szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - problemy z mężem


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 3 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, następna
Napisano: Treść:
zuza25
2007-01-10
Email
hej kobietki.Pisze po raz pierwszy wiec sorki jak chwilami bedzie bez sensu.mam męża od pół roku ale nie wiem czy bedzie ciag dalszy tego zwiazku.wcale nie mozemy sie dogadac,on mowi że jestem nienormalna(chodzi o zazdrość)ze sie czepiam o wszystko,a ja uwazam ze to on mnie nie szanuje, zaniedbuje.kazda rozmowa konczy sie wielka awantura i wyzwiskami
Roma
2007-01-17
15:29:34
Email
Niewątpliwie duża winę ponoszą matki wychowując tak a nie inaczej swoich synów. Ale synowie biorą też przykład z ojców.I tutaj sprawa się komplikuje..Bo ojciec [ jako ten, który uczy syna jego właściwej roli w życiu] staje się większym autorytetem niż matka..czy raczej właściwym wzorcem Tak samoistnie.Naturalnie. Oczywiście powinnam zaznaczyć, że różnie tez z tym bywa ale...Synowie obserwują ojców,chłoną dane typy zachowań i póżniej często [ fakt, nie zawsze ale często!] powielają swój wzorzec :naśladują ojca. Teraz kiedy jestem matką chłopca, przyszłego męża, partnera jakiejś kobietki spojrzałam na ten problem z innej strony..Wcale nie jest łatwo przezwyciężyć wzór męskich przodków..Jesteśmy silnie przywiązani do wzorców,często nieświadomie przekazywanych..Wzorzec kobiet pilnujących domowego ogniska i mężczyzn idących na wojnę jest bardzo silnie zakorzeniony w kulturze.. Facet , który pomaga w domu,który przejmuje część obowiązków zmienia utrwalony pogląd w rodzinie, w danej społeczności.Staje się nielojalny wobec swoich pradziadków etc. Zgoda to się zaczyna zmieniać [ i chwała!] ale jak tak popatrzymy na naszych mężów, partnerów to prędzej dostrzeżemy powielanie wzorca..niż przeciwstawianie się takiemu podziałowi ról temu i pójście drogą nazwijmy to partnerską..O czym tak wiele się mówi i pisze często niestety tylko w formie życzeniowej.. No właśnie..facet może nawet zajmować się dzieckiem , może prać i gotować i brac dni wolne na dziecko w czasie kiedy jego żona pracuje.Ale pewnego dnia przychodzi jego ojciec i kwituje to jednym zdaniem :coś ty zbabiał..?Albo facet spotyka sie z równie krytycznymi opiniami swoich kolegów z pracy itd. Wiem jedno jak będę chciała zachęcic synka do pomocy w domu ..najpierw zachęcę mojego męża, żeby dał dziecku przykład..Może się uda...
kyja
2007-01-17
16:00:41
Email
czytam dziewczyny, Wasze wpisy:wszystkie macie rację:-)))oczywiście tez, nalezy wziąc poprawkę na sytuację, w jakiej kazda z Was się znajduje.Ale każda z Was ma rację. Są męzczyźni, którzy uwielbiają pichcić, dbac o dom, a sa tacy, dla których takie sprawy nie istnieją, nawet nie zauważą,że w domu co się zmieniło.Pewnie to w głównej mierze kwestia wychowania przez rodziców.Między mną a moim męzem jest 8 lat róznicy:czasem mam wrażenie,że jesteśmy z różnych pokoleń,a czasem ,ze jesteśmy równolatkami.Mąż super zajmuje się Michałkiem-jest niesamowicie cierpliwy, pomysłowy o uwielbia z małym się bawić.Ja oczywiście też, ale cierpliwości już takiej nie mam, zawsze myślę o tym, co jeszcze mam do zrobienia, a mąż po prostu w czasie zabawy z dzieckiem o tym nie myśli:-).Mój mąz bardzo lubi gotować-gotuje lepiej ode mnie, ja za to pilnuję porządku w domu o staram sie dbać o zaopatrzenie w jedzenie( chociaz nie zawsze to jest tylko na mojeje głowie), ja też myślę o takich przyziemnych sprawach jak papier toaletowy, pasta do zębów czy pieluchy dla Miśka i pilnuję terminów zapłaty rachunków;-))Ale tez często gotuję, a mąż czasem sam z siebie złapie za odkurzacz czy umyje naczynia.Nasze obowiązki domowe przenikają się.Myślę,ze najlepszym wyjściem jest znaleźc złoty środek, chociaż są chwile,że długo sie go szuka;-)))czasem nawet te poszukiwania mają bardzo burzliwy przebieg, hehehe;-))trudno też znależć chwile tylko dla siebie, gdy w domu jest dziecko a oboje pracujemy, ale jakos powoli wszystko się normuje.Pinie, tez zauważyłam ,że im babka jest większą zołzą, to facet jest bardziej potulny, hehehe, cos w tym jest;-)))
kyja
2007-01-17
16:02:34
Email
oj, wkrał się błąd:miało być"Pinkie"-przepraszam;-)))
Goga66
2007-01-17
17:30:37
Email
No włąśnie - z tą heterą, zołzą, to także nasze spostrzeżenie. Roma - masz rację, że też wzorzec ojca tu wiele znaczy. Ale i w takich przypadkach na ogół matki usiłują oszczędzić synkowi roboty. Nadal częściej to córkę goni sie do kuchni żeby czegoś się nauczyła czy daje szmatkę, żeby pościerała kurtze. U mojego mężą nie było wzorca męskiego - ojciec dość szybko odszedł od teściowej (trudno sie mu zresztą dziwić hehe) Teściowa natomiast doroslmam tak samo ;) Ludzie stają się niewolnikami rzeczy, przedmiotów, ciuchów. Nie czują tego ale u wielu moich znajomych to już nie ma o czym rozmawiać - nie mają nic do powiedzenia poza informacjami o pracy i co sobie kupili. Nic z tego nie wynika, bo są puści i przestają myśleć, zastanawiać się, rozwijać duchowo (nie w sensie religijnym) Po prostu pustkamu już Robertowi przygotowywała śniadanko i budizła ok. 10 w weekendy, żeby syneczek się aby nie przepracował. Co z tego, że syneczek miał 22 latka, przecież przepracowany (wtedy na pół etatu) musi się wyspać i trzeba mu papu pod nosek postawic, bo przecież będzie głodny to zły.. Ale cóż mówić o takim drobiazgu, jeżeli to od teściowej usłyszałam, że nie możemy mieć dzicka, bo jej synek nie będzie się wysypiać i jeżeli się zdecyduję, to ona go na noc do siebie będzie zabierać (co nie oznacza, że Robert jest maminsynkiem i poszedłby na to :)))Usłyszałam też, że muszę dbać żeby miał co jeść, bo wpada w zły humor, kiedy jest głodny. Szybko się przy mnie tego oduczył :))) Ale to co dostrzegłam - wywalczone przez lata zasady, kto co robi, jak tylko mógł zaczął łamać - nastąpił wręcz regres (wraca do wyuczonych wzorców). A urodzenie się Zuzi i moje pozostawanie z nią w domu potraktował jak zwolnienie z wszelkich obowiązków związanych z domem (poza okresową opieką nad Zuzką i płaceniem rachunków). Od czasu urodzin Zuzi nawet talerzyka po sobie nie raczył zmyć.
Goga66
2007-01-17
18:28:46
Email
hehe, wkradł sie jakimś cudem w tę wypowiedź w środek fragment listu mojej koleżanki :) Ciekawe jak to się stało - pewnie niecna robota Zuzi. Ale jakim cudem wzięła ten fragment do pamięci i go wkleiła... ?!!! Mam genialne dziecko, hehe
Joanna26
2007-01-18
07:00:51
Email
Goga ale masz tesciowa!Rozumiem Cie w pelni, kwestia: prace domowe a plec w miare rozwoju zwiazku niestety zwykle rysuje sie tak, jak to opisujesz. I mysle ze nic sie w tym temacie nie zmieni, dopoki z pelnym przekonaniem bedziemy same pisac: "kobieta jest naturalnie przypisana do domu, a mezczyzna do samochodu". Bzdura kompletna, kulturowa i wynikajaca z przyzwyczajenia. Co sie dziwic mezczyznom, skoro same wyglaszamy takie zdania?
Joanna26
2007-01-18
07:04:20
Email
A jeszcze Ci chcialam Goga napisac, ze bardzo Cie lubie i szanuje, choc znam Cie tylko wirtualnie.Jestes bardzo wyrazista postacia tego forum i bardzo madra kobieta - czego zapewne nie trzeba Ci pisac bo i tak to wiesz:)Pozdrawiam baardzo ciepło.
pinkie
2007-01-18
08:52:46
Email
Coś Ty, Joanno, ja nie napisałam o tym, ze kobieta-dom, mężczyzna-polowanie, bo tak było w moim domu. Przeczytałam już pare ksiażek na ten temat i wiem, ze życiem mężczyzny i kobiety nie rządzą tylko stereotypy, ale równiez hormony. Jedni mają tego więcej, inni mniej, ale jesteśmy różni (mężczyźni i kobiety) i zawsze będą istniały różnice w zachowaniach i priorytetach. A co do 'zbabienia', to u nas akurat jest zupełnie odwrotnie.Wszyscy pytają męża jak sobie radzi na wychowawczym, koledzy z pracy mu zazdroszczą (że w domu siedzi, a nie w tej wyzyskującej firmie), wszyscy chwalą, jaki to on jest cudowny ojciec, jak świetnie daje radę. Jego ojciec również się z tego cieszy. Czasami myślę, ze gdybym to ja siedziała z dzieckiem, nikt by mnie tak nie chwalił...
pinkie
2007-01-18
09:02:02
Email
A jeżeli chodzi o Gogę, to jak czytam jej wypowiedzi, to mi wstyd za moje. Nie jest tak, ze zawsze się z nią zgadzam. Chociaz wydaje mi się, że duzo wiem, nigdty nie umiałam się ładnie wypowiadać. A Goga ładnie ubiera w słowa to, co ja mam na końcu języka... Zresztą nie tylko ona, jest sporo dziewczyn na forum, które bardzo ładnie piszą. Mój umysł ścisły jest zbyt ograniczony, zeby tak kwieciście sie wypowiadać. I nie pisze tego po to, żeby ktoś tutaj mnie zaraz przekonywał, ze tak nie jest (strasznie nie lubie, jak mi kadzą)
Joanna26
2007-01-18
10:00:46
Email
Pinki, pewnie, ze by Cie nie chwalili, ale przypuszczam, ze wcale nie dlatego, ze bys sie w tej roli nie sprawdzila. Po prostu czula i sprawnie opiekujaca sie malenstwem matka to cos tak oczywistego, ze niewartego wzmianki;) A mezczyzna zajmujacy sie dzieckiem - cud nad cudy. Stereotypy rzadza. Pozdrawiam:)
Goga66
2007-01-18
12:41:47
Email
Dziewczyny, naprawdę mi miło, że macie o mnie tak dobre zdanie. Oczywiście, jak każda z nas mylę się pewnie w wielu kwestiach. Poza tym nie o to chodzi, żebyśmy się zgadzały co do wszystkich kwestii, tylko o to żeby wymienić, często skrajnie odmienne, poglądy.
Jasne, że zawsze sympatyczniej brzmią wypowiedzi osób, które mają dar pisania ale Twoje spostrzeżenia Pinkie są równie cenne jak te pięknie napisane.
Pozdrawiam w ten mokry dzionek
Roma
2007-01-18
13:52:27
Email
Tak jest w istocie Joanno stereotypy rządzą nami , nawet jeśli chodzi o uprzedzenia.Mój ojciec, który lubi gotować dodam, że swoje potrawy, pozmywa czasem...[ sam nie miał niestety żadnego wzorca...]zawsze wspominał jak go teściowa okrzaniła kiedy go zobaczyła jak zmywa naczynia w czasie kiedy moja mama próbowała zapanować nad chaosem i bałaganem jaki robiłam wraz z rodzeństwem. Dla niej było niepojęte, że facet może zmyć naczynia bo przecież to działka kobiety. I fakt Goga..jej syn nic w domu nie zrobi bo go tak nauczyła..I fakt..mój brat też nic nie zrobi w domu [ no..czasem zdarzy mu się, raz na rok]choć miał dobry wzorzec.Tutaj z kolei moja mama wyręczała go..podawała pod nosek jedzonko..I pamiętam jak z nią walczyłam bo mnie też chciała wcielić w tę rolę..I tak mój braciszek siedział rozwalony na kanapie i oglądał tv z rozłożonymi nogami na krzesełku a ja mu miałam przynieść talerzyk z jedzeniem i podać do rączki bo on nie lubi jeść przy stole.Oj ileż to ja razy nakładłam mu do głowy i się nasprzeczałam z mamą, no tak niegroznie ale nie patrzyłam na to obojętnie. Teraz moja mama sama przyznaje się do tych wychowawczych błędów, do tego, że niestety wiele rzeczy robiła za niego dla świętego spokoju bo syn niestety nie ma łatwego charakteru i jest cholerykiem.. Jeśli zaś chodzi o kobiety samotnie wychowujące swoich synów to znajduję potwierdzenie tego co piszesz Goga w wielu przypadkach. Ale znajduję też wiele przykładów na potwierdzenie tego o czym pisałam wcześniej chociażby w mojej rodzinie.
Roma
2007-01-18
14:04:20
Email
Kiedyś jak jeżdzilismy z synkiem na ćwiczenia poznaliśmy faceta, który sam przywoził swoją kilkumiesięczną córeczkę z całym ekwipunkiem, z mleczkiem mamy z pieluszkami. Wszystkie rehabilitantki były pełne podziwu.On sam twierdził, że przecież dziecko nie jest tylko jego żony.Spojrzałam ukratkiem na mojego męża. I co? Miał dziwnie skwaszoną minkę.... Pozdrówka!:))))
Roma
2007-01-18
14:10:35
Email
Miałoby być:"ukradkiem":)
ciekawa
2007-01-18
18:56:25
Email
Roma masz racje z tym wzorcem i wyreczaniem-ogólnie z wychowaniem wyniesionym z domu ale ja dodam tyle, ze każdy swój rozóm ma. swoje własne sumienie i poczucie sprawiedliwosci nawet jak przez lata wkladano mu dogłowy, ze jest księżna ziarnku grochu. Moja mam ma nas dwie(siostra 21 i ja 26lat). Całe życie robiła za nas wszystko dosłownie. Nawet jak cos zrobiło sie samemu było źle i mama poprawiała po swojemu. Z wiekiem raptem zaczeła mieć pretensje ze jej nie pomagamy-jakie było moje zdziwienie gdy odkryłam ze koleżanka pomaga mamie przy robieniu domowych przetworów czy obieraniu ziemniaków. Dosłownie byłam w szoku!!!!!! Miałm wtedy ok 16 lat. I co- ja użyłam szarych komórek i zaczełam pomagać mamie a moja siostrzyczka do tej pory ma robione kanapeczki a sprzątanie łazienki odbywa sie po wielkiej awanturze i proszeniu. Jak zadzwoni domofon nigdy jeszcze nie widziałam aby moja siostra chocby drgneła aby sie ruszyć do drzwi....Nie róbmy z ludzi bezwolnych istot działajacych bo ktoś ich tak wychował-to nie dwuletnie dzieci. Ja lubie poleniuchować i jak tylko moge wyrecze sie męzem a on mną jak ma okazje ale chwilowe leniuchowanie a brak poszanowania dla pracy drugiej osoby to dwie różne zeczy. To mój przykład-nie chce nikogo przekonać tylko chciałm sie z Wami podzielić tym jak to było u mnie w domu.
pinkie
2007-01-19
08:40:41
Email
Ciekawa, moja mama identycznie - wszystko musiała sama zrobić, bo tak było lepiej i w całej rodzinie fama głosiła, ze my w domu nic nie pomagamy. Ale jej to zostało do dzis, praca z nią jest bardzo nieprzyjemna, podnosi adrenalinę. Wszystko robię źle...Ojciec robi zakupy nie takie, jakich mama sie spodziewa. Uczuliło mnie to i jak Daniel kupi nie to o co mi chodziło, nie mówie ani jednego słowa krytyki, również jak cos robi po swojemu - nie odzywam się, bo wiem, ze krytyka zniechęca.
Kasia:)
2007-01-19
17:13:51
Email
Hejka,tak czytam te wpisy i mysle ze ogolnie przyjete jest ze dom to swiatynia kobiety,wiec mezczyzni uciekaja od roboty w domu...wszystko tez zalezy od samej kobiety-do czego przyzwyczai faceta(no i od jego mamusi-jak go wychowala)Moj mi pomaga i w domu i przy malej,czasem sam ,czasem po tzw.gadaniu...Ja siedze jeszcze na wychowawczym i nieraz jak mala szaleje nie mam czasu zrobic wszystkiego-on o tym wie,bo tez nieraz zostawal z mala w ciagu dnia, czy wieczorem jak chcialam wyjsc sie rozerwac i poplotkowac z babeczkami....teraz sam pojechal do lekarza z mala zebym miala chwilke dla siebie i mogla sie wykapac,umyc glowe...itp.Jak wraca z pracy pomimo zmeczenia bierze mala,zebym mogla zajac sie troszke soba(hehe a ja i tak czasem mu gledze ze za malo mi pomaga...)Od poczatku powiedzialam mu ze nienawidze odkurzac i przez ponad 5 lat robilam to raz i to niedawno,ja wycieram kurze,zmywam podlogi a jego jest ubikacja i odkurzanie :) Naprawde kochany chlop,choc oczywiscie czasem nastrzepie sobie jezyk,nagledze,bo jak kazdy ma okres leniucha...przyszli,koncze,pa
madziarka
2007-01-22
22:47:22
Email
Jak tak czytam wszystkie wpisy to mysle ze zgrzeszylam narzekajac na mego meza! Moj maz gotuje oczywiscie nie zawsze, sprzata tez nie zawsze ale jednak... Jest bardzo pracowity moze wlasnie az za. Bo wlasnie przez to nie zajmuje sie dzieckiem i mam poczucie ze zaniedbuje i mnie. Pracuje codziennie po 12 godz, no ja tylko 8. Ale tez bywam zmeczona a czasami wlasnie czuje sie tak jakbym nie miala prawa bo przeciez to 4 godz mniej. Nie bierze tego pod uwage ze opieka nad dzieckiem i zajmowanie sie domem to tez praca. Smieszne moze bo narzekam ze tyle pracuje ale wlasnie "dzieki" temu mam go mniej dla siebie. Kiedys wszystko robilismy razem i wlasnie tego mi brakuje i walcze o to nieustannie. A dlaczego a dlatego ze w moim domu i Jego zreszta tez rodzice nic nie robili razem! Wszystko bylo na glowie kobiet i zreszta jest do teraz. Jesli chodzi o stereotypy to moj maz jest zupelnie inny od tescia i chwala mu za to. Chociaz wlasnie czasami ma lekkie naloty, pare ostrych slow i wszystko wraca do normy! No wlasnie ale czy trzeba uzywac tych ostrych slow... Ostatnio nie ucieka z domu to juz sukces.Po kolejnej rozmowie a raczej klotni cos sie zmienilo. Mam wrazenie ze on nie potrafi zajac sie wlasnym dzieckiem, probuje go wciagac w to i pokazywac ale On chyba jest tego zdania ze ja zrobie to lepiej. Pewnie tak jest ale przeciez nie o to chodzi. Probuje Mu to uswiadomic ale jest bardzo oporny. Wlasnie a moze nie chce. Za granica nie za bardzo mam na kogo liczyc, moge tylko na niego a czasami On zawodzi i to chyba najbardziej boli. Tak naprawde to wlasnie to mam Mu do zarzucenia ze za malo czasu poswieca mnie i naszemu dziecku. Jakos tak oddalilismy sie od siebie, probuje to nadrobic. Chyba zaczal sie starac.
Goga66
2007-01-22
23:08:23
Email
No widzisz - a mój do robót domowych leń za to w pracy zawodowej super się sprawdza. Czasem lubi ugotować, no i kiedy trzeba ładnie zajmuje się Zuzią. Od początku umiał zająć sie dzieckiem. Ja studiuję więc szybko musiał pojąć co i jak, bo już od 4 miesiąca życia Zuzy 4 dni w miesiącu spędzał z nią bez mojej pomocy. Na oddalenie się nas od siebie on głównie narzeka, bo faktem jest, że już tyle dopieszczania nie ma co przed urodzeniem Zuzi a i po całym dniu z moim ruchliwym ssaczkiem często już mi się nie chce wykonywać zbyt wielu czułych gestów. Na to nakłada się moja wściekłość,że rano znów zastałam zasyfioną totalnie kuchnię, a skarpetki (te brudne) na środku pokoju no i kłótnia gotowa. Jako ojciec sprawdza się jednak świetnie
katka
2007-01-23
21:56:00
Email
Jak jestem zła,żmęczona,narzekam na męża a on taki zły w gruncie rzeczy nie jest. Nie gotuje,to fakt. Posprzatac potrafi. Prasuje,choc palki sam nie włączy. Jak pracuje wieczorem,to wykapie,nakarm i ulula do snu dwójkę dzieci. Załatwia sprawy urzędowe. Zakupy zrobi,choc nie zawsze takie jak trzeba-wiem,że mam wszystko bardzo dokładnie u opisać. No i kocha mnie taka ,jaką jestem,mimo mojego zrzedzenia i upierdliwosci. Kwiatow nie kupuje.perfum,seksownej bielizny tez nie,raczej prezenty praktyczne. ma równie głupie poczucie humoru jak ja. dopasowanie w te klocki w 100%,więc kochanek mi nie potrzbny. Predzej,ktos z ki m mozna pójść do knajpy,na tance. Bo mój mąż to domator. Tyle na tentemat. Pewnie,jak znowubede zła,napisze o nim,że matoł jeden i znowu na mnie naskoczą...
kyja
2007-01-24
07:40:12
Email
Goga, Katka-podpisuj się po Waszymi ostatnimi wpisami obiema łapkami, Goga, oj trafiłas w sedno z tym zmęczeniem i porannym wkurzeniem;-))-często mam tak samo, hihihi. Pozdrawiam wszystkie babki-w końcu nasi faceci nie są tacy źli-ostatecznie zdecydowałyśmy sie być z nimi i miec potomstwo-to duże wyróżnienie, hihihi;-)))))
venuss
2007-01-24
09:20:07
Email
Zuza25 Jestes młoda, całe zycie przed Toba, ale tylko od Ciebie zalezy jak ono będzie wyglądało!
venuss
2007-01-24
09:38:09
Email
Zuza 25 od czego zacząć? OD SIEBIE! 1. Im gorzej się czujesz tym lepiej masz wyglądać, ubieraj się ładnie, maluj, głowa do góry, nie dawaj się depresji! 2. Zalecam ćwiczenia minimum 2 razy w tygodniu (na mnie najlepiej działa aerobic) gimnastyka powoduje, że organizm wytwarza endorfiny („hormony szczęścia”) a przy okazji poprawia krążenie i samopoczucie 3. Weź się w garść, leżenie i myslenie nic nie da. Dbaj o czystośc wokół siebie, wygoń z siebie lenia! Jak najdą Cię złe myśli wyśmiej je, powiedz sobie ze nie będziesz o tym myśleć, myśl pozytywnie i zajmij się czymś co lubisz… najtrudej zacząć, potem juz jest ok. 4. Terapia u psychologa to nie jest LECZENIE u czubków! To szczere rozmowy, to proces, który długo trwa ale czyni cuda! Nastaw się na wizyty raz w tygodniu (regularnie) i chodź przynajmniej kilka miesięcy, To dziala, zapewniam Cie. Ja chodziłam rok, pomogło! Nie wiesz Zuza jak to jest mieć rogi, więc przestań się zamartwiać i nie rób z faceta takiego Don Huana, zwłaszcza jeżeli nim nie jest. To chyba teraz Twoja rodzina?! Czy należy tak bardzo narzekac na swoją najbliższą rodznę? Pozdrawiam Gorąco! V.
Strona 3 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum