestie religii,kultury itp należą do nas-rodziców i nie życzymy sobie ingerencji w to na przekór nam!
Mała
2005-02-15
09:58:59
Email
Teściowie...Trudny temat.Kamila, zszokowałam się jak przeczytałam że twoja teściowa po tym wsyztskim miała czelność jeszcze przychodzić!Zero pokory,zrozumienia.A z resztą powinna się cieszyć że macie pieniądze.A nie złośliwe uwagi.I jeszcze rządzić twoimi rzeczami, a właśiwie zreczami Kini???Normalnie nóż sie w kieszeni otwiera.Ja rzeczy Natalki zostawiam na przyszłość dla rodzeństwa Natalki:).A co do moich teciów...Na teścia złego słowa nie powiem.A moja teściowa uważa ze ja w domu nic nie robię tylko mój mąż.MI oczywiscie tego nie powie,mówi tylko mojemu mężowi.Złośliwości typu:"co?znowu Ty robileś obiad?A Marta znowu nic?"Albo:"I co Marta dziś zrobiła?"A na zakończenie coś w stylu:"jak zwykle zrobiłes po swojemu to teraz masz".Nie wiem skąd bierze teorie że ja w domu nic nie robię.Wyssane z palca bajeczki.No ale pewnie wynika to z tego że wolałaby sama wybierać synkowi żonę a nie on sam.(Pewnie dlatego mój szwagier jest jeszcze kawalerem [30l.] bez dziewczyny.)
Isia
2005-02-15
13:17:13
Email
KAMILA, GRZYBKI, GRZYBKI I JESZCZE RAZ GRZYBKI! EWENTUALNIE JAKIŚ ROTWEILLER ALBO MALUSIEŃKIE BOA...CAŁUJĘ CIEPŁO, TRZYMAJ SIĘ!!
agnieszka74
2005-02-15
17:47:13
Email
KAMILA MOZESZ EWENTUALNIE NIE WYCHAMOWAĆ SAMOCHODEM... W KOŃCU SLISKO JEST NO NIE....:-)

Michalina
2005-02-15
23:39:21
Email
Mam super teściów. Teściowa przez 3 ostatnie miesiące mojej ciąży (miałam ścisły reżim łóżkowy) gotowała mi obiady. Teraz też mnie wyręcza. Gdy mój mąż wieczorami pracuje, ona przychodzi pomóc kąpać małego, ponosić go na rękach, poprasować ubranka i pieluchy. Łukasz miał wysypkę - teściowa przyniosła szereg maści i kremów. Gdy te nie pomogły zdobyła ze szpitala super maść (tam produkowaną). W każdej chwili mogę na nią liczyć. Przy tym wszystkim nie narzuca się, nie robi mi uwag i nie wymądrza. Dziewczyny, mówię wam, sama sobie zadroszczę takich teściów.
Agata
2005-02-15
23:44:39
Email
Dopiero teraz piszę, bo wysypał nam się komp.i mąż musiał formatować. Kamila odpuść sobie teściów!!!Masz swoje życie, swoją rodzinę i to jest dla ciebie najważniejsze. O mężu nie będę się powtarzać...swoją postawą i zachowaniem dowiódł jak bardzo Was kocha. Dopiszę się jeszcze później bo mężulek coś jeszcze musi zrobić na kompie. Trzymajcie się!!!
Kamila
2005-02-16
08:56:36
Email
Wczorajszy sms od teścia do mojego męża: Czemu nas poniżacie??? Czemu dyskryminujesz mamę? Zrobiliście z naszej rodziny dziadów. Dziękuję Wam za płacz mamy. Mój mąż odpisał: Nie wiem o co tu chodzi. Nie wiem co macie na myśli mówiąc, że zrobiliśmy z was dziadów. Dziękuje Wam za nerwy, przez co Kamila nie ma pokarmu.Wszystkim się podobało, tylko nie Wam. Nikt nie będzie nam mówić ci i jak mamy robić, jesteśmy dorosli. Jak zwykle nie widzicie swojej winy. Nie poznaje Was. Nie pozwolimy na jakąkolwiek ingerencję w nasze życie. Nienormalne chrzciny w sobote o 18. udały się. Jeżeli uważacie inaczej to Wasz problem. Później teść jeszcze raz zadzwonił, ale mąż go znegował i wyłączyliśmy telefony. Kazał nie wpuszczać ich do domu i nie reagować na telefony. Kocham Go.
Agata
2005-02-16
09:36:59
Email
Ojejku Kamila serdecznie Ci wsółczuje. To trzeba mieć tupet, żeby takie sms-y przysyłać. A swoją drogą to naprawde nie rozumiem twoich teściów. Powinni się cieszyć, że syn jest szczęśliwy...trudni ludzie. A myślałam, że tacy teście to są tylko w dowcipach. Kamila nie daj sie poniżyć(bo chyba o to teściowej chodzi)i nie pozwól ingerować w wasze życie. Normalnie brak słów.
Michalina
2005-02-16
13:42:47
Email
Kamila, mam wrazenie, że Twoi teściowie gdzieś się pogubili. Przecież chrzciny to nie obiad, impreza i prezenty, ale przywitanie dziecka w spełeczności chrześcijan - i na tym należy sie skupić. A gdzie, jak i czy w ogóle został zorganizowany obiad dla gości powinno być najmniej istotne. Jeżeli teściowie są Katolikami powinni się cieszyć, że Wy też zamierzacie wychować dziecko w tej wierze, czemu daliście przykład chrzcząc maleństwo. Może tak to należy im przedstawić. Wytłumacz, że przyjęcie zorganizowane w restauracji było najmniej istotne i nie zamierzacie na ten temat się klócić dyskutować.
Aska
2005-02-17
09:36:14
Email
podpisuję się pod słowami Michaliny
Julia
2005-02-26
19:20:24
Email
Ja to mam szczęście! Moja teściowa mieszka 300 km od nas :o) Nie mówię że jest zła, ale dzięki temu nie wiem co znaczy wtrącanie się i głupie uwagi.
Julia
2005-02-26
19:31:20
Email
Kamila, dopiero jak napisałam o mojej teściowej to przeczytałam wszystkie wpisy i to, co Ci się przydarzyło. Współczuję serdecznie. I podziwiam twojego męża. Porządny z niego facet. Teściowie rzeczywiscie bardzo przesadzają, ja miałam podobne problemy przy ślubie, bo "zabrałam" ukochanego synka daleko od domu. Przez całe wesele byłam ignorowana, teść ani zaden z braci męża ani razu ze mną nie zatańczyli, a rodzice męża skrytykowali wszystko mimo że sami palcem nie kiwnęli w przygotowaniach. Szkoda gadać. Miałam do nich ogromny żal, ale na szczęście czas i odległość trochę to załagodziły. Powiem Ci tylko, że nie warto chyba całkiem zrywać kontaktów, przede wszystkim ze względu na Kinię. To przecież jej dziadkowie. Nie musicie z rodzicami mieć super układów, ale chyba całkiem nie odzywać się do siebie nie warto. Im więcej minie czasu w takiej atmosferze, tym trudniej będzie to naprawić. Pozdrawiam i trzymaj się ciepło :o)
Kamila
2005-02-28
13:17:29
Email
Być może to nie dobrze, że Kinia nie ma kontaktu z dziadkami. Ale my nie chcemy, żeby miała. Nie widzę takiej potrzeby. Dlaczego mam wozić swoje dziecko do kogoś kto mnie i mego męża nie szanuje??? Czy w takim wypadku BABCIA będzie szanowała wnuka? Może i tak. Ale decyzja już została podjęta. Nic nie narzucałam mężowi, sam zdecydował. Ja tam więcej nie pojadę, nie po tym co powiedział mi teść. Mam swoją dumę. Aż mi lżej jak sie wygadałam. ufffffff
Mała
2005-03-02
14:49:55
Email
Kamila, myślę że masz rację.Ja mam nieciekawą sytuację z mojąs iostrą.Ogółem podejrzewam że jest zazdrosna o wiele rzeczy, np.: o to że mój mąż jest taki zaradny i stara sie we wszystkim mi pomagać, a jej to cóż...tyo filozofa który woli najpierw nad wsyztskim sie dokładnie zastanowić i nie lubi się pobrudzić.Teraz jest zazdrosna że mamy dziecko.Zawsze uważała mnei za malą gówniarę której może kazaccoś zrobic a ja musze potulnie spełniać jej zachcianki, nie raz przy rodzinie znajomych mnie obrażała, poniżała.Mój mąż uciął to i powiedział ze nei zyczy sobie tego.Oczywiście wielka obraza.Odkąd budujemy dom, kpi z nas że zdecydowalismy się na mercedesa i tak ze wszystkim.Cokolwiek chce nam powiedziec mówi mamie żeby anm przekazała.Gdy odbieram telefon ja lub mój mąz mówi:"Dzień dobry nazywam się...... czy mogę rozmawiać z mamą".Przed Bozym Narodzeniem powiedziałam jej ze jesli ma coś do mnei niech ze mną rozmawia a nie przez rodziców, bo mama też ma dośc bycia stacja pzrekaznikową, powiedziałąm co mi leży na wątrobie i oczywiście się obraziła.Przed sylwestrem rozmawiała z mamą przez telefon(kłociły się), powioedziałam mamie żeby dała mi ją do słuchawki-chciałąm złożyć jej życzenia sylwestrowe.Powiedziała ze nie chce ze mną rozmawiac. No to nie. W lutym miała imieniny no ale jak ktoś nie chciał moich zyczen sylwestrowych to imieninowych też nie.Zaznaczam że moejmu mężowi nigdy nei złożyła żadnych życzeń, nam z oklazji rocznicy ślubu też nie.Niedawno mąz jej powiedział że miał tydzień wczesniej urodziny, powiedziała że była wtedy zajęta.Dwa tygodnie temu przyjechała do mamy.Byłyśmy w domu:mama, Natalka i ja. Przywitała się z mamą powiedziała ogólnikowe dzień dobry.Natalki jakby nie było.Jak mama powiedziała o osiągnieciach Natalki to ona o dzieciach swoich znajomych opowiadała.A pare dni temu w czasie rozmowy z mamą powiedziała:"ta osoba która jest koło Ciebie to..."Miała na myśli mnie.Zaznaczam że jest chrzestną Natalki.Fajnie,nie?Ogółem mam takie zdanie jak Ty, Kamila, my również nie mamy zamiaru utrzymywać kontaktu z moją siostrą.
Kamila
2005-03-02
16:50:49
Email
Nie wiem dlaczego tak się dzieje w rodzinie... Najbliższe Ci osoby traktują Cię jak śmiecia. Mała, wydaje mi się, że to po prostu zazdrość. Ciesz się tylko, że masz tak WSPANIAŁEGO męża, który pójdzie za Tobą w ogień! O swoim mogę powiedzieć to samo :) Trafiło nam się. Zastanawiam się tylko, czemu wzięłaś ją na chrzestną dla Natalki? U mnie teściowa też nalegała, miała swój TYP na chrzestną, ale my się nie daliśmy. Myślę, że najlepszą metodą na te zniewagi jest "olewanie" tego. Więc: NIE BIERZMY DO GŁOWY! Trzymaj się Mała!
Mała
2005-03-04
18:06:56
Email
Kamila,masz rację to zazdrość...Oj,bardzo żałuję ze wzięłam ją na chrzestną...Mój mąż był przeciwny.Nawet moi rodzice...No ale...wtedy myślałam ze dam jej ostatnią szansę,wyciągnę do niej rękę.Gest który miał znaczyc:"jestem gotowa wybaczyc wszystkie zniewagi,wyciągam rękę bo jestesmy rodziną,siostrami".Ale po ostatnich wydarzeniach-KONIEC!Za późno podjęłam tą decyzję.A co do mojego męża-to naprawde wspaniały człowiek:).Wyobraźcie sobie ze kiedys,jeszcze przed urodzeniem Natalki mojej siostrze w nocy pękła rurka przy kranie i zalewało łazienkę.Mój mąż był wykończony-wsiadł do samochodu(ja byłam wtedy w 8 mies.ciąży pojechałam z nim bo bałam sie ze zasnie za kierownicą).Naprawił kran,nawet pomoglismy sprzątnąć po powodzi.Nie zaproponowała nam nawet hertbaty.Nie mówiąc o "dziekuję".Ciekawe,co?...Kamila, miałysmy wielkie szczescie ze na takich wspaniałych mężów trafiłysmy:).Teraz dla mnie liczy się tylko moja córeczka i mój mąż.Moja kochana rodzina:)
Aśka
2005-05-05
13:52:36
Email
ja mam znowu kłopot. Wspominałam wcześniej, w innym temacie, że moja Olka próbuje domagać się swego poprzez płacz. Ja staram się ją tego oduczyć. Niestety jest to cholernie trudne kiedy inny "pomagają". Przykład: wczoraj moje dziecko przeszło samą siebie! Nic tylko na rękach inaczej w płacz. Robiłam co mogłam, jednak wszystkie próby zawiodły. Niczym nie mogłam ją zabawić. Doprowadziła się do takiego etapu,ze nie pasowało jej nawet siedzenie na rękach. Skoro tak....przebrałam ją , nakarmiłam i włożyłam do łózeczka. Skoro ma ochotępłakać i nie chce zabawiania mamy, proszę bardzo. Zaznaczę, że nic ją nie bolało. Potrafię po niej poznać. Była zwyczajnie niegrzeczna. Tak więc siedziała w łózeczku i ryczała - niestety mama męża musiała przyjść jej z odsieczą. No i ona weźmie mi ją na ręce i ponosi, Asiu nie rób jej tak, jeszcze dzisiaj jej ustąp (uwierzcie tych "dzisiaj" było juz sporo - to do niczego nie prowadzi). Musiałam się upierać, ze nie wolno Oli ruszyć z łózeczka, na szczęście na to wszystko wrócił mąż i załatwił sprawę. Mama poszla do siebie na dół a ja mogłam wychowywać córkę po swojemu. Ja wiem, ze moja teściowa nie robi tego złośliwie, ale ja nie lubie kiedy ktoś wtrąca mi się w wychowywanie Oli.
Aśka
2005-05-05
14:02:53
Email
Udało mi się rano tak Olkę zabawić, ze siedziała sama w łózeczku i się sobą zajmowała a ja prasowałam. Czasami jęknęła ale "niegroźnie". Pomagałam jej tylko gdy się przewróciła ale tez tylko wtedy gdy na mnie wołała. Niech sobie mała radzi. Przyszła mama męża no i będzie Oli pomagać bo tej się nóżka zawinęła. Ola umie sobie poradzić w takiej sytuacji sama. To, ze siedzi na nózce i nie płacze to znaczy, że tak jej dobrze. A małe jęknięcie nie oznacza jeszcze kłopotów. No i mnie załatwiła. Ola wykorzystała okazję, ze ktos sie do niej zbliżył, zaczęła spinać się po babci, a ta zamiast ja odłożyć i zabawic, wzięła na ręcę i uparcie usypia chuśtaniem (gdzie ja tego nie robiłam nigdy). Olka w ryk bo chce do mamy... a resztę możecie sobie wyobrazić. Mogła dalej grzecznie sie bawić w łózeczku, było dobrze. Tego chcę ją nauczyć, niestety dzisiejszy dzień został zmarnowany. Cała nauka poszła się..... A przed chwilką wieszałam pranie, Ola siedziała na kocyku i pojękiwała. Przyszła babcia wzięła ją na ręcę i ciąg dalszy był jak wyżej. Cholera mnie bierze. Mam dziś okropnego doooołłłłaaaa!!!
Agata
2005-05-05
14:55:44
Email
Aśka trzymaj się.... ja niestety nie mam aż takich problemów bo mieszkamy sami.
I z reguły to moja mama próbuje przemycić do nas swoje metody wychowawcze. W przyszłym tygodniu wracam do pracy i mała będzie częściowo z nianka i częściowo z babcią...zobaczymy jak będzie...bo zamierzamy aby była tylko z babcią. Tylko babcia (moja mama) ma trochę inne metody wychowawcze i boję się czy mała nie zgłupieje...że mama chce od niej coś innego, a babcia jeszcze coś innego.
Aśka powiedz teściowej otwarcie co ci się nie podoba...a jeszcze lepiej niech to zrobi twój mąż. Być może jemu pójdzie to łatwiej...w końcu to jego mama. Pozdrawiam
Katecat
2005-05-06
12:24:40
Email
Aśka, jak ja Cie rozumiem, wypisz wymaluj moja teściowa. Tylko do tego ona jescze wiecznie panikuje - mały płacze, trzeba wezwać lekarza bo bez powodu dzieci nie płaczą( zero gorączki, objawów bólu, kupka w normie, syniu po prostu sobie pituli), przychodziła (teraz już nie bo przenieśliśmy kąpiel z pokoju do łazienki bo Miłosz za bardzo chlapie, a tam nie ma miejsca) w trakcie kąpieli Miłosia i do mojego męża (który go kąpał już 4 miesiąc)ale go nie utop, a czy woda nie jest za gorąca (Wojtek jest pedantyczny i za każdym razem sprawdza termometrem, musi być dokładnie 37, hihi), a to, a tamto, a w ogóle to ją serce boli jak Miły płacze bo ona myśli, ze jemu się krzywda dzieje (znaczy my rodzice go krzywdzimy). No i oczywiście ja za lekko synia ubierram - dziwne na razie, odpukać, nie choruje (ma 5,5 miesiąca) i ogólnie za mało się przejmujemy. Pozdrawiam, życzę cierpliwości i zdolności niesłuchania (ja dopiero się uczę, mój mąż opanował to do perfekcji, no ale to jego matka więc miał więcej czasu).
mab
2005-05-06
19:28:02
Email
Przyznam szczerze, ze ja nawet nie moge spokojnie czytac waszych postow, bo sie we mnie gotuje, jak przypomne sobie wizyte "mamy". Wizyta miala byc na dluzej (ok. 3 miesiace - mieszkamy b. daleko od siebie), bo mam juz 2 dzieci i roznica miedzy dwojka mlodszych, to tylko roczek. Juz pierwszego dnia, jak nie podeszlam do placzacego dziecka w ciagu pierwszej minuty jego placzu (robilam cos innego, nie moglam natychmiast tego rzucic), to uslyszalam, ze katuje dziecko (KATUJE! doslownie takiego slowa uzyla "mamusia") - bo oczywiscie dziecko nie moze plakac bez powodu, jemu na pewno cos jest itd. nie bede sie powtarzac, bo powyzsze opisy obrazuja doskonale sytuacje. Atmosfera sie zageszczala przez 3 tygodnie, az wreszcie nie wytrzymalam dluzej i powiedzialam, ze czuje sie jak w wojsku, nie moge juz dluzej zniesc rozkazywania, pouczania, krytykowania i opowiesci, jaka to ona byla wspaniala matka, gospodynia i zona. Pomoglo! Troche przy okazji wygarnelysmy sobie, co nam sie w sobie nie podoba. "Mama" przyznala mi racje i stwierdzila, ze pewnych rzecy sobie nie uswiadamiala. Ja tez zrozumialam, ze wiele jej zachowan wynika z takich a nie innych doswiadczen zyciowych. Wizyta zakonczyla sie po 3 tygodniach, ale przynajmniej powiedzialysmy sobie "Do widzenia" ;-) Nie mozna pod zadnym pozorem dac sobie wejsc na glowe. Trzeba mowic i nie zgadzac sie kategorycznie na ingerencje. "Mamusie" wpadaja na krotko, a potem my bedziemy sie meczyc z porzadkami przez nie zaprowadzonymi. Dodam, ze jednym z "nieocenionych pomyslow mamusi" bylo natychmiastowe branie malego na rece, jak tylko krzyczal, co konczylo sie tym, ze pol nocy nie spal tylko kazal sie nosic i bawil sie u babci na lozku (nie za bardzo moglam interweniowac, bo karmilam malenka). Rozlegulowala mi go totalnie. Tydzien po wyjezdzie babci maly wrocil do normalnego trybu funkcjonowania tj. samodzielnego zasypiania i przesypiania calych nocek!
mab
2005-05-06
22:44:06
Email
Ps. Zapomnialam dodac, ze jedyne, czego zaluje, to fakt iz cale to wyjasnianie odbylo sie w zlosci. Powinnam powiedziec wszystko na spokojnie, choc ... probowalam. Niestety nie udalo sie :(. Tak wiec nie polecam Wam klotni z tesciowymi i czekania, az cisnienie wywali korek, ale na pewno warto postawic jasno pewne kwestie i swoje postanowienia egzekwowac. "Nie" to takie samo slowo jak "Tak". Musimy nauczyc sie mowic "Nie" bez poczucia winy. Jak nie wiecie jak to sie robi, to poobserwujcie (teraz lub w przyszlosci) wasze dwulatki (hi,hi).
ela
2005-06-15
11:05:49
Email
kamilko dobrze że mieszkasz bez nie bo inaczej to kaplica a co powiesz na moją teściową nie pozwoliła zaprosić na chrzciny moich rodziców ! a sprosiła całą swoją rodzinkę , siostrę z wstrętną 3 rozpuszczonych i nie wychowanych bachorów które przewróciły mi pokój do góry nogami. wieswz jak ja się czułam pierwsza ważna impreza w życiu naszej trujeczki a tu mamuśka się panoszy była tylko moja ciocia i jej córka chrzestna małego i po godzinie uciekły od tamtej pory nie przychodzą a to już ponad 4 lata olej wszystko najważniejsze że masz wsparcie w mężu
ela
2005-06-15
11:08:14
Email
kamilko a jak chcesz się jej pozbyć to dgy zobaczysz ją ze szczotką do zamiatania spytaj się : a mamusia sprząta czy odlatuje tylko z bezpiecznej odległości żeby cię nie trafiła szczotą pozdrawiam
Asteria
2005-06-20
19:22:05
Email
No to teraz ja wyrzuce zale... Moj tesc niestety niezyje, nie mialam okazji poznac ale ponoc byl cudownym czlowiekiem... Tesciowa! Tutaj zaczyna sie temat rzeka, mieszkamy razem, choc dom jest nasz, to nikt jej przeciez nie wyrzuci. Ech... przed urodzeniem sie dziecka jakos nam szlo, ja przymykalam oko na jej balaganiarstwo i nature nastolatki bez glowy na karku. W sumie to przymykalam oko na wiele spraw, nawet na to ze bierze tez od nas kase choc ma swoja. Ale po porodzie wszystko siadlo i teraz warczymy na siebie kiedy nikt nie patrzy. Zaczelo sie od pierwszego dnia w szpitalu. Porwala malego na rece zaraz po tym jak go wyciagneli z inkubatora i odwiazala mu pampersa zeby sprawdzic czy to chlopiec ( pierwszy wnuk, ktorego sie nie mogla doczekac) Potem wyszarpnela pielegniarce wode z glukoza i napoila go wciskajac mu butlke na sile. Bylam zbyt zmeczona by zareagowac ale zagotowalo sie we mnie. Nastepnego dnia przyszla prosto po pracy. Mamy sklep z warzywami i owocami, podbiegla do lozeczka i chlap, spiacego zajaczka na rece, umorusana. Jak jej powiedzialam zeby umyla rece i polozyla sobie tetrowke na ramie to sie oburzyla i jak lalke wlozyla go do lozeczka. Potem kilka innych incydentow gdzie wyszarpywala mi dziecko z ramion jak tylko kweklo, sciskala piersi zeby zobaczyc czy mam pokarm, choc nawet nie spytala czy moze. No i na sam koniec! Maly jest dla niej zabawka, bierze go na kilka minut i odklada do wozka bo ja raczki bola. Ale rozkazuje co mam robic. Jak wrocilam do domu to okazalo sie ze z moja mama i bolacymi szwami musialsmy robic wszystkie porzadki, bo tesciowa nawet palcem nie tknela. Moja mama oczywiscie dziekuje nie uslyszala. Wydaje kupe pieniedzy na ciuchy, a dziecku nawet jednego prezentu nie kupila. Nie wiem jak jej nie wstyd kiedy nawet obcy przychodza z prezentem dla malego... Jak jej maz wyrzucil ze jej sie wnuk urodzil, to sie zasmiala, ze ona pieniedzy nie ma. Przy kazdym sprzataniu, albo jak chcemy sie zabrac do jakiejs powaznej rozmowy, wszystko ja boli i ucieka do lozka, a po 5 min ktos dzwoni, bol mija i wychodzi z domu. Wczoraj zreszta zrobila to samo, jak zlapalam za scierka po nieprzespanej nocy to ja strasznie brzuch rozbolal, pomogla mi jej corka, ktora przyjechala nas odwiedzic, a mama cudnie ozdrowiala gdy sprzatanie dobiegalo konca. No i rzecz ostatnia, 10 telefonow dziennie do mojego meza. We wszystkim jest jej potrzebny. Za kazdym razem jak wybywalismy na wakacje, to albo miala raka, kiedy bylismy w Polsce, oczywiscie po powrocie okazalo sie ze raka nie ma troszke sie wynikow testow wystraszyla. Innym razem poklocila sie z corka uciekla z domu i musielsmy wracac jej szukac, a potem jak sie jej pytalismy co jej sie stalo to uslyszlama wyrzut pod adresem meza, "a mowilam ci zebys nie jechal na sylwestra tylko zostal z rodzina"... Wtedy to sie zagotowalo we mnie ze hej, wzielam meza pod reke, odstawilismy mame do drugiej siostry i wrocilismy 120 km do hotelu ktory mielsmy zarezerwany na 4 dni! Ostatnie sprawa, balaganiarstwo, wkurza mnie sprzatanie wlosow ze szczotki i umywalki, wkladanie jej brudnych rzeczy do kosza na pranie, z ktorym zawsze sie rozmijaja jak je rzuca, jak mozna miec 50 lat i zachowywac sie jak dziecko!!! Ech, koncze to wyzalanie sie bo jka sie rozkrece to mi esej wyjdzie. Z mezem juz o tym nie rozmawiam, bo widzi jak jest ale to jego matka i chyba jeszcze bardziej go to boli...
Aśka
2005-06-21
10:32:48
Email
???.... to niewiarygodne co napisałaś, mnie brakuje słów
Asteria
2005-06-21
11:58:17
Email
W wieksze szczegoly nie bede sie wdawac, najgorsze jest to, ze nie jest zla z natury, tylko nam sie jakos nie uklada. Moze dlatego ze w jej mniemaniu zabralam jej syna. W grecji chlopcy sa dla matek skarbem, jak siedzi do 30 roku zycia z mamusia i moze mu gotowac itp to matka jest w niebowzieta. A moj maz od poczatku postawil sprawe jasno, ze teraz nie jest sam i wszystko sie zmienilo... Ech a szkoda bo to wszystko to zbedny stres
ela
2005-06-21
15:19:07
Email
Asteria po prostu jak ja coś boli i idzie do łóżka to ty za nią i powiedfz jej bo inaczej to będziesz robiła za sprzątaczke , praczke i kuchtę a jak nie to wszystkie brudne rzeczy wysyp jej na srodek pokoju i powiedzże to jej i krasnoludki tego prać nie bedą wydziel jej szafke w kuchni z jej rzeczami i choćby cię trafiało to nie zmywaj po niej tak zrobiła moja koleżanka choć naczynia teściowej kwitły juz obok zlewu to nie zmywała a jak to nie poskutkuje to i naczynia na środek pokoju
Asteria
2005-06-22
09:48:09
Email
Ja jestem juz na granicy i wydaje mi sie ze powoli cos takiego sie szykuje. Od trzech dni w lazience stoi w szklance maseczka z mango, zarosnieta plesnia u gory ... Zgraja much sie tam placze, dzis byl ostateczny termin, maseczka dostala przydzial na sypialnie tesciowej, szafeczka kolo lozka czy moze bezposrednio lozko ?
ela
2005-06-25
12:37:52
Email
asteria brawo najlepiej jej na twarz powiedzże ta pleśń to zamiast drożdży i na pewno po niej dędzie miała cere jak nastolatka ale daj znać co się dalej dzieje pozdrawiam
ela
2005-06-25
12:39:58
Email
wczoraj gdy byłam w pracy teściowa jak tornado przeleciała przez nasz pokój i szafe ale mojej półki nie ruszyła tylko synusia a ten dzisiaj chodził zły jak osa bo niczego nie było (a przedtem mu nie przeszkadzało)ale teraz trzyma moją strone
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum