szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - Praca, dziecko, finanse?


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, następna
Napisano: Treść:
Ewka25
2006-10-06
Email
Do napisania tego posta skłonił mnie dzisiejszy spacer, na ktorym uslyszałam rozmowę dwóch Mam na temat zasiłków, dodatków itp.Jestem ciekawa Waszych opinii, doświadczeń? Rodziłam w 2004, więc becikowego nie było, macierzyński 16 tygodni, na szczęście miałam zaległy urlop, więc 6 m-cy byłam z Małą w domu. Pracuję na cały etat, mąż też, dodatkowo ma własną dzialalność. W życiu nie dostaliśmy grosza pomocy od państwa, żadnego rodzinnego, wychowawczego, dodatku mieszkaniowego, żadnych przywilejów, bo mam męża, nie jestem samotną matką. Jak w pracy są jakieś paczki czy bony na święta też się nie załapujemy, bo za "dużo" zarabiamy wg pracodawcy czy państwa. Mąż placi 2 skladki zdrowotne, jak ma problem i tak idzie prywatnie, bo nie ma czasu w przychodzi wystawać. Powiem krótko-mam dość. Pracujemy jak glupki, dziecko "obija" się z niańką. Może powinnam przestać pracować, wtedy dochody spadłyby, wtedy zasiłek dla bezrobotnych, może inne "przywileje"... Czy ktoraś jest też rożżalona jak ja?Może bardziej niż pracować oplaca się "leniuchować"?(w cudzyslowie oczywiście, bo zajmowanie się dzieckiem i domem to tez ciężka praca:)
MoNiSiA
2006-10-08
22:23:53
Email
Kurde...katka...masz tylko w jednym rację : " Punkt widzenia zmienia sie wzaleznosci od punktu siedzenia." Dlatego nie byłaś na moim miejscu, więc nie pisz takich rzeczy. Ja nie pracowałam u nas w Polsce ani razu - więc nie myślę nad powrotem do pracy, tylko nad rozpoczęciem czegoś nowego. ;-) Na szczęście nie jestem zmuszona, aby pracy szukać, ale fajnie byłoby mieć jakieś dodatkowe pieniążki, więc o tym pomyślałam (zaczynam bać się głośno myśleć). Jeśli byłabym zmuszona pracować za 1400zł (bo taką kwotę bym zarabiała) w nosie bym miała - za przeproszeniem - tą - jak to nazwałaś - jałmużnę. Co do niani...problem byłby załatwiony, bo rozmawiałam z mamą, która podjęłaby się opieki nad córką. Poza tym to, że mąż ci się udał nie znaczy, że wszystkie kobity miały tyle szczęścia. Facet po kilku latach może okazać się babiarzem, chamem, damskim bokserem. Tylko grzecznie siedział przez lata w ukryciu. I znam fuuul takich przypadków. Z twojej wypowiedzi wnioskuję też, że wszystkie samotne matki, to ślepe ku**y - bo nie zabezpieczały się podczas stosunku i nie wiedziały nawet z kim. ;-))) Choć są i takie, nie przeczę. Ale nie skreślaj wszystkich!!! Zaznacz w swojej wypowiedzi, że są też inne przypadki, że są kobiety, które cholernie ciężko pracują, aby swojemu dziecku zapewnić jakiś byt!!! I też pracodawcy odprowadzają za nie składki! Ja już napisałam - mnie te pieniądze z tytułu S.W. nie utrzymują. Choć nie powiem, że są zbędne. Nie, nie są zbędne. Pomagają mi bardzo, ale wiem, że bez nich też bym dała radę. Bo ja mam pomoc. A ile innych samotnych matek nie ma pomocy??????? Dla niektórych kobiet te pieniążki to jedyne źródło utrzymania. Skoro mnążą się na potęgę - coś takiego napisałaś, to może zacznijmy od tego, aby Państwo nawet darmowo rozdawało środki antykoncepcyjne!!! Unikniemy bezczelnego narzekania na niską jałmużnę... Ale to już zupełnie inna kwestia, którą nie my powinnyśmy sobie głowę zaprzątać.
katka
2006-10-09
07:04:42
Email
i o czym my tu mówimy,jak nie pracowalasw polsce ani razu...I nie mówie ,że wszystkie samotne matki takie są,albo częściej pseudosamotne matki,które tatusia mają,tylko papierka ze ślubu im brakuje.Ale niestety taka jest przerażająca większość i ktoś na nie musi pracować. Najbadziej cierpią natym ci,którzy nie zarabiaja kokosów,bo przeciez pieniądze mają,tyko nikt nie uwzględnia ile im zostaje,po odliczeniu wszystkich wydatków.Nie nazekaj na te pare groszy które dostajesz,skoro mogłabyś sie obyć bez nich. A jesli to jest za mało,to po prostu znjdzsobie prace i zobaczysz jak wtedy jest fajnie.
Ewka25
2006-10-09
07:23:20
Email
Monisia-nie zgadzam się również z tym, że państwo powinno rozdawać za darmo środki antykoncepcyjne. Niby z jakiej racji? Sex to przyjemność, nie obowiązek-dlaczego państwo ma za to płacić? Co do uogólniania-nie powinno się-rzecz jasna. Bo wśród bandy winnych zawsze znajdzie się jeden "sprawiedliwy". Ale tak już jest, że uogólniamy-każdy ksiądz to wapniak, każdy lekarz bierze, każdy facet to świnia. Tacy jesteśmy-po prostu.
Ewka25
2006-10-09
07:25:18
Email
Acha, jeśli dla kogoś 1400 zł to jałmużna-to tylko pogratulować i pozazdrościć.
MoNiSiA
2006-10-09
07:37:51
Email
Katka, ja nie narzekam na kwotę, którą otrzymuję, bo ja sobie daję radę, sądzę, że jestem w kwestii materialnej bardzo zaradna - mówię, to nie przechwalając się. Ale powtarzam! Ile kobiet tylko z tych pieniędzy się utrzymuje? Kobieto trochę serca! Trochę zrozumienia... Ta kwota, to są głodowe racje dla nich!!! Żyją od 10-tego do 10-tego... I uwierz mi, nie mają internetu... To, że teraz jesteś w dobrej sytuacji materialnej lub lepszej, nie gwarantuje Ci, że za 5 lat będzie tak samo! Czasy i faceci się zmieniają. Nie wiesz, czy czasem za 5 lat nie znudzisz się mężowi, który zostawi Ciebie i dzieci... Są kobiety, które żyją z facetem 15 lat, a on zostawia całą rodzinę dla młodszej... I wcześniej ył wspaniałym tatusiem, przykładnym kochającym mężem... Potem przestanie je odwiedzać (tak jest BARDZO często, gdy facet się wyprowadza), płacić na nie. Nim sprawa trafi o ustalenie alimentów, Ty będziesz musiała żyć... I z czego??? Twój świat by się po prostu zawalił! No, chyba, że masz rodzinę, która by Ci pomogła. Ale piszę to tylko po to, abyś SPRÓBOWAŁA się wczuć w tą sytuację... Napisałaś, że są też kobiety, które mają faceta, a podają się jako samotne matki. Niestety w tej Polsce musi się tak dziać, bo takie sytuacje mają miejsce, gdzie prawo nie jest dobrze skonstruowane i są poprostu "przecieki". Ci, ludzie to wykorzystują. Ale ja nie byłam w takiej sytuacji, nie wiem jak bym się zachowała jak bym miała męża, a nie stać by nas było na jedzenie dla dziecka. Nie można wszystkich skreślać. Każda historia jest inna. I rzeczywiście każdy jest kowalem swojego losu. Tylko czasem ten los zawodzi i trzeba ludziom pokazać tą dobrą drogę, trzeba zwyczajnie wyciągnąć do nich rękę, nie prosząc nic w zamian. Oczywiście, jeśli tej pomocy rzeczywiście potrzebują.
MoNiSiA
2006-10-09
07:39:41
Email
Ewa...słowem nie napisałam, że 1400 to jałmużna... :-| Jałmużna to określenie dodatków, tj. zasiłki.
MoNiSiA
2006-10-09
07:46:51
Email
Ewa, byłoby to zapobieganie ciąży...Zapobieganie niechcianym dzieciom. Ok. Rzeczywiście skoro sex to przyjemność, to po co oni to robią, to po co wcześniej nie myślą i po co wymagają, aby państwo dawało im coś za darmo...? Ale uwierz mi, że to gospodarkę państwa kosztowałoby ZDECYDOWANIE mniej, niż wypłacanie każdemu maleństwu tysiaka... Potem wypłacanie zasiłków... No i patologia byłaby w mniejszym stopniu, choć by nie zniknęła. Ale to już sprawa państwa polskiego, które nie radzi sobie, a wręcz przeciwnie - zachęca do rozmnażania się patologii, która liczy tylko na becikowe.
ewka25
2006-10-09
09:13:40
Email
Monisia-jest rzeczywiście trochę racji w kwestii antykoncepcji, OK. Byłoby dobrze gdyby odsetek niechcianych ciąż zmniejszył się. Co do tego, że jak komuś powinie się noga i należy mu pomóc-również zgoda, nikt z nas nie jest z kamienia i nikt nie chce, żeby dziecko głodowało tylko dlatego, że ojciec zostawił matkę dla innej. Ale-pomoc czasowa, np. przez 12 miesięcy, w tym czasie matka MUSI szukać pracy.Że trudno ją znaleźć lub za 800 zł/m-c-to inna sprawa. W trudnej sytuacji nie można wybrzydzać. Jak sobie przypomnę sytuację, gdy w niedziele malowaliśmy i szorowaliśmy na kolanach z mężem jego gabinet, jak żrącymi środkami czyściliśmy 65m kward., bo malarze nam coś wylali-to wiem, że inni też mogą.Dlaczego nie?
sikoreczka
2006-10-09
11:59:08
Email
Witam. Pozwólcie że włączę się do dyskusji. Mam dwoje dzieci. Pracuję od dawna. Gdy syn był maleńki pamiętam scenę: zimowy wczesny poranek, ja spieszę się do pracy, synek siedzi na nocniku i nagle trach... w ostatnim momencie go złapałam, przysnął na nocniku. Teraz opowiadamy to jako anegdotę, wtedy popłakałam się nad nim i nad sobą. Teraz mam jeszcze córeczkę i nadal pracuję. Maleńka przebywa z supernianią, która nie pozwala by ją traktować jako mamę czy babcię. Daje jej mnóstwo miłości i czułości ale zawsze podkreśla, że mama i tato są najważniejsi. Zwylke po ośmiu godzinach pracy wracam do domu, coś zjadam podrzucam dzieci mamie lub teściowej i idę do drugiej pracy. Bo rachunki, bo syn poszedł do szkoły i mamy nowe wydatki, bo... Wiecie, czasem jest naprawdę bardzo ciężko. Bo pracy bardzo dużo, a przecież pieniądze nie takie. Mąż pracuje także bardzo ciężko. Czasem wyjeżdża na kilka dni. Muszę radzić sobie sama. Na dodatek zapisałam się na studia podyplomowe - wymóg w pracy. Po co to piszę? Nie po to żebyście mnie pochwaliły. I mówiąc szczerze nie przejmuję się tym że w oczach niektórych okażę się złą matką bo powinnam przecież więcej czasu poświęcać dzieciom. Ale wiecie co? Nie żałuję. Praca daje mi prawdziwą satysfakcję, mimo że nie pracuję w wymarzonym zawodzie i muszę się ciągle dokształcać. Tak się nastawiłam: ma sprawiać mi przyjemność. I sprawia. Dzieci mam cudowne: syn mówi mi codziennie że bardzo mnie kocha. Chyba wybaczył mi ten nieszczęsny nocnik :) Córeczka moja, mała perełka, od dwóch lat swoim ciepłem rozgrzewa każdy poranek. daje mi siłę do tego żeby wstać z łóżka i nie okazywać jak przykro się z nimi rozstawać. Wierzę, że nauczę tym swoje dzieci że pracować warto, dla siebie, dla bliskich. Chciażby dla swojego zadowolenia. Dletego żeby udowodnić sobie że mimo ciężkich warunkuów jakie proponuje nam nasz kraj dam sobie radę. Nie wyobrażam sobie korzystać z pomocy państwa, nie chcę tych pieniędzy i mam nadzieję że nigdy ich nie będę potrzebowała. Pieniędzy niezbyt dużo, ale zarobione uczciwie przeze mnie i męża. Nie potrzebujemy pomocy rodziców. Dziewczyny macie dość, że państwo was wykorzystuje. Przyznaję, że ja też mam takie odczucie. Czasem mówię do męża, pakujmy się zabierajmy dzieci i ucuekajmy z tego chorego kraju, ale czy gdzie indziej dadzą nam coś za darmo? Przepraszam za ten przydługi tekst, ale już od dawna leżało mi to na sercu. Będę wdzięczna za komentarze.
Ewka25
2006-10-09
12:26:31
Email
Sikoreczko-gdyby wszystkie kobiety myślały tak jak Ty w rozwoju wyprzedzilibyśmy Japonię:)))Popieram takie myślenie, popieram ciężką, uczciwą pracę, która daje zadowolenie ze zdrowego wysiłku (fizycznego i psychicznego). Szkoda tylko, że ludzie ciężko pracujący rzadko są doceniani finansowo (są wyjątki). Ja staram się zachować względną równowagę (jeśli można tak powiedzieć w zawodzie lekarza)-praca odpowiedzialna 8 godz./dziennie, egzaminy,kursy-to nieuniknione. 1-2 razy w tygodniu zostaję dłużej lub dojeżdżam, żeby dorobić, dyżuruję obecnie rzadko-1-2/m-c, bo szkoda mi dziecka, jest teraz taka rozkoszna. Gdyby nie mąż-musiałabym jeszcze cięzej pracować, chwała Bogu, że jest:)) Pracując-nie żałuję, że pracuję, będąc z dzieckiem-nie żałuję, że z nią jestem. Zasada złotego środka-dla każdego inna, dla mnie taka. W mojej rodzinie zawsze kobiety chciały i pracowały pomimo, że czasami nie musiały.
Ewka25
2006-10-09
12:28:57
Email
Żeby nie było tak na serio: -praca ludzi wzbogaca -oszczędnością i pracą narody się bogacą -módl się i pracuj, a garb sam ci wyrośnie :)))
MoNiSiA
2006-10-09
13:14:03
Email
Ewa, właśnie... Mimo, że nie muszę chciałabym pracować. Moja mama początkowo zajmowała się dziećmi - mną i bratem, bo byliśmy mali. Potem ja nie nadawałam się do żłobka. Mama zrezygnowała z pracy dla nas. Potem pieniędzy było tyle, że mogła siedzieć w domu i po kosmetyczkach w wolnym czasie biegać. Mnie takie życie nie odpowiada. Choćbym pieniędzy miała wystarczająco, nie usiedziałabym tyle czasu z dzieckiem. I nie chodzi o to, że dziecko mnie wykańcza. Przyznam, są dni ciężkie, ale uwielbiam z nią przebywać. Ale przychodzi moment, że prędzej, czy później kończy się etap "przymusowego" siedzenia z dzieckiem, bo maluch idzie do przedszkola, do szkoły, bo bawi się całe dnie na placach zabaw. I co? I wtedy miałabym się ocknąć, że muszę iść wkońcu do pracy? O nie... W moim przypadku biorę pełną odpowiedzialność za dziecko i chcę dać Jej to co najlepsze. Pozdrawiam.
MoNiSiA
2006-10-09
13:19:40
Email
Dziewczyny, tylko w pośpiechu za pieniędzmi, karierą często wychodzi się przegranym. Często jest tak, że rodzice nie znają po pewnym czasie własnych dzieci... I to bez urazy. Mówię o niektórych przypadkach... A wiem co mówię, bo miałam ful koleżanek, które paląc, pijąc, ćpając odreagowywały samotność, bo rodzice wiecznie zapracowani... Ale ktoś powiedział święte słowa, że nie ważne ile czasu musisz poświęcić dziecku, ale jak go poświęcić. Liczy się jakość. Bo też może być tak, że mama siedzi w domu, a nie wnosi do domu żadnych wartości, nie rozmawia z dziećmi, itd. No, nie ma reguły. Szczęścia Wam życzę, i tyle. :-) Pozdrówka.
Ewka25
2006-10-09
13:31:29
Email
Monisia-dokładnie-liczy się jakość przebywania.Kilka, kilkanaście godzin?Nie ma chyba odpowiedzi na to pytanie. Pewnie odpowiedzą nam na to nasze dzieci za jakiś czas, oby pozytywnie:) Ktoś powiedział również "szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko". Ja dodaję "spełniona mama". Koniec i bomba, kto czytał ten trąba:)
sikoreczka
2006-10-09
13:54:11
Email
Ewko, prosiłaś o opinie na ten temat. Pisłaś że jesteś rozżalona. Nie próbuję wpłynąć na to żebyś nie była, piszę tylko co mi daje powody do satysfakcji i co robię żeby pokonać swoją złość o to że pomimo ciężkiej pracy nie jestem wynagradzana jak należy, że czasem jestem przytłoczona odpowiedzialnością (karno-skarbową zresztą), że za mało czasu z dziećmi, itd. Źle mnie zrozumiałaś mojej pracy nie przyświca patriotyzm, nie pragnę drugiej Japonii. Garb owszem rośnie od ślęczenia po osiem godzin za biurkiem, nerwy na postronkach bo praca z ludźmi. Mój mąż kiedyś zadał mi pytanie, czy do końca życia chcę chodzić obrażaona na ludzi, przychodzić z pracy i ustawiać dzieci po kątach, bo mama zmęczona a tutaj nie wiadomo czy zabrać się za sprzątaie, gotowanie obiadu czy odrabianie lekcji z dzieckiem. (Odpuściłam sprzatanie :) sajgon w domu powoli na mnie nie działa) Pracuję z ludźmi którzy oczekują pomocy od państwa, lub na taką pomoc są skazani, bo choroba lub inny przypadek losowy. Za nic nie chciałabym być po tej drugiej stronie i za nic nie chciałabym korzystać z takiej "pomocy". Dlatego ja (podkreślam: dla mnie jest najważniejsze) radzić sobie samemu. Masz rację strasznie to poważne, przydałoby się coś na wesoło: czy "przychodzi baba do lekarza" będzie niestosowne? A może mało śmieszne? Na codzień nie jestem taka poważna, tylko taki temat poważny :)
Ewka25
2006-10-09
15:43:57
Email
Sikoreczko, pisząc o Japonii miałam na myśli (serio!) pozytyw, mniej więcej to, że gdyby każdy robił dobrze to, do czego został "przeznaczony" to byłoby super.W naszym kraju nie pod kątem partiotyzmu, ale pod kątem ogólnego dobrobytu.Krawiec ma dobrze szyć, fryzjer strzyć, lekarz leczyć. A nie tak, że wszyscy znają się na leczeniu i polityce ("co on mi przepisał?", "ja bym to lepiej zrobił"), a na ulicach brudno, ławki na skwerach połamane, a samochód skacze tarantellę na wybojach.
Ewka25
2006-10-09
15:46:35
Email
A temat z babą u lekarza jak zwykle aktualny, choć większość moich pacjentów to faceci:) Wiecie co?Już mi trochę lepiej po "wypisaniu". Może częściej będę sobie robić taką psychoterapię? Jak mi się obiad przypali, dziecko zbiesi albo maż wkurzy-przybędę!:)))
katka
2006-10-09
21:56:18
Email
wiedzialam,,,,ze wywolam taką burze...Ale widze monisia,że mówisz o rzeczach,o których nie masz do końca pojęcia-nie pracujesz,bo nie masz takiej potrzeby finansowej,rozumiem,że to rodzice ci pomagają. Na czym wiec polega twoja gospodarność?Ten zasilek chyba tez nie jest ci do końca potrzebny. Skąd możesz wiec wiedzieć,jak to jest gdy brakuje do nastepnej wyplaty,tudziez nastepnego zsilku. Latwo ci mówic o czsie,kiedy dziecko nie przebywa z matką-moje są na to skazane,bo musze pracowac,a że przy okazji lubie to co robie,to inna bajka. Wierz mi,że jak zaczniesz zarabiać i bedziesz musiala sama sie utrzymać,oplacic mieszkanie itd,to zmienisz zdanie na temat ludzi,ktorzy wyciągaja reke po zasilek,bo nie oplaca im sie pracować. A takch nestety jest wiecej ww naszym kraju. Pracy nie brakuje,tylko ludziom nie chce sie pracować.A tak z ciekawosci,ile ty masz lat i jaki zawod wyuczony?Bo moze jestes za młoda by pewne rzeczy zrozumieć.
MoNiSiA
2006-10-10
09:28:49
Email
Katka...każdy ma inne zdanie na pewne tematy. Ja już napisałam, że te pieniądze, które otrzymuję nie utrzymują mnie. Są jedynie dodatkiem do codzienności. Bez nich dałabym radę, ale dobrze mieć pieniądze na dziecko - w pełni całą kwotę przeznaczam na nią, bo są to pieniądze dla niej. Rodzice zapewniają mi byt, ale ja potrafię sobie dorobić i mieć miesięcznie. I te pieniądze mam na swoje wydatki. Gdybym pracowała musiałabym się dokładać moim rodzicom do prądu, wypadałoby też zapłacić mamie za opiekę nad dzieckiem. Mieszkałam już sama - opłacałam czynsz, mieszkanie, itd. i sądzę, że dałam sobie świetnie radę!!! I moje zdanie się nie zmieniło. Powiedziałaś, że każdy jest kowalem swojego losu, więc może przestań narzekać na swój skrzywdzony los, m.in. przez Twoje podatki, które idą na takie jak ja i m.in. za to, że masz pensję bardzo niską po opłaceniu niani, dojazdów i jakiś kursów. My polacy, to jednak strasznie zrzędliwy naród. Cieszmy się z tego co mamy. Ja się cieszę ze swojego życia i na swoją kasę nie narzekam.
mati81
2006-10-10
09:31:45
Email
Monisia a jak mieszkałaś sama i opłacałas czynsz to pracowałas wtedy? czy otrzymywałas pieniażki od rodziców?
MoNiSiA
2006-10-10
09:39:54
Email
Pracowałam. :-)))
MoNiSiA
2006-10-10
09:41:25
Email
I przepraszam, że w tak dobitny sposób to piszę.
Dorota
2006-10-10
09:43:04
Email
Monisia, pracowałaś w Polsce?
Michalina
2006-10-10
10:21:33
Email
Pracuję chyba od zawsze. Przed studiami, pojechałam do UK i tam ostro tyrałam przez dwa lata. Potem studia w trakcie których też dorabiałam. Po studiach praca na pełen etat, działalność gospodarcza plus dodatkowe zajęcia. Przyhamowałam trochę gdy urodziłam dziecko wieku 34 lat. Przyhamowałam tzn- zaprzestałam dodatkowych zajęć typu korepetycje, szkolenia w weekendy. Dalej pracuję na pełen etat i prowadzę działlność gospodarcza. Jestem wdzięczna za to, że mam pracę, że jakoś się utrzymujemy... ale szlag mnie trafia gdy po raz kolejny idę do lekarza prywatnie (pomimo podwójnie płaconej składki zdrowotnej) bo nie mogę sobie pozwolić na marnotrawienie całego przedpołudnia w kolejkach w przychodni, nie należy mi sie zasiłek porodowy pomimo wysokich składek jakie oddaje na rzecz Zakładu Ubezp. Społ., musze opłacać pełną składkę ZUS podczas macierzyńskiego ze wzgledu na prowadzenie działlności gosp. (zakłada pracy nie musi tego robić). A moja koleżanka siedzi już 9 lat w domu odkąd urodziła dziecko ze swoim nie-mężem bo jej się do pracy iść nie opłaca. I śmieje mi sie w nos, że ja tak tyram. Wczoraj zbuntowałam się i po raz pierwszy poszłam z moim chorym dzieckiem do lekarza rodzinnego. Pani doktor zaczęła mi grać na sumieniu prawiąc morały, że moje dziecko wrażliwe i do żłobka chodzić nie powinno i żebym się zstanowiła i że wyrodna jestem. No, ale co ja mam zrobić? oddać dziecko niani i tyrać jeszcze więcej bo 1000 zł muszę więcej z budżetu domowego wydać, czy samej przestać pracować i wyciągnąć rękę po zasiłek? no ale wcześniej musiałabym jeszcze pogonić chłopa z domu. Albo oddam dziecko na wychowanie owej równie wrażliwej pani doktor.
MoNiSiA
2006-10-10
10:52:58
Email
Dziewczyny...ja rozumiem Wasze niezadowolenie z tego jak traktuje Was państwo polskie. Z tego, że nie macie żadnej pomocy i nie możecie na nią liczyć. Pracowałam za granicą, nie miałam dziecka może to rzeczywiście inna sytuacja. Samej byłoby mi tam ciężko, choć wiem, że dałabym radę. Ale zdenerwowała mnie katka trochę Twoja wypowiedź. Aczkolwiek to już inny temat i inna sprawa. Ja zawsze dążyłam i będę dążyć do samodzielności i tego by nie być w razie czego uzależniona finansowo od faceta. No i fajnie, kiedy wiem, że na wszystko sama zarabiam, że do czegoś dochodzę własną ambicją i własnymi marzeniami. Tu w Polsce ciężko by mi żyło się samej z dzieciaczkiem, dlatego w ogóle nie planuję tu przyszłości. Ale nie chcę siedzieć i tylko narzekać, tylko działać, byśmy z Julią miały lepiej.
Goga66
2006-10-10
12:06:09
Email
Włączę się w tę dyskusję, chociaż nie zamierzałam. Dziewczyny - ja właściwie nigdy nie miałam źle, bo mąż nieźle zarabia a i ja do urodzenia Zuzy pracowałam i trudno byłoby mi narzekać. Ale nie macie racji pisząc, że każdy, kto chce może w tym kraju pracować. Mieszkając jak ja w Warszawie osoba nie posiadająca własnego mieszkania, wynajmująca coś i będąca samotną matką nie utrzyma się z pensji 800 zł - nawet 1200. Opiekunka tu bierze min. 1200 za pracę w pełnym godzinowym wymiarze a najczęściej 1600 zł. Można dziecko oddać do żłobka - owszem. Sama jednak w swojej zawodowej kilkunastoletniej "karierze" widziałam zwalniane pod byle pretekstem kobiety, bo dziecko za często chorowało. Pretekst zawsze się znalazł. Są też ludzie naturalnie mniej zaradni, słabi, mniej inteligentni, mniej przedsiębiorczy. Ludzie to nie roboty, które ustawicie na takie a nie inne działanie. To zespół cech, których najczęściej nie da się zwalczyć, bo ktoś jest mniej kreatywny, bo nieśmiały, bo nie ma dla niego pracy, bo ma chory kręgosłup i niewiele rzeczy w życiu wolno mu robić, bo ma chore dziecko, niepełnosprawne lub chorego współmałżonka. A czasem sam poważnie zachoruje. Państwo powinno być w miarę socjalne, by pomagać chorym, biednym, tym, którzy nie potrafią znaleźć pracy. Choćby w ten sposób, że zorganizuje kursy, pomoże w starcie życiowym. A tymczasem nasze państwo jest tak fiskalne, że praktycznie żadna mała firma bez początkowego dużego finansowania nie da sobie rady. Bez oszukiwania i generowania sztucznych kosztów zostanie zjedzona przez podatki itp. Jeżeli jako grafik musiałabym otwierając obecnie firmę kupić podstawowe niezbędne programy i odpowiedni sprzęt, to jako jedna osoba wydałabym min. 50 tys. zł zwłaszcza, że główny program do "łamania" koztuje 20 tys. zł. Kredytu osoba samotna nie dostanie. Także lizingodawca krzywo spojrzy. Teoretycznie można zostać i babcią klozetową ale czy to o to chodzi?!!! Owszem, będąc ogromnie zdesperowanym, bo dzieci umierają z głodu człowiek weźmie wszystko. Ale czy państwo powinno tak funkcjonować żeby doprowadzać do desperacji tak wielkiej?!!! To nawet nie o to chodzi. Chodzi o to, że w tym kraju żyje się w sytuacji stałego zagrożenia. Mając nawet w miarę przyzwoite zarobki trudno się zsbezpieczyć na ciężkie czasy a oddech czychającego bezrobocia czuje się wciąż na karku. Obecnie mało jest miejsc gdzie ma się 100 proc. pewności jutra. Że nie przyjdzie kuzynek szefa, ktoś młodszy, ktoś bez zobowiązań, ktoś, kto będzie chciał pracować za pół ceny, bo wciąż go rodzice utrzymują. U nas nadal najczęściej nie liczy się doświadczenie a to czy pracwnik będzie taniej kosztować pracodawcę (chociaż w rzeczywistośći jest droższy, bo dużo słabszy ale tego nie widać na pierwszy rzut oka). Wina jest wciąż po stronie państwa obciążającego pracodawcę ogromnymi kosztami utrzymania pracownika - prawie drugie tyle musi on wydać na podatki, zusy itp.Więc pracownik dostający do ręki 2 tys. kosztuje firmę prawie 4 tys! Więc mniej modnego liberalizmu dizewczyny, bo życie różnie się toczy i sama wiem z doświadczenia, że nie zawsze się jest na wozie... A czasami zlatuje się z bardzo wysokiego stołka i latami nie ma się nic.
I nie jest tak do końca, że wystarczy intensywnie pozajmować się dzieckiem 2 godziny dziennie. Bo zawsze lepiej jest zająć się nim sensownie kilka godzin. Dlatego wolałam się zrealizować wcześniej niż realizować kosztem dziecka. Bo oczywiście bez przegięć w żadną stronę. Nie chodzi o przesadne i całkowite poświęcenie ale propagandziocha, że kobieta ma pracować i robić karierę i to nie wpływa na rodzinę jest tylko taNIM OSZUSTWEM. mATKA MA BYć ZADOWOLONA ALE DZIECKO MA MIEć Tę MATKę I TO DUżO JEJ MIEć. sorry za capsa. Wiem, że wiele z kobiet pracuje, bo musi. Ale nie wierzę, że jest to tak całkiem obojętne dla dziecka - zwłaszcza w przypadku kobiet, które wracają ok 19.00 wieczorem, bo robią właśnie karierę. Znam dużo b. smutnych efektów takiego działania, nieodwracalnych. Oczywiście czasem wspaniała babcia jest w stanie zrekompensować brak matki ale czy matka kiedykolwiek będzie mogła przeżyć z dzieckiem, to czego nie przeżyła, bo głowę miała zajętą walką o kolejny stołek? tyle moich dywagacji. Pozdrawiam
MAGDA77
2006-10-10
13:22:03
Email
...hmmm.... podoba mi sie wypowiedz Gogi66. Chcialabym napisac krotko, ale chyba mi to nie wyjdzie. Wlasnie zastanawiam sie nad przejsciem na 2 czesc wychowawczego. Po urodzeniu Zuzi -jak miala 9 mies wrocilam do pracy. W tym momencie jestem na zwolnieniu (druga ciaza- 3 mies). Prace mam na czas nieokreslony, na reke dostaje 760zl i komletnie mi sie to nieoplaca - niestety. Zuzia jedzi do niani (600zl). Bedac na wychowawczym dostane ok 400zl i Zuzia moglaby byc ze mna. Gryze sie, bo nie chce sie stac kura domowa ale mam samodzielny zawod i moze zos bym dorobila w domu.... a siedzenie za biurkiem 8 godzin niestety mi nie odpowiada, zwlaszcza jezeli mam tylko zarobic na opiekunke. Jak kogos tym skrzywdzilam, to sorry...ale sama jestem dzieckiem ktore od 4 mies zycia przechodzilo przez rozne nianie. Z mama nie mam dobrych kontaktow, nigdy nie mialam. Podsumowalam sobie pare rzeczy i wracam na wychowawczy. Maz pracuje wiec jakos sobie damy rade. Nie chodzi o to ze jestem leniem i nie chce pracowac, po prostu nie chce robic czegos co mnie nie rozwija a przy okazji trace czas ktory moglabym poswiecic corce. Kariere i sukcesy zawodowe odkladam na potem. Pozdrawiam; M.
MoNiSiA
2006-10-10
13:35:57
Email
Świetne wypowiedzi. Właśnie mówicie to o czym myślę!!! Skoro ktoś nie ma satysfakcji pieniężnej w pracy (bo niania, bo dojazdy), to czemu swój czas nie poświeci dziecku... ?? Hmmm... Wygoda? Chęć karierowania? Chęć psychicznego odpoczynku? No nic innego na myśl mi nie przychodzi. Za 200zł nie widziałabym sensu swojej pracy...Tyle można zarabiać w domku. Pozdrawiam.
Goga66
2006-10-10
14:03:36
Email
Chciałam się jeszcze odnieść do kwestii darmowej antykoncepcji. Tak jak Monisia uważam, że powinna być łatwo dostępna i tania. Bo seks to nie tylko przyjemność ale i silny instynkt. Myślę, że wiele osób czasem samych jest zaskoczonych swoim zachowaniem w sytuacjach kiedy czuje silny pociąg do osobnika płci przeciwnej. Czasem sami siebie przecież zaskakujemy. Ale i nie o to chodzi. Nie chodzi o rozwydrzone bogate i głupiutkie panienki ani businesswomen z wypchanymi portfelami. Chodzo o żony alkoholików, świrów, zwyrodnialców, którzy je gwałcą po pijaku.Komu zależy na kolejnych nieszczęśliwych dzieciach wyrastających na "patologię"? Te kobiety najczęciej nie mają doką uciec, nie mają pieniędzy na drogie u nas pigułki czy inne metody. Są też i inne ubiogie rodziny, w których seks daje ciepło i bliskość ale też i kolejne kochane ale głodujące dzieci trafiające do domów dziecka. Nie piszę już o upośledzonych intelektualnie, kalekich itp. ludziach. Seks to bardzo silny popęd i trudno się go wyrzec. Widać to nawet po klerze, który mimo ślubów, obietnic często nie jest w stanie powstrzymać się od łóżkowych igraszek.
Basia.26
2006-10-10
15:50:01
Email
to ja może napisze tylko, że po prostu szkoda, ze w naszym kraju kobieta chcąca miec dziecko staje przed ogromnym dylematem, bo jest na prawde wiele przeszkód w tym temacie i swiadome posiadanie potomstwa często wiąze się z ogromnymi przemyśleniami "czy warto". Bo kobieta to dziecko urodzi, ale teraz kto jej to dziecko wychowa, skoro jej nie stac na to, by byc z tym dzieckiem. ale czy stac ja na opiekunkę?? i tak w kółko mozna polemizowac, bo to temat rzeka. kazda z nas ma inna sytuacje, inne spojrzenie na życie, inne pradyspozycje, zdolnosci zaradcze, pomoc rodzinną itd itp. kiedyś mój wykładowca z prawa gospodarczego powiedział, ze racja jest jak du.a, każdy ma swoją.
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum