szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Niemowlę (pielęgnacja niemowlaczków, karmienie piersią, rozwój, wychowanie, choroby tfu tfu, itp)
temat - wybór rodziców chrzestnych


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, 3, 4, następna
Napisano: Treść:
sylwia
2005-01-25
Email
Dziewczyny! pomózcie. czym kierowałyscie się przy wyborze rodziców chrzestnych dla swoich pociech? czy brałyście kogos z rodziny, czy znajomych? My z mezem zdecydowaliśmy się na połówki z dwoch par naszych przyjaciół i zaczęlo sie tesciowa nie może mi darować, nie wzielismy siostrzyczki mojego meza. Podobno u nich w rodzinie jest tak, że chrzczą sobie dzieci nawzajem, więc skoro mój maz jest ojcem chrz. u swojej siostry, to ona u nas. Znajoma katechetka mówiła, ze kosciół preferuje obcych rodziców chrzestnych, bo oni jakos bardziej sie starają, ale z taka opinia miałam do czynienia po raz pierwszy. Teraz zastanawiam sie, czy nie lepiej, dla świetego spokoju było wybrac szwagierkę? Jednak było w tym też troche mojej przekory, bo tesciowa od poczatku nie akceptowała naszego związku i stwierdziłam, ze skoro jesten non grata w rodzinie i narzucać się nie bedę. Jak Wy to rozwiązałyscie i co preferujecie?
Aska
2005-01-25
18:45:24
Email
Tak się składa, że my mamy za Chrzestnych moją siostrę i brata mojego męża. Ale nie wybraliśmy ich dlatego, że są w rodzinie. Zastanawialiśmy się również nad znajomymi (ja sama jestem chrzestną u mojej przyjaciółki). Ale głównie kierowaliśmy się faktem jaki kontakt będzie miało nasze maleństwo z rodzicami chrzestnymi. I nie tylko teraz ale i w przyszłości. Stan majątkowy nie wchodził absolutnie w grę, wychodzimy z założenia, że to my mamy utzrymać dziecko, a rodzice chrzestni powinni pomóc w wychowaniu. Doskonale Cię rozumiem ponieważ moja siostra (która jest chrzestną Oli) wybrała na chrzestną swojej córci Laury naszą trzecią siostrę (bo jest nas trzy siostrzyczki) a wybrała ją za namową naszej mamy. Chciała koleżankę no ale oczywiście jak by to wyglądało, co by rodzina powiedziała, co by ludzie powiedzieli no i efekt jest taki, że nasza siostrzyczka olewa swoją chrześnicę za to Laura ma doskonały kontakt ze swoją niedoszłą chrzestną. Jaki z tego morał?
Jagoda
2005-01-25
18:51:11
Email
Moim zdaniem trzeba się przede wszystkim kierować dobrem dziecka i to wcele nie materialnym. Chrzestni to osoby, którym dziecko będzie mogło zaufać, w razie potrzeby przyjść po poradę. Z drugiej strony mają pomagać rodzicom w wychowaniu - nie wtrącać się, ale "być obok". Myślę, że muszą to być ludzie dojrzali do rodzicielstwa, bo to daje gwarancję ich rzetelności w tym zadaniu. Ja nie spotkałam się z opinią, że Kościół preferuje osoby spoza rodziny. Myśmy też mieli problem z wyborem - jak porosimy tego, to tamten się obrazi, a ta z kolei jeszcze nie dorosła, a tamta się nie nadaje... Żeby wszystkich pogodzić, chcieliśmy nawet 3 chrzestnych, ale niestety kodeks prawa kanonicznego na to nie zezwala. Ostatecznie stanęło na tym, że chrzestni będą z mojej rodziny, nie wiem, jak zareaguje na to rodzina męża.
sylwia
2005-01-25
18:58:53
Email
niestety, czasami teściowa nie uważa, ze rodzice maja tację, a wydaje się jej, ze to ona wszystkie rozumy zjadła.:)))
hilda
2005-01-25
19:18:01
Email
ja mam 5-cioro rodzenstwa, mój mąż jedno- i okazuje się , że tak naprawdę, to do tego pod każdym względem nadaje się tylko mój brat. To przykre. Koleżanki- tzw. przyjaciółki odpadają, bo z takich czy innych powodów nie zdały egzaminu na przyjaciółkę, więc jakby mogły mi chrzcić moje wymarzone, wyczekane DZIECKO.Więc wchodzą w rachubę też kuzyni- ale ich także nie mamy za wielu. no i tak to jest - prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. może to nie bieda akurat ale KTOŚ KTO NA TYM MIEJSCU MA STANĄĆ MA BYĆ PRZYJACIELEM NASZEGO UKOCHANEGO DZIECKA!!! WIĘC KTO BĘDZIE PIERWSZYM PRZYJACIELEM?? [POMIJAM TU NAJWAŻNIEJSZYCH W JEGO ŻYCIU - RODZICÓW - chodzi przecież o chrzestnych.]
punta
2005-01-25
21:21:37
Email
Mój mąż miał tylko mamę, która wybrała mu za chrzestnych swoich przyjaciół. No i jak doszło do komunii, a potem do ślubu to żadne z nich na tych uroczystościach nie było, bo podejrzewam, że nie mieli ochoty wydawać ani grosza na ten cel, tak jakby on tylko na to czekał. To jest bardzo przykre!!! Ja też kiedyś myślałam o tym żeby moja przyjaciółka została chrzestną mojego dziecka, ale po przeżyciach mojego męża nie mogę być pewna, czy za powiedzmy 20 lat będę z taką sobą utrzymywać kontakt i czy zechce ona być na ślubie swojego chrzestniaka.
hilda
2005-01-25
21:54:42
Email
oj tak, tak masz rację -PUNTO- mnie chrzcili obcy i własnie tak, jak u Twojego męża było, tyle, ze w sumie z wartościowych rzeczy dostałam: papierowy obrazek z autografem Kardynała Wyszyńskego ( na chrzest od chrzestnej - miałam 4 latka),zegarek (na bierzmowanie -15lat), 500 zł 10 lat temu na ślub(chrzestny) i radyjko warte 30 zł chrzestna). Na ślubie moją druhną była moja przyjaciółka i zawsze do pewnego momentu marzyłam, że ona ochrzci nasze pierwsze dziecko. Odwiedziła nas/ zobaczyła, że nieżle się dorabiamy. Więcej się nie pojawiła. Pozostały tylko zdjęcia, że miałam też i tę przyjaciółkę. Nie miałam szczęścia do przyjaciółek, na szczęście miałam szczęscie do mężczyzny.
Mała
2005-01-26
12:02:23
Email
Rpdzicami chrzestnymi Natalki jest brat mojego męża i moja siostra(o zgrozo!!!).Mój szwagier nam pomaga jak może, i uważam ze to był dobry wybór, ale moja siostra to największy błąd!!!Nie zadzwoni i nie zapyta się jak sie czuje Mała, nie przyjedzie.Uważa że wystarczy jak się pojawi na święta z prezentem.Widziała ostatnio Natalkę w Wigilię, a wcześniej w październiku na chrzcinach.Mieszka blisko nas.bardzo żałuję ze wzięłam ją na chrzestną, bo chciałam by była moja bliska przyjaciółka, ale moja siostra by się śmiertelnie obraziła.Więc cóż...mam teraz jedną chrzestną oficjalną(w papierach) i jedną nieoficjalną(w sercu,od serca i z serca).Uważam, że nie można patrzeć jak to być powinno, tylko tak jak się czuje.Jeśli wolisz kogoś innego, niż rodzinę, tak zrób.W koncu cgzrestni mają pomóc, a nie!!!Popełniłam błąd...cóż...biedna Natalka...
Kamila
2005-01-26
13:33:50
Email
Oj, macie rację dziewczyny... Moja niunia będzie chrzczona dopiero 12 lutego i to właśnie z tego powodu... nie mieliśmy chrzestnej :( Na "drugiego" tatusia wybralismy mojego brata, tzn. on sam juz się wybrał, jak tylko dowiedział się, że jestem w ciaży... Jeszcze jak Kinia była w brzuszku, leżałam z nią w szpitalu, to on dzwonił, kazał przykładać słuchawkę do brzucha i rozmawiał z nią... płakałam wtedy ze szczęścia :) i co do wyboru chrzestnego to nie miałam żadnych wątpliwości... Co do chrzestnej, to u mojego męża w rodzinie jest tak, że jedna osoba ze strony męża a druga np. z mojej. No i że chrzestny mój to wiadomo...na chrzestną miała być szwagierka, której nie znosimy!!! Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu brac osoby z którą nie utrzymujemy właściwie żadnego kontaktu, która nas nie lubi (okazuje to przy byle okazji) i na "drugą" mamę wzieliśmy moja taką daleką kuzynkę, którą baaardzo oboje z mężem lubimy. Teściowa oczywiście obrażona, mąż jej tłumaczył i tłumaczył, ale niestety nie dociera... Osobiście wydaje mi sie, że chrzestnych trzeba dopbierać bardzo uważnie i nie ważne czy to rodzina czy nie, tak jak piszecie, trzeba kierować się uczuciami. W końcu chodzi o nasze maleństwa.
Mała
2005-01-26
14:15:06
Email
Masz racje Kamila.My mamy podobną sytuację z moją siostrą.Ona nas nie akceptuje w ogóle i okazuje przy byle okazji.Szkoda ze odbije się to na Natalce.Moja przyjaciółka z przyjemnością by sie zgodziła na bycie chrzestną.Dzwoni i wpada bardzo często do nas.A ojciec chrzestny jest super:).Pomaga jak umie.Odwiedza.DZwoni.Super.Odwiedzał mnie w szpitalu(w przeciwnieństwie do mojej siostry).Chrzestnych trzeba dobierac baardzo uażnie.Popełniłam błąd przy wyborze i bardzo go żałuję...
sylwia
2005-01-27
11:13:23
Email
dzięki dziewczyny, podniosłyście mnie na duchu. Jak do tej pory jesteśmy bardzo zadowoleni z wyboru chrzestnych, gdyby tylko nie te ciągłe docinki teściowej. Chilami mam nawet wrażenie, ze mój Kubuś na nie dwoje rodziców chrzestnych a czworo. Chrzestna mimo, ze mieszka daleko ciagle dzwoni do naszego synka, a czy ma juz nowy zabek, a czy już gaworzy, itp. Za to siostra mojego męza, która jest "jakby" najblizszą rodziną zadzwoni raz w miesiącu. Ostatnio nawet padło z jej strony pytanie "czy Jakub rozwija się prawidłowo?" Tak ciepło odnosi się matka chrzestna, prawda? Dziękuję, dzięki Waszym wypowiedziom upewniłam się, ze jednak dobrze zrobiliśmy. Jesteście wspaniałe.
Agata
2005-01-27
14:23:00
Email
O w tym temacie jestem na bieżąco. Właśnie przedwczoraj prosiliśmy mojego dalekiego kużyna (a właściwie wuja - o rok starszego ode mnie) aby został ojcem chrzestnym Saruni. Chrzestną będzie moja bratowa. U nas w zwyczaju jest tak, że chrzestni muszą być z każdej strony tzn. ode mnie i od męża. No ale u nas tak wyszło, że mąż nie miał kogo wziąć i oboje chrzestni są z mojej strony. Sara ma chrzest 19 lutego. Myślę że dokonaliśmy dobrego wyboru. Chrzestna będzie o nią dbała. Zresztą jesteśmy bliską rodziną i bardzo częst się widujemy, mieszkamy niedaleko od siebie. Ja jestem chrzestną u jej synka a mojego bratanka. A chrzestny to bardzo fajny, odpowiedzialny facet. Wiem, że nie będziemy się często widywać bo on wyprowadził się do innego miasta, ale nie mam mu nic do zarzucenia. Sara będzie jego pierwszą chrześniaczką, zresztą u bratowej też. Ogólnie długo się zastanawialiśmy nad wyborem, ale myślę, że dobrze wybraliśmy. No cóż...czas pokaże.
Kamila
2005-01-28
14:02:44
Email
Nie wiedziałam dokładnie gdzie mam tą wypowiedź zamieścić... czy w temacie "spięcia z teściami" czy tutaj... Wczoraj moi teściowie przeszli samych siebie... Poszło o chrzciny. Nie ten dzień (sobota), nie ta godzina - 18. Może to i za późno, ale niestety w sobotę tylko o tej godzinie jest masza (tak zrozumiałam, dziś będę jeszcze dzwinić upewnić się)... moim teściom to się jednak nie podoba. Obiad robimy w małej restauracji, zamówiłam już salę, doszłam do wniosku, że tak będzie lepiej, nie będzie dodatkowego zamieszania ze staniem przy kuchni itp. Teść zrobił mi awanturę, że to nienormalne, żeby chrzciny były w sobotę i o tej godzinie i że to nie wesele i nie potrzeba do tego restauracji... Dziewczyny, wszystko robimy za swoje pieniądze, o nic ich nie prosimy... o co im chodzi??? Tak się zdenerwowaliśmy, że po krótkiej wymianie ostrych zdań wyszliśmy trzaskając drzwiami... Oni powiedzieli, że nie przyjdą jeśli my wyjdziemy. Okrutna sytuacja. Smutno mi. Ale bardziej mojemu mężowi... :((((
Agata
2005-01-28
14:28:42
Email
Kamila macie rację...to wasze dziecko, wasze pieniądze. Jeśli teście nie potrafią tego zrozumieć i uszanować to...należy im współczuć. A ty wspieraj teraz męża - bo dla niego to napewno ciężka sytuacja, ale jednocześnie gratuluję Ci takiego faceta...w końcu teraz to Wy jesteście jego najważniejszą rodziną i to Wy jesteście na pierwszym miejscu. Mój zrobiłby to samo. A poza tym u nas chrzciny w kościele są tylko w soboty i o 18.00 (i tak jest chrzczona Sarunia). Kamila nie daj sobie wejść na głowę teściom!!!!!!!! I nie martw się...dobrze robice. A jak teście nie przyjdą na chrzciny to tylko o nich świadczy. Sorry, że tak się rozpisałam ale mnie poniosło jak przeczytałam twojego posta. Trzymaj się.
agnieszka74
2005-01-28
14:42:36
Email
POPIERAM POST AGATY ! TAK TRZYMAĆ !!!

Kamila
2005-01-28
15:11:22
Email
Dzięki dziewczyny!!! Miałam dzwonić do kancelarii przełożyć godzinę, ale nie zrobię tego. Jeśli tak zrobię, to będzie znak dla nich, że mogą ingerować w nasze życie. Masz rację Agata, mam wspaniałego męża i dziwię się, że jeszcze się trzyma, bo to nie pierwsza taka awantura... :((( Kurcze, przecież jesteśmy dorośli! Wiemy co robimy! Nikomu to nie przeszkadza tylko im... Jak nie przyjdą, trudno, ich sprawa. Ja przezyję.
Strona 1 - 1, 2, 3, 4, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum