szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Dziecko (wychowanie, zabawy, rozwój, dieta, przedszkola, itp)
temat - SUPER NIANIA- co o tym sadzicie?


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 5 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, następna
Napisano: Treść:
Kajka
2006-12-04
Email
Co sadzicie o metodach super niani z TVN? ja uwazam wiekszasc za pomocne, al epowiem wam w tajemnicy ze niektorzy rodzice przesadzaj z dziecmi...hmm ale pozyjemy zobaczymy obym ja nie miala takich problemow... ale nie powinnam i znajac tajemnicze sposoby super niani powinnam sobie poradzic. Zamierzam kupic ksiazke napisana przez super nianie
MoNiSiA
2006-12-12
21:59:45
Email
Jeśli chodzi o kary dla dzieci, to przypomniała mi się koleżanka z podstawówki, która dostawała kary za nie zjedzenie drugiego śniadania w szkole. Kara trwała tydzień czasu i polegała na nie wychodzeniu z domu. Totalny absurd!!! Dziecko musi się dotleniać. Świetna kara to zakaz oglądania telewizji. Ale ważna sprawa. Rodzice często mówią: "Dziś (np. jest godzina 10) wieczorynki nie oglądniesz, bo byłeś niegrzeczny." Mała poprawka! Dzieci bardzo często nie mają pojęcia o czasie. Dla nich najważniejsze jest tu i teraz. Potem przeważnie przepraszają, albo rodzice zapominają i konsekwentność pryska. Jeśli chodzi zaś o wychowanie, to powiem Wam, że bez względu, czy będziecie krótko trzymać, czy pozwalać na dużą swobodę, to w większości będzie zależało od charakteru dziecka na jakiego człowieka wyrośnie. Dla mnie najważniejsze są zasady, oraz ustalenie granicy, których będę się trzymała. Uwierzcie mi, że miałam i koleżanki, które miały masę swobody i koleżanki trzymane baaardzo krótko przez rodziców i nie ma na to reguły. Ja miałam mnóstwo swobody, ale tyle samo ile mój brat. I mieliśmy zupełnie inny pogląd na świat, inne pragnienia i cele. Ja zupełnie inne priorytety mam i miałam już wcześniej. Naprawdę wychowanie swoją drogą, ale reszta zależy od charakteru. Bo są i takie przypadki, gdzie dzieci z patologii w życiu dorosłym stają się ludźmi interesu, sukcesu i powodzenia.
MoNiSiA
2006-12-12
22:12:20
Email
A co do klapsów - zauważcie, że kiedyś się nie pierniczyli (za przeproszeniem) rodzice i jak dziecko coś przeskrobało, to dostawało lanie. Choć nie było to za moich czasów, to słyszałam takie zdania m.in. od swojej babci. Zresztą wydaje mi się, że Polska dąży do bezstresowego wychowania. Czy do pomyślenia było w tamtych czasach żeby taki gnój powiedział do nauczyciela : "goń się", albo "obciągnij mi"!? Wiele razy słyszałam podobne epitety. Wtedy taki osioł by sobie w kozie posiedział, ale najpierw pasem by mu tyłek pogłaskali! Teraz to nie do pomyślenia, bo zaraz by o molestowanie nauczyciela oskarżyli. Eh... szkoda pisać.
Julia
2006-12-13
09:09:14
Email
No właśnie dziewczyny, macie pełną rację. Wszystko zależy od charakteru i na każde dziecko inne metody działają, dlatego napisałam wcześniej, że nie ma złotego środka. Goga widzisz, ja znowu też byłam raczej krótko trzymana przez rodziców, ale w granicach zdrowego rozsądku, po prostu były jasne granice, nieprzekraczalne choćby nie wiem co. Bita nie byłam, tylko czasem dostałam klapsa za złe zachowanie, teraz moim zdaniem zasłużonego i uważam swoje dzieciństwo za bardzo szczęśliwe. Po prostu mamy inny charakter. A skoro widzisz, że Zuzia ma podobny do Twojego, możesz tak ją wychowywać i takie metody stosować, jakie uznasz za dobre i ona będzie szczęśliwa. Możesz wyeliminować to, co Tobie w dzieciństwie przeszkadzało. Ja np. nigdy nie zmuszam Bartka do jedzenia, jak nie chce, bo mnie mama zmuszała, tzn np. nie mogłam odejść od stołu, dopóki nie zjem. Nie cierpiałam kapusty ze skwarkami, po prostu miałam odruch wymiotny jak tylko wzięłam to do ust i pamiętam męczarnie i płacz, jak musiałam siedzieć godzinę przy stole. W końcu nie zjadłam. Nie chcę czegoś takiego robić Bartkowi, bo to już jest przesada wg mnie, z drugiej strony nie wygląda to tak, że jak nie zje, to za godzinkę mu odgrzewam i skaczę koło niego, żeby wreszcie zjadł. Jak nie chce np. obiadu, nie dostaje nic do podwieczorku, nie ma też mowy o słodyczach. Mogę sobie na to pozwolić, bo Bartek ogólnie ładnie je i waży ok, gdyby był niejadkiem, to może poszukałabym innej metody. A co do klapsów, zgadzam się z Monisią. Teraz widzę ze rodzice często za bardzo ulegają dzieciom, skaczą koło nich i za bardzo dają im decydować o rzeczach, których małe dziecko tak naprawdę nie rozumie i nie jest w stanie podjąć przemyślanej decyzji.
MoNiSiA
2006-12-13
09:46:48
Email
100% zgadzam się Julia z Tobą. Właśnie w tym rzecz, aby poznać swoje dziecko, jego zachowanie i wtedy dopasować idealną karę. Ja uwielbiam nagradzać Julię. Ona zresztą też ubóstwia być chwalona. Przeważnie to pomaga w naszym przypadku, aby nie stosować kar. Ale czasem i mnie ponoszą nerwy. To normalne. Klapsy też Julka dostawała. Ale to tylko w momencie naprawdę ekstramalnych wyczynów z jej strony, np. kiedy dotykała kontaktów i poraz setnego zakazu słownego robiła wciąż to samo. A wiem, że to było poprostu niebezpieczne. Albo kiedy trzaskała z całej siły nową szafką w której była szybka, to porostu święty by nie wytrzymał. Kilka dni przetrwałam na samej mowie : "nie wolno, nie rób, szybka się może zbić." Robiła to do tego z ogromną premedytacją, śmiała się przy tym. Nerwy puściły i był klaps. I co? Jak ręką odjął. Raz na jakiś czas otwiera szafkę, ale robi to z ogromną delikatnością. Czasem kiedy przegina odsuwam się od niej i mówię jej, że nie będę z nią teraz rozmawiała, bo źle się zachowuje. I skutkuje. Przestała już bić z czego bardzo się cieszę. Myślę, że w dobrych odpowiednich momentach klaps jest wskazany. Ale nie mówię tu o biciu bez podstaw, czy lanie kablem. Ja też czasem dostałam klapsy i nie powtarzałam błędów. Jeśli chodzi o zmuszanie do jedzenia, to moja mama ponieważ sama tego doświadczyła nie chciała popełniać błędów swojej mamy i chwała jej za to, bo byłam strasznym niejadkiem. Uwielbiałam słodycze i jeśli nie zjadłam dajmy na to obiadu, to nie mogłam ich zjeść potem. Przeważnie to skutkowało. Mam kuzynkę, która była właśnie tak zmuszana i uwielbiała przyjeżdżać do nas na wakacje. :-) Moja mama nigdy jej nie zmuszała, a jadła więcej niż u siebie w domu. Fakt, może to zmiana miejsca i powietrza na wiejskie była również tego przyczyną. Tak, czy inaczej ja nie chcę zmuszać Julki. Dziecko najlepiej reguluje sobie apetyt. Czasem wystarczy pomóc robiąc np. jakieś śmieszne kanapki-myszki, czy samolociki. Pozdrawiam.
katka
2006-12-13
12:03:35
Email
A ja wczoraj wpowadziłam tablicę plusy i minusy-jak sie zbierze 10 ,o będzie nagroa lub kara. kuba sam wybral,co ma byc nagroda a co kara. Opowiem akie bedą efekty. I nigdy nie zmuszajcie do jedzenia-tak bylo z Kuba i codoiero teraz powoli przekonuje sie do jedzena.Mówie mu spróbuj,bo może okaże sie ,że coś nowego bedzie ci smakowało i bardzo często koazuje się,że jest tak jak mówiłam. Ale czeka nas jeszcze dluga droga. A Aga wcina sama jak dzika i np.wczoraj ukradla salami z kanaoki Kuby i po prostu ja zjadła.
MoNiSiA
2006-12-13
12:43:48
Email
Hehehe. To dobrze, że Mała ma apetyt. Czekam na wieści dotyczące tych kar i nagród z plusami i minusami. Pozdrówki.
Joanna26
2007-03-05
09:43:09
Email
Przeczytalam z wypiekami Wasza dyskusje.Julia - bardzo mi sie podoba Twoje podejscie do sprawy.Milosc i zdecydowanie.I bardzo mi sie podoab,ze nie zmuszasz swojego synka do jedzenia.Chcialabym umiec wychowac tak swoje dziecko jak moja mama wychowywala mnie.Wyrazne granice,ale i elastycznosc,gdy trzeba.A propos grzebania w torebkach - torabka mamy to bylo sacrum,a czyjas?Matko boska!
Joanna26
2007-03-05
09:44:10
Email
Dziewczyny,napiszcie,co tam u Waszych Pociech,jak sie macie? Pozdrawiam serdecznie!:)Joanna, 37tc:)
Kamila
2007-03-06
10:21:25
Email
A ja polecam program I TY MOŻESZ MIEĆ SUPER DZIECKO :) oczywiście gości w nim Dorota Zawadzka :)
aska
2007-03-06
10:42:55
Email
zgadzam się z opiniami, ze bardzo dużo zalezy od charakteru na jakiego człowieka dziecko wyrośnie. Przytoczę jakiś czas temu przeczytaną treść (nie wiem, czy już kiedyś tego tu nie pisałam, ale to nic, przypomnę)

Dwóch synów narkoma. Jeden z nich zostaje równiez narkomanem natomiast drugi z nich nigdy by o tym nie pomyślał. pierwszego z nich zapytano
- dlaczego jesteś narkomanem?
jego odpowiedź
- a czego się spodziewałeś? przecież mój ojciec nim był
Drugiemu zadano pytanie
- dlaczego nie jesteś narkomanem?
na co odpowiedział w ten sam sposób co pierwszy
- a czego się spodziewałeś? przeciez mój ojciec nim był

oboje wychowani w tym samym domu,przez tego samego ojca, w tych samych warunkach a jednak każdy z nich obrał inną drogę do czego skłoniły ich te same powody
Goga66
2007-03-06
15:47:05
Email
Mam wykłady z antropologii z facetem, który też jest psychologiem i ma jeszcze jeden pokrewny fakultet - czyli 3 w jednym :) I on twierdzi, że dziecko - jeżeli chodzi o emocje to 2 pierwsze lata są najważniejsze. Do 6 roku życia natomiast kształtujemy taki główny kościec psychiczny. I to koniec wpływu rodziców. Potem dziecko się zmienia pod wpływem otoczenia i społeczności, w której dorasta. Więc dalej to to, co wpoiliśmy we wczesnym dziecięctwie plus łut szczęścia kształtują nasze dziecko. No i geny. Jeżeli ma silną psychikę i poczucie własnej wartości, to nie ulegnie łatwo wpływom. Jeżeli nie, to ważne pewnie jest nadzorowanie z kim poprzestaje, bo taki się staje. Na pewno nie bez znaczenia jest wsparcie ze strony rodziny. Ale kształtowanie z naszej strony jest zakończone.
Goga66
2007-03-12
11:00:47
Email
Ostatnio przeczytałam chyba we WPROST najnowsze teorie kształtowania się dziecka. Okazuje się, że rodzina niewiele znaczy - liczą się geny i odpowiednia grupa rówieśnicza. Badano rozdzielone bliźnięta jednojajowe i dzieci adoptowane w niemowlęctwie. Te adoptowane różniły się od adopcyjnej rodziny i dziedziczyły i to dobre i złe po biologicznych rodzicach mimo wychowania przez odmienną rodzinę. Bliźnięta miały podobny sposób bycia i upodobania pomimo przebywania w odmiennych domach. To, co je najbardziej różnicowało to inny typ grupy rówieśniczeji.
venuss
2007-04-04
08:26:40
Email
Goga pierwszy raz sie z Toba nie zgadzam. Kręgosłup psychiczny byc może tak krótko się kształtuje, ale to nie jest koniec wpływu rodzica! Ja zmieniłam postepowanie pod wpływem pani psycholog (dziecięcej) kiedy dziecko było w 2 klasie szkoly podstawowej, dalo wychowac się na nowo, skonczyły sie problemy, dziecko uczy sie przez cale zycie, i aż do dorosłsci mamy wpływ na ksztaltowanie jego charakteru i psychiki, mogę dac na to bardzo wiele przykładów. Pozdrawiam Cię gorąco! Rada dla wszystkich mam: zamiast superniani polecam psychologa dziecięcego, nawet tyklko profilaktycznie, czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele możemy zmienić zeby pomóc naszemu dziecku dobrze sie rozwijac! (by było "grzeczne")
Goga66
2007-04-04
09:26:27
Email
Venuss- możesz się ze mną nie zgadzać, bo sama nie wiem, czy się z tym zgadzam. Mam nadzieję, że rodzic może wpływać i później na dziecko i z pewnością w jakimś zakresie tak. ale faktem jest, ze od czasu szkoły bardziej liczy się środowisko szkolne i rówieśnicze, do ktorego zaliczają się i ulubieni nauczyciele. A przytaczam różne badania - część jest sprzecznych :) Pozdrawiam :)
Goga66
2007-04-04
09:29:38
Email
To Ty niezłym diabełkiem musiałaś być w dzieciństwie :) A teraz miła, kulturalna osoba - ja też uważam, że czasem trzeba zwrócić się o pomoc do psychologa, w swojej, czy dziecka sprawie, kiedy wychowanie, czy zycie ucieka nam spod kontroli
Strona 5 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum