szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Dziecko (wychowanie, zabawy, rozwój, dieta, przedszkola, itp)
temat - Mam problem


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, następna
Napisano: Treść:
lidiamital
2007-11-07
Email
Dziewczyny od jakegoś czasu zachowanie mojego syna obecnie 1,5 rok budzi mój strach. Chodzi mi o sytuację kiedy np: czegoś nie mogę mu dać bo może zrobić tym sobie krzywdę, bądź odbiorę mu coś, mały uderza głową o podłogę. Czasami bardzo mocno. Kiedy ignoruję jego zachowanie, a akurat głową uderzał o podłoge na której leżał dywan schodzi z niego i uderza obok dywany, bądź robi to na płytkach. Zawsze staram mu się wytłumaczyć, że muszę mu to odebrać lub nie mogę mu czegoś dać z takiego, a takiego powodu. Takie zachowanie nie jest codziennym jednak, nasila się w momęcei kiedy syn jest zmęczony czyli w porach drzemki lub chwil przed snem nocnym. Czy któraś miała taki problem ze swoim dzieckiem? Proszę o wskazóki rady.
bea1978
2007-11-08
12:40:09
Email
Wiem że czasem z konsekwencją jest u mnie różnie. Jak mała siedzi nad obiadem kilkadziesiąt minut, mówię kochanie masz jeszcze 5 min. na zjedzenie i jak nie zdążysz mamusia zabiera talerz. Ona oczywiście nadal "dłubie w nosie",zabieram talerz a ona w płacz ze strasznie głodna jest. Wiem że nie powinnam jej oddac talerza, a ja oddaję i ona memla kolejne kilkanascie minu aż wreszcie skończy.I podobnie jest w innych sytuacjach, jednak nie mam sumienia zabrac jedzenia jak widze jaka ona chuda hehe
lidiamital
2007-11-08
13:22:59
Email
No Goga podobna sytuacja z Damim i owszem stosuję rady super niani, u nas działa jeśli mówimy, że idziemy i go zostawiamy. Kamila kary? Dziecko, które ma 1,5 roku raczej nie zrozumie kary. Jdyna to taka, że mówię mamie jest smutno, byłeś niegrzeczny nie wezmę cię na ręce, po kilku minutach płaczu pytam czy będzie grzeczny i czy nie będzie już tak robił on odpowiada Nie wtedy go biorę ale ile z tego wczyta i zrozumie kto wie. Może masz jakieś sprawdzone wykluczam stawianie w koncie, klapsy, bo pierwsze nie zadziała, a z drugim nie zgadzam się bo ja dostawała w tyłek i nie chcę popełniać tego błędu względem mojego dziecka. Choć czasem z tego nie jestem dumna, a potem z kolei zła na siebie, że po łapkach klaps za dotykanie czegoś gorącego lub grzebanie przy wtyczkach.Jesli chodzi o tę sytuację z krnabrną 5 latką to może rób tak, że bierzesz do torebki jakąś zabawkę którą wcześniej kupiłaś i dajesz jej ją tylko w takich sytuacjach kiedy czegoś bardzo chce w sklepie. Nigdy więcej jej nie wyjmujesz. U nas to akurat działa, kiedy w sklepie mówi mama daj w torbie mam albo paluszki albo samochodzik maleńki resorak.Wiecie przed chwilą była taka sytuacja z moim Damim, że wszedł na szafkę i wyglądał przez okno- zamknięte ale i tak boję się, że może spaść. Spokojnie jak tylko zdołałam powiedziałąm dlaczego niewolno zaproponowałam, coś innego zdjęłam go, a Damik- nadmienię, że nie zdenerwowała go moja odmowa, po kilku chwilach bach głową o podłogę więc podeszłam i podłożyłam rękę mówiąć że tak nie wono, przestał wzięłam go na ręce. Minęlo około 1 minut uspokojnoego puściłam, a ten znowu bach. Więc kolejna wasza rada, podeszłam i mówię już podniesieonym ale nie krzyczącym głosem- nie uderzaj głową bo będzie boleć bo uz itp.... Jesteś zły, uderzaj rączkami i pokazuję jak ma to zrobić o dziwo podoba mu się, powtarzam więc nie wolno główką bo będzie boleć Damika. Zobaczymy czy następnym razem się uda. Goga, a tak sobie pomyślałam. Nie wiem czy oglądasz super nianię. Ale może zrób to na zasadzie drobnych nagród. Np: Zu lubi naklejki, albo kulki, magnesiki coś co jest dla niej bezpieczne. Dalej szykujesz jakiś karton, pudełko lub coś takiego ono musi stać gdzieś gdzie nie będzie miała dostępu. Tłumaczysz,że jeśli będzie grzeczna to dostanie do pudełka, na karton nagrodę i jak uzbiera jakąś dowolą liczbę mówisz, że będzie nagroda: może to być guma rozpuszczalna, zabawa, poduszkami, a raczej bitwa, zabawa w chowanego czasem nowa zabawka inwencja należy do ciebie. Na spacerze kiedy odmawia i nie chce iść mówisz w takim razie nie będzie nagrody, a już miałam przygotowaną fajną niespodziankę wiesz wklejasz kit. Jeśli ustąpi wymyślasz w domu nawet 15 miut totalnego szaleństwa w berka, rysowanie co ś atrakcyjnego.Wiem jak trudno mieć cierpliwość do dziecka moje nie jest aż tak uparte ale za to bardzo żywe, ciekawskie i wśibskie nie zabawi się sam przez kilka chwil, cały czas w ruchu.Każda z nas popełnia błędy ja siebie więcej cierpliości bym życzyła i czasami w taki spiętych sytuacjach kubeł zimnej wody na głowę. No to topi rozpoczęty dam znać wieczorkiem jak sytuacja a uderzaniem główką. Ach Goga i nie tylko jak sobie radzisz z tą złością wobec dziecka, ja napradę zdaję sobie sprawę ze swoich słabości, a w szczególności z brku cierpliwości. Ogromny szacunek fla Gośki 40 minut. Chciała bym myć dobrą cirpliwą i świadomą mamą.Wiem z czego wynikają moje braki i błędy. Mieszkam wprawdzie obok miasta ale nie mogę wsiąść z nim do autobusu bo panicznie się go boi. Więc o zakupach nie ma mowy bo nawet na piechotę przez pola kiedy idę zajmuj mi to około 1 h. Dojście do najbliższych większych sjklepów. Obok owszem jest mały sklep. Ale Dmi nie ma tu rówiesników. Moja przyjaciółka ieszka daleko. Kiedy jadę do mamy, a robie to raz w tygodniu mieszka w odległości około 30 km, robię duże zakupy. Ale nie ma obok placów zabaw. Mąż wychodzi o 8 rano wraca około 20 czasem później. Owszem zostawiamy małego z teściami kiedy jedziemy gdzieś do marketu itp. Ale mimo to 24h jestem z dzieckiem. Myślę, że brak tego wszystkiego też częściowo powoduje flustracje i zmęczenie dzieckiem i jego nastrojami. No czekam więc na rady jak walczyć z samą sobą.
lidiamital
2007-11-08
13:29:13
Email
Bea akurat z jedzeniem to wiem, że nie trzeba zmuszać i nie czekaj. Wiesz jak mojej siostrz wytłumaczyła kiedyś lekarka, żeby nie zawsze nasze wyobrażenie o tym ,że dziecko nie je jest niesłuszne. Otóż weź woreczek mały śniadaniowy Zrób to sama zobaczysz. Teraz włóż do niego wszystko co twoje dziecko zjadło danego dnia łącznie z płynami- tak na oko: i zobacz ile to jest. Potem spójrz na piąstkę małej- takiej podobnej wielkości jest jej żołądek. Bawi się jedzeniem zabierasz. Za jakiś czas stawisz w miejscu widocznym dla dziecka jak głodna bedzie gwarantuję, że zje. Nie musiz podgrzewać zje chłonde- zdrowsze nawet. No mije dzicko usnęło. Uciekam obidek robić. Piszcie czy coś kutkuje z tych wszystkich rad.
Kamila
2007-11-08
13:29:23
Email
Lidia.. nie miałam na myśli Ciebie ani synka pisząc o karach. A ten sposób z uderzaniem łapkami o podłogę, myślę, że Wam pomoże :) Ojj Bea, sama widzisz.. niestety, dużo winy jest po Twojej stronie.. zrozum kochana, że jesli zabierzesz jej obiad i ona nie zje to nie umrze!!! Nie obraź się, ale dajesz sobie wejść na głowę, a później jest płacz...
bea1978
2007-11-08
13:54:06
Email
Lidio powiem ci ze z tymi zakupami to nie jest aż tak zle jak z zachowaniem w domu, z tym nieposłuszeństwem i ociąganiem sie we wszystkim. Kamilo wiem ze wina leży po mojej stronie głównie, właśnie ze wzgledu na to, że czasem odpuszczę. Jedzenie od dzis zabieram po 20-30min. chyba nie za długo co?
Kamila
2007-11-08
14:03:39
Email
U nas obiad trwa normalnie, do 20min. Tak na spokojnie z pogaduszkami :) ale myslę, że jak wcześniej potrafiła jeść godzinę, to te pół godzinki jak na początek wystarczy :)
bea1978
2007-11-08
14:47:58
Email
no i cóż, zabrałam obiad po 30min,zaniosłam do kuchni a córeczka z płaczem za mną biegła, że taka głodna jest i mam jej oddac.Postawiłam w kuchni i teraz na stojąco dojada. Oczywiscie za zjedzony obiadek w czasie miała byc nagroda - jajko niespodzianka.Nie dostanie, a to dojadanie na stojąco w kuchni to nie wiem czy dobre wyjscie?Moze powinnam schowac i dac dopiero za jakis czas?
lidiamital
2007-11-08
14:54:39
Email
Tak tak chodziło mi o za jakiś czas. Ale w widocznym miejscu. Mówisz jej stawiam obiadek i nie przejmujesz się ani nie powtarzasz.
bea1978
2007-11-08
15:35:54
Email
No trudno dzis dojadła w kuchni ale moze jutro zeby zdobyc nagrode i nie jesc na stojaco w kuchni zje szybciej :)
Goga66
2007-11-08
18:42:53
Email
Zuzia nie postoi w kącie, także nie usiądzie na karnej poduszce, chyba, że ktoś ma czas ponad godzinę ją tam stawiać czy sadzać i tak na okrągło słuchając płaczu. Jedzenia nie odmówię, bo słodyczy nie lubi a resztę je z łaski. TV nie ogląda a książeczek nie odbiorę. Wystawiałam już za kartę zabawki na balkon jak nie sprzątała - nie ruszyło jej to, wyszłam, została wrzeszcząca z tatą, tez jej nie ruszyło, nie wyjście na placyk, nie wyjście do wesołego miasteczka, na którym jej zależało zbyła ostatecznie stoicką obojętnością. Nie mam problemów z zakupami, bez problemów mogę odmówić, wystarczy powiedzieć dlaczego nie. Chodzi wyłącznie o to żebym np. wróciła się po nią czy zeszła na placyk. Z placykiem było tak, że kiedy powiedziałam, że późno i nie pójdziemy darła się równo 1,5 godziny i rzucała zabawkami i musiałam w końcu wymyślić coś dla odwrócenia uwagi. Po drodze próbowałam karać sadzając w kącie ale wracała jak bumerang chyba ze 40 razy, kiedy zamknęłam z bezsilności w pokoju rzucała się 1/2 h na drzwi niemal je masakrując. Teraz co chwilę tylko krzyczy - przepraszam i nadal robi swoje :) Uważa, że jak przeprosi, to już nadal może robić źle.
Goga66
2007-11-08
18:47:45
Email
Na szczęście zdarza się to b. rzadko bo zwariowałabym. Przy tym jestem konsekwentna generalnie w każdej innej dziedzinie ale nie mogę się nie wrócić po dziecko, które stoi od 40-50 min na ulicy. A właśnie to wrócenie się po nią jest niekonsekwencją, bo jej tylko o to chodzi żebym to zrobiła :(
Goga66
2007-11-08
18:49:55
Email
Za to Zu jest konsekwentna w nieruszeniu się do bólu. Nie widziałam jeszcze dziecka, które by nie biegło za matką, która zniknęła. Tzn widziałam - to było moje dziecko.
Goga66
2007-11-08
18:51:05
Email
Faktycznie u niani jakoś to łatwo wygląda - trzy posadzenia na karnego jeża i dziecko siedzi. Moja po 100 by nie została na miejscu.
Julia
2007-11-08
18:56:13
Email
Dziewczyny wiecie co mi się wydaje jak tak czytam i obserwuję też czasem rodziców, dzisiaj rodzice za bardzo traktują dzieci po partnersku i za dużo tłumaczą, a małe dziecko czasem nie rozumie tłumaczenia i tyle. Trzeba po prostu działac a komunikaty dawać krótkie i konkretne. Ja też widzę po Bartku że jak mu zacznę ględzić nad głową to on po prostu nie słucha. Dzieci nie lubią zrzędzących matek i tyle, taka jest prawda, zresztą nie tylko małe dzieci. Nie mówię, żeby dziecko bić, nie słuchać i nie liczyć się z nim, ale dziecko powinno wiedzieć że rodzic to rodzic i ma prawo mu coś nakazać lub zakazać. Sama też tłumaczę często Bartkowi ale staram się to robić krótko i wtedy kiedy on jest spokojny i mnie słucha. Oczywiście idealna nie jestem i nieraz zdarza mi się zrzędzić. Poza tym chyba jestem ostrą matką, czasem za bardzo, więc Bartek jest raczej grzecznym dzieckiem, słucha mnie i rzadko mu się zdarzają ataki histerii, ale to też pewnie zależy od charakteru dziecka. Choć widzę już, że ma charakterek po mnie i lubi sobie porządzić. Goga niezłą masz cierpliwość, a Zu rzeczywiście jest uparta, ale szczerze mówiąc nie bardzo widzę uzasadnienie takiego podejścia jakie masz. Oczywiście nie piszę tego, żeby się wtrącać, bo to Twoja sprawa, chcę tylko napisać, że ja bym nigdy tyle czasu nie czekała na dziecko, bo nie widzę w tym sensu. Ja w takiej sytuacji po prostu biorę dziecko za rękę i prowadzę zdecydowanie koło siebie, mówiąc stanowczo że nie mam czasu i innym razem pooglądamy zabawki czy coś tam innego. Bartek czasem protestuje ale jest przyzwyczajony że i tak mu nie ustąpię i szybko się poddaje, a czasem po prostu udaje mi się go czymś zagadać i zapomina że chciał stać dłużej pod sklepem z zabawkami. A co do kar jeszcze miałam napisać (sorki za ten chaos ale piszę na raty), że my staramy się (bo nie zawsze wychodzi) powtarzać kilka razy Bartkowi, że ma coś zrobić, bo jak nie zrobi to będzie kara (np. zabieram zabawkę czy nie ogląda dobranocki), po kilkukrotnym powtórzeniu (ostatni raz jest zawsze mocno akcentowany) robimy to co zapowiedzieliśmy. To działa. Kilka razy była taka sytuacja, że Bartek nie chciał posprzątać wieczorem zabawek. Powiedzieliśmy mu, że nie usiądzie przed tv (dobranocka) dopóki nie posprząta. Oczywiście sprzątał godzinę z marnym skutkiem a jak się zaczynała bajka zaczynał się też ryk, ale i sprzątanie w expresowym tempie. Raz nie obejrzał połowy dobranocki, innym razem tylko początku, a teraz już każdego wieczora ma ładnie posprzątany pokój. Więc konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja i nie dać sobie wejść na głowę. Działać i tłumaczyć tylko tyle ile potrzeba. Zmykam kąpać małego, papa!
Goga66
2007-11-08
19:04:15
Email
Julio- gdybym wróciła i wzięła ją za rękę to oczywiście problem przestałby istnieć. Być może problem w tym, że jak Zu się opóźnia lub nie idzie, bo z jakiegoś powodu właśnie nie chce i ja idę do przodu a ona nie chce za mną pójść to ścierają się dwa upory - ja chcę ją zmusić żeby przyszła a ona chce mnie zmusić żebym wróciła się po nią. Może błąd tkwi w moim uporze, bo wkurza mnie, że nie szła i chcę żeby jednak sama to zrobiła. Wrócenie się, to przystanie na jej reguły. ale może właśnie bez sensu robię wplątując się w tę rozgrywkę i powinnam się wrócić i bez dyskusji od razu wziąć ją za rękę. W końcu przecież i tak to robię rozwścieczona do granic wytrzymałości.
Zbyt ostro jej nie będę wychowywać - tak nas wychowywała mama i miała b. grzeczne dzieci ale ponosimy konsekwencje w życiu - w braku asertywności, przesadnym liczeniu się ze zdaniem starszego, nauczyciela, zbytnim perfekcjonizmie, przesadnej obowiązkowości, niezadowoleniu z siebie itp. Wiele walki musiałam ze sobą stoczyć i wiele muszę jeszcze staczać.
Julia
2007-11-08
19:42:03
Email
Goga cieszę się że zrozumiałaś od razu o co mi chodzi. A Ty oczywiście też masz rację. Nawet jestesmy podobne bo ja też miałam surowych rodziców i też mam podobne problemy jak Ty, ale uważam, że dużo już zmieniłam w sobie, zwłaszcza po tym jak się usamodzielniłam, poszłam do pracy, założyłam rodzinę. Choć do dziś widzę, że czasem za bardzo uzależniam swoje samopoczucie od opinii innych ludzi a za mało mam wiary w siebie. I tak jak Ty byłam grzecznym dzieckiem :o) Mimo to uważam, że trzeba być zdecydowanym wobec dziecka. I staram się też (i często zastanawiam jak to zrobić najlepiej) nauczyć Bartka żeby miał swoje zdanie, w pewnych kwestiach pozwalam mu samemu podejmować decyzje albo nie mieć na coś ochoty. Nie wiem, jakie to odniesie skutki, ale prawda jest niestety taka że idealnie dzieci nie wychowamy choćbyśmy się nie wiem jak starali. Każdy rodzic popełnia jakieś błędy, które nieraz ujawniają się dopiero w dorosłym życiu dziecka. Ważne chyba jest tak naprawdę to, żeby to nie były błędy sprawiające, że dziecko wyrośnie na złego człowieka.
Goga66
2007-11-08
20:00:48
Email
Właśnie - wychowanie to trudna sprawa. Ja nie chcę złamać indywidualności a nawet charakterku Zuzi ale chcę równocześnie nie rozpuścić jej i pokazać, że są granice indywidualizmu. Chcę żeby była wrażliwym, czułym człowiekiem ale równocześnie dawała sobie radę w życiu i była asertywna. Bo tylko wtedy będzie dobra z serca a nie z obowiązku. Ale to nie takie łatwe. Trzymam za nas wszystkie kciuki żebyśmy wychowały dzieci na dobrych ludzi nie krzywdzących innych ale i kochających siebie samych.
Julia
2007-11-08
20:09:41
Email
Goga tak nie na temat napiszę ale fajna babka z Ciebie :o)
Julia
2007-11-08
20:16:47
Email
A jeszcze nasunęła mi się taka myśl odnośnie wychowania, że czasem chyba niepotrzebnie za dużo myślimy, zastanawiamy się, roztrząsamy. Pewne rzeczy po prostu same się toczą i nie na wszystko mamy wpływ, ka`zdego naszego zachowania nie jesteśmy w stanie przemyśleć, bo emocje biorą górę. Trzeba też trochę polegac na intuicji i kierować się sercem, a nie na siłę wszystko analizować i starać się unikać błędów, bo całkiem ich nigdy nie wyeliminujemy. Wydaje mi się, że ważniejsze żeby dziecko nauczyć, że jak się już ten błąd popełni to trzeba przeprosić i naprawić, to mu się bardzo w życiu przyda. Mi np. wiele razy zdarzyło się przesadnie nakrzyczeć na Bartka. Kilka razy miałam potem takie wyrzuty sumienia że po wszystkim już podeszłam do niego, przytuliłam i przeprosiłam, że na niego nakrzyczałam. Widziałam, że robiło to na nim ogromne wrażenie i zawsze potem mocno mnie przytulał i rozbrajająco się uśmiechał, nawet mi łzy poleciały, takie to było wzruszające. Podsumowując, dziecku potrzebna jest świadomość że każdemu zdarza się źle postąpić ale ważne jest żeby się przyznać i to naprawić.
Julia
2007-11-08
20:37:48
Email
Ale muszę powiedzieć Goga, że Twoja Zuzia to naprawdę twardy egzemplarz ;o) Ja mam chyba większe szczęście. Bartek mnie i męża raczej słucha chociaż histerie mu się zdarzają i niegrzeczny też potrafi być, ale nie upiera się tak długo przy swoim. Jest takim dzieckiem, że jak się mu czegoś zabroni to nie próbuje na siłę, a Twoja Zuza z tego co czytałam chyba odwrotnie. Bartkowi jak np. powiem, `żeby nie wychodził na schody bo spadnie i zrobi sobie krzywdę, to nie wychodzi, jak powiem, żeby się trzymał wózka na spacerze to się trzyma, jak powiem żeby czegoś nie brał do ręki nie bierze itp. Ale on zawsze taki był, nie eksperymentował na siłę. Ale jak już się zdarzy histeria, zauważyłam że tak jak u superniani najlepszym sposobem jest totalna ignorancja. Ostatnio Bartek wściekał się, bo po pójściu do łóżka nagle przypomniało mu się, że chce telefon, musielibyśmy go szukać i hałasować a to by pewnie obudziło Jaśka, więc mu zabroniliśmy. On zaczął się wydzierać, więc mu powiedzieliśmy, że za to że nieładnie się zachowuje tata mu nie poczyta bajki na dobranoc. On jeszcze bardziej w ryk, usiadł na podłodze i tupał nogami wrzeszcząc, że chce telefon, więc olaliśmy go zupełnie. Przechodziłam sobie obok niego nie patrząc nawet ani nic nie mówiąc. Po ok 5 min przestał i z płaczem powiedział, że chce bajeczkę, ale już tak potulnie, więc powiedziałam mu, żeby biegł do taty, przeprosił go i poprosił o przeczytanie bajeczki. Tak zrobił, przeprosił ładnie, tata się zgodził i już był uśmiech od ucha do ucha a o telefonie nawet nie wspomniał. To taka przykładowa sytuacja. Generalnie jest tak, że Bartek potrafi przeprosić jak nabroi ale potem często znowu robi to samo, ale to chyba dzieci tak mają, po prostu są za małe i się zapominają. Dziecko nie robi tego samego ze złośliwości, tylko dlatego że się zapomina no i przede wszystkim nie potrafi jeszcze działać świadomie tylko kieruje się emocjami. Normalne jest więc, że przeprasza 100 razy i tyle samo razy powtarza to, za co przepraszało. My musimy być cierpliwi i konsekwentnie pokazywać jakie zachowanie jest złe i wymaga powiedzenia przepraszam. Dobra, kończę już bo czuję że się wymądrzam, nie wiem co mnie tak dziś wzięło. Pewnie piszę same banały i nic odkrywczego.
Agata
2007-11-08
21:19:29
Email
Julia jak czytam końcówkę Twojego posta o momentach histerii u Bartka to tak jak bym Sarę widziała. I jeśli to jest histeria to też ją z mężem ignorujemy. Ostatnio mąż powiedzial jej, że za brzydkie zachowanie nie będzie oglądania bajki na dobranoc....no więc przyszła do mnie już wyciszona i z łezkami w oczkach mówi, że tata zabronił oglądać bajki. ja jej na to, że ma iść do taty i porozmawiać o swoim nieładnym zachowaniu i zobaczymy co tata na to powie. Sara potuptała do męża i mówi :"...tatuś przyszłam pogadać o moim zachowaniu..." Powiem wam, że z jednej strony to takie rozbrajające...a z drugiej Sara już się nauczyła, że za brzydkie zachowani musi przeprosić i że to dział w obie strony. Jeśli my coś zrobimy nie tak, jeśli na nią niepotrzebnie krzykiemy czy coś takiego to też ją za to przepraszamy. I uważam, że to jest dobre, bo dziecko wie, że nie tylko ono ciągle psoci i robi coś nie tak.
Goga66
2007-11-08
21:59:13
Email
Szczerze mówiąc mnie też się zdarzało przeprosić Zu za swoje przesadne wybuchy. Sądy to ja tu prezentuję w miarę chyba wyważone ale w życiu ponosi mnie czasem :( Najgorsze to odgrywać przed dzieckiem bezbłędnego rodzica. Kiedyś i tak zauważy, że rodzice są ułomni w niektórych kwestiach :)))
lidiamital
2007-11-08
22:26:08
Email
Wszytko to prawda co piszecie. Dziś zastosowałam wszystkie możliwe rady i mozna powiedzieć odnieśliśmy mały sukces. Po kilkukrotnym uderzeniu głową, zrozumiał co do niego mówiłam i zaczął rączkami. Ale niestety przy którymś razie ja oberwałam, na co zareagowałam przyrzymując mu rączki uspokajającym tonem mówiłam, że jak się uspokoi to puszczę i że nie wolno mamy bić bo będzie bolała itp. Uspokoił się ale wypuszczony- mimo zagadywanie i zabawiania uderzył głową. Zasmuciło mnie to, ale to dopiero pierwszy dzień. Teraz na dobranoc zrobił awanturę,że nie chce żebym ja go karmiła, ani sam nie zje tylko chce być nakarmiony przez tatę. Nota bene mąż robił to ale musiał wyjść. Kiedy próbowałam się do niego zbliżyć i uspokoić dostawał szału. Jak sobie z czymś taki poradzić. Mąż zawsze konsekwentnie trzma moja stronę w zakazach. Ale kiedy wraca po całodniowej nieobecności ja przestaję istnieć. Nie jestem o to zła wszystko to rozumiem i potrzebę bycia z tatą też. Ale jak dać sobie radę w takiej histerii z 1,5 rocznym maluchem? Nadmienię, że strasznie późno zaczął ząbkować ostatni hurtem dosłownie mówiąc sło mu 3 ząbki w tym 2 czwórki. Od tego okresu też wzmogły się te niekontrolowane ataki złości. Może z tym jest to jedynie związane.
Julia
2007-11-09
07:16:36
Email
Lidio i znowu ja ze swoimi mądrościami ;o) Takie sytuacje też przerabialiśmy i do dziś czasem się zdarzają, tzn. histeria, że coś ma zrobić mama albo tata. Mieliśmy na to stanowczy i może ostry sposób, ale działał: mówiliśmy "albo zrobi to tata (jeśli akurat on miał to zrobić) albo wcale nie będzie i koniec". Jak chciał żebym ja mu coś przyniosła albo nakarmiła a akurat tata był pod ręką to było hasło że tata przyniesie albo tata nakarmi a jak mu się nie podoba to nikt mu nie przyniesie albo po prostu nie będzie jadł. Problem się szybko zakończył. Uwierz mi że stanowczość i nierozczulanie się nad dzieckiem to najprostsza droga do rozwiązania problemu, trzeba dziecko nauczyć, że nie może sobie dyrygować rodzicami jak mu się podoba i tyle.
Kamila
2007-11-09
10:34:42
Email
Julio, zgadzam się z Tobą w 1000% ;) też uważam, że choć czasem serce boli, to trzeba postawić na swoim, stanowczo i już. To nic, że maluch ma łzy w oczach, ale tak jak u Agaty, nigdy nie robię na przekór mężowi. Skoro on stwierdzi, że mała ma karę to ja nic już na to nie poradzę i mała wtedy dogaduje się z tatem ;)
bea1978
2007-11-09
12:11:22
Email
Jak czytam wszystkie wpisy to każdy wydaje sie taki mądry i powiem wam że oprócz konsekwencji w działaniu to wszystko inne jest u nas na porzadku dziennym, a córa i tak jest jaka jest.Jednak wiem że właśnie nad ta konsekwencją muszę porzadnie popracowac.Wczoraj wieczorem mała sie kąpała, weszłam do niej i kazałam już wychodzic i się ubierac w pizamkę. Po kilku minutach znowu zagladam a sytuacja bez zmian. Wypusciłam wodę z wanny, no to mała wyszła jednak siedziała zawinieta w ręczniku na podłodze.Dałam jej 5 min. na ubranie się i wyjście z łazienki, powiedziałam ze jesli nie zdarzy nie bedzie nagrody a wrecz przeciwnie, kara - brak "animal planet" do snu(ona uwielbia oglądac o zwierzątkach na dobranoc pół godzinki). Oczywiście w pokoju zaczął sie płacz, proszenie, przepraszanie no i moje tłumaczenie. Ale powiem Wam że chyba coś do niej dotarło, bo nie naciskała tak długo jak zwykle. Ja nie odpuściłam i mała poszła spac bez ulubionego programu. Jestem i z nij i z siebie dumna :)Mam nadzieję ze uda mi sie byc konsekwentną w każdych sytuacjach :)
Ach i jeszcze taka śmieszna sytuacja.Chwalę córcie przy jakiejś tam okazji i mowie ze w nagrodę mamusia ja mocno usciska i ucałuje, a Ola mi na to: To ma byc nagroda???? No uśmiałam sie strasznie, bo widac to co jest na porzadku dziennym nie może byc nagrodą dla niej:) Jednak obawiam się że licza sie dla niej tylko nagrody materialne i z tym też musimy powalczyc :)
Goga66
2007-11-09
21:09:45
Email
U nas też są próby wymuszania, że to ma zrobić tata a to mama. Ja z Zu nie mogę na ostro, bo potem jest krzyk przez godzinę i w zasadzie nie zależy jej chyba na niczym aż tak bardzo żeby sobie odpuścić. Może z wyjątkiem wychodzenia na spacer. Mówi np. że buty ma jej mama włożyć w momencie, kiedy tata chce to zrobić. Wtedy jej mówię - mama nie ma teraz czasu czy określam, co robię i dalej: jeśli nie pozwolisz tatusiowi wychodzimy bez Ciebie. Na ogół działa. W innych przypadkach spokojnie tłumaczę dlaczego nie ja tylko Robert i stanowczo dodaję, że w związku z tym wykluczone żebym to ja zrobiła. Na ogół się udaje chociaż czasem dochodzi do spięć.
Niemniej naprawdę bardzo ważna jest konsekwencja we wszystkim. Jej brak psuje wszystko, co udało nam się już z dzieckiem uzgodnić czy dziecko nauczyć.
lidiamital
2007-11-26
09:58:05
Email
Cześć. Jak tam zastosowanie rad innych? Coś podziałało na wasze łobuziaki? Damiemu mniej zdarza się uderzanie główką. Dziwi mnie jednynie fakt, że czasem uderzy bez żadnego jasnego dla mnie powodu. Ot tak poprostu. Ale myslę, że problem częściowo rozwiązaliśmy, ku mojej wielkiej uciesze.
Goga66
2007-11-26
11:45:45
Email
U nas trochę lepiej. Staram się nie dawać wyprowadzać z równowagi. A i Zu chyba zrozumiała, że nie zawsze warto aż tak się upierać. A mały może czasem uderza główką, bo go to uczucie lub dźwięk bawią. To uderzanie na znak buntu jest typowe chociaż może nie powszechne. Rzecz w tym, że urazowe i można faktycznie tym się martwić.
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum