szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Dziecko (wychowanie, zabawy, rozwój, dieta, przedszkola, itp)
temat - Drogie zabawki dla najmłodszych


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, 3, następna
Napisano: Treść:
Goga66
2008-01-28
Email
Już dawno chciałam poruszyć ten temat, bo nurtuje mnie co najmniej od roku. Na Zachodzie wśród wielu psychologów panuje opinia, że te drogie, nibyuczące zabawki dla maluszków, to bzdura i wyrzucone pieniądze.
Ciekawa jestem Waszego zdania, bo ja zgadzam się z tym generalnie. Kupujemy gadające, grające i drogie kolorowe rzeczy a taka Zu woli dwa kawałki styropianu lub pudełko po butach, by zrobić z nich łóżeczko, albo grzebienie, guziki, gąbki do mycia naczyń, z których robi mamusie i dzieci. Lubi też różne klocki. Jak była młodsza też wolała pudełka, kawałki gazet, wypełnienia opakowań, kawałki różnych rzeczy niż np. grającą żyrafkę z klockami uruchomiającymi tę muzyczkę.
Psycholodzy twierdzą, że zabawka powinna pozwalać dać dziecku kreować rzeczywistość a nie narzucać, co dziecko ma robić, jak się nią bawić, bo staje się nudna i nie jest rozwijająca. I jak tak myślę, to wydaje mi się, że te śliczności-uczoności, rodzice kupują bardziej dla siebie, bo nas dorosłych zachwyca zmyślność i uroda danego przedmiotu a kreatywne, pełne wyobraźni dziecko woli samo stwarzać i wymyślać i kombinować :)

Goga66
2008-01-28
19:28:07
Email
Hej, czekam na jakąś polemikę ;)
iffcia
2008-01-28
22:02:34
Email
Ja zgadzam się z Tobą całkowicie. Żyjemy skromnie więc i Szymek nie ma wielu zabawek.Ale z tych co ma to bawi sie grającym jeżdzącym samochodzikiem ale to raczej włączanie i wyłączanie melodyjki sprawia mu frajde a nie sama zabawka. Szymek ma 21 m-cy więc lubi wszelki pstryczki, włączniki śruby itd. Kupne zabawki sprawiają mu frajde na samym początku- bo coś innego ale potem wkąt. Aktualnie wyrasta z etapu "gotujemy". W ruch poszły gary,miski, łużki klocki no bo coś trzeba ugotować. Poza tym goutuje ze mną przy kuchence.Przytaśta krzeslo kaze sie na nim postawić i miesza mi w garach. Jest pzry tym szalenie ostrożny jeszcze sie odpukać nie oparzył. Z resztą w ogóle jest zaapsorbowany tym co ja robie. odkurza, chowa do szuflady umyte stućce, biega ze szmatką, zmiotką. Poza tym rysuje no i buduje wieżę z klocków. Robi jeszcze oczywiście inne rzeczy ale nie jestem w stanie tu wszystkiego napisać. Generalnie zabawki go nie interesują za bardzo. Jest w takim wieku, że jeszcze nie wiele umie ale próbuje i bardzo sie stara. Lubi "czytaj" baje i czasem pogra na takich małych klawiszowych organkach. Na święta siostra kupiła mu zabawke edukacyjną ca 7 dychtaka farmę. 4 zwierzątka i takie coś z brama którą można otwieraci płotek. No wię ta nietania wcale zabawka leży w kacie. Nazywa sie edukacyjna. Tylko nie wiem za bardzo czego ma nauczyć... My z siostrą jak byłysmy małe tez właściwie nie miałyśmy wiele zabawek. Ale od czego była fantazja? MIałyśmy kilka lat top szłyśmy po sąsiadki żeby oglądały nasze teatrzyki :) nie miały wyjścia rzucały robotę i szły oglądac jakiego kopciuszka albo co tam nam pzryszlo do głowy potem to samo z mama jak wróciła z pracy. I nigdy nie ubolewałyśmy nad brakiem zabawek. Mama nauczyła nas wykorzystywać to co mamy a najbardziej właśnie fantazję.I byłam szczęśliwym dzieckiem z fantastycznym dzieciństwem. Swoje dziecko (dzieci bo jestem znowu w ciąży) mam zamiar nauczyc tego samego. Że wystarczy jakaś lalka kij od miotły koc 2 krzesła i juz można przedstawiemie zrobić, że miska to statek. że 3 krzesła w rzędzie to pociąg na krzesłach lalki a my konduktorki. pomysłów bez liku, a zabawki szczególnie te drogie i wyszukane - zupełnie zędne. Poza tym jestem zdania że uczą dziecko materializmu. Potem pójdzie do kolegi a on nie ma nic bo biedny a ja mam. Widze jak dzieci takie kilkuletnie oceniają innych. Dla mnie wązniejsze to co w sercu i głowie. Ja też tak zostałam wychowana. jest mi może czasem ciężej niz cwaniakom, ale mogę każdemu spojrzec w oczy i czuję sie szczesliwa bo moge wielu ludziom pomóc na ile to możliwe. Chyba sie rozpisałam... :) Sorki ale tak mi się jakoś fajnie pisało
katka
2008-01-28
23:21:45
Email
Mniejszym dzieciom nie przeszkadza materializm-potrafia sie bawić czymkolwiek,kijkiem ,kulką z gazety. Zawsze zostaja w domu rózne pojemniki po kosmetykach,które doskonale spawdzaja sie w kąpieli. ale starsze dziecko zaczyna byc juz podatne na świat je otaczający. Widzi reklamy,widzi to,co mają koledzy. Osobiscie kupuje mało zabawek,staram sie wybieać te twórcze-klocki,ciastolina. Mamy bogatą kolekcję lego ,i to w wersji duplo(ostatnio hit dla młodszej) i w wersji city-dla starszego. Ale zdarzaja sie momenty ,gdy mój 5-latek powie,że jego koledzy,kuzyni mają lepsze zabawki niz on. Co z tego,jeśli tymi zabawkami z reklam musza sie bawić sami a nie z mamą i tatą. Mój syn zaczłał sie teraz pasjonowaćgrami-karty,domino,proste gry planszowe,warcaby. Mają one jedna ,najważnieszą zaletę-sprawiają,że siadamy do nich wszyscy,a jak brakuje osób-to trzecim do kompletu okazuje sie mis Olaf. I spedzamy ze sobą choćby godzinkę dziennie w komplecie. Takie domino kosztuje 10 złotych-a radosci przy tym,a kombinowania. Zblizają sie urodziny moich dzieci i o ile wiem ,co kupić synowi,o tyle mam problem z Agnieszką,lat dwa. Szukając w internecie dla jej wieku znajduje w zasadzie tylko duplo-problem w tym,że większość z tych klocków już mamy. Macie jakieś pomysły? Lalki odpadają-małe zainteresowanie. Lubi zwierzątka,ale obecność jakiegos pieska interaktywnego to kłopot,bo lubi spać z ukochanymizwierzatkami i potem ze wszystkiem w nocy łazi;)Chyba najlepszym prezentem byłoby zebranie od rodziny pieniążków i wplacenie na konto celem procentowania.
Julia
2008-01-29
09:47:32
Email
Goga aleś Ty niecierpliwa ;o) Też się chętnie dopiszę, bo to ciekawy temat, ale wymaga przemyślenia i napisania dłuższego tekstu, a ja wczoraj już nie miałam na to czasu. No więc ja się zgadzam z Wami dziewczyny, chociaż u nas to wygląda tak, że Bartek ma sporo zabawek (większość dostał od rodziny, znajomych) i wśród nich też są te droższe, ale nie ma takich, które byłyby drogie i zupełnie bezużyteczne. Zgadzam się i tak samo widzę po moim dziecku, że większą frajdę sprawia mu często zabawa, w którą może włożyć trochę swojej fantazji. Np, uwielbia się bawić w sklep, ladę robi sobie z karimaty, siada na krzesełku przy półkach z zabawkami i sprzedaje ;o) Uwielbia robić namioty z koców, wszelkiego rodzaju domki, w których potem przesiaduje pół dnia. Lubi też klocki i frajde mu sprawia budowanie wymyślnych domków i zoo dla zwierzątek. Ostatnio furrorę robi stary projektor z bajkami, jeszcze z czasów dzieciństwa mojego męża, który ostatnio teściowa wygrzebała na strychu i nam dała. Siadamy sobie często wieczorem po kąpieli na tapczanie, gasimy światła i Bartek z otwartą buzią ogląda bajki na ścianie :o) Poza tym uwielbia samochodziki i pociągi, jak to chłopak, więc kupiliśmy mu kiedyś taką drogę z garażem do układnia z Wadera, a ostatnio pod choinkę tory z mostem, o który marzył tej samej firmy, więc można łączyć drogę z torami. To akurat droższa zabawka, ale za to ile można różnych tras ułożyć, pokombinować, za każdym razem to wygląda inaczej. Bartek uwielbia się tym bawić. Kiedyś kupiliśmy mu też odkurzacz (dość drogi, bo kosztował 70 zł) marzył o nim, a jak był chory i leczenie było dla niego bardzo bolesne, obiecaliśmy mu, że jak będzie dzielny to mu go kupimy w nagrodę. I wiecie co, to chyba najfajniesza dla niego zabawka, jaką kiedykolwiek dostał. Kupilismy ją chyba ze 3 mies temu, a on do dziś przeżywa, że go ma, chwali się nim wszystkim i każdego dnia po powrocie z przedszkola odkurza swój pokój ;o) No wiele jest tych zabaw różnych, możnaby pisać i pisać. Generalnie też nie lubię zabawek, które polegają na tym, że się przyciśnie guziczek i grają i tyle, a kosztuja kilkadzisiąt złotych. Dzisiaj niestety takie czasy, że rodzicom wmawia się różne bzdury, żeby tylko kasę wydali. Czasem mi się chce śmiać, jak widzę zabawkę dla miesięcznego dziecka za kilkadziesiąt zł i wmawia się nam, że ona w niesamowity sposób rozwija dziecko, a prawda jest taka, że takie maleństwo nieraz nawet na taką zabawkę nie spojrzy, bo po prostu jest za małe, a poza tym chyba o wiele bardziej woli obserwować ludzkie twarze. Takie bzdury wmawia się też nam później, bo nie wierzę, że dziecko, które ma drogą zabawkę edukacyjną będzie lepiej rozwinięte od tego, które jej nie ma. Uważam, że rozwój emocjonalny i intelektualny dziecka najbardziej potrzebuje wkładu ze strony rodziców: rozmów, czasu, okazywania uczuć. I żadna grająca i wydająca dźwięki zabwka tego nie zastąpi. Chociaż czasem zdarzają się drogie, dobre zabawki. Na pewno są to klocki lego, które nigdy się nie nudzą. Powiem Wam, że w Święta miałam problem z Jaśkiem, bo ma już pełno grzechotek, po Bartku no i dla niego też każdy coś tam kiedyś przyniósł, a jak szukałam dla niego prezentu to były tylko grzechotki albo zabawki typu naciśnij guzik a zagra melodyjka, a takich zabawek nie lubię właśnie. Poza tym założyliśmy, że wydajemy na prezent dla jednego dziecka 50 zł max. Chciałam dla niego znaleźć coś takiego, przy czym będzie musiał pokombinować trochę, ale co nie będzie dla niego zbyt skomplikowane, bo teraz ma niecałe 8 mies. Ciężko było. W końcu kupiliśmy taką wieżę z fisher price, która składa sie z kolorowych półkul nakładanych na siebie, a na końcu jest kulka głowa z dzwoneczkiem w środku. Z tych półkul można różne rzeczy robić, skladać je w kule różnych wielkości, układac jedną na drugiej w różnych kombinacjach itp. Jaśka to bardzo zajmuje. Jak na coś takiego to jak dla mnie kosztowało sporo, bo 50 zł, ale warto było wydać, bo Jasiek ma fajną zabawę. Wolałam tak, niż kupić kolejną grzechotkę czy piszczącego misia. W ogóle z Jaśkiem mam problem, bo Bartek ma pełno zabawek, a po co mają mieć dwie takie same. Zastanawiam się, czy nie byloby fajnie kupować im też klocki lego, tak żeby zebrać jakąś fajną kolekcję. Katka, nie pamiętam czy to Ty pisałaś o problemie z prezentem? Chyba Ty. Może dobrym pomysłem będą jakieś puzzle, książeczki to też zawsze wartościowy prezent.
Julia
2008-01-29
10:00:03
Email
A napiszę Wam jeszcze że w rodzince męża (pisałam kiedyś w temacie "materializm") panuje moda na drogie zabawki, im droższa tym lepsza, bo rodzice moga pokazać ile mają kasy. A dzieciaki tych zabawek wcale nie szanują, bo mają po prostu wszystko. Nieraz mnie zamurowało jak widziałam tam u dziadków rzuconą w kąt połamaną zabawkę, którą Kuba czy Marcin dostali miesiąc wcześniej, a kosztowała ona majatek. U mnie jest tak, że ostro reagujemy, kiedy Bartek próbuje coś zepsuć (oczywiście robi to nieświadomie, bo dzieci z ciekawości próbują różnych rzeczy). Ale to procentuje, bo Bartek bardzo swoje zabawki szanuje i odkłada na miejsce jak się skończy bawić. Efekt jest taki, że teraz Jasiek się bawi jego zabawkami, bo są w takim stanie jak były na początku. Ale chciałam napisać, co moje dzieci dostały od tamtej rodzinki pod choinkę. Bartek dostał laptopa (chyba ok 100 zł coś takiego kosztuje), a Jasiek grającą książeczkę. Oczywiście laptop leży w szafce i jest prawie nieużywany, chyba że przez 5 min. A książeczka dla Jaska jest wg mnie beznadziejne- kawałek plastiku z kilkoma przyciskami, do tego te idiotyczne odgłosy (np. jojo ;o) Beznadzieja, nie wiem jak ludziom nie szkoda kasy na taki szajs. No ale oczywiście ładnie podziękowaliśmy za zabawki i nic nie powiedzieliśmy. Ja natomiast kupiłam Kubie książeczkę z literkami i taką gre do nauki literek i cyferek (teraz ma 5 lat i bardzo lubi sobie pisać duże litery) a Marcinowi takie modele do skladania z drewna. Oczywiście nasze prezenty zostały skwitowane odpowiednią miną, bo takie tanie. Słowa dziękuję też nie usłyszeliśmy od rodziców ani dzieci. Ale postanowiłam się tym wcale nie przejmować i nawet mnie bawi to robienie na przekór i ich miny, jak widzą te za tanie dla nich prezenty. Mam to szczerze mówiąc gdzieś. Dlaczego niby miałabym wydawać mase pieniędzy na bezużyteczne zabawki tylko dlatego, żeby się pokazać. A potem jeszcze z pewnością zobaczyłabym te zabawki zniszczone i rzucone w kąt. Ach, szkoda gadać, jacy ludzie czasem są bezmyślni.
Magdalenka
2008-01-29
23:20:28
Email
szybko dopisuje bo nie mam za bardzo czasu. fajnie byloby gdyby jakosc zabawki i to czy nauczy czegos dziecko szla reka w reke z cena. ale tak nie jest. droga wcale nie znaczy dobra. moja julka (25mies) pasjonuje sie: samochodami, pilkami, kamieniami, kijkami. uwielbia je. poza tym lubi literki. dostala na gwiazdke mnostwo prezetow, w rodzinie mamy 3 dzieci i prezenty byly glownie dla nich. miedzy innymi jula dostala kilka zabawek uczacych literki, np. laptopa. bardzo go lubi i nawet nie obejrzalam sie kiedy sie nauczyla prawie calego alfabetu. poznaje literki, potrafi polaczyc dzwiek jaki ona wydaje z litera w alfabecie. w angielskim jak wiadomo fonetyka jest kompletnie inna niz w polskim ale jula razdi sobie rewelacyjnie. wczoraj sie bardzo zdziwilam bo odkrylam ze laczy te literki bezblednie. nauczyla sie sama. zatem, czasem droga zabawka jest warta nie tylko tego by ja rzucic w kat, bo rzeczywiscie potrafi czegos nauczyc. tylko kwestia jak dlugo dziecko potrafi sie na niej skupic aby skorzystac z tego co oferuje, bo czesto bywa tak, ze nadmiar swiatelek, dzwiekow, przyciskow odstrasza po chwili.
Magdalenka
2008-01-30
23:47:40
Email
a w ogole zauwazylam strach rodzicow, glownie mam, takze tych z naszego forum, przed zabawkami drogimi. nie rozumiem dlaczego. jak juz ktoras cos kupi z wyzszej polki od razu czuje sie zobowiazana aby wytlumaczyc dlaczego kupila droga zabawke. moze dlatego, ze dzieko i mama kupujaca tanie zabawki rowna sie dziecko kreatywne a mama uduchowiona? to nie jest rownanie, a prawa strona nie jest rowna lewej. ja lubie kupowac moim dzieciom, lubie widziec usmiech na ich buziach, nawet jezeli beda sie bawic chwile. po to sa dziecmi zeby miec zabawki. moje maja i takie ktore kosztowaly pareset zlotych i takie ktor kosztowaly kilka zlotych. nie wstydze sie tego. nie zauwazylam tez zeby dzieci majace malo umialy sie bardziej dzielic czy byly bardziej wspolczujace niz te ktore maja wiecej. na to nie ma reguly, to raczej charakter dziecka to determinuje, no i jego wiek.
Julia
2008-01-31
08:48:20
Email
Magdaleno oczywiście masz rację, że drogie zabawki też mogą być fajne i to nie jest tak, że dobra mama kupuje tanie a "nieuduchowiona" idzie na łatwiznę i kupuje drogie. Wydaje mi się, że w tym wątku nie chodziło o to, żeby skreślić drogie zabawki jako całkiem bezużyteczne, tylko o to, żeby pokazać, że czasem dziecku nie trzeba wiele i potrafi się fajnie bawić przy użyciu koca, garnka i drewnianej łyżki. I chyba nikt nie napisał ani nie pomyślał, że dzieko z drogimi zabawkami jest mnie wrażliwe i nie potrafi się dzielić, tylko raczej chodziło o to, że dziecko bawiące się tym kocem itp. musi trochę bardziej pogimnastykować swoją wyobraźnię, bo nie ma gotowej zabawki. I ja uważam że coś w tym jest. I nie znaczy to, że skreślam drogie zabawki, tylko uważam, że trzeba dać dziecku jak najwięcej możliwości, czyli dać mu tez okazję do pobawienia się tym kocem itp i pofantazjowania. A co do tłumaczenia się z kupna drogich zabawek - jakoś tego nie zauważyłam. Domyślam się, że chodziło Ci o to, co ja napisałam wcześniej o odkurzaczu. Tylko to nie było tłumaczenie się, bo mi głupio czy czuję się w obowiązku, tylko dlatego, żeby pokazać, że droga zabawka też może być świetna i bardzo dla dziecka zajmująca.
Julia
2008-01-31
08:53:57
Email
A wiecie dziewczyny, jeszcze tak odnośnie wątku dopiszę, że kiedyś zawsze starałam się czymś zająć Bartka i wymyślałam mu różne zabawy, podsuwałam zabawki i jak widziałam, że mu się nudzi, to miałam jakieś takie wyrzuty sumienia i poczucie, że moim obowiązkiem jest mu wymyślać zabawy i zajęcie. Aż gdzieś przeczytałam czy usłyszałam (może nawet tu na forum), że dobrze jest, jak dziecko się czasem ponudzi, bo to je mobilizuje do kreatywności i wysilenia się, żeby sobie wymyślić jakieś zajęcie. Od tamtej pory już się nie przejmuję i widzę, że Bartek sam sobie potrafi świetnie zająć wolny czas i właściwie nie zdarza mu się nudzić i marudzić. Zawsze sam sobie coś znajdzie do zabawy i nawet mnie do niej wciąga :o)
noemi
2008-01-31
09:41:33
Email
i ja może krótko się wypowiem. to, czy dziecko może wykazać się kreatywnością nie jest kwestią drogiej czy taniej zabawki, a podejściem rodzica do jego wychowania. nie wyobrażam sobie, że daje się dziecku koc, a ono nagle zrobi zniego tysiąc różnych rzeczy i zacznei potem dzielnie grać na garnkach. to, jak nim pokieruje rodzic jest najważniejsze. jestem zwolenniczką kreatywnych zabawek, które nie są może mega drogie, ale do najtańszych nie należą. czy będę je kupować? jak najbardziej. ktoś specjalnie je opracował specjalnie dla dzieci, dlaczego mam uwazać, że ja wymyśliłabym coś lepszego? już wyrosłam z myślenia, że "sama umiem najlpiej";) uważam, że nasz rynek zalany jest świetnymi zabawkami, ale równeiż badziewiem za grube pieniążki. ja już oglądam zabawki, robiąc listę tego, co LEnie się przyda na roczek. lista jest potrzebna właśnie po to, żeby nie dostała kolejnego misia, który rozmiarem bardziej mnie niż przytulankę przypomina:)
noemi
2008-01-31
09:43:28
Email
jest jeszcze jedna kwestia, to, czy przez zabawki kocami dziecko nie poczuje się zbytnio wyobcowane wśród rówieśników. dzisiejsze społeczeństwo to konsumeci łatwych i wygodnych rozwiązań, a ja mimo tego, ze chce córkę wychować na człowieka, nie chcę, by sama czuła się jak kosmita
Joanna26
2008-01-31
09:52:17
Email
Jak bylam w ciąży, to obiecywałam sobie, że nie będę dziecka zasypywać zabawkami.Kilka, ale za to ciekawych.Chlubne te plany po urodzeniu Emilki zupelnie sie wywrocily:) Czasami mam wrazenie,ze zabawki kupuje dla siebie bardziej,niz dla niej - ja takich nie mialam i ciesze sie, ze moge dac je mojemu dziecku.A co ono z nimi zrobi, to rzeczywiscie inna sprawa.Garnuszek na klocuszek?Ok, moze byc, nosek ponaciska, pomieje sie przy nim, ale najbardziej lubi przykrywke od tej zabawki - sama w sobie potrafi ja zajac przez godzine (jak dla mnie rewelacja, powinni je sprzedawac oddzielnie za 3 zl:).Lubi zabawki grajace, wiec takie jej kupuje,ale najwiekszym hitem ostatnio sa foremki do ukladania wiezy - kilkanascie zlotych, zabawy co niemiara.Aha, i jeszcze jeden przeboj - pilka (wielkosci normalnej pilki do siatkowki) z kolcami.Kosztowala 4 zl:)Emilka jest jeszcze malutka,specjalna kreatywnosc przy niespelna rocznym dziecku raczej nie wchodzi w gre, lubie kupowac jej zabawki, ale tez czekam juz na czas, kiedy bedziemy mogly uruchomic wyobraznie i tworzyc wyomaginowane swiaty:)
Julia
2008-01-31
10:15:19
Email
Joasiu pisząc o kreatywności miałyśmy na myśli oczywiście starsze dzieci, takie 2-3 letnie, bo roczne dziecko jest jeszcze na to za małe. Noemi dlaczego tak się uczepiłas tego koca? :o) To był tylko przykład. Oczywiście zabawa nie wygląd atak, że daję dziecku koc i niech się samo bawi, tylko czasem podsuwam mu pomysł, np. sama zrobiłam mu domek, przykrywając stół kocami i to była dla niego extra zabawa. Więc jak widzisz można też tak. A grać na garnkach mój syn uwielbia. Sam je od dawna wyciąga z szafki, do tego jakiś durszlak, pokrywka, prosi o drewnianą łyżkę i bawi się wyśmienicie. Nie tylko grając, ale jak był mniejszy wkładał sobie mniejsze do wiekszych, teraz udaje że gotuje obiad, chociaż ma swoje plastikowe garnuszki to czasem woli moje, bo są prawdziwe. I właśnie można dać dziecku koc czy garnki (to są oczywiście tylko przykłady) i ono ma przy tym ogromną frajdę, tym wiekszą jak samo coś wymyśli. Mój Bartek np. układał z koca na podłodze rzeczkę i się bawił że przez nią przechodzi, robił na kocu parking dla samochodów i sam sobie to wymyślił. Zobaczysz sama jak Ci Lenka podrośnie, jakie cuda dziecko potrafi wymyślić. Ja nie kwestionuję kupowania zabawek, bo sama to robię. Ale czasem wystarczy poszperac w domowej szafie, żeby zająć dziecko czymś ciekawym.
noemi
2008-01-31
10:22:48
Email
Julio, co do koca to przykład wziety z domum, bez specjalnego tu znaczenia. nie mam nic przeciwko zabawom dziecka :kocem". ale uwazam , ża zabawa tylko "kocem" ogranicza. tylko to miałam na myśli, a co do tego czy zobaczę, mam masę małych dzieci w rodzinie i wśród znajomych i szałasów się trochę narobiłam w życiu z krzeseł":) głupotą jest kupowanie zabawek na akord, jak to robią znajomi, ale nie popiwram również podejścia anty do drogich zabawek. ja tam LEnce zemierzam kupić krzesełko-uczydełko:)
Julia
2008-01-31
10:24:43
Email
Noemi a co do kwestii wyobcowania to nikt tu nie napisał, że jego dziecko nie ma w domu żadnych zabawek tylko bawi się kocem i garnkiem. Chodzi o to, żeby dziecku pokazywać RÓŻNE rzeczy. Ja uważam, że dzieci trzeba uczyć, że nie można mieć wszystkiego i trzeba się cieszyć tym, co sie ma. Tym bardziej, że nasze dzieci i tak mają ogromną ilość zabawek w porównaniu z nami, jak byłyśmy w ich wieku. Każde dziecko chyba w pewnym wieku przechodzi taki okres, że chciałoby mieć wszystko i płacze, bo kolega coś ma a ono nie. Ja w takiej sytuacji tłumaczę Bartkowi, że on ma tyle fajnych zabawek, że są biedne dzieci, które nie mają nic. Bo są takie dzieci, z biednych rodzin, mające może jedną lalkę czy samochodzik. I może one właśnie bawią sie kocami i garnkami. I czy uważasz je z tego powodu za kosmitów? Sa rodzice, których nie stać na ładne zabawki dla dzieci.
Strona 1 - 1, 2, 3, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum