szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - Praca, dziecko, finanse?


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 3 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, następna
Napisano: Treść:
Ewka25
2006-10-06
Email
Do napisania tego posta skłonił mnie dzisiejszy spacer, na ktorym uslyszałam rozmowę dwóch Mam na temat zasiłków, dodatków itp.Jestem ciekawa Waszych opinii, doświadczeń? Rodziłam w 2004, więc becikowego nie było, macierzyński 16 tygodni, na szczęście miałam zaległy urlop, więc 6 m-cy byłam z Małą w domu. Pracuję na cały etat, mąż też, dodatkowo ma własną dzialalność. W życiu nie dostaliśmy grosza pomocy od państwa, żadnego rodzinnego, wychowawczego, dodatku mieszkaniowego, żadnych przywilejów, bo mam męża, nie jestem samotną matką. Jak w pracy są jakieś paczki czy bony na święta też się nie załapujemy, bo za "dużo" zarabiamy wg pracodawcy czy państwa. Mąż placi 2 skladki zdrowotne, jak ma problem i tak idzie prywatnie, bo nie ma czasu w przychodzi wystawać. Powiem krótko-mam dość. Pracujemy jak glupki, dziecko "obija" się z niańką. Może powinnam przestać pracować, wtedy dochody spadłyby, wtedy zasiłek dla bezrobotnych, może inne "przywileje"... Czy ktoraś jest też rożżalona jak ja?Może bardziej niż pracować oplaca się "leniuchować"?(w cudzyslowie oczywiście, bo zajmowanie się dzieckiem i domem to tez ciężka praca:)
Ewka25
2006-10-09
15:43:57
Email
Sikoreczko, pisząc o Japonii miałam na myśli (serio!) pozytyw, mniej więcej to, że gdyby każdy robił dobrze to, do czego został "przeznaczony" to byłoby super.W naszym kraju nie pod kątem partiotyzmu, ale pod kątem ogólnego dobrobytu.Krawiec ma dobrze szyć, fryzjer strzyć, lekarz leczyć. A nie tak, że wszyscy znają się na leczeniu i polityce ("co on mi przepisał?", "ja bym to lepiej zrobił"), a na ulicach brudno, ławki na skwerach połamane, a samochód skacze tarantellę na wybojach.
Ewka25
2006-10-09
15:46:35
Email
A temat z babą u lekarza jak zwykle aktualny, choć większość moich pacjentów to faceci:) Wiecie co?Już mi trochę lepiej po "wypisaniu". Może częściej będę sobie robić taką psychoterapię? Jak mi się obiad przypali, dziecko zbiesi albo maż wkurzy-przybędę!:)))
katka
2006-10-09
21:56:18
Email
wiedzialam,,,,ze wywolam taką burze...Ale widze monisia,że mówisz o rzeczach,o których nie masz do końca pojęcia-nie pracujesz,bo nie masz takiej potrzeby finansowej,rozumiem,że to rodzice ci pomagają. Na czym wiec polega twoja gospodarność?Ten zasilek chyba tez nie jest ci do końca potrzebny. Skąd możesz wiec wiedzieć,jak to jest gdy brakuje do nastepnej wyplaty,tudziez nastepnego zsilku. Latwo ci mówic o czsie,kiedy dziecko nie przebywa z matką-moje są na to skazane,bo musze pracowac,a że przy okazji lubie to co robie,to inna bajka. Wierz mi,że jak zaczniesz zarabiać i bedziesz musiala sama sie utrzymać,oplacic mieszkanie itd,to zmienisz zdanie na temat ludzi,ktorzy wyciągaja reke po zasilek,bo nie oplaca im sie pracować. A takch nestety jest wiecej ww naszym kraju. Pracy nie brakuje,tylko ludziom nie chce sie pracować.A tak z ciekawosci,ile ty masz lat i jaki zawod wyuczony?Bo moze jestes za młoda by pewne rzeczy zrozumieć.
MoNiSiA
2006-10-10
09:28:49
Email
Katka...każdy ma inne zdanie na pewne tematy. Ja już napisałam, że te pieniądze, które otrzymuję nie utrzymują mnie. Są jedynie dodatkiem do codzienności. Bez nich dałabym radę, ale dobrze mieć pieniądze na dziecko - w pełni całą kwotę przeznaczam na nią, bo są to pieniądze dla niej. Rodzice zapewniają mi byt, ale ja potrafię sobie dorobić i mieć miesięcznie. I te pieniądze mam na swoje wydatki. Gdybym pracowała musiałabym się dokładać moim rodzicom do prądu, wypadałoby też zapłacić mamie za opiekę nad dzieckiem. Mieszkałam już sama - opłacałam czynsz, mieszkanie, itd. i sądzę, że dałam sobie świetnie radę!!! I moje zdanie się nie zmieniło. Powiedziałaś, że każdy jest kowalem swojego losu, więc może przestań narzekać na swój skrzywdzony los, m.in. przez Twoje podatki, które idą na takie jak ja i m.in. za to, że masz pensję bardzo niską po opłaceniu niani, dojazdów i jakiś kursów. My polacy, to jednak strasznie zrzędliwy naród. Cieszmy się z tego co mamy. Ja się cieszę ze swojego życia i na swoją kasę nie narzekam.
mati81
2006-10-10
09:31:45
Email
Monisia a jak mieszkałaś sama i opłacałas czynsz to pracowałas wtedy? czy otrzymywałas pieniażki od rodziców?
MoNiSiA
2006-10-10
09:39:54
Email
Pracowałam. :-)))
MoNiSiA
2006-10-10
09:41:25
Email
I przepraszam, że w tak dobitny sposób to piszę.
Dorota
2006-10-10
09:43:04
Email
Monisia, pracowałaś w Polsce?
Michalina
2006-10-10
10:21:33
Email
Pracuję chyba od zawsze. Przed studiami, pojechałam do UK i tam ostro tyrałam przez dwa lata. Potem studia w trakcie których też dorabiałam. Po studiach praca na pełen etat, działalność gospodarcza plus dodatkowe zajęcia. Przyhamowałam trochę gdy urodziłam dziecko wieku 34 lat. Przyhamowałam tzn- zaprzestałam dodatkowych zajęć typu korepetycje, szkolenia w weekendy. Dalej pracuję na pełen etat i prowadzę działlność gospodarcza. Jestem wdzięczna za to, że mam pracę, że jakoś się utrzymujemy... ale szlag mnie trafia gdy po raz kolejny idę do lekarza prywatnie (pomimo podwójnie płaconej składki zdrowotnej) bo nie mogę sobie pozwolić na marnotrawienie całego przedpołudnia w kolejkach w przychodni, nie należy mi sie zasiłek porodowy pomimo wysokich składek jakie oddaje na rzecz Zakładu Ubezp. Społ., musze opłacać pełną składkę ZUS podczas macierzyńskiego ze wzgledu na prowadzenie działlności gosp. (zakłada pracy nie musi tego robić). A moja koleżanka siedzi już 9 lat w domu odkąd urodziła dziecko ze swoim nie-mężem bo jej się do pracy iść nie opłaca. I śmieje mi sie w nos, że ja tak tyram. Wczoraj zbuntowałam się i po raz pierwszy poszłam z moim chorym dzieckiem do lekarza rodzinnego. Pani doktor zaczęła mi grać na sumieniu prawiąc morały, że moje dziecko wrażliwe i do żłobka chodzić nie powinno i żebym się zstanowiła i że wyrodna jestem. No, ale co ja mam zrobić? oddać dziecko niani i tyrać jeszcze więcej bo 1000 zł muszę więcej z budżetu domowego wydać, czy samej przestać pracować i wyciągnąć rękę po zasiłek? no ale wcześniej musiałabym jeszcze pogonić chłopa z domu. Albo oddam dziecko na wychowanie owej równie wrażliwej pani doktor.
MoNiSiA
2006-10-10
10:52:58
Email
Dziewczyny...ja rozumiem Wasze niezadowolenie z tego jak traktuje Was państwo polskie. Z tego, że nie macie żadnej pomocy i nie możecie na nią liczyć. Pracowałam za granicą, nie miałam dziecka może to rzeczywiście inna sytuacja. Samej byłoby mi tam ciężko, choć wiem, że dałabym radę. Ale zdenerwowała mnie katka trochę Twoja wypowiedź. Aczkolwiek to już inny temat i inna sprawa. Ja zawsze dążyłam i będę dążyć do samodzielności i tego by nie być w razie czego uzależniona finansowo od faceta. No i fajnie, kiedy wiem, że na wszystko sama zarabiam, że do czegoś dochodzę własną ambicją i własnymi marzeniami. Tu w Polsce ciężko by mi żyło się samej z dzieciaczkiem, dlatego w ogóle nie planuję tu przyszłości. Ale nie chcę siedzieć i tylko narzekać, tylko działać, byśmy z Julią miały lepiej.
Goga66
2006-10-10
12:06:09
Email
Włączę się w tę dyskusję, chociaż nie zamierzałam. Dziewczyny - ja właściwie nigdy nie miałam źle, bo mąż nieźle zarabia a i ja do urodzenia Zuzy pracowałam i trudno byłoby mi narzekać. Ale nie macie racji pisząc, że każdy, kto chce może w tym kraju pracować. Mieszkając jak ja w Warszawie osoba nie posiadająca własnego mieszkania, wynajmująca coś i będąca samotną matką nie utrzyma się z pensji 800 zł - nawet 1200. Opiekunka tu bierze min. 1200 za pracę w pełnym godzinowym wymiarze a najczęściej 1600 zł. Można dziecko oddać do żłobka - owszem. Sama jednak w swojej zawodowej kilkunastoletniej "karierze" widziałam zwalniane pod byle pretekstem kobiety, bo dziecko za często chorowało. Pretekst zawsze się znalazł. Są też ludzie naturalnie mniej zaradni, słabi, mniej inteligentni, mniej przedsiębiorczy. Ludzie to nie roboty, które ustawicie na takie a nie inne działanie. To zespół cech, których najczęściej nie da się zwalczyć, bo ktoś jest mniej kreatywny, bo nieśmiały, bo nie ma dla niego pracy, bo ma chory kręgosłup i niewiele rzeczy w życiu wolno mu robić, bo ma chore dziecko, niepełnosprawne lub chorego współmałżonka. A czasem sam poważnie zachoruje. Państwo powinno być w miarę socjalne, by pomagać chorym, biednym, tym, którzy nie potrafią znaleźć pracy. Choćby w ten sposób, że zorganizuje kursy, pomoże w starcie życiowym. A tymczasem nasze państwo jest tak fiskalne, że praktycznie żadna mała firma bez początkowego dużego finansowania nie da sobie rady. Bez oszukiwania i generowania sztucznych kosztów zostanie zjedzona przez podatki itp. Jeżeli jako grafik musiałabym otwierając obecnie firmę kupić podstawowe niezbędne programy i odpowiedni sprzęt, to jako jedna osoba wydałabym min. 50 tys. zł zwłaszcza, że główny program do "łamania" koztuje 20 tys. zł. Kredytu osoba samotna nie dostanie. Także lizingodawca krzywo spojrzy. Teoretycznie można zostać i babcią klozetową ale czy to o to chodzi?!!! Owszem, będąc ogromnie zdesperowanym, bo dzieci umierają z głodu człowiek weźmie wszystko. Ale czy państwo powinno tak funkcjonować żeby doprowadzać do desperacji tak wielkiej?!!! To nawet nie o to chodzi. Chodzi o to, że w tym kraju żyje się w sytuacji stałego zagrożenia. Mając nawet w miarę przyzwoite zarobki trudno się zsbezpieczyć na ciężkie czasy a oddech czychającego bezrobocia czuje się wciąż na karku. Obecnie mało jest miejsc gdzie ma się 100 proc. pewności jutra. Że nie przyjdzie kuzynek szefa, ktoś młodszy, ktoś bez zobowiązań, ktoś, kto będzie chciał pracować za pół ceny, bo wciąż go rodzice utrzymują. U nas nadal najczęściej nie liczy się doświadczenie a to czy pracwnik będzie taniej kosztować pracodawcę (chociaż w rzeczywistośći jest droższy, bo dużo słabszy ale tego nie widać na pierwszy rzut oka). Wina jest wciąż po stronie państwa obciążającego pracodawcę ogromnymi kosztami utrzymania pracownika - prawie drugie tyle musi on wydać na podatki, zusy itp.Więc pracownik dostający do ręki 2 tys. kosztuje firmę prawie 4 tys! Więc mniej modnego liberalizmu dizewczyny, bo życie różnie się toczy i sama wiem z doświadczenia, że nie zawsze się jest na wozie... A czasami zlatuje się z bardzo wysokiego stołka i latami nie ma się nic.
I nie jest tak do końca, że wystarczy intensywnie pozajmować się dzieckiem 2 godziny dziennie. Bo zawsze lepiej jest zająć się nim sensownie kilka godzin. Dlatego wolałam się zrealizować wcześniej niż realizować kosztem dziecka. Bo oczywiście bez przegięć w żadną stronę. Nie chodzi o przesadne i całkowite poświęcenie ale propagandziocha, że kobieta ma pracować i robić karierę i to nie wpływa na rodzinę jest tylko taNIM OSZUSTWEM. mATKA MA BYć ZADOWOLONA ALE DZIECKO MA MIEć Tę MATKę I TO DUżO JEJ MIEć. sorry za capsa. Wiem, że wiele z kobiet pracuje, bo musi. Ale nie wierzę, że jest to tak całkiem obojętne dla dziecka - zwłaszcza w przypadku kobiet, które wracają ok 19.00 wieczorem, bo robią właśnie karierę. Znam dużo b. smutnych efektów takiego działania, nieodwracalnych. Oczywiście czasem wspaniała babcia jest w stanie zrekompensować brak matki ale czy matka kiedykolwiek będzie mogła przeżyć z dzieckiem, to czego nie przeżyła, bo głowę miała zajętą walką o kolejny stołek? tyle moich dywagacji. Pozdrawiam
MAGDA77
2006-10-10
13:22:03
Email
...hmmm.... podoba mi sie wypowiedz Gogi66. Chcialabym napisac krotko, ale chyba mi to nie wyjdzie. Wlasnie zastanawiam sie nad przejsciem na 2 czesc wychowawczego. Po urodzeniu Zuzi -jak miala 9 mies wrocilam do pracy. W tym momencie jestem na zwolnieniu (druga ciaza- 3 mies). Prace mam na czas nieokreslony, na reke dostaje 760zl i komletnie mi sie to nieoplaca - niestety. Zuzia jedzi do niani (600zl). Bedac na wychowawczym dostane ok 400zl i Zuzia moglaby byc ze mna. Gryze sie, bo nie chce sie stac kura domowa ale mam samodzielny zawod i moze zos bym dorobila w domu.... a siedzenie za biurkiem 8 godzin niestety mi nie odpowiada, zwlaszcza jezeli mam tylko zarobic na opiekunke. Jak kogos tym skrzywdzilam, to sorry...ale sama jestem dzieckiem ktore od 4 mies zycia przechodzilo przez rozne nianie. Z mama nie mam dobrych kontaktow, nigdy nie mialam. Podsumowalam sobie pare rzeczy i wracam na wychowawczy. Maz pracuje wiec jakos sobie damy rade. Nie chodzi o to ze jestem leniem i nie chce pracowac, po prostu nie chce robic czegos co mnie nie rozwija a przy okazji trace czas ktory moglabym poswiecic corce. Kariere i sukcesy zawodowe odkladam na potem. Pozdrawiam; M.
MoNiSiA
2006-10-10
13:35:57
Email
Świetne wypowiedzi. Właśnie mówicie to o czym myślę!!! Skoro ktoś nie ma satysfakcji pieniężnej w pracy (bo niania, bo dojazdy), to czemu swój czas nie poświeci dziecku... ?? Hmmm... Wygoda? Chęć karierowania? Chęć psychicznego odpoczynku? No nic innego na myśl mi nie przychodzi. Za 200zł nie widziałabym sensu swojej pracy...Tyle można zarabiać w domku. Pozdrawiam.
Goga66
2006-10-10
14:03:36
Email
Chciałam się jeszcze odnieść do kwestii darmowej antykoncepcji. Tak jak Monisia uważam, że powinna być łatwo dostępna i tania. Bo seks to nie tylko przyjemność ale i silny instynkt. Myślę, że wiele osób czasem samych jest zaskoczonych swoim zachowaniem w sytuacjach kiedy czuje silny pociąg do osobnika płci przeciwnej. Czasem sami siebie przecież zaskakujemy. Ale i nie o to chodzi. Nie chodzi o rozwydrzone bogate i głupiutkie panienki ani businesswomen z wypchanymi portfelami. Chodzo o żony alkoholików, świrów, zwyrodnialców, którzy je gwałcą po pijaku.Komu zależy na kolejnych nieszczęśliwych dzieciach wyrastających na "patologię"? Te kobiety najczęciej nie mają doką uciec, nie mają pieniędzy na drogie u nas pigułki czy inne metody. Są też i inne ubiogie rodziny, w których seks daje ciepło i bliskość ale też i kolejne kochane ale głodujące dzieci trafiające do domów dziecka. Nie piszę już o upośledzonych intelektualnie, kalekich itp. ludziach. Seks to bardzo silny popęd i trudno się go wyrzec. Widać to nawet po klerze, który mimo ślubów, obietnic często nie jest w stanie powstrzymać się od łóżkowych igraszek.
Basia.26
2006-10-10
15:50:01
Email
to ja może napisze tylko, że po prostu szkoda, ze w naszym kraju kobieta chcąca miec dziecko staje przed ogromnym dylematem, bo jest na prawde wiele przeszkód w tym temacie i swiadome posiadanie potomstwa często wiąze się z ogromnymi przemyśleniami "czy warto". Bo kobieta to dziecko urodzi, ale teraz kto jej to dziecko wychowa, skoro jej nie stac na to, by byc z tym dzieckiem. ale czy stac ja na opiekunkę?? i tak w kółko mozna polemizowac, bo to temat rzeka. kazda z nas ma inna sytuacje, inne spojrzenie na życie, inne pradyspozycje, zdolnosci zaradcze, pomoc rodzinną itd itp. kiedyś mój wykładowca z prawa gospodarczego powiedział, ze racja jest jak du.a, każdy ma swoją.
katka
2006-10-10
19:56:24
Email
No iwychodze na najgorsza zolze. To nie jest tak,że żaluje biednym ludziom kasy od państwa. Zaluje tym,ktorym nie chce sie pracować.którym wygodniej jest utrzymywac sie z zasilków. Bo ewentualna praca będzie zbyt niska. Te osoby czesto nie maja kwalfikacji na to ,by zarabiac wiecej. Latwiej dostac choćby 300 zlotych nic nie robiąćniż 600 pracując 8 godzin dziennie. I o takich ludzi mi najbardziej chodzi,o takie mamy. Brać,ale nic nie dac od siebie,a do tego narzekać,że dostaje sie za mało.Wiem,że jest sporo osób,które potrzebuje naszej pomocy z różnych powodów,ale niestety jest coraz więcej takich,które mają wszystko gdzieś i wybra ly sobie taki sposób na życie-nic nierobienie.I stąd sie bierze moja frustracja,a jak widze nie tylko moja. Nawet gdybym nie musiała pracować,to i tak bym pracowala,bo lubie to, co robie.
MAGDA77
2006-10-10
20:33:19
Email
Katka ....kwalifikacje to ja akurat mam, ale niestety mieszkam w takim rejonie naszej kochanej Polski, ze na chwile kiedy szukalam pracy nie bylo nic innego niz praca w urzedzie...a taka praca przyznasz nie jest tworcza...siedzac na stolku i klepiac w klawiature mozna usnac - smutne ale prawdziwe. Pensje urzednikow sa po prostu marne, wiec naprawde szkoda mi czasu na taka prace i wole posiedziec z Zuzia w domu i miec czas na cos dodatkowego-robiac to co lubie a nie to co musze. Bez sensu jest praca dla pracy - za krotkie jest zycie zeby nie miec satysfakcji z tego co sie robi.
Ewka25
2006-10-10
20:55:20
Email
Niestety nie zawsze można wybierać-jestem lekarzem, ale gdybym musiała (naprawdę!) nosiłabym worki z węglem albo z ziemniakami (rozsądnej ciężkości:)).Mój Ś.P. dziadek mówił, że praca uszlachetnia.On tez pracował poza zawodem, to były inne czasy-fakt, ale tylko czasem mówił, że tęskni za tym, czego się wyuczył. Jak się nie ma co się lubi... Jestem tego samego zdania co katka.
katka
2006-10-10
21:11:03
Email
dzięki ewa za wsparcie,trzeba jakos uświecic tą znajomoś jakąś kawką
dorotka
2006-10-10
21:25:10
Email
Katka, mnie tez masz po swojej stronie.
MoNiSiA
2006-10-10
21:51:11
Email
Katka, to o czym piszesz, świadczy - według mnie - o lenistwie i braku zaradności. Ludzie, którzy mogą mieć pracę wybrzydają, przebierają, choć jest jej pod dostatkiem (bynajmniej u nas). Mieszkałam przez pewien czas na wsi i to czego naoglądałam się tam, do dziś tkwi mi w pamięci. Ludzie w ogóle nie zaradni - nie potrafiący napisać CV, ludzie nie potrafiący się wysłowić nie mieli szans na znalezienie jakiejkolwiek pracy. I pewnie jej nawet nie szukali. Żyli z zasiłków, narzekając, płacząc i zalewając swoje smutki w wódce. Nie, przepraszam. Wódka to raritas. Pili nalewki, rzecz jasna. I żyli na "krechę". Pożyczali, oddawali, i tak od 1-wszego, do 1-wszego. Albo inaczej mówiąc - od zasiłków, do zasiłków. Ale sądzę, że tym ludziom nie dano większych szans. Rodzice nie przekazali im umiejętności życia, bycia. A żyjemy - jak sądzę - w świecie, w którym nieustannie musimy walczyć. Ale jest też tak, jak wspomniała Gosia i Magda, że pensja niska, właściwie starcza tyle co na nianię i dojazdy. Ale końcowe zdanie w tej kwestii ma każdy z nas. To, czy chce i może siedzieć z dzieckiem w domu, czy pracować i robić karierę zależy i wyłącznie od niego. I basta. :-)
katka
2006-10-10
22:02:28
Email
tylko dlaczego jedni za swoj wybór dostana pieniądze a inni nie-łatwo powiedzieć,ze dla dobra dziecka wybieram zasilek-a jesli nie masz do niego prawa ,nie masz takiego wyboru i musisz iść do pracy
katka
2006-10-10
22:07:43
Email
a jak ktos jest niezaradny życiowo,to jesli dostanie kase za darmo,tym bardziej nie nauczy sietaj zaradności
katka
2006-10-10
22:09:19
Email
i co najbardziej mnie wkurza-mówisz że nie potrzebujesz pracować,że jestes taka zaradna,to czemu do cholery narzekasz na wysokość zasilku
maxim
2006-10-10
23:23:23
Email
Niepotrzebne jest mówienie czy też zakładanie, że istnieje konflikt między osobami pracującymi i niepracującymi bo z góry ustala generalizowanie , klasyfikowanie rzeczywistości według jakiegoś wzorca,schematu. A rzeczywistość wymyka się wszelkim schematom i wzorcom.I trudna sytuacja państwa dotyka nas wszystkich. I wszyscy mamy swoje zastrzeżenia i obawy i żale....I wszyscy mamy swoje racje... Prawdą jest zapewne to, że może jednych lub drugich denerwować bardziej lub mniej fakt, że są ludzie , którzy nauczyli się narzekać a nigdy nic nie zrobili w tym kierunku, żeby zmienić swoją sytuację ekonomiczną [ Tutaj wypowiedz Gosi naświetla nam całościowo wszystko...Sprawa nie jest prosta.Wymaga dużego wyczucia społecznego......]. Może denerwować i denerwuje fakt, że są ludzie , którzy choć w tzw. szarej strefie zarabiają krocie nadal zgłaszają się po zasiłek, zapomogę z opieki społecznej mówiąc, że im się to należy i z tego nie zrezygnują......Znam bardzo wielu takich ludzi. Często sprowadzają samochody albo robią sezonowo...na czarno na budowach. I są w stanie zarobić miesięcznie około 20 tysięcy.Czasem o wiele więcej!Tak jest...Podjeżdzają potem pod biura opieki społecznej zagranicznymi, drogimi wozami, ubrani wcale niekiepsko...To może wkurzać i wkurza[...]bo kiesa opieki społecznej też ma swoje dno i kiedy brakuje pieniędzy to ci " szarostrefowcy"nie odczują tego w ogóle w odróżnieniu od ludzi naprawdę potrzebujących. I racja!..Nie zawsze jest tak, że można pracować. Sytuacja na wsi o której wspomniała Monisia jest trudna.A już najbardziej tragiczna jest na popegierowskich wsiach gdzie ludzie byli przyzwyczajeni, że wszystko mieli na tacy, mieli pracę, nie musieli jej szukać.. No właśnie nikt ich nie nauczył operatywności, przedsiębiorczości..Ci ludzie przychodzą do Urzędu Pracy ze swoimi dziećmi i mówią im :" patrz synku, córeczko, żebyś się nauczyła jak się nalezy podpisywać w urzędzie bo ty też będziesz tu przychodziła, przychodził......." Oni z góry zakładają, że ich dzieci będą miały taki sam los.
maxim
2006-10-10
23:52:30
Email
I nie można tak bezlitośnie oceniać tych kobiet, które nie chcą pracować tylko wolą dostawać zasiłek i być z dzieckiem. [ A co mają nie narzekać na wysokośc zasiłku!!!]....Jakoś nasze mamy w innym ustroju mogły sobie pozwolić na niepracowanie i nie były postrzegane żle.Inny był punkt widzenia. Teraz rzeczywiście epatuje się wzorcami przedsiębiorczych,realizujących swoje życiowe pasje... zapracowanych mam i wzmacnia kompleks bycia kura domową...W imię czego pytam??? Jakoś w innych krajach kobieta spokojnie może siedzieć w domku i wychowywać swoje dzieci licząc na pomoc państwa [ tak, tak kłania się Anglia..choć mam wrażenie, że tam kobiety nie doceniają tego, co mają, stają się - co niektóre..[ a wszystkie które miałam okazję poznać a poznałam b. wiele...]- zmanieryzowane..i zamiast wykorzystać taka szansę , że mogą same wychowywać dziecko..sprowadzają sobie pomoce domowe i opiekunki w jednym z różnych krajów...Co rok nowa opiekunka, co rok nowa odstawka dziecka w inne ręce..Ale to osobny problem i odbiegam od tematu...] Prawdą niezbitą jest to czy chcemy tego czy nie, że dziecko potrzebuje matki a nie opiekunki czy babci... Polecam wszystkim zapracoholikowanym mamom wątek gabi3333 pt" Dziś żałuję, że zostawiłam dziecko" Na forum gazeta pl. w dziale Klub Mam Pracujących. Przykłady można mnożyć. I nie chodzi o demonizowanie matek, które chcą lub muszą pracować i zostawiają swoje dzieci pod opieką ojca , babci, czy niani ale chodzi o zwrócenie uwagi na pewne sprawy a raczej niuanse tych spraw... I ja nie widzę żadnego konflikt między osobami pracującymi i niepracującymi..Widzę narastającą frustrację jednych i drugich...w obliczu problemów, przeszkód prawnych i podatkowych i składkowych obowiązków etc. Sytuacja każdej z nas zmienia się jak w kalejdoskopie na przestrzeni lat... i może się zmienić. Raz się pracuje. Innym razem nie. Sama pracowałam już sporo lat jak na mój wiek. Znam doskonale bolączki pracującego człowieka.I nigdy jakoś nie upatrywałam konfliktu między wyżej wspomnianymi...
maxim
2006-10-11
00:07:50
Email
A teraz znam bolączki niepracującego zawodowo człowieka ,który dostaje zasiłek ...I nie uważam się za pasożyta społecznego tylko dlatego, że poswięciłam czas dziecku rezygnując lub dając zrezygnować ze mnie pracodawcy.. I znam tez bolączki człowieka prowadzącego własną firmę. Pomagałam kiedyś siostrze w jej małym biznesie... Końcowa myśl jest taka...im człowiek pozna więcej różnych perspektyw... tym jest ostrożniejszy w osądzaniu i generalizowaniu rzeczywistości...Pozdrawiam :)))
MoNiSiA
2006-10-11
08:14:39
Email
Katka, u góry napisałam wszystko co miałam napisać, m.in. też o tym, że nie narzekam na pieniążki, które otrzymuję, ale narzekam, że osoby, które nie mają znikąd pomocy otrzymują takie groszowe pieniądze, bo jeśli weźmiemy pod uwagę, że trzeba się za te pieniądze wyżywić, to jest to jałmużna. Sądzę, że to nie prawda, że osoby, które otrzymują te zasiłki uczą się wygody. Ja nie chciałabym takich pieniędzy, gdybym nie miała co jeść. Poszłabym poprostu do pracy. Wtedy nawet za 300zł, które bym zarobiła po odliczeniu niani i dojazdów, itd. Ale, ja mam wybór i jeszcze mogę posiedzieć w domu. Z czego się cieszę. Ale nie wynika to z lenistwa!!! Są pewne sprawy, które się na to wszystko składają, a o których nie chcę tu pisać. Nie myśl sobie też, że jakaś pani jestem, która za kilkaset złotych nie chce pracować. U mnie w domu osoba, która idzie do pracy od razu dokłada się do czynszu. Tak też było z moim bratem. Długo buntował się, bo wokół miał samych znajomych, którzy gnili na garnuszku rodziców robiąc coraz to inne fakultety, nie garniąc się przy tym do pracy, ani broń Boże do pomocy finansowej w domu (no bo skąd mieli mieć?). I teraz brat pobiera zasiłek (po wojsku) i pracuje. Jak dają, to się bierze i tyle.
MoNiSiA
2006-10-11
08:19:42
Email
Maxim! Świetne, mądre słowa, zwłaszcza ta myśl końcowa... :-)
Ewka25
2006-10-11
11:48:59
Email
"Jak dają to się bierze"-skad ja to znam... Acha, jeszcze jedno-któraś z Was napisała, że była zostawiama przez matkę od 4 m-ca życia i nigdy nie miała z nią dobrego kontaktu. Mnie tez zostawiano.I mam wspaniałą matkę i ojca, i w życiu nie miałam im za złe, że zostawiali mnie na parę godzin dziennie. Z tym generalizowaniem to prawda. Myślę, że powyżej zostało wszystko już powiedziane (napisane). I tak nikt nikogo nie przekonał.
dorotka
2006-10-11
14:59:12
Email
Monisu, jesteś zaradna i nie potrzebujesz jałmuzny. Oddaj te pieniądze, któras matka dostanie podwójnie i wtedy nie bedezie przedmiotu sprawy. Dlaczego bierzesz???
Kati
2006-10-11
16:02:49
Email
dorotka ty jak juz cos powiesz...same mądrosci, ech. po prostu pracujace mamy powinny tu napisac, ze serce im pęka, gdy musza ciężko zarobone pieniadze zanieść do US. narzekac należy na to, że te wszystkie składki sa tak wysokie, a jak przyjdzie co do czego, to prędzej się zejdzie z tego świata nim człowiek doczeka terminu do lekarza. narezkać nalezy na to, że osoby mające własną działalność i przcujące gdzies płaca podwójnie, co w mniemaniu płacących jest "złodziejstwem", bo oddaja bez walki pieniadze, które potem sa rozdzialane między tych niepracujących. no i wkurza też człowieka taki sasiad, który na rekę bierze 4500, ale na papierze ma 1000. do tego żona dziecko, to bierze rodzinne (chyba 56 zł na miesiąc, a we wrześniu 160 na szkołę), dodatek mieszkaniowy itd. wkurza człowieka to, że większośc pracodawców na czarno wypłaca wiekszośc pensji, potem można w polu szukać emerytury.... ale to drogie mamy narzekac nalezy na ustrój, przepisy, władze, mozecie pomstowac na cztym świat stoi, ale chyba nie na tych, którzy korzystaja z tego, ze panstwo im wypłaca zapomogi, a oni je przyjmuja. bo dzis pracujesz, a jutro juz nie i niestety kombinujesz, szukasz wszedzie, gdzie mozesz pieniążki dostać, co "wg prawa" ci sie nalezy. ja sie ciesze, że przez całe studia pobierałam stypendium naukowe, a bylo ono niemałe bo w granicach 350-420 zl, w zaleznosci od roku. i na przykład czuję sie pokrzywdzona, ze za piąty rok nie otrzymałam stypendium, a przecież równie cięzko pracowałam na te oceny. i mój tata zawsze powtarzał, że cieszy sie, że chociaz tyle wyrwalam z tych podatków, które on płaci, a płaci bajonskie sumy, ma firmę i znajduje sie w bardzo wysokim progu podatkowym
Kati
2006-10-11
16:54:26
Email
aha, no w końcu puenty nie napisałam. ja jestem zdenerwowana, że państwo nie docenia przedsiębiorczych obywateli, wręcz przeciwnie, jak tylko wpadnie do głowy pomysł, to zaraz ktoś człowieka zacznie kopac, biurokracja, przepisy, opłaty, ymogi, PIP chce inaczej, Sanepid inaczej, to sie nie nadaje, to zmienić, to nieprzystosowane itd i... opłaty, opłaty, opłaty!!!!! zero pomocy, zwolnienia od podatku. mamy taki kraj, który nie docenia przedsiebiorczych, tylko spija krew z każdego, kto pokaże odrobinę życia w sobie. i to boli najbardziej po prostu!!
Ewka25
2006-10-11
18:39:46
Email
Kati-tak jest, niby popieranie samodzielnej działalności, jakieś dotacje z UE na własną działalność, a naprawdę to FIGA Z MAKIEM i kłody pod nogi, o których napisałaś. A Sanepidowi to już odbija normalnie-mogłabym na ten temat mówić... A jak mąż ladne otoczenie zrobił koło gabinetu to mu zdemolowali (nie Sanepid rzecz jasna:). Wyrównać-do dołu.
Strona 3 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum