szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Dziecko (wychowanie, zabawy, rozwój, dieta, przedszkola, itp)
temat - BUNT DWULATKA


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, następna
Napisano: Treść:
Isia
2007-07-14
Email
Kto to przeszedł, ten wie, o czym mówię. Ulubione słowo: "NIE", wymuszanie płaczem, rzucanie się na ziemię, bicie, gryzienie.. Doświadczone mamuśki- pomocy! Momentami tracę cierpliwość..


Kamila
2007-08-04
14:20:46
Email
Nie wolno nam reagować na ataki histerycznego płaczu. U nas się to zdarza, rzadko, ale zdarza się. Nie reagujemy na to wogóle. Kinia może krzyczeć, tupać nogami, płakać ogromnymi jak groch łzami - my nic sobie z tego nie robimy. Atak trwa ok minuty, później wchodzenie na kolana i łkanie.. i tak jest dobrze. Nie szkoda mi jej wtedy, bo wiem, że robi to specjalnie, żeby pokazać swoje JA. Sama póxniej przyznaje, że była niegrzeczna i że nie wolno tak się zachowywać. Na szczęście moja mama w ten sam sposób reaguje co my. Natomiast teściowa zachowuje się identycznie jak Twojaj mama Agato. Nie podoba mi się to, dlatego też Kinia spędza z nią niewiele czasu. Nie twierdzę oczywiście, że Twoja mam źle wychowuje Sare, nie! Takie poprostu jej podejście babć do swoich ukochanych wnucząt :-) A bunt 2. latka minie.. a zacznie się bunt 3. latka, później 4. latka.. ehhhhhh
aneta76
2007-08-04
23:29:33
Email
Hmm... ok. minuty... u nas nawet i pół godz.się zdarza...
Kamila
2007-08-05
14:59:05
Email
U nas pół godziny Kinga nigdy nie szalała. Na szczęście :-)
Anna
2007-08-05
22:07:45
Email
U nas problem trochę wygląda inaczej. Płacz ze złości, histeria zdarza się Miłoszowi bardzo rzadko. Natomiast często płacze o byle co kiedy jesteśmy na placu zabaw i właściwie tylko tam. A to nie wyszła mu ładna babka,a to nie ma takiego samochodu jak kolega, a to dziecko które sobie upatrzył do wspólnej zabawy biega zbyt szybko i niemoże za nim nadążyć i odrazu w bek i nie jest to płacz histeryka tylko płacz żałosny, nieszczęśliwego człowieka. Nie wiem jak mam wtedy reagować, przytulam tłumaczę, próbuję zająć zabawą, Czasmi nie wytrzymuję i niezważając na protesty wracamy do domu, a czasami mam ochotę dać naprawdę solidnego klapsa,tylko czy to będzie wychowawcze?
Isia
2007-08-26
13:54:34
Email
No właśnie, te wszystkowiedzące babcie.. Moja teściowa jest jedną wielką "Dobrą radą".. Zna wszystkie potrzeby Weroniki (nawet te, których nie zna mała) i robi ze mnie niedouczonego debila... Ale jeśli chodzi o zostanie z dzieckiem to się wzbrania.. Odkąd się urodziła, byliśmy na dwóch weselach (obydwa były jak mała miała więcej niż roczek)i za każdym razem był problem..
punta
2007-08-26
22:22:08
Email
U nas to jest podobnie z Olą. Wrzeszczy niemiłosiernie i nie idzie tego opanować, czasem wychodzę z siebie i staję obok, olewanie jej po prostu nie pomaga, bo aż się zanosi od płaczu.
lidiamital
2008-01-28
10:36:54
Email
Niestety niechybnie muszę ogłosić, że WITAM W KLUBIE! Nagle z mojego dziecka zrobiło się upiorne monstrum- hihi. Pieknie zasypiał sam w łóżeczku, a teraz wrask i trzeba przynim zostać, nie mówić, nie śpiewać tylko być w pokoju. Na okrągło NIE- SERIO ZACZYNAM TEGO SŁOWA NIE NAWIDZIĆ SZCZERZE! Uparty, a momentami wredny do granic możkiwości w swoim zachowaniu.PrzeczytałaM wszystko co mi wpadło w ręce o tym okresie. Piszę tu dziś bo mam pytanie. Dwa ostatnie dni popłakiwałam sobie w kącie bo... Nagle mama nie jest zupełnie ważna liczy się tylko tata. Potrafi uderzyć mnie- zaznaczę, że na to nie pozwalam i odpowiednio spokojnie reaguję, nic nie mogę zrobić przy nim. Ani nakarmić, ani przebrać na propozycję zabawy-NIE bo on z tatą, kąpiel też w rachubę nie wchodzi. Mąż wraca późno z pracy ale w weekedn jest w domu. tedy poświęca się małemu i wie że to ważne. No a ja poszłam na boczny tor. Wiadomo kobieta w domu zawsze ma coś do zrobienia mimo, że staram się bawić, poświęcać czas ja muszę ugotować obiad, poprasować itp. Nie zawsze potrafię aż tak spontanicznie porzucić obowiązki i oddać sie na dobre zabawie. Hmmm ale w głębi czuję, że to ja gdzieś się nie sprawdziłam, że zbyt mało czasu mu poświęcam. Wiem, że może mało racjonalne obawy bo przecież mam fantastyczną możliwość bycia z dzieckiem w najważniejszym okresie pierwszych trzech lat życia, jestem z nim cały dzień, to ja go nauczyłam tego co już umie. Mimo, to przyrko mi i źle o sobie myślę kiedy np: uderzy się chce go przytulić, on bieginie w obięcia taty, babci itp- czasmi się wyrywa wręcz z moich ramion. Nie jestem natarczywa, faktem jest,że ja zakazuję i wymagam czasami więcej z racji tego, że przez cały dzień jest za mną.Wiadomo dziadkowie mimo upomnień zawsze na więcej pozwolą. Ciekawi mnie czy któraś z Was to przerobiła. Jak dawałyście radę?
Goga66
2008-01-28
12:40:52
Email
Lidko, u mnie odwrotnie, bo wszystko musi mama - nawet sprzątać :( Ale kilka razy powiedziałam, jak nie tata, to nie będzie zrobione, dane itp. Wrzask był. ale teraz jest jakby lepiej - potrafi zrozumieć, że mama zajęta. U Twojego to może być tak, ze Ty zakazujesz, a ojciec jest od dostarczania rozrywki. Po pierwsze, na pewno musicie mieć identyczne zdanie wszyscy wychowujący. I równie zdecydowanie konkretne rzeczy zakazywać a nie, że jedno jest kijem, drugie marchewką. Mąż musi ostro reagować na negatywne zachowanie małego w stosunku do Ciebie (ja reaguję, kiedy Zu Roberta źle traktuje - też usiłowała bić). Kary także czegoś uczą. U mnie to zakaz oglądania bajki lub jazdy w ruchomych zabawkach w centrum ursynowskim. wyglądało, że nie skutkuje ale skutkuje tylko powoli. Być może jest dodatkowo tak, że zajęta domem za mało się bawisz z nim. Jedynaki wymagają w tym wieku jednak wspólnego bawienia się, pokazywania im możliwości zabawy i poddawania pomysłów na nią. Ja kosztem czystości mieszkania czytam, opowiadam, buduję domki z klocków. Przy sprzątaniu angażuj go na zasadzie zabawy. Zu ma swoje żelazko i dodatkową zmiotkę i szufelkę. Wlewa do pralki płyn i wciska guzik. Niesie część upranych rzeczy i stara się rozwiesić. Bardziej przeszkadza niż pomaga ale czuje się włączona. Radzę jak najmniej TV bo rozdrażnia nerwy dziecka i pobudza. Generalnie przyjmij, że dzieci mają okresy ojco- czy mamolubne. I to normalne. Mały Cię kocha ale manifestuje chęć niezależności. To naprawdę ciężki okres a jeszcze gorszy gdy dziecko ma tzw. charakterek i upór. Powoli i długo trwa proces wychodzenia. Ale widzę, że w przypadku mojego potwora konsekwencja i spokój dają efekty - powolne ale dają.
Ustal z mężem jak powinien się zachowywać. Czynnie włącz się przez 2-3 godziny dziennie w zabawę a w czasie sprzątania i gotowania angażuj dziecko w to, co robisz w jakiś sposób jeśli akurat nie chce samo się zająć sobą. Naucz oglądania i czytania książeczek - powinno zaprocentować w przyszłości. Może miękkie kredki i duży papier by się sprawdził. A może nanizywanie koralików na sznurek. Lecz dziecko roczne a nawet dwuletnie rzadko potrafi się samo zająć zabawą przez dłuższy czas.
I życzę świętej cierpliwości!!! Bardzo potrzebna. W wieku 5 lat przyzwoicie wychowane dziecko to sama słodycz. Gorzej potem :)Przed nami jeszcze szkoły i bunt nastolatka. Wtedy to będzie :))))
Goga66
2008-01-28
12:50:36
Email
Acha i pokaż, że mama jest fajna, zabawna. Że to nie drętwa wychowawczyni-guwernantka tylko. Poskacz i potańcz z nim, potarzaj się po podłodze, pogimnastykuj używając go jako ciężarka albo prosząc, żeby robił, to co Ty. Bardzo dobra zabawa a dla mamy odchudzanie i lepsza sylwetka. Opowiadaj mu o świecie ciekawe rzeczy, nawet bajkowe, może w nich być trochę ubarwiania. Ja na spacerach opowiadam, kiedy wiatr porwie balonik do góry, ze pan lotnik schwycił go albo wylądował na księżycu. Pokazuję księżyc w lisiej czapie jako ten , który chowa się w ubranko przed mrozem. Uczę ją rozróżniać ptaki i już nieźle to robi. Opowiadam prawdziwe i niecałkiem prawdziwe historie o otoczeniu. Staram się zachęcić ją do zwracania uwagi na każdy drobiazg. Dziecko to doceni i pomoże mu to w rozwoju a mam stanie się ciekawą osobą, przewodnikiem po świecie prawdy i baśni. Jeśli mały już mówi czy zadaje pytanie,na jedne odpowiadaj, przy drugich zachęcaj, żeby sam puszczał wodze fantaxji próbując odpowiedzieć. Jeśli za wcześnie jeszcze, to rada na przyszłość. To pomaga dziecku rowinąć swój intelekt i nie nudzić się.
lidiamital
2008-01-28
13:52:09
Email
No właśnie z tym angażowanie zawsze od malutkiego tak było podawanie spinaczy, odkurzanie raz ja raz on, bajki ogląda tylko 2 razy dziennie rano 15 minut, 20 i tę wieczorną, malujemy rysujemy i wieże z klocków też stawiamy. Ty le tylko, że jeśli ma wybór to woli robić to z kimś innym. Może to znudzenie mną. Nie tłumczę się w tym momencie bo masz tu rację na pewno mniej spontaniczna jestem niż Mirek. Tak jak piszesz, mój również reaguje kategorycznie na fakt podniesienia ręki na kogo kolwiek przez Damiana łącznie z kotką naszą. Dziękuje ci nie mniej jednak bo właśnie chodziło mi o coś szczerego i wychwycenie błędów które popełniam. Szkoda jedynie, że mieszkamy daleko od obiektóew rozrywki typu place zabaw i centra. Mamy owszem piaskownice ale zima więc mokro.Wtym roku postawimy huśtawkę. Ostatnio nawet do przedszkola z nim chodzę, żeby poobserwował dzieci powygłupiał się bo myślała, że brak dzieci i spontaniczności maluchów też nasila takie zachowania. Włąsnie zasnął ja uciekam obiadek robić dziękuj, za odpowiedź pozdrawiamy.
katka
2008-02-01
23:48:43
Email
Lidio i czym ty sie przejmujesz,że masz wiecej czasu dla siebie?Bo dzieciak wybiera tatę. A może to syndrom odstawienia od cyca?Bo nagle przestałaś byc najważniejsza... Też mamy zalązki buntu dwulatka ale ja staram sie jak najmniej reagowac na wrzask. Popłacze,nie umrze od tego. Zmeczy sie jedynie. Przyjdzie,bo zobaczy,że cos ciekawego sie dzieje,że fajnie bawimy się z Kubą. Rzucanie na podłogę zdarzyło sie może 3 razy i przeszło z totalna ignorancją. Wrzaski na zakupach-tez było,ale ja po prostu robilam swoje dalej i przy trzeciej próbie wyjscia z wózka dziecko w końcu wiedziało,że ja jestem silniejsza.Mam taka technikę-jesli moge sobie na to pozwolić,to olewam aż minie, jeśli cos musze zrobić to robie to stanowczo,korzystając czasami z przewagi siły(np.ubieranie,mycie zebów). Na szczęsie wyskoki i złość zdarzaja sie rzadko.
lidiamital
2008-02-02
17:29:49
Email
Ja Odstawiłą dziecko od piersi jakieś 11 miesięcy temu. A moje obawy dotyczą naprawdę przykrego traktowania, bicia lub też agresji obejmującej każdy gest kierowany do mojego dziecka. Na szczęści dzięki radom Gogi ikilku zmianom mjest lepiej.
pinkie
2008-05-04
12:28:16
Email
Czy tylko dwulatki są takie upiorne, czy dalej jest jeszcze gorzej? Dogadać sie z Tomkiem nie można, nie wiem o co mu chodzi, mam wrażenie, ze czasami on nie wie o co mnie.. Na ataki histerii (co 10-30 min) reaguję wyprowadzeniem go do jego pokoju albo sama go zostawiam. Staram sie używać słów, które on rozumie, ale z grubsza słyszę tylko ze swoich ust: NIE WOLNO! ZOSTAW TO! NIE! Cały dzień w kółko to samo . PO chwili , gdy się uspokoi przychodzi, rzuca mi się na szyję i szepcze KOCHAM, KOCHAM i całuje wszędzie. Słodki jak cukiereczek. Ale w domu niewiele da sie zrobić, bo on we wszystkim chce mnie wyręczać. Razem gotujemy, razem sprzątamy, razem sie kąpiemy. Nie ma sensu zajmować go zabawkami, on chce robić to co ja i jest wielki ryk jak mu nie pozwalam.. Nie prasuję juz od jakiegoś czasu, bo to zbyt niebezpieczne. A potem jakaś baba mi mówi, ze nie uczę dziecka szacunku do siebie... Czy Wasze dzieci juz wyrosły z buntu, czy to sie jeszcze ciagnie?
Julia
2008-05-04
17:03:38
Email
Pinkie skąd ja to znam :o( Też czasem miałam wrażenie, że tylko krzyczę i zakazuję. Dzieci są różne, w naszym przypadku akurat to się powinno nazywać bunt trzylatka, bo to co było w wieku dwóch lat to nic w porównaniu z tym, co przechodzilismy niedawno. Pisałam zresztą o kryzysie, jaki mam, nie rozpisywałam się, ale to o to też chodziło. Niestety Pinkie cudownej recepty chyba nie ma, nie da się mieć cudownego, grzecznego i posłusznego dziecka. Jedyne co mogę Ci poradzić to starać się być maksymalnie spokojnym, jak najmniej gadać (zrzędzić ;o), tylko jasne, proste mówione w miarę spokojnym głosem komunikaty. I niestety powtarzane po 100 razy. Oczywiście każde dziecko jest inne, więc sami musicie wypracować swoją drogę. Trzeba przyjąć do wiadomości, że popełni się mnóstwo błędów zanim się wyjdzie na prostą z takim dwu,trzylatkiem. Z mojego doświadczenia powiem Ci, że właśnie jak najmniej trzeba gadać, być maksymalnie stanowczym i konsekwentnym i przede wszystkim tata i mama muszą stać murem za sobą. My niedawno odkryliśmy, że tym sobie bardzo szkodziliśmy, bo niby nie komentowaliśmy, ale i bez słów dziecko wyczuje, że rodzice się z sobą nie zgadzają. A jak mama poprze słownie tatę i odwrotnie, to "siła rażenia" komunikatu jest o wiele większa i budzi w dziecku większy respekt. To po pierwsze. Druga rzecz jaka mi sie nasuwa po przeczytaniu Twojego wpisu, to moim zdaniem wydaje mi się, że to wcale nie jest dobrze, że wszystko z Tomkiem robisz. Uzależniasz go maksymalnie od siebie, a dziecko w tym wieku już powinno umieć się samo zająć sobą, chociaż na chwilę. Już niemowlę można przecież sadzać samo w bezpiecznym miejscu z zabawkami i uczyć bycia samemu z sobą, to naprawdę procentuje, ja dwójkę dzieci tak wychowuję i nie wiem co to jest dziecko wiszące na mamie i ryczące, że musi wszędzie z mamą chodzić. Może to dla Ciebie trudne, ale obawiam sie, że jeśli tak będziesz dalej robić, to kręcisz sobie bat na siebie, bo jak urodzisz drugie dziecko, to będziesz miała duży problem. Zastanawiam się, gdzie jest tata, nie zajmuje się Tomkiem choćby po pracy? Nie wiem, czy zostawiasz też Tomka z kimś innym? Dwulatek już spokojnie może przebywać dość długo w innym niż mamine towarzystwie i naprawdę mu to wychodzi na zdrowie, uczy samodzielności, otwartości na ludzi. Pewnie jak Tomek tak wszystko z Tobą robi to jesteś z nim sama? Może spróbuj go nauczyć bycia samemu, chociaż domyślam się, że to będzie trudne, ale może się udać. Jak masz coś do zrobienia, np gotowanie, zajmij go jakąś zabawką, może nawet mieć jakąś zabawkę dostępna tylko wtedy, kiedy Ty jesteś zajęta, będzie bardziej atrakcyjna dla niego. Może mieć Ciebie w zasięgu wzroku. I jak będzie do Ciebie przychodził, konsekwentnie odprowadzaj go na jego miejsce i mów, żeby na chwilę się pobawił, bo mama jest zajęta. U mnie to działa, zresztą ja już Jaśka od samego początku zostawiałam samego, np. w łóżeczku, teraz jak już siedzi to daję go czasem do huśtawki, czasem do łóżeczka i sprzątam, gotuję, prasuję itp a on tak potrafi nawet pół godziny przesiedzieć. Bawi się, gada sobie do siebie i nawet na mnie nie spojrzy. Naprawdę. Tylko takiego czegoś trzeba dziecka od początku uczyć. Ja np. nigdy nie przerywałam pracy, bo dziecko mi marudzi (no chyba, że zanosi się płaczem). Pomarudziło, a ja jak skończyłam to przyszłam. Osobiście uważam, że niepotrzebnie uczy się dziecka, że mama jest na każde zawołanie. Może wg niektórych mama to ja jestem ta zła, bo zostawiam płaczące z nudów dziecko w łóżeczku kiedy jestem zajęta (oczywiście góra na kilka minut, a nie tak, że leży i pół godziny płacze), ale ja właśnie takie podejście uważam za zdrowe. Nie można dać sobie wejść na głowę i wszystko podporządkowywać dziecku, ja bym chyba zwariowała, gdybym nawet na minutę nie mogła pobyć sama i zająć się swoimi sprawami. Nie wiem oczywiście do końca Pinkie jak to u Ciebie wygląda. Pisałam pod koniec tak ogólnie. Może któryś z moich pomysłów Ci się przyda. Pozdrawiam :o)
Julia
2008-05-04
17:12:54
Email
Pinkie kurcze teraz się zorientowałam, że pisałaś o tych zabawkach. A jak tak ryczy, to domyślam się, że się poddajesz i go zabierasz do siebie w końcu? I w ten sposób uczysz go, że ryk działa na Ciebie. Może to brutalnie zabrzmi, ale ja bym na siłę dziecko nauczyła, że mama musi mieć chwilę spokoju, żeby ugotować obiad itp. Nie masz w domu jakiegoś miejsca, w którym możesz go "unieruchomić? Nie wiem, łóżeczko np, jeśli jeszcze w nim śpi i nie potrafi wyjść? Albo po prostu rób swoje i go ignoruj, nawet jesli ryczy i chce żebyś go wzięła na ręce. W końcu przecież wiesz, że nie płacze bo go coś boli, jest głodny itp. Jednym słowem krzywda mu się nie dzieje. Więc niech sobie poryczy skoro nie da się inaczej. I jestem prawie pewna, że gdybyś to ignorowała, to w końcu się nauczy, że to nie działa i zajmie się czymś. Tylko Ty musisz się nie poddać i nie ulec jego presji. Dzieci świetnie próbują wymuszać płaczem. Na mnie akurat nawet najbardziej załosny płacz, jeśli jest wymuszaniem czegoś, kompletnie nie działa, więc jest mi dość łatwo nauczyć dziecko tego, co uważam za słuszne.Może masz taki problem, że za bardzo się litujesz, kiedy Tomek płacze? Nie wiem, ale wydaje mi się, że powinnaś coś z tym zrobić, bo niedługo będziesz musiała sporo czasu poswięcić maluszkowi i co wtedy?
pinkie
2008-05-04
22:19:54
Email
Julio, u mnie jest zupełnie inaczej niż myślisz. To nie ja go wszędzie ze sobą zabieram, tylko usiłuję się od niego odizolować. Wszystko jest ok, gdy leżę i oglądam tv. Tomek sie grzeczniutko sam bawi. Ale jak tylko idę do kuchni/łazienki i zaczynam coś robić, to on zaczyna mi "pomagać". Trudno mi jest obierać ziemniaki, gdy on przystawia sobie krzesło i wchodzi na parapet, skąd wcześniej czy później spadnie, po półkach wchodzi na blat kuchenny (krzesło nawet niepotrzebne) i na nim tańczy lub usiłuje mieszać w gorących garnkach i patelniach. Właściwie trudno mi coś zrobić, bo tylko muszę uważać, zeby sobie czegoś nie zrobił. Łóżeczka juz dawno nie ma, bo zagarażało to jego życiu. Teraz po prostu idzie do łazienki, rozbiera się do naga, wchodzi sam do wanny, odkręca sobie wodę - no po prostu samoobsługa. Albo wchodzi na pralkę, na meble itp. Musiałabym założyć wszędzie haczyki, zeby nie wchodził do pomieszczeń. Czasami uda mi się zamknać samej w łazience lub w kuchni- on stoi pod drzwiami i ryczy lub idzie do innego pomieszczenia i wspina sie po meblach. co dzień nowe pomysły i nowe siniaki. Niestety nie mam tu nikogo, kto mógłby z nim iść na spacer lub z kim mogłabym go zostawić. Niania wyjechała. Tata chodzi na 5tą do pracy i po pracy wraca głodny i zmęczony. Ale oczywiście zajmuje sie synkiem. Wymyśliłam, ze jeżeli tak bardzo chce mi pomagać, to niech robi coś pożytecznego, a nie tylko destrukcyjnego. Gdy ja obieram ziemniaki - on wrzuca juz pokrojone do garnka. gdy ja wieszam pranie - on wyjmuje z pralki i pomaga. To jest jedyna na niego metoda, gdy jeszcze mam cierpliwość, zeby sie nie zamknać w kuchni i w łazience. Boję sie myśleć co by robił, gdybym sie zamknęła i sama brała prysznic. Ma dostep do sztućców, różnych narzędzi , których już nie da sie schować. Ostatnio zostawiłam go samego w wannie i poszłam po ręcznik - on wyjął prysznic za zasłonę i zalał mi łazienke. A normą jest ze rozbiera sie z ubrań i pampersa i leje po kątach, nie ma siły, zeby zawołał, ze chce siusiu czy kupę. On w ogóle nie czuje, ze leje.
Julia
2008-05-05
07:56:26
Email
Kurcze Pinkie jestem w lekkim szoku jak przeczytałam jak to u Ciebie wygląda. Masz bardzo ciężko widzę. Przepraszam, jeśli się za bardzo powymądrzałam przedtem, ale tak jak pisałam, rzeczywiście nie byłam do końca świadoma, jak Tomek się zachowuje i jak Ty reagujesz i nigdy się tego nie dowiem, bo z Wami nie mieszkam. Zresztą jak Ty reagujesz to do końca nie wiem. Czy mały widzi Twoją bezradność, czy reagujesz za późno, czy jesteś stanowcza i ostra a to i tak nie pomaga? W każdym razie masz bardzo żywiołowe dziecko. Zawsze jak słyszę o takich dzieciach to się zastanawiam, czy rzeczywiście są dzieci, z którymi nie można sobie poradzić i ich jakoś utemperować, czy po prostu to rodzice są za mało ostrzy i stanowczy? Nie chciałabym tu uogólniać i pisać, jak to jest u Ciebie, bo Was nie znam, a ludzie są różni. Napiszę Ci tylko, że Bartek też jest wulkanem energii, choć jak był mały to nic tego nie zapowiadało, bo była z niego taka leniwa klucha ;o) A teraz sobie chyba odbija. Czasem jak już mu się nudzi na maksa to potrafi biegać po domu i się wydzierać, szaleje jak wariat wtedy. Poza tym non stop gada, nie usiedzi ani minuty na miejscu, chyba że ogląda bajkę albo zajmie się jakąś zabawą. Ale nigdy w życiu nie wspinał mi się po meblach! Raz wszedł na parapet, to tak go okrzyczałam i dałam klapsa, że więcej na niego nawet nie spojrzał. I uważam, że dobrze się zachowałam, bo tu chodzi o jego zdrowie i życie, podobnie zareagowałam jak raz odkręcił kurki od pieca, tak się sama wystraszyłam, że bardzo ostro zareagowałam, ale efekt taki, że Bartek tego więcej nie zrobił. Może więc Ty zbyt łagodnie reagujesz na takie zachowania Tomka? Ja sobie nie wyobrażam pozwalać dziecku na chodzenie po meblach, krzesłach, parapetach, jak tylko bym zobaczyła że zaczyna od razu mu przerywam i ostro mówię nie a jak dalej tak robi, to daję klapsa w tyłek i koniec. Pewnie się narażę bardzo przeciwnikom takiej metody, trudno. Na kanapie czasem zdarza mu się wstać i chodzić po niej, od razu jest upominany, że tak nie wolno, bo na kanapie się siedzi, jesli nie chce posłuchać, mówię od razu :jak nie usiądziesz to zabieram (np. zabawkę, którą się akurat bawił) i on słucha. Może być tak Pinkie, że lepiej się dogadasz z synem jak będzie starszy. Samej mi się wydaje, że wtedy to jest łatwiejsze, bo dziecko więcej rozumie, potrafi się dogadać, rozumie bardziej, że jak będzie niegrzeczne to spotka jej kara i mu się to nie opłaca. A dwulatek chyba takich rzeczy nie potrafi sobie przemyśleć. Może u Ciebie też tak będzie. Ja teraz spokojnie mogę zostawić bartka z Jaśkiem samych i wejść do łazienki na kilka minut, wkładam wtedy Jasia do łóżeczka albo zostawiam zapiętego w foteliku, upominam Bartka żeby nic mu nie dawał, żeby uważał na niego, bo jest starszym bratem i widzę, że on się czuje bardzo odpowiedzialny. Życzę Ci, żeby to była tylko kwestia czasu. Z tego co piszesz, to Tomek chyba teraz przechodzi jakiś moment kryzysowy w swoim rozwoju. A może już tak reaguje na zbliżające się narodziny dziecka? Mówicie mu o tym? Bo pewnie Twój brzuszek juz bardzo widać. W każdym razie jakkolwiek by źle nie było to z pewnością mu przejdzie.
Julia
2008-05-05
08:07:04
Email
Pinkie jeszcze tak mi się nasuwa jak czytam co napisałaś, że Ty chyba nie reagujesz od razu na jego zachowania? Bo piszesz, że on np. zdąży wejść do łazienki, rozebrać się, wejść do wanny i odkręcić wodę. Albo wejść na szafki kuchenne, podstawić sobie krzesło pod parapet i wejść na niego, a to wszystko przecież zajmuje trochę czasu? Może jak tylko widzisz, że zebiera się za coś takiego, ostro reaguj i odbieraj mu krzesło, nie wpuszczaj do łazienki itp. Choćby wiele razy. Po prostu nie daj mu tego robić. Wg mnie to chyba jedyna możliwa reakcja? A co zrobiłaś, jak Ci zalał łazienkę? Ja bym na pewno stanowczo zareagowała i dała jakąś karę, np. od razu wychodzi z wanny i koniec zabawy. Kurcze, w każdym razie masz twardy orzech do zgryzienia. A jak jest mąż to Tomek się tak samo zachowuje czy tylko przy Tobie tak robi? A jesli robi, to mąż jakoś reaguje na takie jego zachowania?
pinkie
2008-05-05
09:23:36
Email
Myślę, ze jestem stanowcza ale być może za mało stanowcza jak na normy Tomka. Przery wam mu jego plany stanowczym NIE i ściągam go z krzesła, wynoszę do pokoju, stąd te ryki co 10 min. To co udaje sie jemu dokonać - te samowolki to w momencie kiedy jestem bardzo czymś zajeta (kotlety mielone, odkurzanie itp). Tatuś reaguje za bardzo agresywnie moim zdaniem - i Tomek sie go boi. Ale nie komentujmy tego, bo nie mam na to siły. Przy nim też wchodzi na meble, telewizor i wannę. Klapsów dostał już za to sporo i nie przejął sie. Niedawno kupiłam blokady na szafki, kontakty, lodówkę - wszystko rozpracował w sekundę. Krążki z kontaktów wyjmuje choćby za pomocą kredki. Lodówkę otwiera i wyjmuje różne rzeczy. Dziś gdy jadłam śniadanie on poszedł do kuchni i wrócił z jogurtem (chociaż mówiłam tacie , zeby jogurtów nie kupował, bo Tomek jest alergikiem) Staram sie robić pewne rzeczy, zeby on nie widział, bo jak tylko zobaczy - będzie mnie naśladował. Z przerażeniem myślę o tym co będzie, jak Tomek pewnego dnia odkryje jak sie otwiera okna. Może powinniśmy już założyć na nie łańcuchy? Julio, marzę o wieku przedszkolnym, kiedy będzie można lepić z nim z plasteliny, rysować itp. Bo do tego mam zacięcie. Chociaż nie wiadomo, czy on sie wtedy nie zajmie konstruowaniem petard, hehehe. Chciałam sie tylko wyżalić. Kiedyś ze zgrozą słuchałam jak znajomy opowiadał, ze nagrał 2 godziny reklam na video i jak chce mieć spokój, to włącza dziecku. Dziś sama przełączam na reklamy, bo wtedy Tomek sie wycisza.
pinkie
2008-05-05
09:36:13
Email
On po prostu jest takim dzieckiem, co to strach go spuścić z oka na 5 min, a ja nie jestem w stanie tak za nim non stop chodzić i sie z nim kłócić. Zresztą uważam, ze takie awantury są niewychowawcze. Lepiej chyba nauczyć go współpracy. I tak uważam, ze nie jest najgorszy, bo nie jest agresywny, bardzo lubi książeczki, spacery itp. Klapsów staram sie unikać, ale wychodzi na to, ze srednio daje mu jednego na dzień, a potem mam wyrzuty sumienia.
Julia
2008-05-05
09:41:40
Email
Pinkie w takim razie rozkładam ręce i nie wiem już, co napisać, widocznie taki już ma Twój Tomek charakterek :o( Ja też wolę z dzieckiem takie rzeczy robić jak piszesz, za to mąż uwielbia wymyślać bajki i historyjki, czego ja nie znoszę, więc się uzupełniamy. I powiem Ci, że z dzieckiem tak fajnie się można pobawić jak ma ok 3 lat, nie nudzi się już tak szybko, coraz większe ma zdolności manualne. Więc na pewno też się tego doczekasz. A co do męża jeszcze Ci napiszę, że rozumiem, że nie masz siły pisać, bo ja ostatnio miałam właśnie taki kryzys z mężem, konflikt na tle podejścia do dziecka. Tylko że u nas to ja jestem czasem za ostra i krzyczę za dużo, za to mąż już ostatnio wpadł w takie zachowanie, że ostrzegał Bartka i kończyło się zawsze na gadaniu, stąd on sobie pozwalał. Ja starałam się nie komentować, chociaż zdarzyło się parę razy jak już wychodziłam z siebie. Nie wiem do końca jak to u Was wygląda, w każdym razie u nas odkąd w końcu się z mężem dogadaliśmy problemy z Bartkiem zniknęły jak ręką odjął. Wydaje mi sie, że to głównie zasługa naszego dogadania się, chociaż może te dwie rzeczy zbiegły się w czasie? Ale teraz Bartek jest bardzo grzeczny, słucha się, nie jest złośliwy, rzadziej o wiele robi histerie. Ja sobie nie zdawałam sprawy z tego, jak ogromne znaczenie ma to, że dziecko widzi że rodzice są po jednej stronie i jak jedno coś mówi/robi to drugie go w tym popiera. Nie wiem, czy Wy macie jakiś konflikt z mężem czy jest akurat u Was ok. Ale jeśli nie jest, to może warto spróbować chociaż o tym pogadać.
Mapet
2008-07-27
16:15:15
Email
Julia - ale masz żałosne teorie
majka_76
2008-07-27
17:15:09
Email
Mapet - jakie Ty musisz mieć za to żałosne i nudne życie. Jakiś prozac na pewno sprawi, że zaczniesz widzieć świat w lepszych barwach. Może też znajdziesz sobie jakieś hobby, np. szycie, wyszywanie, haftowanie. Internet wpływa na ciebie destrukcyjnie jak widać. Jesteś idealna inaczej.
majka_76
2008-07-27
17:15:49
Email
OGŁASZAM POLOWANIE NA MAPETY!!! KTO SIĘ PRZYŁĄCZA?! HIHIHI
majka_76
2008-07-27
17:19:52
Email
Dziewczyny przepraszam. Do tej pory milczałam, ale nienawidzę wrednych ludzi i głupoty. Wiem, że jest ona nieuleczalna, ale trzeba z nią walczyć. A mapet to ewidentnie głupia kobieta/facet, dla której pożywką jest intrygowanie, knucie, prowokowanie. Historia nic jej nie nauczyła, czym się kończy knucie i intryga. A taka ponoć mądra!
mapet
2008-07-30
12:52:34
Email
Uspokoj sie histeryczko.Jakos nikt nie przylącza sie do Twoich głupich protestów ani polowan...
majka_76
2008-07-30
16:20:13
Email
Histeryczko? O polowaniu napisałam w formie żartu i wcale nie liczyłam na zbiorowe nagonki. A Ty lepiej dobieraj słowa, żałosna Mapecico, bo jak na wielce wykształconą kobietę chyba nie znasz pojęcia "histerii". Cu
majka_76
2008-07-30
16:27:11
Email
Do reakcji histerycznych jeszcze mi daleko. To tylko spokojne wyrażenie własnego zdania. Ale to chyba ty masz coś emocjami, skoro wszystko tak skrajnie odbierasz. Zresztą...Mapety tak mają, wystarczy pooglądać show. Miłego popołudnia ;))))
mapet
2008-07-30
18:28:24
Email
Zajmij sie lepiej dzieckiem zamiast siedziec na necie.
majka_76
2008-07-30
18:37:06
Email
Zmień płytę mapecie, bo się powtarzasz. gdzieś to już czytałam. Ty się o moje dziecko nie martw. Zajmij się lepiej sobą i stanem swojej psychiki. Przestań innym docinać i wtrącać swoje niepotrzebne trzy grosze.
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum