szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - Załamka...Na pomoc!!!


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, następna
Napisano: Treść:
NATUSIK
2005-06-05
Email
LUDZIE,nie wiem co robić!Czuję się strasznie samotna i nieszczęśliwa!Nie możemy się dogadać z mężem: prawie całą ciążę przesiedziałam w domu, a teraz już 3 miesiące po porodzie, oczywiście, też siedzę. Nie mam gdzie wyjść, bo rok temu przeprowadziliśmy się 30km od Wrocławia do małej miejscowości, a ja się wychowałam w 3-milionowym mieście!Więc dla mnie jest to duża różnica.Nie mogę sobie z tym poradzić.Miałam studia, przyjaciół, imprezy, pracę z ludźmi, a teraz... nic...Mąż pracuje,studiuje wieczorowo i na podyplomowych,prowadzi działalność,a ja już po studiach i po podyplomowych,na dodatek nie mam pracy...Mąż nie może mnie zrozumieć,nie wie jak mi pomóc,jemu brakuje na mnie czasu,a i specjalnie starać mu się nie chce.Prosi mnie o seks, a ja bym chciała, tylko nie czuję tego ognia, który powinien temu towarzyszyć.Bo uważam,że FACET, ABY BYĆ SZCZĘŚLIWYM,UPRAWIA SEKS,A KOBIETA, ABY UPRAWIAĆ SEKS POWINNA BYĆ SZCZĘŚLIWA!!!Powiedziałam mu to,i co?odpowiedział,że już nigdy mnie o to(seks) nie poprosi,bo nie chce mnie zmuszać...Chyba nie chciałybyście być na moim miejscu.Bardzo chcę,żeby nasze dziecko dorastało w kochającej się rodzinie,w takiej ja się wychowałam,mąż też tego pragnie,ale, niestety,niewiele robi, aby tak było.Co mam robić,jakie znaki mu dawać,bo przecież zawsze myślałam,że mówiąc wprost,najłatwiej dojść do porozumienia,ale już tak nie uważam.Może jakiś Pan się odezwie i wyrazi męski punkt widzenia,co robię nie tak,co powinnam robić,żeby nie zwariować w 4 ścianach i jak mogę pomóc naszemu małżeństwu.Mam nadzieję,że żadna z was nie przeżywa czegoś podobnego,a jeśli jest taka nieszczęśliwa,to napisz-będzie mi raźniej!Mam nadzieję,że ktoś się odezwie,bo chcę usłyszeć jakąś radę!Myślałam nawet o założeniu bloga.Pozdrawiam wszystkie szczęśliwe i nie bardzo mamuśki i żonki.
willsee
2005-06-08
22:24:28
Email
napiszcie co o tym wszystkim myslicie
Asteria
2005-06-20
19:42:59
Email
Ja wam powiem tak, znam ten bol. W ciazy sama teraz tez duzo czasu tylko z malym. Kupa problemow. Maz musi pomagac mamie w sklepie i prowadzic firme po ojcu. Kasy nam wcale nie przybywa, bo "mama" kiedys wymyslila ze kardy kredytowe sa dobrym rozwiazaniem na splacanie kredytow. Sami wiecie co to znaczy... To i brak czasu wywolywal czasem u nas spory. Dalej tak bywa. Ale najwazniejsze jest jedno, chcemy wszystko ukladac sami, mamy swoje uczucie i wiare w to ze bedzie lepiej. Wam zycze tego samego! Ps. Brak rodziny i przyjaciol i mieszkanie poza miastem, to wszystko to juz codziennosc...Jak ktoras ma ochotke poklikac do mnie i sie pozalic, albo wymienic doswiadczeniami zapraszam kasiau2@vp.pl
agutek
2005-06-29
10:54:41
Email
znam ten problem doskonale i mysle ze kazda (moze wiekszosc)mlodych mam przez to przechodzi.
agutek
2005-06-29
11:04:26
Email
u mnie byla podobna sytuacja,z tym, ze ja wyprowadziłam się z małego miasteczka do Łodzi - 300 km od rodziny. Nikogo nie znałam, kończyłam liceum zaocznie i co dwa tygodnie spotykałam się z ludźmi. a tak wiecznie sama, bez pomocy tatusia, byłam juz tym wykończona i przerodziło się to w depresje, ale na szczescie(dlugo zwlekalam) po trzech latach trafiłam do psychologa. dopiero odzyskuję równowagę, mam żal za brak pomocy z jego strony. niestety nic sie nie zmienilo tylko tyle ze pracuje i od wrzesnia ide do szkoly. mała rada: nie pozwól na to, jezeli kochasz duze miasto to daogadaj sie z mezem, sprobuj go przekonac do tego, ze brakuje ci ludzi. w duzym miescie zawsze sa wieksze mozliwosci, czas płynie szybciej i zanim się obejżysz a twoj maluszek pojdzie do przedszkola a ty bedziesz mogla sie realizowac. pewnie ze ciezko jest polaczyc prace z wychowywaniem dziecka, ale my kobiety mamy te przewage nad mezczyznami, że potrafimy robic kilka rzeczy na raz i do w miare dobrze! Buzki
Kamila
2005-07-09
12:03:22
Email
Natusik podaj mi swojego maila, chciałabym z Tobą pogadać, mój adres sawka11@wp.pl
Agata
2005-07-09
23:10:36
Email
Kamila namiary do Natusik znajdziesz w archiwum bo to nasza "stara" Natalka.
Sorry, że się wtyknęłam...ale tak jakoś chciałam podpowiedzieć
dziundzia
2006-08-25
05:05:02
Email
Ciao,ja dopiero odkrywam to forum i tak sobie czytam rozne Wasze wypowiedzi...i czasem, to po prostu wydaje mi sie, ze ktos wszystko juz tu wystukal, za mnie:) Qrcze normalnie na wielu stronach sa spisane moje problemy. Dzis podlaczam sie jeszcze w tym temacie, choc mam nadzieje, ze w kwestii Natalii(?) to juz wszystko sie wyjasnilo i jest ok, lub choc w miare ok. Ja, Od pol roku jestem mama dwojki dzieci...dzieci, ktore teoretycznie planowal moj maz- " zaplanowal je, zebym w okresie kiedy nie moglam pracowac (czekalam na papiery w kraju "za kaluza"), nie miala zbyt wiele czasu na glupie mysli:) Drugie dziecko bylo juz i moja w 100% swiadoma decyzja, nad ktora nie raz bylo mi dane rozmyslac i zastanawiac sie, czy aby na pewno dobrze zrobilam??.... Mimo halasliwego domu, jest mi smutno, jestem samotna i ciagle brakuje mi pomyslu na zycie w ty swiecie. W Polsce wiele rzeczy wygladalo inaczej, bylam zupelna inna osoba. Tam bylo mnie pelno, bylam pewna siebie, a tu doslownie "zdziadzialam i stalam sie jakas szara mysza":( Czasem jest nam tak super, a za chwile nadciaga burza...wczorasj sie wkurzylam, bo nie moglam wyskoczyc do sklepu 15min. od domu, sama- o to glownie mi chodzilo...chcialam wyjsc sama!Z dzidzka pakowanie jej zabraloby mi wiecej czasu, niz zalatwienie sprawy. Potrzebuje wiecej czasu dla siebie i tylko dla siebie! "W tym tygodniu juz bylam poza domem sama"- jak stweirdzil ukochany- ha, bylam...na zebraniu w przedszkolu...on nie moze po pracy za biurkiem zostawac z dziecmi, bo jest zbyt zmeczony, a ja??...wychowywanie dzieci to jest bardzo relaksujace i wcale nie meczace zadanie, prawda?? CZasem mam tego powyzej uszu...i najgorsze, ze nie mam do kogo tu wyjsc i komu sie wyzalic. Fajnie, ze odkrylam to forum. Czy ja zrobila te dzieci sobie?? To nie ja spieszylam sie do tego, ja jeszcze moglam spokojnie pare lat przeczekac, a on coz...nie chcial byc calkiem siwym tatusiem:)wekurzam sie, bo malo mi pomaga. Na poczatku, po drugim porodzie, zupelnie nie interesowal sie mala. Robilam sobie wyrzuty, juz nawet nie wiem o co, ale ciagle snulam mase domyslow...myslalam, ze jest zawiedziony, bo pewnie liczyl na chlopaka, a tu druga dziewczynka...a przeciez on juz swoja coreczke ma. On oczywiscie twierdzil inaczej, ze nie prawda, choc malo przekonywujacy byl...wiem, ze choc nigdy tego nie powiedzial, to bardzo liczyl na chlopaka. Mowi, ze nie zakladal co chce miec, planowal dwojke i ja juz ma, a niby nie zalezalo mu specjalnie na mieszanej parce...Dopiero teraz, po pol roku, nawet przywita sie z mala i zostal juz z nia 4 razy na godzine! Sensacja! Ludzie, ja sfiksuje niedlugo na maxa. Ja potrzebuje zyc! Starzy znajomi nie wierze, ze tak awansowalam:) bo jestem juz w koncu"matka polka"...ta...ktora nigdy nie miala miec meza i baby ( bo to boli! - psychoza od dziecka). A ludzie po spotakniu ze mna po roku od wyjazdu, pytali co sie stalo, ze jakas taka cicha jestem?? Sama nie wiem co sie ze mna stalo?? Czy ja jeszcze odnajde sie w tym swiecie?? Czy jednak jedynum lekarstwem bedzie powrot do PL?? A moze powinnismy zrobic sobie przerwe od siebie i powinnam wziac sie za siebie. Zeby i tu maz mnie docenil, bo nieraz odnosze wrazenie, ze jestem jakas taka malutka...On mnie stlamsil, a chcial zone przyszla gwiazde:( sa dni kiedy mam power i chcer walczyc, a innym razem...juz nie mam sily....co ja zrobie z dwojka. Pewnie z jednym jeszcze moze ryzykowalabym, a teraz nie podskocze. Mam nadzieje, ze przyszloroczny wyjazd do polski nam pomoze. Bedziemy mogli gdzies wyjsc bez dzieci...moze na randke?? Tylko czy wystarczy sil na nastepne miesiace?? Trzymam za was kciuki i za siebie tez! Pozdr! pa!
agnieszka74
2006-08-25
17:29:31
Email
Witaj dziundzia !!!!
Zaglądaj do nas często !!! :)))))

dziundzia
2006-08-25
20:33:44
Email
hej! od paru dni siedze tu praktycznie non stop, albo raczej tyle na ile pozwala mi mlodsza cora...I ciesze sie strasznie, ze dokonalam tego fenomenalnego odkrycia...a wyniklo to przypadkiem:) bo w wyszukiwarce onetowej wpisalam "piornik chinski"- (chcialabym taki sprawic Olivii)- nie znalazlam nigdzie takich, ale znalazlam Was! yuppi!!
agnieszka74
2006-08-25
21:20:06
Email
Tylko uważaj !!!! To forum działa jak narkotyk. Uzalezniasz się..hehehe
maxim
2006-08-30
11:41:49
Email
Jejku jakbym o sobie czytała..Ja też przeniosłam się na wieś z miasta. I myslałam, że jakoś to będzie , że się przyzwyczaję..że przywyknę. Tymczasem mija czas a ja nadal tkwię jakoś tak martwo..Nie mam tutaj żadnych koleżanek, znajomych z którymi można tak pogadać jak z Wami dziewczyny..Dobija mnie to, że nie ma gdzie tutaj wyjść... Nie nadaję się na wieś w takim wydaniu. Niestety nasz samochód uległ kasacji i jak na razie nie moge np. wyjechać sama do rodziców z maluchami tylko jestem zdana na męża a mąż nie ma czasu bo nonstop cos robi a to nadgodziny a to jakiś wyjazd służbowy, a to jakaś fucha, żeby podreperować budżet domowy i ciągle coś...Rozumiem Cię doskonale..Może z czasem jednak przywykniemy do mieszkania na wiosce:))) Może znajdziemy jakies znajome..w końcu mieszkają tutaj jakieś młode dziewczyny, matki..i także w Twojej miejscowości..Musi się poprawić!!!!Pozdrawiam serdecznie
maxim
2006-08-30
12:02:04
Email
Dziundziu...tak czytam Twoje słowa i tak dochodzę do wniosku, że ja też czasem a może bardzo często czuję sie taka szara, niedoceniana...Cieszę się, że mogę być z dzieckiem w domu, że to ja mam z nim najbliższy i najdłuższy kontakt w ciągu dnia Ale dobija mnie to, że nie mogę nic ponadto zrobić także dla siebie, że nie mogę wyrwać się z domu na jakąś godzinkę,że nie mam tutaj żadnej dobrej znajomej..że czuję się samotna bo tak często siedzę w domu z dzieckiem sama bo męża nie ma [ pracuje..].Czasami to myślę sobie, że lepiej jakby on wyjechał za pracą gdzieś za granicę..I tak siedzę sama w domu a przynajmniej budżet domowy trochę odbudowałby się. Co do pragnienia posiadania córeczki czy synka..Spokojnie Twój mąż na pewno obie córeczki bardzo kocha tylko może nie zawsze potrafi to okazać.. Mój za to chciał zawsze mieć córeczkę. Oczy mu się szkliły jak widział takie małe pociechy w różowych ubrankach.Los zdecydował inaczej.:)))) Acha i podziwiam ludzi, którzy decydują się na wyjazd z rodziną na stałe za granicę.Nie potrafiłabym..Nie mam tyle odwagi.Bałabym się jeszcze większego osamotnienia i poczucia nieustannej obcości...
maxim
2006-08-30
12:11:01
Email
Mój znajomy, który wyjechał na stałe do Stanów mówił mi, że tam ludzie są zupełnie inni, że nie są tacy jak zwykło się uważąć. Czyli jacy??? Nie rozwinął tematu...Jacy są tam ludzie Droga Imigrantko? Bardzo mnie to ciekawi..Napisz coś więcej..Pozdrawiam!!
dziundzia
2006-08-30
14:55:43
Email
hej Maximie:) wiec kolejny raz, na forum potwierdza sie, ze nie jestem taka odosobniona w tych swoich rozterkach... co do ludzi na obczyznie...to sa owszem nieco inni..nie wiem co mial na mysli Twoj znajomy, ale...moim zdaniem nie sa tacy posepni, sa mili, przynajmniej Ci na poludniu Stanow... Przez pare lat mieszkalam w Kanadzie i pamietam, jak na poczatku nie wiedzialam o co im chodzi, kiedy bylismy gdzies w parku, kazdy mijajacy nas czlek mowil, Hi, jak sie masz", a ja widzialam twarz pierwszy raz...tu jest podobnie..i kazdy odpowiada, ze jest OK, jakby sie powiedzialo, "aaa...no wiesz..tak srenio na jeza", to pytajacemu na pewno oczy wyszlyby na wierzch ze zdziwienia, bo tu raczej, oficjalnie nikt nie narzeka... Takze, sa mili, owszem, ale chyba nie do konca sa szczerzy w tym zachowaniu. Sasiedzi przysylaja kartki na swieta, ale na codzien zupelnie ich nie widze i nie utrzymuje z nikim kontaktu, wszyscy sa zapracowani. W tygodniu w swoich pracach, a w weekend w ogrodach... Tak wiec, mimo ze pewnie mozemy sobie pozwolic tu na wiecej, niz w Polsce ( choc wiem, ze masa ludzi zyje super i tam), to jednak tego najwazniejszego brakuje.Wczoraj znajoma pytala, czy moze podac moje namiary Polakom z mojej miejscowosci...zobaczymy, moze kogos tu jeszcze spotkam i bedzie weselej. W Kanadzie dlugo sie przystosowalam i kiedy juz zaczynalam jakos dochodzic do siebie, odzywac...wyjechalismy...i od poczatku zaczyna sie to samo, totalna powtorka historii...tyle, ze tym razem nie w towarzystwie jednej dzidzi, a kolejnej malej. Patrze na nie i wiem, ze musze sie wziac w garsc, musze normalnie funkcjonowac...przeciez one niebawem beda zyly zachodnim stylem i nie beda rozumialy mojej smutnej miny:)
agnieszka74
2006-09-05
20:04:44
Email
Poślubny dołek
pstrokota
2006-09-19
12:18:09
Email
natusik zobacz jak chcesz moj wpis w dziale jak przezyc pierwszy kryzys malzenski!ja tez jestem z dala od wszystkiego znajomych domu rodziny i czasami mam tego dosc!
aska
2006-09-19
14:33:27
Email
ja też powinnam się tu wpisać bo od jakiegoś czasu mam dołek... czuję, że wegetuję... poza Olką nie mam innego zycia, no i studiami, które dają mi troszkę rozrywki ale to nie to... na zjazdach wszyscy chcą wracać do domu... wiadomo nikomu nie chce się siedzieć od rana do wieczora na zajęciach (chodzę na studia zaoczne). Wiem, nie powinnam się żalić bo sama wybrałam opiekę nad dzieckiem, Nie chciałam aby ktokolwiek zajmował się moją Olą, wkońcu jest moja, a do tego opienie psychologów, że dziecko najlepiej rozwija się przy mamie... w chwilach kryzysu staram się sobie to przypominać... ale już coraz mniej pomaga... męczę się...

tak jak mieszkajac tutaj gdzie miszkam... nie przyjechałam z wielkiego miasta ale jednak z miasta na obrzeża innego... jest prawie jak na wsi... ma to swoje dobre strony ale nie jestem do końca zadowolona... mieszkam tutaj już 3 lata i nie przyzwyczaiłam się a do tego poza dzień dobry z nikim nie nawiązałam kontaktu... i tak całymi dniami sama z Olą... niby mieszka na dole teściowa ale ja nie umiem z nią nawiązać koleżeńskiego kontaktu... nie jest zła, czasami owszem drażni mnie, ale to dobra kobieta... z tym, że nie przesiedujemy razem... ja tęsknię za swoją mamą i za tym jak żyłam wcześniej... mąż dużo pracuje, dba o nas, stara się spędzać z nami jak najwięcej czasu... ale mnie brakuje czegoś innego... myslałam, że to będzie inaczej jesli wezmą urlop wychowawczy... a tutaj klapa... nie mam nawet dokąd na spacer wyjść z córką... teraz już inaczej bo jest większa i zabawa w ogródku jej sie pdona ale gdy była maleńka i sypiała na spacerach dla mnie wyjście na "spacer" było koszmarem... marzyłam o przejściu alejami w moim starym mieście, pooglądac wystawy, mijac ludzi... a tutaj łaziłam w kołko... mało kogo spotkałam... było potwornie... no bo jak zorganizować dwu godzinny spacer w miejscu gdzie nie ma dokąd pójść...

a teraz chyba się wypalam, pragnę dotrwaćprzy Oli aż pójdzie do przedszkola ale czy podołam... jest mi źle, chcę zarabiać na siebie... mąż owszem ma niezłe pieniążki ale dzięki temu zaciągnęliśmy spory kredyt aby wyporządzić mieszkanko i ocieplić dom, no i wydatki na Olę też są spore... nie mogę sobie pozwolić na swoje zachcianki typu ciuszek bo akurat mi się spodobał... kupuję gdy potrzebuję... przy zmianach sezonu a ito nie zawsze... mąż wydałby pieniądze na każdą moją zachciankę, lubi mis sprawiac przyjemności ale nie mogę tak ciągnąć od niego bo bardzo ciężko na te pieniążki pracuje i gdy widzi, ze brakuje bierze dodatkowe prace... a przecież ja też muszę o niego dbać i nie moge pozwolić aby się "zacharowywał" dla nas... wolę nie mieć ciuszka ale męża obok siebe...

druga strona medalu, kiedy zaczęliśmy się spotykać z mężem ja pracowałam i wydawałam pieniążki na siebie głównie na szkołę i na ... no właśnie na ciszuki... mogłam o siebie zadbać, podobać się swojemu facetowi...i teraz kiedy brakuje na to kasy jest mi żle bo przeciez nie taką kobiete mąż brał... facet jak wiadomo jest wzrokowcem i lubi popatrzeć na ładną kobietę... staram sięjak moge... no ale wiecie jak wyglada ubieranie się w domu... staram sie być zawsze świeża gdy mąż wraca, wymalowana... ale pewnych ubrań szkoda mi na zuzycie w domu bo potem pojawia się kłopot gdy trzeba gdzieś wyjść... mąz zapewni mnie że nadal mnie bardzo kocha, że mu się podobam... ale ja sama widze , ze się zmieniłam... zwyczajnie brak okazji aby się ładnie ubrać... nawet jełśi pomyślę o nowym zakupie zaraz przychodza mi do głowy ważniejsze wydatki a ciuch po co skoro i tak siedze w domu... błedne koło... dosłownie...

a do tego spotkaliśmy ostanio koleznakę męza z pracy na zakupach, ona biegała za ciuszkami dla siebie a my dla córki... to naprawdę ładna dziewczyna... i do tego w typie męza... byłam zazdrosna i czulam się źle ze świadomością, że mąż ma okzaję widywać ją w pracy elegancką, ubraną, zadbaną... a ja mimo starań... nie wychodzi mi, tyle rzeczy stoi mi na przeszkodzie...

błedne koło,chciałabym pracować aby zarabiac na siebie i na swoje wydatki, a zdrugiej strony nie chcę zostawić Oli... nawet trudno narzekac jesli dokonało się takiego wyboru... ale jest mi źle... no i ten brak kontaktu z ludźmi...
aska
2006-09-19
14:40:13
Email
ja moglabym tak jeszcze długo i dlugo narzekać... zwłaszcza w ostatnim czasie... a nie chce robić tego do męża, nie chce go przygnębiac. Wystarczy, że raz wspomniałam nie chcę być jedną z tych marudzących żon, bo po co do takiej wracać do domu, skoro wokól sąinne fajne i wesołe... czy nie tak?
Kamila
2006-09-20
12:17:21
Email
Asiu... myślę, że powinnaś wrócić do pracy. Gdzie wcześniej pracowałaś? Sprawiało Ci to przyjemność? Pamiętaj o jednym, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :) Ola napewno wyczuwa Twoje złe samopoczucie, mimo tego, że starasz się je ukryć.. Jeśli Ola będzie miała opiekunkę, lub już teraz pójdzie do żłobka, napewno jej nie skrzywdzisz! Myślę, że małej także przydałoby się towarzystwo dzieci, zmiana otoczenia. Oczywiście nie uważam, że źle jej z Tobą! Absolutnie! Zawsze warto spróbować czegoś nowego, każda zmiana wychodzi na dobre :) proszę nie dołuj się!!! Super babka z Ciebie! Jeszcze nie dawno czytałam stare tematy jak pisałaś, że właśnie zostajesz z Olą w domu aż mała skończy roczek. A tu Oleńce już prawie 2. wiosna "stuknęła". Pomyśl o sobie. Wiem, że dziecko jest najważniejsze, ale czasem warto pomyśleć o sobie :) pozdrawiam!
Basia.26
2006-09-20
16:52:20
Email
Asia, bo my kurcze miałyśmy isć na aerobik, a dalej sadełko chodujemy;)) no cóż, masz już dużą córcię, myślę, ze możesz ją z czystym sumieniem zaprowadzic do przedszkola albo "sprzedac babci", jesli ona jest chętna. ale tak na prawdę, to przyda jej sie kontakt z rówieśnikami;)) i chyba powinnaś znów stać się czynna zawodowo. bycie między ludźmi na prawdę dodaje skrzydeł. Mój Miłosz ma 7 miesięcy i pracuję, co prawda tylko wrzesień, ale to juz coś (zastępuję kierowniczkę, jest w sanatorium). potem moje plany sa bliżej nieokreślone, bo moja mama nie wie, kiedy na emeryturę pójdzie, czy w listopadzie czy... w lutym:/ jak już kiedyś pisałam, ja mieszkam na Podwalu, więc kazdy spacer wyglada tak, ze ide do centrum, pokręcę sie, posiedze w parku, zawijam się z powrotem, ide na zakupy na Manhattan i wracam do domu. to mi zajmuje jakies 3-4 godz. i... ostatnio dałam Miłka do teściowej i wybralam się do Sosnowca do Plejady:)) kupiłam sukienkę na wesele, buty, pończochy, dżinsy, 3 bluzki... tez liczę kasę, no ale zawsze o dziecku myśle, a Miłosz to chodzi wystrojony jak król, wiec postanowiłam i o siebie zadbac. nie kupiłam nic wyszukanego, po prostu codzienne stroje, ale w nowym, modnym wygląda i czuje się człowiek odrazu lepiej:) tak więc moja rada: idziemy na aerobik, ty idziesz do pracy, a Ole dajesz do przedszkola:)) napisz gdzie wcześniej pracowałaś.
aska
2006-09-21
12:08:40
Email
zacznę od tego, ze ja chyba wcześniej jakaś głupia byłam, że nie wpadłam na pomysł aby faktycznie wybrać się do centrum do parku posiedzieć i wrócić. Wydawało mi się za daleko jak Olka była mała. (tzn kilka razy byśmy, jak była maleńka ale to wypadało akurat zimą, a do tego Ola często jadała i zawsze wracałyśmy biegiem bo koniecznosć). Jakoś potem o tym wariancie spacerów zapomniałam, a przeciez teraz kiedy Olka jest już duża... To faktycznie zajmie mi sporo czasu no ale o to chodzi. Niech no ja tylko odrobię sie troszkę z moją pracą magisterską i dawaj... śmogam do Jaworzna. A że jesień ma być podobno bardzo ładna...
A co do przedszkola to Olka podobno jest ciut za mała, tzn ma dopiero 2 lataka a przyjmują od 3, no czasami od 2,5 i dlatego mam zamiar w marcu ją zapisać i postarać się zaprowadzać przynajmniej na chwilke.
Ja o kontakt Oli z dziecmi dbam. Często jeździmy w dni wolne od pracy (męza) do znajomych którzy mają dzieci lub oni do nas przyjeżdżają. Ale tak jak piszę to jest w wolne dni a mnie brakuje tego w tygodniu. Czasami podrzucałam Olę mojej mamie gdy potzrebowałam przysiąść nad pracą i ta zabierałą ją na plac koło bloków gdzie mieszka i gdzie jest masa dzieci. Jeszcz raz podkreślę, że Olka bardzo ładnie bawi się z dziećmi.
no i temat mojej pracy (zawodowej)... ufff... długo by o tym pisać. Pracowałam przed urlopem wychowawczym w prywatnej firmie w Chrzanowie... no niestety nie ma do czego wracać... i nie chcę... pod koniec tam już było bardzo nieprzyjemnie... i nie warto byłoby Olę zostawiać dla powrotu tam... pozostaje mi rozglądanie się za czymś nowym a z tym jak wiadomo dosyć cięzko jest dzisiaj na rynku pracy. Mimo wszystko mam zamiar zacząć robić coś w tym kierunku, a ponieważ to pewnie potrwa to akurat moze Olka dorośnie do przedszkola a ja znajdę nową pracę. Chciałabym tego.
dzięki dziewczyny, że odpisałyście, że się zainteresowałyscie
Eryka
2006-09-21
20:58:37
Email
Asiu! Jesteś wspaniałą osobą. Jedną z perwszych, które tworzyły to forum i nadawały mu taki fantastyczny kształt. Gorąco życzę Ci, abys znalazła pracę. Kiedyś (chyba Michalina, o ile dobrze pamiętam) napisała tutaj, że w pracy odpoczywa od domu, a w domu odpoczywa od pracy. Coś w tym jest. Na mnie to się sprawdza. Mój Kacperek za dwa tygodnie skończy roczek. Wróciłam do pracy gdy miał prawie 5 miesięcy. I nie żałuję. Praca jest jakimś urozmaiceniem, wyjściem miedzy ludzi (choćby nawet można się ubrać inaczej nie po domowemu). Z kolei powrót do domu, to fala radości na widok uśmiechniętej buzi i wyciągniętych w Twoja stronę łapek:) Rozumiem Twoje opory przed wydawaniem pieniędzy na siebie. U mnie w tym momencie jest podobnie. Też parę razy się zastanowię zanim coś kupię. Znam ten ból. Ale postaraj sie zrobić coś dla siebie. Nie mówię tu od razu o zakupie jakiejś kosztownej rzeczy, fatałaszka czy czegos takiego. To moze być drobiazg, jakaś forma relaksu, coś co sprawi Ci radość. Z tego co piszesz o Twoim mężu, to on kocha Cię taką jaką jesteś. Oczywiście, że się zmieniamy, zmieniają się okoliczności naszego życia. Ale to Ciebie wybrał i nie dla tego, że dawniej miałaś więcej pieniędzy na ładne stroje. Pozdrawiam Cię serdecznie i ucałuj swoją cudowną Olę od Kacperka:)
aska
2006-09-22
10:43:04
Email
dzięki Eryka za ciepłe słowa!
maxim
2006-09-28
13:55:39
Email
asia masz gg?
zalamana1
2006-10-18
14:13:18
Email
Co do wypowiedzi pstrokota.To co teraz napisze jest okrutne ale naprawde prawdziwe.Jestem mężatką i mam dziecko a mimo tego zże mam wszystko byłam już z dwoma innymi facetami.I co ja mam robić i co myśleć.Mąż jest,bo jest. Pierwszego faceta kochałam i było nam ze sobą dobrze i w tym układzie buło ok(też był żonaty i ma dziecko)-ale to się już skończyło.Natomiast ten drugi jest wolny. A ja bardzo za nim tęsknię.I co ja mam zrobić??? Wiem ze powinnam być z mężem ale mnie ciągnie do tego innego. Może będziecie wszystkie albo wszyścy źli ale taka jest prawda i cholernie boli.Musiałam to z siebie wyrzucić-już nie daje sobie z tym wszystkim rady.Totalna załamka i tyle.I jak tak czytam wasze forum, to też mam czasami wrażenie jakby ktoś już tu opisał moje problemy.Pozdrawiam wszystkich i prosze nie gniewajcie się na mnie za to co przeczytałyście.Musiałam to z siebie wyrzucić.
ewelas23
2006-11-17
00:10:30
Email
CZesc dziewczyny szkoda , że tak puźno znalazłam wasze forum.Jestem strasznie nieszczęśliwa, Czuje , ze cały czas żyje w kłamstwie nienawidze swojego męża już gorzej nie mogłam trafić to największa pomyłka jaką mogłam popełnić w życiu.Nie pomaga mi wogóle przy dzieciach. Musze go błagać żeby poszedł do pracy jest totalnym leniem woli siedizec przy komputerze niz z dziecmi. Jestem u kresu wytrzymałosci on wykańcza mnie psychicznie i moją rodzine. To niestety mój drugi nie udany zwiazek z wczesniejszego mam córke 4 letnią (wtedy nie wyszłąm za mąz , to była najlepsza rzecz jaką moglam zrobić).Ciesze sie że mam dzieci to najlepsze co mogło mnie spotkać. Ale dlaczego mam takiego pecha do facetów. Jeszcze do tego okazało sie ze moja 3 miesieczna córka ma wade serca (na meza dpodziałał ten szok pzrez kilka dni i tak sie nie zmienił). Rodzi się w mojej głowie pytanie jak on to zrobił że tak sie maskował ze nikt tej jego podłosci nie zauwazył. mie sypiam z nim , nie moge zniesc jego dotyku. Staram się jakoś czymac , ale jest mi naprawde ciezko chciałabym z kims porozmawiać wygadać sie.
Basia.26
2006-11-17
08:33:55
Email
ewelino napisz jak długo jesteś po ślubie?? czy przed narodzinami dziecka wszystko między wami było ok?? z własnego doświadczenia wiem, że pierwsze 2-3 miesiące z dzieckiem są najcięższe, a faceci jak ognia potrafia unikac obowiązków przy małym członku rodziny. nie moge narzeka na lenistwo meża, bo pracowity jest, tylko jak wejdzie do domu to czasami mam wrażenie, ze w tym momencie wszystkie swoje siły pozostawił za drzwiami. masa pracy przy dziecku, widok unikającego obowiązków tatusia- to mogą by głowne przyczyny tego, ze masz po prostu dośc męża. ja sama to przeżylam. a już dobijała mnie teściowa gadaniem: "on wszystko przy dziecku zrobi, bo jego ojciec to cały czas się dziecmi zajmowal" a mnie krew zalewala. pamiętam jak bylam już tak zmeczona, że obiecałam sobie, ze już więcej z nim dziecka miec nie będę. i co?? i po prostu to wszystko minelo. zaznaczę jednak, ze caly czas staral się byc i był dla mnie dobry, drazniło mnie tylko, że unika obowiązków przy dziecku. ale wszystko się odmieniło jak Miłosz stał sie kontaktowy. jak byliśmy na wczasach, Miłosz mial 5 miesięcy, to już tak razem rozrabiali, bawili się, mąż go przewijał (choc do dzis głównie ja to robię) i tak już jest do dziś. nie mam obaw zostawic dziecko z mezem, wiem, że świetnie się nim zaopiekuje. po prostu chyba są faceci, którzy dopiero przy takim dzieciątku kontaktowym czują się w końcu tatusiami. aha, pamietam, że jak mąż sie obijal, leżal na kanapie, a ja przewijalam Miłosza, to zlośliwie non stop go wołalam, slodkim głosem, żeby przyszedl mi podac krem, chusteczki, pieluszkę, nowe śpioszki itd... i nawet w nocy to praktykowalam;) oj zołza jestem;) jak Miłosz już nie jadal w nocy, a przebudził sie, to szturchalam meża, zeby tym razem on wstał i smoczka malemu podał. i w koncu juz nie musialam wolac, szturchac. sam wie doskonale co trzeba przynieśc, kiedy wstac, co podac :) ale na prawdę kosztowało mnie to sporo cierpliwości, ale oplacalo się:)
Atka
2006-11-17
17:35:25
Email
Basia ja to dokladnie tak samo "zachecalam" mojego meza ;) co 5 min wolalam o cos nowego "skarbie moj herbatka", " kochanie sliniaczek", a teraz tatus przyniesie nam pieluszke i spioszki, slonce rusz sie dziecko jest wspolne"). Tesciowa chyba miala w takich momentach stan przedzawalowy no bo przeciaz mezczyzna po 8 godz pracy jest wykonczony, a tu wredna zona zada pomocy przy dziecku. No szok ze stresem ciezkim. Jak tak mozna ? a ja po glebszym namysle doszlam do wniosku ze MOZNA!!! ja tez nie leze przez te 8h kiedy on pracuje wiec po jego powrocie zajmujemy sie naszym dzieckiem wspolnie, bo kiedy on 8h pracuje ja robie za nianke, kucharke i sprzataczke. Na poczatku to wygladal jakby mial zemdlec z przemeczenia;) ale po miesiacu "zaskoczyl" na wlasciwe "tory" choc nie raz wymaga jeszcze mobilizacji. Teraz kapie, kladzie spac i rano karmi mikiego przed praca sniadaniem. No a w nocy podaje mu herbatke jak sie obudzi. Funkcjonuje dobrze i nie umarl z przesilenia ;) ale o to trzeba powalczyc i to ostro i naprawde miec cierpliwosc choc nieraz czlowieka cholera bierze ale nie sztuka sie poddac.
ewelas23
2006-11-17
22:41:18
Email
Jesteśmy po slubie nie cały rok. Ciężko jest życ z kimś kto wypomina ci karzdy grosz i wysyła cie do pracy (jak sobie zarobisz to sobie bedziesz wydawac). Albo nie pujde do pracy jak mi "niedasz"
agnieszka74
2006-11-18
12:40:26
Email
Że co ?????
A praca w domu ??? Kto Twojemu męzowi sprząta, gotuje, pierze brudne majtki i skarpetki ???? Samo się to wszystko robi ??? Ozenił się, to ma obowiązek utrzymac rodzinę ..
I co to znaczy ze jak "niedasz" to nie pojdzie do pracy ??? Łache robi ??
Juz ja bym go sobie wychowała ..!!!!
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum