szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - problemy z mężem


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, 3, 4, następna
Napisano: Treść:
zuza25
2007-01-10
Email
hej kobietki.Pisze po raz pierwszy wiec sorki jak chwilami bedzie bez sensu.mam męża od pół roku ale nie wiem czy bedzie ciag dalszy tego zwiazku.wcale nie mozemy sie dogadac,on mowi że jestem nienormalna(chodzi o zazdrość)ze sie czepiam o wszystko,a ja uwazam ze to on mnie nie szanuje, zaniedbuje.kazda rozmowa konczy sie wielka awantura i wyzwiskami
Goga66
2007-01-10
17:53:24
Email
Zuza - co to znaczy nie szanuje i zaniedbuje??? Napisz coś więcej. Być może jest tak, że masz za niską samoocenę i dużą potrzebę potwierdzania się w oczach męża a to czasem objawia się chorobliwą zazdrością. Dał Ci kiedyś prawdziwy powód do zazdrości, do braku zaufania? Jeżeli nie, to nie dziwię mu się, że się dusi w tym związku. Każdy potrzebuje przestrzeni, możliwości oderwania się czasem od domu i ukochanej osoby. TRudno Ci coś radzić, bo podałaś za mało szczegółów. Pozdrawiam
zuza25
2007-01-11
12:00:42
Email
hej miło mi bardzo ze ktos zainteresowal sie moim problemem.Juz podaje wiecej szczegółów.Jestesmy ze soba prawie 7 lat,a małżeństwem dopiero od pół roku.Od jakichs 5 lat zczelam świrować(dodam ze nie dał mi powodu)to przychodzilo powoli i tak stopniowo.Może dlatego ze on jest bardzo przystojnym i zadbanym facetem i wiele dziewczyn chcialo zajać moje miejsce,a ja cały mój strach i nerwy przelewałam na niego, krzyczac i robiac awantury.I tak coraz bardziej sie nakrecalo to wszystko.Mam bardzo niska samoocenę i zawsze w środku myślałam że nie zasluguje na niego,stad ten strach kiedy inne zabiegaly o jego wzgledy.do tej pory myśle ze taki facet jak on powinnien miec piekną i zadbana kobiete majaca wlasne życie,czyli taka jaka ja nie jestem i nigdy nie będe.Ale wracajac do tematu zaczelam mu wszystkiego zabraniac,przesluchiwać gdzie byl,co robil poczatkowo nawet przystal na moje "warunki",ale potem miał dosyc i zaczeły sie ciagle klótnie, jakies drobne klamstwa, zebym tylko go nie dręczyla.A ja jak zlapałam go na jakimś klamstwie to jeszcze gorsza awantura.Dla mnie klamstwo=zdrada, wyjscie beze mnie=zdrada itd.I tak sobie żyliśmy,aż pewnego dnia dostal propozycje pracy za granica i ja przyjął.Powiedzial ze to nam pomoze,a ja prawie mdlalam z placzu bo jak pojedzie to mnie zostawi i znajdzie sobie inna,bylam o tym przekonana chociaż on zapewnial mnie ze tylko ja.I tak mineło 2lata on przyjezdza co miesiac na tydzień lub dwa.I momentami bylo gorzej,momentami lepiej, ale nigdy tak jak powinno być.(W miedzy czasie wzieliśmy ślub co uważam teraz za pochopna decyzje.) I katowanie czego nie odbiera tel.wieczorem gdzie byl,a on na przyklad spal,a ja myślalam ze poszedl gdzies mnie zdradzić.teraz wrocił na 1,5 miesiaca i jest strasznie.albo sie kłócimy albo nie odzwamy,albo idzie z kolegami do baru,albo siedzi na necie i oglada dziewczyny,czego wczesniej nie robił co ja oczywiscie szalu dostaje i jeszcze bardziej go męcze,że podobaja mu sie inne, ze mnie nie kocha itd.naprawde mnie to boli.Czuje momentami jakby mnie nienawidził,jest taki zimny, obojetny,a jak ja zaczynam plakać to dostaje szału i wychodzi albo mi powiem dużo przykrych i obrażliwych słów stąd własnie napisalam ze mnie nie szanuje,nie chce mi w niczym pomóc nic dla mnie nie chce zrobic,caly czas ucieka albo do rodziców,albo do baru i kolegów,mowi ze chce odejsc, ze to sie nie da napawic ze ja sie nie zmienie,a dzisiaj jedzie za granice na kilka dni chociaz ma urlop i nie musi ale jedzie bo chce odpoczac ode mnie.ale sie strasznie rozpisalam wybaczcie,ale troszke mi lepiej jak to wyrzucilam z siebie.A ja siedze w domu i caly czas placze bo zmarnowalam życie sobie i facetowi na ktorym mi zależy, ktory pod moim wplywem sie zmienil na kogoś gorszego.wpadlam w taki stan ze nie mam sily wstac z łóżka, a co dopiero zmienić siebie i swoje życie....pozdrawiam cieplutko pa pa
pinkie
2007-01-11
12:40:07
Email
Zuza, przykro mi. Widać, ze rozumiesz, ze popełniłaś wiele błędów. Znam podobny przypadek, kolezanka wreszcie poszła do psychologa, bo nie mogła sobie dać rady z samą sobą. Zatruwasz sobie i jemu życie. Może rozejrzyj się za specjalistą, są terapie dla zazdrosnych. Pozdrawiam cieplutko.
Goga66
2007-01-11
13:19:01
Email
Pinkie ma rację - Tobie potrzebny jest dobry psycholog, bo zniszczysz a może już zniszczyłaś (brutalnie mówiąc) ten związek i będziesz niszczyć kazdy następny. Szkoda, że nie ma męża w Polsce, bo mogłabyś go namówić na wspólną terapię.
A racjonalnie podchodząc:
1. facet musi Cię kochać skoro z Tobą jest 7 lat, bo okres zauroczenia dawno już minął
2. Nikt nie mówi, że partner czy partnerka musi być równie piękna i równie zadbana jak towarzysz(ka) życia. Ktoś brał Cię taką jaka jesteś. Moze nie lubi tych super zadbanych i super niezależnych. Każdy ma swój gust (moja prześliczna koleżanka zakochuje się tylko w brzydalach). Ja też nie jestem miłośniczką tych najprzystojniejszych (brrrr) preferuję duzy intelekt plus podobny tryb spędzania czasu do mojego.
3. Może powinnaś z nim pogadać otwarcie i powiedzieć, że zamierzasz coś z tym zrobic (leczyć się) inaczej w końcu on ucieknie - nikt tego nie wytrzyma. Mój mąż raz powiedział mi, że był zazdrosny - poczułam się jak w więzieniu, w klatce (oczywiście nie dałam mu powodu do zazdrości - sam stwierdził, że było to irracjonalne)
4. sama doprowadziłaś do tego, ze on izoluje się od Ciebie - ucieka w internet, do pubu. To może i dobrze, bo inaczej już dawno by zwiał.
Jedno, co można Ci radzić to leczenie się - dobrze, że chyba nie macie dzieci. Podejrzewam, że w zastępstwie uwiesiłabyś się na nich i byłabyś też zazdrosna o czas jakiego Ci nie poświecają a to już duże nieszczęscie dla malucha.
Pozdrawiam Cię serdecznie i gorąco namawiam na poradnię psychologiczną .Ratuj siebie i swoje życie, bo nawet Ty sama widzisz, jakie to wszystko niezdrowe
zuza25
2007-01-11
14:05:30
Email
dzieki dziewczyny za odpowiedź, moj mąż milion razy mi mówił że muszę sie leczyc.ale jakos nie docieralo do mnie albo nie chcialam żeby dotarlo.Pinkie mogłabyś mi napisać coś o tej swojej koleżance,czy to jej pomogło,jak zakonczyła sie ta historia? Czy takie terapie są płatne,a może sa jakies bezplatne orientujecie sie?A jeszcze jedno maż caly czas mówi mi też zebym przestala tak zajmować sie nim,ze zyje jego życiem zamiast swoim,jaki zrobić pierwszy krok w tym kierunku,poza terapią (na którą sie zapisze)pa
Goga66
2007-01-11
14:29:20
Email
Zuza - zacznij spotykać się z koleżankami na babskich spotkaniach. zapisz się do jakiegoś klubu lub kółka zainteresowań. Sport, aerobik, klub wspinaczkowy, taichi, plastyka lub kółko literackie, lub taniec towarzyski - rób coś, co Cię dowartościuje, coś o czym może marzyłaś zanim poświęciłaś się całkiem facetowi. Chodź z koleżankami do kina i teatru (odnów z nimi kontakt, bo podejrzewam, że go całkiem straciłaś). Zajmuj swój wolny czas czymś interesującym. Będziesz miała o czym porozmawiać z facetem, bo tak to tylko gadasz o Was a to go już pewnie męczy,. Zacznij realizować swoje pragnienia sprzed związku. Sport da Ci lepszą sylwetkę i odstresuje, działalność artystyczna pozwoli wyrazić siebie i swoje problemy. Lepiej rób to wszystko poza domem, w gronie ludzi. Poznasz nowych kolegów i koleżanki. Może jest u Ciebie jakiś klub kinomana? A może jeszcze coś innego? A może jakaś działalność harytatywna? Odwiedzanie chorych dzieci, Doktor Klaun itp? Przemyśl to i do roboty. Póki siedzisz w domu i myślisz - pogrążasz się coraz bardziej.
Goga66
2007-01-11
14:31:16
Email
charytatywna oczywiście, gdzieś C mi wcięło :)
pinkie
2007-01-11
15:05:43
Email
Mam nadzieję, ze jak ona przypadkiem to przeczyta, to się nie obrazi, bo przeciez forum jest anonimowe. Moja koleżanka nie była mężatką, lecz była bardzo zaborcza i zazdrosna o swojego chłopaka. Nawet mnie kiedys urządziła scenę, bo uważała, że go podrywałam, co oczywiście było straszną bzdurą. Na dodatek sama ładowała sie w zwiazki... z żonatymi, chyba po to, zeby się jeszcze nakręcać, i nic nie pomagały rady przyjaciół, zeby się nie angażowała w trójkąty. Ale to inny temat. Urządzała tym facetom 'jazdy', oni wracali do żon, a ona czuła sie coraz gorzej. Wreszcie zaczęla szukać pomocy i poszła prywatnie do pani psycholog. WIem tyle, ze ta przeanalizowała jej całe życie, potem nawet ja dostałam zadanie: napisać, dlaczego uważam, ze kolezanka jest dobrym człowiekiem.. I takie tam inne terapie dowartościowujące. Później już nie miałam okazji tego śledzić. Teraz wiem, ze kolezanka jest w szcześliwym zwiazku z jakimś facetem (już mi obiecała, ze go poznam), i zajęła się działalnością charytatywną własnie ;) Zgadzam się z Gogą, znajdź sobie jakieś zajęcie, zaangażuj się w coś. Niech zycie męża będzie dla Ciebie mniej absorbujące. Był czas kiedy i ja zapisałam się do klubu fitnes, a wczesniej chodziłam i marudziłam, ze nie mam żadnych znajomych w obcym mieście...
ciekawa
2007-01-11
15:55:00
Email
Dziewczyny mają racje-powinnaś poszukać pomocy u specjalisty-koniecznie!!! Połowa sukcesu że już wiesz ze to Ty masz problem. W moim małżeństwie nie ma zazdrosci-a raczej jej nadmiaru. Oboje z mezem mamy swoje pasje i zainteresowania i jedno nie zabrania realizować ich drugiemu. Mąż jeździ z kolegami na kilka dni na ryby a ja na obozy treningowe i staże. Oczywiscie tesknimy sa sobą:) Mam do okoła przykłady zwiążków-w których kobiety wierzcie mi nie maja swoich zainteresowan-dosłownie niczego. Rekompensuja sobie to zabraniajac swoim mężom spotkań i wypadów z kolegami-starszne. Jak można nie mieć zainteresowań-jest tyle ciekawych zeczy które można robić-jak ma sie swoja pasje to łatwiej zrozumieć drugiego człowieka. Nie wiem czy to Ci pomoze ale m kto wie...:) powodzenia
maxim
2007-01-13
13:10:31
Email
Zuzo poruszyłam kiedyś problem zazdrości na forum...Niższe poczucie swojej wartości może bardzo niszczyć życie.Ja od zawsze z tym walczę.A jakiś czas temu to się jeszcze nasiliło bo przytłoczyły mnie domowe obowiązki,problemy finansowe i wynikłe z tego powodu sprzeczki z mężem, brak kontaktu ze znajomymi itd.... I z tego co widzę ostatnio im więcej czasu poświęcam też samej sobie, swoim koleżankom,choćby to były tylko krótkie rozmowy przez gadulca, tel,im bardziej staram się zrobić sobie od czasu do jakąś przyjemność,choćby to był naprawdę szczegół, drobnostka.. im lepiej organizuję sobie czas tym łatwiej mi zapanować nad tego typu uczuciami..tym mniej analizuję niepotrzebne sprawy, tym mniej rozmyślam i wpadam w jakieś dziwne stany zazdrości. Nie masz dziecka,masz więc o wiele więcej możliwośći w zoragnizowaniu sobie wolnego czasu,masz bardzo WIELE możliwości!. Nie wiem pracujesz, uczysz się jeszcze,masz przecież jakiś znajomych, spotykaj się z nimi, rozwijaj swoje pasje lub szukaj swojej pasji, rób cokolwiek co Ci sprawia przyjemność, wzmacniaj się pozytywnie,zrób sobie jakąś wycieczkę[ czy wiesz jak pięknie jest w lesie TERAZ o tej porze, choć to styczeń , zima...],popróbuj nowych rzeczy, no właśnie zapisz się na jakiś kurs,no nie wiem wyjdz na basen [ ruch, sport jest doskonałym lekarstwem...]podszkol się w czymś, korzystaj z tego, że masz duże możliwości spełniania swoich życzeń. Kiedyś bowiem zdeydujecie się na dziecko i wtedy jeśli nie uporasz się ze swoją chorobliwą zazdrością w początkowej izolacji jaką tworzy opieka nad nowonarodzonym maleństwem,chroniczne poczucie zmęczenia, niewyspania, drażliwość [ z czasem być może spowodowana także burzą hormonalną, zmianą tabsów itd]poczujesz się jeszcze gorzej, będziesz brnąć coraz głębiej w uczucie zazdrości... Pomoc psychologa jest niezbędna.Ja sama gdybym miała taka możliwość skorzystania tzn. i czas i kasę to pewnie bym się na to zdecydowała. Ale zauważam też, że potrafię sama z czasem zapanować nad swoją "chorą duszą", potrafię się wzmacniać pozytywnie,wydobyć z siebie zaprzeczenie tego chorego samopoczucia jakim jest gorszość jakaś...Tylko, że potrzebuję od czasu do czasu wsparcie, bodżca, które z całą pewnością dały mi również dzewczyny na tym Forum. Dlatego bardzo dobrze, że postanowiłaś szukać pomocy,dobrze, że o tym mówisz, że nie zamykasz się z tym w sobie... Zaczęłam odświeżać swoje pasje łącząc ją z praktyczną stroną życia.. co jest u mnie podyktowane koniecznością..
madziarka
2007-01-13
22:10:17
Email
Ja tez mam problem ze swoim mezem , napewno nie taki jak Ty Zuza. Mamy dzieckoktore wiem ze ja kocham, a czasami zastanawiam sie czy moj maz nas kocha. Przebywamy za granica na totalnym zadupiu i nie mozna tu realizowac swoich zainteresowan. Lubie jezdzic na zakupy ale moj maz nie, nie rozumie tego ze to dla mnie relax. On wychodzi do kolegow bo ktos potrzebuje pomocy to On musi a ja siedze w domu z dzieckiem. wracam z prcy i jestem w domu. On mam wrazenie ucieka od codziennosci co mnie wkurza bo ja zastanawiam sie czy jest jeszcze milosc.Myslimy o drugim dziecku, ale boje sie ze obowiazki spadna na mnie i nie dam rady. A On powie ze jest zmeczony po pracy. Wlasciwie to On nie ma obowiazkow wobec dziecka wszystko robie ja. Probowalam Go namowic zeby cos troche mi pomogl ale On jest ciagle zmeczony, kurde ja tez pracuje i tez jestem zmeczona ale niestety nie tak jak On, nawet nie mam prawa. Ogolnie jest dobrym mezem,. bo ugotuje posprzata ale co dalej? Nie czuje juz takiej bliskosci jak kiedys!!! martwi mnie to bardzo. Nie mam takiej kolezanki zeby pogadac, tak niestety jest za granica! Pozdrawiam
Goga66
2007-01-13
22:41:17
Email
Madziarka - te objawy zdradza większość mężów. Prawie każdy facet czuje się przemęczony pracą, ucieka od codzienności. Twój jest nienajgorszy jeżeli gotuje i sprząta. Fascynacja po jakimś czasie też znika i uczucie ewoluuje. Okres z małym dzieckiem jest trudny dla związków.
nie chce o tym pisać, bo sama nie mam sposobu na lenistwo męża a kłótnie tylko pogarszają sprawę. Dziękuj teściowej, że tak "fajnie" go wychowała :( Natomiast jeżeli chodzi o zakupy, to nestety - mężczyźni ich nie znoszą (poza wyjątkami). A nie możesz go w jakiejś kawiarni zostawić i sama latać po sklepach? Może przecież posiedzieć ze spiącym w wózku dzieckiem np. Albo zabrać dziecko na jakiś placyk zabaw? Zlituj się nad nim. Sama go dobrze rozumiem, bo nie cierpię zakupów. Dla mnie to katorga
Goga66
2007-01-13
22:44:53
Email
Acha i jeszcze jedno - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Faceci czują się wykorzystywani, bo przecież pracują na dom i dziecko,, i niektórzy, jak Twój, coś jeszcze w domu robią. A my czujemy się źle uważając, że to my odwalamy główną robotę. Obawiam się, ze gdybyśmy zamieniły się miejscami też by tak było, tylko pretensje odwrotne. Inna sprawa, że mężczyźni to lenie i już
pinkie
2007-01-14
16:10:42
Email
Madziarka, a gdzie mieszkacie? Pytam, bo też sie zastanawiamy nad jakimś "zadupiem" ...
ciekawa
2007-01-14
18:37:58
Email
Kurcze z tymi leniami to chyba drobna przesada:) mój w żadnym wypadku leniem nie jest i pazurami bede tego bronić. Inna sprawa, ze niektóre matki wychuja swoich synów na dwie lewe łapki a potem ich zony wchodza w role słuzacej i wszytsko za nich robia-problem pojawia sie wtedy gdy nie daje sie rady podołać wszytskiemu. lenie sa i w śród kobiet i mężczyzn. Jak mój maż zaczyna mnie wyreczać w wielu sparwach w domu sama bardzo szybciutko sie do tego przywyczajam i bardzo mi z tym dobrze i na odwót. trzeba znaleźć złoty srodek-ale nie raz to sie robi codziennie:)
Strona 1 - 1, 2, 3, 4, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum