szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - ZDRADA


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, następna
Napisano: Treść:
Magdalenka
2010-03-02
Email
czy dopuszczcie do siebie mysl o zdradzie? co musialoby wydarzyc sie w waszym zwiazku abyscie zdradzily meza? czy po fakcie powiedzialybyscie mu? a gdyby on zdradzil, wybaczylybyscie? potrafilybyscie z tym zyc? a moze macie jakies doswiadczenie w tej bolesnej kwestii? ja wiem, ze nie potrafilabym wybaczyc ani zapomniec zdrady. nie wiem czy potrafilabym zyc ze swiadomoscia ze zostalam zdradzona. mysle, ze gdybym zdradzila, nie powiedzialabym o tym, choc kiedys twierdzilam, ze jezeli bym zdradzila, do automatycznie bylby to dla mnie oniec zwiazku. odeszlabym po prostu bez wzgleu kto dopuscilby sie zdrady. prosze o odpowiedzi.
pinkie
2010-03-03
17:35:35
Email
Znam kobietę,której mąż uprawia bigamię. Sa związani nastoletnimi już dziećmi i nowym domem, który spłacają. Ona żąda rozwodu,on nie chce o tym słyszeć,bo "kocha ją i dzieci" i nie da sobie wmówić, ze ją krzywdzi. Codziennie spędza z nią w domu czas, gotuje,załatwia sprawy,dzieli sie obowiązkami ,a wieczorem wymyka się do tej drugiej. Ciekawe, czy wyobrażacie sobie taką sytuację w swoim małżeństwie. Ta kobieta nie ma gdzie pójść,chce mieszkać z dziećmi,ale sama nie zarobi na kredyt, wynajęcie mieszkania i utrzymanie swoje i dzieci. Takich sytuacji jest bardzo wiele. Zgadzam się z Joanną, odejście to luksus, na który nie każdy może sobie pozwolić.
nelli
2010-03-03
17:50:02
Email
Zdrada to problem stary jak świat. Niektórzy jej się domyślają, inni zostają o niej poinformowani przez kogoś "życzliwego". Zdarza się też, że do zdrady przyznaje się winowajca. Niezależnie od tego, jak się o tym fakcie dowiaduje osoba zdradzona, czuje się skrzywdzona, upokorzona. Ludzie różnie reagują w takiej sytuacji. Czy można pogodzić się z niewiernością partnera? Wybaczyć, zapomnieć? Skoro ktoś raz dopuścił się zdrady i ujdzie mu to na sucho, może to zrobić kolejny raz. Więc co - rozstanie? Ale przecież błądzić jest rzeczą ludzką. Każdy zasługuje na drugą szansę. Ale co zrobić, skoro czujemy, że straciliśmy do partnera zaufanie? Może szkoda naszego czasu i energii, bo nie będziemy w stanie uwierzyć już w ani jedno słowo? Jeśli jednak zdobędziemy się na zaufanie, może partner zrobi wszystko, by udowodnić, że na nie zasługuje? Zdrada to sygnał, że w związku źle się działo, wina nigdy nie leży po jednej stronie. Może więc teraz przyszedł czas na rozmowy i próby naprawy tego, co się nie układało? Sytuacja oczywiście jest bardziej skomplikowana, kiedy są dzieci. Czasami ze względu na nie niektórzy wybaczają zdradę, by ocalić rodzinę przed rozpadem. Nie jest to łatwe i niekoniecznie korzystne dla dzieci, bo co z tego, że mają przy sobie oboje rodziców, jeśli ci bezustannie będą się kłócić? Może jednak wbrew wszystkiemu warto przezwyciężyć kryzys, którym jest zdrada i spróbować walczyć o rodzinę? Zdrada to niewątpliwie trudny temat. Można tu dyskutować w nieskończoność, podawać argumenty "za" i "przeciw" wybaczeniu, ale tak naprawdę ktoś, kto nigdy nie był w takiej sytuacji, nie może wiedzieć, jak zachowałby się, dowiadując się o niewierności partnera. Byłoby idealnie, gdyby wszyscy bez wyjątku się kochali, byli sobie wierni oraz żyli długo i szczęśliwie. Niestety życie nie jest idealne i nie można stosować jednego schematu do wszystkich.
basienka25
2010-03-03
21:26:26
Email
A co na taki temat powiecie? Czy to też zdrada? Trudno mi pisać o takich sprawach, ale nie będę się ukrywać pod innym nickiem. Mężowi jestem wierna i nie wyobrażam sobie teraz jak mogłabym być z innym mężczyzną. Choć różnie bywa, jak to w życiu. Ale kiedyś, na studiach prowadziłam dość rozwiązłe życie. Teraz jak o tym wspominam to mi wstyd przed sobą no a mąż oczywiście nie o wszystkim wie. Coś tam wie, ale... Studiowałam daleko od domu, mój przyszły wtedy mąż pracował, studiował zaocznie, rzadko się widywaliśmy. A na studiach, w akademiku wiecie, imprezki, alkohol itp. Miałam kilku przygodnych facetów. Czasem myślę, że teraz jak coś nam się nie układa to ja płacę za tamte grzechy młodości. Mąż nieświadomy , ech ciężko mi z tym czasami naprawdę. Ale przecież mu nic nie powiem, bo po co...
Magdalenka
2010-03-04
07:55:13
Email
basiu, nie mow nic. to w niczym nie pomoze a jedynie zepsuje. po co mu ta wiedza? to bylo dawno temu, nie warto wracac. my kilka lat temu mielismy potezny kryzys, co prawda zdrada nie spowodowany, ale innymi wzgledami. wlasnie zaszlam w ciaze z drugim dzieckiem. gdybym w ciazy nie byla, odeszlabym, powstrzymala mnie jedynie swiadomosc, ze z maluchem i noworodkiem nie dam rady. maz iedzial ze zostalam tylko z tego wzgledu. potem jakos ulozylo sie, kryzys prztetrwalismy i w sumie stalo sie dobrze ze nie rozstalismy sie. za to teraz, kiedy cos mi lezy na watrobie, czasem mam ochote rzucic to wszystko w cholere, ale zastanawiam sie, czy probem takiego kalibru to powod do rozwodu. zatem, mnie kiedys zwiazaly sprawy materialne i dlatego nie odeszlam. mam siostre, ktora meczy sie juz chyba ze 25 lat z mezem. jest nieszczesliwa, cialge mowi ze go zostawi. a dlaczego nie odchodzi? bo zal jej domu. poradzilaby sobie bez niego, ale nie mialaby tego wielkigo domu, i dla tego domu wlasnie znosi to koszmarne malzenstwo.
Joanna26
2010-03-04
10:42:01
Email
Magda, a co Ty o tym myslisz? Tzn. o wyborze swojej siostry? Basia, przestan sie zadreczac, przeszlosc nie moze byc tak wazna, co to za myslenie w ogole, jakies kary, ratunku... Odetnij to!
Magdalenka
2010-03-04
12:08:20
Email
ja oczywiscie uwazam ze bardzo zle robi. wiem jak ich malzenstwo wyglada, jakim czlowiekiem jest jej maz, a wlasciwie jakim potrafi byc. ona jest strzepkiem nerwow, dzieci tez, ciagle awantury, wyrzuty, psychiczny terror. ale moja siostra nie odchodzi, bo gdyby to zrobila, musialaby mieszkac w jakims wynajmnowanym mieszkaniu, a nie w chalupie prawie 200 metrowej. dla mnie nie warto meczyc sie tyle po to tylko aby miec reprezentacyjna chate. przestalam sie juz odzywac i radzic bo ona i tak nie slucha, zali sie tylko jaki to on jest zly ale zal jej domu.
karolina
2010-03-04
12:53:51
Email
dlaczego w takich toksycznych związkach przeważnie cierpią kobiety?dlaczego to one muszą porzucać wszystko?przecież też pracują,zarabiają,wychowują dzieci,odmawiają sobie wielu rzeczy hmm a faceci(oczywiście nie wszyscy ale wielu ich jest) rujnują psychikę i kobietom i swoim dzieciom które potem powielają to w swoim domu...wiecie moja siostra po 20 latach małżeństwa zdecydowała się zostawić wszystko i wieku 40 lat zaczyna życie właściwie od podstaw,na poczatku nie mogliśmy jej zrozumieć było ciężko się z nią dogadać ale po wielu wielu rozmowach jest jakby lepiej,nie będę opisywać co wszyscy przeżywali ale możecie wierzyć że "Dynastia"się umywa...ale jak to w życiu często bywa czas leczy rany...według mnie nie całkiem ale....
noemi
2010-03-04
21:06:06
Email
nie rozumiem kobiet, które mogą odejść, tylko nie chcą, bo im tak wygodnie. też kiedyś mieszkałam w dużym mieszkaniu. i cholernie się bałam wyprowadzić. pamiętam pierwszą noc po wynajęciu mieszkania, chodzenie z kąta w kąt, strach, czy dam radę. dałam. a decyzja o odejściu była dobrą decyzją. nie jest lekko. pracuję, a potem zajmuję się dzieckiem. codziennie wstaję rano, nie ma że pośpię w weekend, bo mnie ktoś odciąży. nikt nie zrobi za mnie obiadu, nikt nie pomoże w sprzątaniu, zakupach, nikt nie pojedzie za mnie do mechanika. nikt nie pojedzie z dzieckiem do lekarza, jak jestem chora i mam 40 stopni, nieważne - muszę ugotować, muszę zająć się dzieckiem. ale wiecie co, nie cofnęłabym mojej decyzji. jest dobrze:) nie wyobrażam sobie życia w męczarniach.nie wyobrażam sobie jak można dziecku robić wielką krzywdę, każąc mu patrzeć na kłócących się rodziców. jak ono ma kiedyś ułożyć sobie życie, jak taki przykład widzi. wiem, życie nie jest proste. i pewnei miałam dużo szczęścia, że jakoś mogłam sobie pozwolić odejść. choć pieniędzy miałam by wyżyć sama 2 miesiące, a pewności, że jakąś kasę od byłego dostanę nie miałam. ale tak jak kiedyś myślałam, że do końca życia będę się budzić smutna, tak dziś wstaję z uśmiechem:) Basia, masz wystraczającą karę, taką, że nie możesz o tym zapomnieć i Cię to dręczy.
Joanna26
2010-03-05
11:46:04
Email
Magda,hmm... okropnie to swiadczy o Twojej siostrze. W dodatku pewnie Was zamecza swoimi opowiesciami, jakiego ma meza brutala i oprawce... Pisalas gdzies, ze jestes skonfliktowana z siostrami - nie dziwie sie...
Joanna26
2010-03-08
13:45:51
Email
Czytam "Kapuscinski non-fiction" i tak sie zastanawiam - czy kiedys bylo wieksze przyzwolenie dla zdrady? Czy teraz jest wieksza latwosc urzadzenia sie na wlasna reke, dlatego ludzie bardziej sie pilnuja i sa ze soba, bo naprawde tego chca? (wczesniej pisalam, ze odejscie to czesto luksus i nadal tak uwazam, ale tu chodzi mi o to, ze przed przelomem ludzie mieli chyba jednak jeszcze mniej mozliwosci, byli zwiazani rozmaitymi ukladami innymi niz finansowe - jak jest teraz, choc to oczywiscie tylko intuicje...) A moze teraz modnie jest nie zdradzac? A moze to byl/jest problem ludzi w innej warstwy niz ja/my? Kiedys czytalam jakis artykul o zdradzie, z ktorego wynikalo, ze jest to bardzo czeste zjawisko i tak sobie myslalam - jejku, chyba zyje w jakiejs innej bajce, w moim swiecie nie ma czegos takiego, ani ja tego nie robie, ani moje kolezanki, skoro nie my, to kto? Skad sie biora te statystyki?
noemi
2010-03-08
14:26:27
Email
wcale nie uwazam, że kiedyś było większe przyzwolenie na zdradę. i wydaje mi się, że teraz dużo częściej ludzie się zdradzają niż kiedyś. oczywiście normalne też jest to, że się tym później nie chwalą:) jak pomyślałam o swoim gronie znajomych to bez zastanowienia się potrafię wymienić 3 znajome, które zdradzają mężów. gdybym zaczeła się zastanawiać, wyszłoby tego pewnie więcej. dzisiaj się jeździ na targi, kongresy, konferencje. i z tego co słyszę to panie wskakują same panom do łóżek, bez konieczności gimnastykowania się. z moich rozmów z kolegą wynika, ze najbardziej chętne na seks na wyjeździe są kobiety, które mają w domu pantoflarzy. strasznie je ciągnie do facetów, którzy mają swoje zdanie (no tego to w domu nie mają;). ludzie się nie chwalą, że zdradzają. pewnie dlatego pewnych rzeczy nei jesteśmy świadome. nie wiem jaka jest "moda" dziś, ale wiem, że dziś trudno o fajny, zdrowy związek.
Joanna26
2010-03-08
14:52:40
Email
No widzisz, to jednak nie moj swiat... To ze sie nikt (albo prawie nikt:) nie chwali, to oczywiste, a mimo to Ty znasz takie kobiety - ja nie znam. Na sile moglabym wytypowac ze dwoch panow...
noemi
2010-03-08
15:08:35
Email
Joasiu, co to znaczy nie Twój świat?:) jest jeden świat tylko, a akurat te osoby, o których mówiłam nie znam z Warszawy a z dużo mniejszego miasta. i też dowiedziałam się o tym bardzo przypadkiem. jest jeden świat tylko, a nawet widząc po doświadczeniach koleżanek z forum, zdrady zdarzają się wszędzie.
Joanna26
2010-03-08
21:27:23
Email
Oj Noemi, na wyrazenie "to nie moja bajka" - moze lepiej sie dzieki niemu wyraze - tez mi napiszesz, ze jest jedna bajka? Nie jest, ta nie jest moja.
noemi
2010-03-08
22:21:55
Email
zaraz pojawi się mapet i mi powie, że wszystko wiem najlepiej:) Joasiu, prawda jest taka, że każda z nas może zostać zdradzona. i prawda jest też taka, że niekoniecznie musi nam się to zdarzyć i pewnie nigdy nie zdarzy. i niniejszym biorę sobie urlop od forum:)
Magdalenka
2010-03-09
08:16:11
Email
a mnie sie wydaje ze zdrady byly zawsze, tylko kiedys nie robiono o to szumu. kobiety mialy znacznie gorsza pozycje niz teraz i jezeli maz zdradzal, to najwyrazniej tak musialo byc, to byla norma. kobiety nie robily nic (poza nielicznymi wyjatkami kobiet bardziej samodzielnych, z rewolucyjnym podejsciem jak na tamte czasy), bo coz moglyby zrobic? odejsc? dokad? kto by je utrzymal z dziecmi? kiedys zdrada i utrzymanki byly na porzadku dziennym, w nizszych i wyzszych sferach. zony biedniejszych byly od szybkiego zaspokojenia faceta, urodzenia dzieci i generalnie zapieprzania w domu. zony bogaczy byly od rodzenia synow i tyle, inne, bardzej wyuzdane zachcianki spelnialy kochanki bo przeciez zona mogla tylko lezec i czekac na koniec, nie przystalo jej cokolwiek innego. to my, w 21 wieku na zdrade sie nie godzimy, widzimy w tym problem i zadamy rozwodu nasze babki a nawet babki przechodzily nad zdrada do porzadku dziennego bo nic innego nie mogly zrobic. pomijam kwestie co sie dzialo w ich sercu, ale zstawaly przy mezu bo nie mialy wyjscia. kiedys nad rozwodka, samotna matka, panna w ciazy lub z dzieckiem ciazylo pietno, pokazywano je sobie palcami.
mapet
2010-03-20
23:07:09
Email
Heja próżne laseczki. Ale jesteście złeeeeeeeeeeeee
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum