szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - Jak sobie radzić z zazdrością??


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, następna
Napisano: Treść:
maxim
2006-02-01
Email
To jest bardzo fajne forum więc postanowiłam Wam opowiedzieć o swoim problemie...Jestem zazdrosna o męża i nie wiem jak sobie z tym poradzić...Boję się, że zacznę psuć nasz związek swoją zazdrością....Ja zostałam w domku z dzieckiem. Mój mąż pracuje w firmie mojego dalekiego styjka gdzie non stop przyjmują stażystki i gdzie większość pracowników to kobiety..młode , zadbane, jeżdzące samochodami, czasem mężatki, czasem nie..Mój mąż jest dla mnie dobry, nie daje mi większych powodów do zazdrości, kochamy się...ALE czuję ogromną zazdrość kiedy on wspomina jakąś koleżąnkę z pracy, albo opowiada jak to żartowali sobie z czegoś tam..albo że ta i tamta to takie wporządku kobietki...Uwiera mnie też fakt, że on pracuje ze swoją byłą sympatią, kimś kto mu sie bardzo podoba i o której[ stety dla mnie...] względy bezskutecznie zabiegał...Spotykają się codziennie w firmie...Wiem, że ona ma faceta ale najwyrażniej zaprzyjażniła się z moim mężem, który na nią bardzo żywo reaguje... Widziałam jak byłam u niego w pracy... Ona ubiera się dość odważnie..., przyciąga uwagę facetów, mój mąż uwielbia takie sylwetki jakią ona ma...Czy mam poczucie niżśżej wartości?? MAM!!!!...I na dodatek w sferze seksu mam zachamowania pod wpływem wychowania, kompleksów i przynależności do Kościoła..kiedyś bardzo ścisłego...Kiedy ubiorę się tak, że mogę wyglądać seksownie czuję się nieswojo...Chcę to zmienić ale nie wiem jak...Nie chcę też zadręczać się wciąż zazdrością....i dławić tego w sobie ...bo trudno mi jest sie do tego przyznać, zazdrość jest dla mnie czymś wstydliwym i złym...Próbowałam kiedys rozmawiać o tym z mężem a potem było mi głupio, że mogłam pomyśleć o tak kochającym facecie jakieś złe... rzeczy...Ale nie mogę sobie poradzić z myslami, że on bardzo lubi tą swoja dawną kolżankę...że pewnie go podnieca kiedy tak paraduje w tych miniówkach..
maxim
2006-02-02
14:03:45
Email
Ja zajmuję się blizniakami:))..i wiem co znaczy nie mieć czasu na zadbanie o siebie...Tak kiedy traci się kontakt ze światem i siedzi się w czterech ścianach to można sobie różne rzeczy wymyślać...i zazdrościć innym ich atrakcyjności....nowej fryzury, nowych ubrań itd.W ciąży bardzo mi się przytyło i za nic nie mogę schudnąć choć "ćwiczę" z moimi malcami codziennie i mniej jem...Nie jestem z siebie zadowolona.... Uwierają mnie mysli o dawnych dziewczynach mojego męża, które on czasami spotyka a to w pracy a to na ulicy a to u wspólnych znajomych...Kiedy idziemy gdzieś on ogląda się za innymi...i nawet nie robi tego dyskretnie...jakbym tego chciała...Wtedy czuję sie szara, brzydka i niepotrzebna....Choćby to była tylko chwila..potrafi mi zepsuć cały dzień....Wiem, że mój mąż mnie kocha...ale on nigdy mi nie powiedział, że jestem piękna czy też ładna...bo nie jestem......najwyrazniej. Kiedyś dawno temu jak nie miałam jeszcze chłopaka ani męża..kiedy szłam ulicą i zdarzyło się, żęęobejrzał sie w moją stronę jakiś facet, który szedł ze swoją kobietą...czułam się nieswojo...i bardzo żle go oceniałam....A teraz mój mąż tak sie zachowuje.....To chyba bardzo zaborcza miłość, prawda??
Gosia
2006-02-02
14:25:53
Email
Nie ma miłości bez zazdrości...mniej lub bardziej widocznej.Jedni ją przemilczą drudzy wykrzyczą i chyba nie ma jednej prostej podpowiedzi jak sobie z nia radzić, jak ją usunąć. Ja osobiście też jestem zazdrosna o męża, wcale nie jest jakimś tam playbojem bo nie o to w tym chodzi .Jest mój i ta zazdrość wynika w moim przekonaniu tak jak maxim napisałaś z niskiej wartości siebie , z jakis kompleksów braku wiary w siebie!!! Kiedyś taka nie byłam i fakt zaczeło sie kiedy byłam w końcowej ciąży, przestałam czuć sie atrakcyjnie...i wtedy sie zaczeło , ciągle mu zarzucałam ze mnie może zdradza! albo nie wiadomo co i tylko sie o to kłuciliśmy.Od pol roku zajmuje sie dzieckiem w domu i nadal czuje sie zle.Nie moge wrocic do wagi z przed ciazy,ale jakiś czas temu odpuscilam sobie.Przestalam go oskarżac i zarzucać mu niewiadomo co! I jestem w szoku ,przestaliśmy sie kłocic a mąż jakby odmieniony, nawet wiecej znajduje dla nas czasu...moze poprosu milej mu sie wraca do domu.Juz nie przesiaduje przed komputerem czy telewizja...jest lepiej...na jak dlugo nie wiem...a ja? Cóż nadal jestem zazdrosna ale zachowam to dla siebie...jakoś mnie to od srodka nie zżera.Wierze ze bedzie dobrze w koncu mamy krótki staż małżeński i jeszcze wiele lat przed nami szkoda by było coś takiego zniszczeyć zazdrościa:)Pozdrawiam:)
Gosia
2006-02-02
14:31:28
Email
Maxim jesli moge coś poradzić to skoro tak zle sie czujesz jako szara myszka- To ZMIEN TO To ty sie z tym zle czujesz a jesli tak jest to czas na zmiany. Ja tez planuje ostro sie wziasc za siebie jak tylko odstawie dziecko od piersi. Jak narazie staram sie drobnymi sztuczkami wypiekniec:) I tak np. za 40 min moj maz bedzie w domu...wiec co otóz zaraz pojde do lazienki upne ladnie włosy zrobie delikatny makijaz i psikne sie perfumami, to dziala .Maz na wejsci jest weselszy he he ....coz prawda jest taka ze sam rosół ktory jest dziś na obiad wcale nie wystarczy:)))
Goga66
2006-02-03
11:44:38
Email
MAXIM - po pierwsze - KAŻDY facet ogląda się za innymi. Są wzrokowcami. Bardzo nieelegancko, kiedy ogląda się idąc w towarzystwie swojej dziewczyny czy żony ale część tak robi. Najlepiej dać im do myślenia robiąc dokładnie to samo! i zacząć wykręcać głowę za co przystojniejszym facetem. To, że Twoj mąż nie mówi Ci, że jesteś ładna o niczym nie świadczy, poza tym, że prawdopodobnie jest typem, który takich rzeczy nie mówi. To kolejna rzecz na rozmowę z nim, że potrzebujesz czasem usłyszeć coś miłego. Nie zgadzam się, że zazdrość zawsze towarzyszy miłości. Mój mąż ani ja nigdy nie byliśmy o siebie zazdrośni (do czasu kiedy był ku temu niestety powód ale to nie temat na takie wynurzenia - jesteśmy 15 lat po ślubie). Jeżeli będziesz się czuła, zachowywała i ubierała jak szara mysz, to faktycznie mąż zaczne zauważać, że inne kobiety są barwniejsze, atrakcyjniejsze. Naprawdę rzadko bywają brzydkie panie. Na ogól nieładne są te, które nie potrafią emanować wewnętrznym urokiem wynikającym z wiary w siebie a przede wszystkim są pozbawione stylu, właśnie takie myszowate. Nawet po ładnych nie widać, że są ładne. Naprawdę - poradź się kogoś, jak zmienić styl - np. zadbanej przyjaciółki. Pewnie, że nie będziesz malować pazurów przy bliźniakach ale możesz włożyć barwniejszy ciuch , krótszą lub dłuższą spódniczkę, ładniejsze rajstopy czy inny fason spodni. Nie umiem Ci doradzić, bo nie wiem, jak wyglądasz. Dobry fryzjer też czyni cuda. To wpłynie na CIEBIE a pośrednio na Twoje otoczenie, gdy uzyskasz pewność siebie. Zazdrość Cię wykończy i spowoduje, że będziesz zachowywać się i wyglądać jeszcze mniej atrakcyjnie. Ty masz się lubić! Jeżeli siebie nie lubisz, jak masz wymagać od innych, żeby Ciebie lubili? Twoje dzieci także będą chciały mieć kolorową, uśmiechniętą mamę. Nie ma nic bardziej seksownego niż zadbana kobitka z dzieciakami na spacerze! Zamiast płakać tu - DO ROBOTY i melduj czasem na forum, jak Ci idzie
Basia 26
2006-02-03
11:47:43
Email
witam, ja podobnie jak gosia:) cały dzień mogę siedzieć w domu w dresach i rozczochrana, ale jak zbliża się godzina powrotu męża, to nawet teraz-jak mam katar, leżę w łózku- idę do łazienki, ochlapię się wodą, odświerzę, makijaż, fryzurka- może być najprostrza, ale zawsze to świerza, a nie jakiś kucor rozczochrany, no i włożę jakies codzienne rzeczy, byle tylko nie te rozciągnięte dresy... no i uśmiech na twarz zakładam:)warto też,żeby strój odsłaniał np kawałek staniczka-och nie zauważyłam tego;) jak tylko wchodzi do domu to zaraz mu oczka błyszczą. a już najlepsze lekarstwo na zamartwianie się, co tez on robi w pracy, to poranne figle:) cały dzien mu potem w głowie będą i tobie też:) a już najgorsze, co może byc, to ciągłe myślenie o zazdrości, innych kobietach itd. wtedy sobie tylko w głowie stwarzasz historie, które żyją własnym życiem, ale tylko w twojej głowie, jak jakas telenowela, która nie ma odbicia w rzeczywistości. ubzdurasz coś sobie, wciąż to przerabiasz az w końcu powoli w to wierzysz. wiem jak to jest, bo mój brat tak ma... tak długo fakty przekreca, że aż potem sam wierzy, że to nie on zawinił, tylko jego dziewczyna. to doprowadza do KOSZMARU!! ja byłam zazdrosna jeszcze przed ślubem, ale mówiłam o tym mojemu... teraz meżowi... :) zawsze był dla mnie wyrozumiały i nigdy się nie wsciekał na mnie, za to dużo przytulał i zapewniał, że jest tylko mój:) teraz też mi się zdarzy, że gdzies cos mnie ukłuje, byłoby nienormalnym zobojętnieć całkowicie, ale zaraz się wtedy do niego przytulam, zawrócę mu w głowie jakimś żartem, pieszczotką, czy minka, którą uwielbia i jak wtedy ma mnie spojrzy, to już znów wiem, że przecież on jest tak we mnie zakochany, że nie zamieni mnie na żadną inną.... nawet na chwilę :)
Basia 26
2006-02-03
11:54:12
Email
aha, jeszcze jedno... właśnie sama musisz czuć się ładnie. ja w środkowej fazie ciaży tak już miałam zniszczone pidzamy od kremów przeciw rozstępom, że czułam się w nich jak baba jaga. komfortowo owszem, ale zupełnie jak strach na wróble. i stwierdziłam, że przeciez nie moge dopuścić, żeby mój mąż kładł się koło mnie takiej... hm... strachowej. poszłam do sklepu i kupiłam nową, kolorowa pidzamę z żyrafką na piersiach:) wiem, że to wydatek, który na dłuższą metę nie zapewniał mi elegancji- bo i ta się zniszczy, ale aż się lepiej czuję jak ide spać w ładnej wesołej pidzamie, mój mąż nazywa mnie dżirafką:) i tez widzę, że cieszy się, że dobrze wygladam. ja sama sprzedaje się jako atrakcyjniejsza, a on to kupuje:)
maxim
2006-02-08
12:36:36
Email
..no tak ale jak zadbać o siebie tanimi sztuczkami...żeby nie wydawać fortuny na kosmetyki i ciuchy...????Jak na razie to mogę sobie pomarzyć o nowych ubraniach.Wydatki na dwójkę malców przerastają mnie...łatwo zadbać o siebie kiedy dysponuje się kasą a jak zadbać o siebie i siebie zmienić , kiedy trzeba liczyć sie prawie z każdą złotówą? Zacząć sie oglądać za przystojniakami? On będzie zły pewnie...i wogóle nie zorientuje się i nie przyzna, że on ogląda się za innymi kobitkami:)On to robi tak bezwarunkowo:))i spór gotowy...A może nie....Hmmmmm
Goga66
2006-02-08
13:19:39
Email
Obejrzeć się kiedyś możesz. Gorzej z tymi ciuchami. Może masz takie odważniejsze, których nie nosiłaś jeszcze? Albo możesz pożyczyć od siostry czy koleżanki? Ja wszystkie prawie ciuchy mam z lumpexu po 10-15 zł. Trochę makijażu i te metody psychologiczne, o ktorych Ci pisalam mogą zdziałać cuda. Nie wiem jakie masz włosy - jeżeli długie, to może inaczej bedziesz upinać? Chodzi o to żebyś coś zmieniła, tak żeby się lepiej poczuć we własnej skórze. Może wystarczy pofarbować na odważniejszy kolor. Wiem, że przy bliźniakach roboty huk - sama mam brata bliźniaka. Ale zrelaksuj się czasem - potańcz ostro przez 10 minut przy ukubionej piosnece, albo pokołysz sie przy romantycznej - spiewaj na glos. Poczuj się znowu młodo, staraj się o relaks w wolnych minutkach, jakie masz. Taniec pomoże Ci poruszać się z wdziękiem i poprawi figurę. Szukaj metody na siebie! Poczytaj o wybitnych kobietach! Zobaczysz, że nie masz powodów do niedwartościowania - każdy ma jakieś cechy wyjątkowe i pociągające - odkrywaj się przed sobą!
maxim
2006-02-08
13:28:39
Email
..a zresztą...a obejrzę się:)tak niespodziewanie i bezwarunkowo...Zobaczymy.... Planuję zmianę koloru włosów na ciemniejszą jeszcze niż mam obecnie...Też zobaczymy jak wyjdzie:) Wychodzi na to, że uleczanie zazdrości przerodzi się w uleczanie własnych kompleksów...
Goga66
2006-02-08
13:30:44
Email
bo te kompleksy są przyczyną zazdrości. Trzymaj się :)
maxim
2006-02-10
09:21:18
Email
O właśnie!Ola mi przypomniała... czy balejaże są jeszcze modne????
Goga66
2006-02-10
10:02:36
Email
średniomodne. Teraz raczej refleksy - nieduże różnice w kolorze - rozświetlające włosy naturalnie a nie kolorowe paski
maxim
2006-02-10
11:06:26
Email
No tak jestem zacofana.... i jak tak dłużej posiedzę w domu to kompletnie skapcieję...;)
maxim
2006-02-10
11:07:53
Email
Ale właściwie to miałam na mysli takie właśnie refleksy a nie wyraziste pasemka...
maxim
2006-02-10
11:18:35
Email
Czekam z utęsknieniem wiosny..może wówczas będę mieć większą możliwość wybycia z domu i zostawienia moich łobuziaków pod opieką siostry, która bierze urlopik dziekański.... Mieszkamy na przedmieściach a właściwie to już na wsi wesołej, wsi swojskiej.... Całe życie mieszkałam w Krakowie i ciężko mi się przyzwyczaić nie tylko do uziemienia :) ale także do tego, że do miasta czyli do sklepów, fryzjerów, kosmetyczek itp. jest dość daleko...To bardzo utrudnia życie a zwłaszcza kiedy nie ma z kim zostawić dzieci...Tutejsze kobietki zwykle pracują w mieście czyli dojeżdzają czyli mają większe możliwości...niż np. taki ktoś jak ja....Bardzo mnie to denerwuje...A mąż czasem mówi mi, że coś jest modne lub nie..Najwyrażniej widzi to po swoich koleżankach i mnie poucza...Jestem beznadziejna.
Gosia
2006-02-10
11:43:44
Email
Maxim skarbie napewno nie jestes beznadziejna nawet tak nie mysl. W końcu to on cie kiedys wybral i pokochal cie taka jaka jestes. Co kiedyś bylas wampem? Nie bylas taka jaka jestes ale to ty zaczelas zle sie czuć ze soba i podejzewam ze twoj mąż to zauważył i moze sugerujac probuje cie sklonic do tych zmian. Jakby nie bylo trzeba isc z czasem i moda tez sie zmienia.Jesli nastepnym razem powie ze cos z twojego ubioru jest nie modne to powiedz mu " Tak? Masz racje. To moze wybierzemy sie do miasta i kupimy mi nowa bluzke co? Pomozesz mi wybrac:)"Dzialaj kobitko dzialaj!!!! Powodzenia:)
paren1
2006-02-10
11:50:17
Email
Maxim tak sobie czytam i myślę, ze te Twoje smutki wyolbrzymjają się teraz kiedy urodziłaś dzieci, siedzisz z nimi w domu, "na wsi" i nie bardzo masz kontakt z innym ludźmi. Ja też jak siedziałam w domu z Małą i nikt nas nie odwiedzał albo my nigdzie nie wychodziliśmy to dostawałam doła i np. zdarzyło mi się - oskarżyć mego męża, że gdzieś się szlajał, bo tak inaczej pachnie - cha cha - ale potem mieliśmy z tego ubaw!! słuchaj siedzę w domu z Martynką i czekam jak co dzień na męża aż wróci z pracy, niestety nie ma go i nie ma,a nie zadzwonił, że wróci później. Zaczynam się denerwować, aż wreszcie jest, ale pachnie tak??hmm??? damskimi perfumami??? no ładnie!!!pytam go więc gdzie się "szlajał", a on, że korki bla bla bla - myślę pewnie ściemnia więc mówię, że coś mi tu "śmierdzi". Mój mąż zaczyna się gęsto tłumaczyć, że o co ja go podejrzewam itp. ja się denerwuję w końcu on jakoś mnie uspokaja dobrym słowem, ale w mej główce ciągle buzuje i co się okazało? mąż przypomniał sobie, że wracając z pracy na stacji benzynowej zakupił nowy odświeżacz do samochodu pachnący wanilią i to tak intensywanie, że jego ubranie nim przesiąknęło- ubaw był niezły - choć najadłam się troszkę strachu!!!! na drug dzień gdzieś musiałam jechać i faktycznie odświeżacz "zabijał" mój nos swym natężeniem.
paren1
2006-02-10
11:55:42
Email
Jaki z tego morał? nie wymyślajmy czegoś co nie istnieje... tez radzę Ci obejrzeć się za innymi facetami, a jak Twój mąż będzie oburzony to nie kłóć się z nim- broń Boże - tylko mu powiedz, ze jak on ogląda sie za innymi to Tobie też jest przykro może to na niego podziała, jak on będzie komentował jakąś lalę Ty też spróbuj kiedyś stwierdzić, że ten facet w telewizji fajnie wygląda itd. nie na zasadzie odwetu, ale właśnie tłumaczeniu mężowi co Cię boli, powoduje, że jesteś smutna itd. Ja w ten sposób rozmawiam z mężem, staram się nie robić od razu awantury tylko tłumaczyć - no chyba że w jakiejś kwestii udaje bardzo tępego ;-) w cudzysłowie!!!pozdrawiam i radzę wyjść do ludzi jak nie mozesz sama czy z mężem to z całą rodziną jedźcie odwiedzić Twoją koleżankę , Waszych wspólnych znajomych to da Ci poczucie, ze świat nie skurczył Ci się do smoczków i pieluszek, że jeszcze ktoś o Tobie pamięta, rozmawia itp.głowa do góry!!!
maxim
2006-02-14
13:23:47
Email
Fakt...szukam dziury w całym bo już bokiem mi wychodzi to siedzenie w domu i paradoksalnie mając tyle roboty przy blizniakach mam za dużo czasu na rozmyślanie...Ale udało mi się zmienić kolor włosów, chyba korzystnie...Wyciągnęłam z szafy starą choć ładną wciąż niebieską sukienkę na ramiączkach, która o dziwo wciąż jest dobra!!! [ Podziałało!!oj podziałało kobietki:)}Postanowiłam kilka ciuchów przerobić...I obiecuję sobie kupić na wiosnę kilka ciuchów w jasnych, ciepłych kolorach. Odrzucam kategorycznie ulubione czerń i brąz.Zrezygnuję z kupna kilku rzeczy wcale nie niezbędnych do kuchni i namówię męża :) na zakupy...Biorę się w garść..choć jeszcze smęćą mi się czasem złe myśli...Ale już lepiej się czuję pomimo nadwagi w tej sukience z tymi włosami...Rację masz Gosiu nigdy nie byłam wampem....i nie przeszkadzało mi to....Chcę być sobą z innym imagem:))))) Dzięki, że mnie zdopingowałyście....pierwszy krok nastąpił....Acha wyrzuciłam stare, bleee...rozciągnięte dresy...i wytarte kapcie...Już nigdy więcej taaakiego zapuszczenia....Zeby tylko nie dać się złym myślom w zamknięciu w czterech ścianach...Wiooosnyyy!!!!
Gosia
2006-02-14
15:04:33
Email
cUDOWNIE MAXIM. mOJE GRATULACJE. nORMALNIE JESTEM Z CIEBIE DUMNA
Goga66
2006-02-14
15:59:01
Email
Maxim - brawo - trzymam za Ciebie kciuki. Ściskasy walentynkowe
jo1981
2006-12-29
13:16:57
Email
Witam wszystkich . Ja podobnie jak wiele innych kobiet mam swoje problemy ktore zaczynaja mnie denerwowac wiem ze mam ciezki charakter i udziela sie to innym a zwlaszcza mojemun przyszlemu mezowi. Otoz czest jestem z czegos niezadowolona a co za tym idzie denerwuje sie bez podatawnie i to odbija sie na nim . Czepiam sie tez jego o rozne sytuacje rodzinne i wszelkiego rodzaju rzeczy nie chce tak dluzej sie zachowywac bo wiem ze ranie siebie a przede wszystkim jego czesto sie klocimy bo daje do tego powody chce sie w koncu zmienic jak mam to zrobic moze tez nie czuje sie dowartosciowana nie kochana nie wiem skoro moj chlopak mowi ze mnie kocha ale gdy nadazy sie dana sytuacja podbramkowa to jest w stanie nawet powiedziec ze pomimo ze mnie kocha to nie ozeni sie ze mna bo mam taki charakter zaborczy i nie chce sie ze mna meczyc przez reszte zycia Boze a ja nie chce zeby on tak myslal pomozcie mi jak mam postepowac zeby nasze zycie uleglo znzcnej poprawie i zeby zauwazyl znaczaco moja zmiane i znow chcial ze mna zyc jak dawniej niezadowolona

aska
2007-01-08
23:27:40
Email
Kurcze, trudno jest udzielić jednoznacznej rady (mam na myśli ostatni wpis). Próbuj, próbuj i jeszcze raz próbuj nie czepiać się. Pewnie to trudne skoro już taki masz charakter, ale może czasem wbrew sobie postaraj się ugryźć w jezyk i przemilczeć wiele spraw. Z tym, ze będzie potrzebne troszkę czasu aby Twój chłopak zauważył zmianę.
zuza25
2007-01-10
16:36:12
Email
hej maxim ja tez mam taki sam problem ale u mnie doszło do takiej sytuacji ze nie możemy na siebie patrzec. on ucieka z domu pod byle pretekstem,a ja siedze w domu i ciagle placze.Walcz z tym jak tylko mozesz bo potem tak sie zakrecisz ze sie nie da ponaprawiac.moze wy mi cos pomożecie tu na forum pozdrawiam cieplutko pa pa
maxim
2007-01-15
15:30:55
Email
Przepraszam Zuzo ale dopiero teraz przeczytałam Twój wpis.Dzięksik za radę i ostrzeżenie.Takie przykłady zawsze działają na wyobrażnię.Odniosłam się już do Twojego wątku wcześniej... Wiesz ja po prostu przystopowałam,przestałam się czepiać głupich, nic nie znaczących szczegółów,przestałam myśleć abstrakcyjnie...:) w takim natężeniu jak mi sie zdarzyło ku mojemu zdziwieniu zresztą... skupiłam się na sobie a nie na nim [ no i na dziecku..choć z dzieciaczkiem to jest tak, że od początku jestem na nim skupiona, może aż za bardzo:)]i efekt był genialny. Mąż też mi nie dawał powodów do zazdrości. To ja miałam problem ze sobą. Nadal je mam ale udaje mi się walczyć z tym. Teraz nawet się śmieję [ nawet nie wiecie jak mnie to uskrzydla, że potrafię się śmiać ...], no smieję się kiedy np. mąż obrzuci "głodnym" spojrzeniem jakąś naprawdę zgrabną babkę..Zdarza mi się mówić:"e tam na kobitkę patrzysz....aż dech mi zapiera jak patrzę na jej faceta hi,hi.." Albo on specjalnie mówi niby poważnie, że będzie miał chyba asystentkę, bardzo ładną kobitkę..Co ja mu dotrułam, że pewnie z tamtymi swoimi babkami z pracy to by gdzies poszedł bo ja to jestem taka a taka i nie dorównuje im ...STRASZNE TO BYŁO I ŚMIESZNE.. Oczywiście żadnej asystentki nie ma. I żartem mu odpowiadam.I się śmieję.. Częściej natomiast ja mówię , żaruję o jakiś facetach. I naprawdę Zuzo jesli u Was sprawy poszły tak daleko tzn. oddaliliscie się przez Twoją zazdrość to szukaj ratunku u psychologa, u fachowej osoby bo szkoda zycia i Twojego i Twojego męża. Postawmy się w miejscu takiego męża, który jest non stop o coś posądzany, który jest kontrolowany[ na szczęście do tego jeszcze nie doszłam...]. Jak on ma się czuć? Ciągła zazdrość odczytuje jako kompletny brak zaufania. Czuje się jak w klatce.I nic dziwnego, że jeśli taki stan trwa długo zaczyna być obojętny , zimny itd.Zaczyna się buntować jesli nie może spokojnie zniszczyć takiego myślenia... Pewnie, że SPECJALNIE teraz Twój mąż ogląda jakieś dziewczyny w necie przy Tobie.. Wiesz znam pewne małżeństwo, które teraz wisi na włosku...Najpierw facet był chorobliwie zazdrosny. Pózniej przeszło na kobietę, która ubzdurała sobie, że jest takim kopciuchem przy mężu. A on jest przeciez taki przystojny.Zaczęła go posądzać o niestworzone rzeczy, zaczęła wymyślać jak to tylko zazdrosna kobieta potrafi..I jaki był efekt? Facet zaczął sie buntować. zaczął opowiadać o swoich byłych, o jakiś pięknych kobietach, zaczął mówić częściej o swoich koleżankach z pracy itd.Z nimi jest problem bardziej złożony bo oboje są b. zazdrośni o siebie. A my Zuzo mamy to szczęście, że mamy normalnych facetów, którzy nam ufają. i "tylko" my musimy dawać sobie radę ze swoimi uczuciami.. Dasz radę!!! Walcz o to małżeństwo! I się nie poddawaj!
maxim
2007-01-15
15:58:10
Email
Jak już jest ten temat na tapecie to napiszę jak stawiam małe kroczki..Bo to nie jest tak, że nie muszę już nad sobą pracować. Tak jak już pisałam zaczęłam poswięcać sobie samej więcej czasu.OJ.. nie jest to proste ale jak sie okazało..wykonalne. Oddałam się swojej pasji jaką było kiedyś malowanie. Wymalowałam całą ścianę w małym pokoiku, zwykłymi farbami plakatowymi i powiem Wam, że wcale nie wygląda to tandetnie i co najważniejsze wzbudziło zadziwienie i podziw męża:), który nie musi się póki co martwić malowaniem ścian, które aż się o to prosiły..Od czasu do czasu coś tam domalowuję:) Zajęłam się małym zarobkowaniem w domku. Małe grosiwo ale zawsze coś.To daje mi namiastkę niezależności i możliwość zaszalenia w lumpeksach:)I powiem Wam, że będę lepiej ubrana niż kiedykolwiek:))) Zbieram grosiwo na wiosenną nową fryzurkę i kolorek. Staram się mieć poczucie humoru. Mówie żartobliwie o innych , fajnych facetach. Jak tylko poczuję się niezbyt komfortowo bo np. wyda mi się, że mój mąż za bardzo tęsknie spojrzał na swoją dawną dziewczynę zaraz reaguję: ale żartem! a nie pretensją. Udaje się. To naprawdę działa. Pozdrawiam cieplutko Wszystkie kobietki!
pinkie
2007-01-16
08:43:41
Email
Fajnie, dziewczyny, ze humor Wam dopisuje, jesteście na dobrej drodze :)) my z mężem nie jestesmy o siebie zazdrośni (nie wiem, czy to dobrze, ale mam wrażenie, ze za bardzo), albo nie dajemy sobie powodów do zazdrosci, ale bardzo czesto sobie z tego żartujemy. Ostatnio mąż zauważył siniaka na moim łokciu i udając zazdrosnego zapytał, skad go mam.'Otwierałam szafkę'- odpowiedziałam, a on na to "a długi rozporek miał TEN SZAFKA?".A kiedy wychodził do sklepu i spytałam go, czy ma pieniażki, on mówi:'mam 10 zł, ale to na dziwkę' Na to ja zupełnie spokojnie wyjmuję 10 zł z torebki i mówię 'masz tu na drugą...'
kuleczka
2007-01-17
14:05:20
Email
Zazdrosc ma niszczycielska sile. Pamietam, ze kiedys bylam piekielnie zazdrosna o swojego meza, wowczas chlopaka. Pomna wczesniejszych niemilych doswiadczen bylam nastawiona, ze on na pewno mnie zdradzi, ze kazda kolezanka, kazda kobieta, ktora dzwoni i pisze jest dla mnie zagrozeniem, a jemu nie chcialam ufac. Posuwalam sie do robienia brzydkich rzeczy, dorabialam do tego bledna ideologie i awantura gotowa. Dopiero z czasem dotarlo do mnie, ze on wybral mnie, a ja mam o to dbac, kochac i nie dawac mu powodow do tego, zeby sie zniechecil. A co ma byc i tak bedzie, bo przeciez nie moge wykluczyc, ze sie zakocha kiedys, zafascynuje...albo mnie sie to trafi. Teraz kwitne za kazdym razem gdy obejmuje moj rosnacy brzuchol i mowi, ze mu sie ogromnie podobam, jestem atrakcyjna, kochana i wiem, ze o to chodzi, ze to ja i on, a dam mu najpiekniejsza rzecz na swiecie, nasze wspolne dziecko. I wiem, ze nawet kiedy cos mnie zazdrosnie ukluje predzej zadbam o swoja obecna pozycje usmiechem, uroda i czuloscia niz zaczne wic trudne historie i urzadzac awantury, skupiajac sie na jego rzekomej zdradzie lub drapieznych kobietach. To dopiero moze zrujnowac udany najbardziej zwiazek i szczescie. Czuje sie cudownie, kiedy nie jestem zazdrosna, jak kiedys. Staram sie byc piekna dla swojego mezczyzny, usmiechnieta i taka, jaka mnie wybral. Pozdrawiam
maxim
2007-01-17
15:02:06
Email
Kuleczko a czy nie jest po prostu tak, że jeśli mamy pewne predyspozycje do bycia zazdrosnymi bo np. mamy złe doświadczenia bo mamy niższe poczucie swojej wartości etc.to przez całe życie się z tym zmagamy co prawda w różnych wcieleniach i natężeniach..Najważniejsze to wybrać własciwą broń. Taką o jakiej wspominasz..I reagować adekwatnie do "winy" czy tez raczej zwalczać wszelkie pokusy bycia zazdrosną swoimi kobiecymi sposobikami:) W małżeństwie zdarzają się kryzysy, prędzej czy póżniej i właśnie wtedy zazdrość może zyskać na sile. Wtedy potrzeba bardzo duzo samozaparcia, wiary w siebie, żeby to zwalczyć, zniszczyc w zarodku, żeby w chwilowej niechęci czy tez obojetności męża nie znależć potwierdzenia swoich wyimaginowanych uczuć, odczuc, mysli i przekonań.... Łatwiej jest zwalczyć swoją zazdrość kiedy mąż jest dla nas czuły, kiedy daje nam dowody swojego zainteresowania..etc.Ale właśnie wtedy trzeba ładować swoje akumulatory,nauczyc sie wzmacniac siebie samą.. żeby w czas kryzysu, w czas próby umieć sobie poradzić..
kuleczka
2007-01-19
20:30:14
Email
Ano wlasnie najtrudniej jest wtedy, kiedy sie "cos dzieje", ale trzeba sobie wtedy twardo i trzezwo zadac pytanie czy to aby na pewno ow kryzys czy tylko nasze wyolbrzymienie sprawy? Wiesz, wyobraznia ludzka to potezna sila, moze pomagac, ale moze tez wtracac w otchlan. Ja sobie wypracowalam kilka istotnych dla mnie rzeczy, o ktorych mysle, kiedy wydaje mi sie, ze nadchodzi kryzys i one daja mi sile. Walcze za siebie i za meza. Dopoki mam sile i chcec, wole walki, to ide do przodu...ale wiesz, to temat rzeka.
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, 4, 5, 6, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum