szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - Rozstanie z klasą?


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, następna
Napisano: Treść:
nelli
2009-11-09
Email
Kiedyś przypadkiem trafiłam na forum Happy mum i od tamtego dnia systematycznie odwiedzam tę stronę. Zawsze z zainteresowaniem czytam wypowiedzi wielu sympatycznych mam. Panuje tu naprawdę miła atmosfera. Poruszane są różne tematy – od tych zwykłych, codziennych, do naprawdę poważnych. Teraz i ja mam problem, o którym chciałabym z kimś porozmawiać, ale niestety nie mam z kim… Jakiś czas temu rozwiodłam się z mężem, samotnie wychowuję syna. Naprawdę trudno było mi komuś zaufać po tym, jak potraktował mnie były mąż. Jednak pojawił się w moim życiu ktoś, kto sprawił, że zapomniałam o tym, co było złe. Oczarował mnie, miałam wrażenie, że spotkałam na swojej drodze anioła. Nasza znajomość trwała półtora roku. W tym czasie bardzo się zaangażowałam. Wydawało mi się, że wreszcie i do mnie los się uśmiechnął. Nagle wszystko się zmieniło. Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia, co się stało. Ktoś, kto był mi bardzo bliski, prawie z dnia na dzień oddalił się ode mnie. Przysłał krótkiego maila, w którym napisał, że nie jest taki, jakim chciałabym, żeby był. Potem po prostu zerwał wszystkie kontakty i od tej pory w ogóle się nie odzywa. Nie dał mi nawet szansy na rozmowę, na jakiekolwiek wyjaśnienia. Kilka dni temu zobaczyłam go z daleka. Jestem pewna, że i on mnie zauważył. Przyspieszył jednak kroku i po prostu… uciekł. Rozumiem, że ludzie mogą już nie chcieć być ze sobą, że niektóre związki nie wytrzymują próby czasu. Czasami zdarzają się rozstania, tak w życiu bywa. Dlaczego jednak niektórzy nie potrafią rozstać się z klasą? Dlaczego wolą po prostu zniknąć z czyjegoś życia i zachowywać się tak, jakby nic się nie stało? I nieważne, że ktoś z tego powodu cierpi, że czuje się skrzywdzony. Czy brak wyjaśnień, ostentacyjne milczenie, nieodzywanie się do osoby, z którą było się związanym przez kilkanaście miesięcy, to sposób na zakończenie znajomości?
Joanna26
2009-11-12
08:58:10
Email
Do mnie przemawia nick, forma pierwszego postu, w ktorym ani przez chwile nie pojawia sie sugestia, ze chodzi o mezczyzne, a takze tresc drugiego postu - wydawala mi sie dziwna, bo po co przepisywac fragmenty ksiazek w taki sposob, ale jesli mialo to byc skierowane do drugiej strony, o ktorej bylo wiadomo, ze predzej czy pozniej to przeczyta - to przestaje byc to dziwne, a zaczyna sensowne, bo w tym momencie jest to po prostu uderzenie, pod tytulem: zobacz, marny i podly czlowieku, ktory mnie zostawiles, co o tobie pisza powazne ksiazki. Jesli sie myle, to przepraszam autorke tematu, jesli nie - uklony za skutecznosc.
pinkie
2009-11-12
08:58:32
Email
Za głupia na to aby zrozumieć, ze taki problem ktoś wyrzuca na forum. Wiem, ze sporo ludzi jadowitych otacza nas na codzień, ale prowokacje jakoś mi nie pasują do naszego forum. Ale nie chcę tu oceniać nikogo, bo do końca nie wiemy, czy chodzi o tę samą znajomość.
Joanna26
2009-11-12
09:02:29
Email
A dla mnie to jest wlasnie genialne. Inne drogi nie skutkuja - sprobujmy tej i... bingo, udalo sie. I nadal mozna udawac, ze wcale nie o to chodzi, maski moga pozostac na swoim miejscu. Czemu nie mialoby to byc dobre miejsce na zalatwienie takiej sprawy? Nawet jesli tak jest - nie widze w tym zadnej "jadowitosci". (jesli nie - zwrot do autorki jak wyzej)
pinkie
2009-11-12
09:06:55
Email
Masz rację, Joanno, mnie tez zdziwiło to przytaczanie ksiażki, ale nadal nie zachwyca mnie takie rozwiązywanie problemów. Znikam stąd
katka
2009-11-12
09:17:40
Email
Mnie również nie zachwyca takie rozwiązanie.Długo się zastanawiałam,czy reagować,kotłowało sie we mnie i nadal kotłuje. Zaraz pójdę do pracy,a po powrocie mam nadzieję spędzić miły dzień z rodziną. Dzisiaj są moje urodziny,prezenty już dostałam,domyslam się,że na później zaplanowany jest tort. Spróbuję choć na chwilę przestać o tym myśleć. Pozdrawiam was dziewczynki i strasznie mi głupio,że kiedy zaczynam więcej pisać na forum,to musi to dotyczyć takiej sprawy.
pinkie
2009-11-12
09:52:19
Email
Katka- Najlepszego, oczyśc umysł, jezeli tylko dasz radę !
karolina
2009-11-12
10:04:42
Email
ojej super temat jak znajdę dłuższą chwilkę to przeczytam całość u mnie w rodzinie zdarzyło sie niedawno rozstanie i bardzo ale to bardzo nas wszystkich zabolało a najbardziej moją mamę...
karolina
2009-11-12
10:05:28
Email
kurka to nie tu miało być...
Joanna26
2009-11-12
10:11:06
Email
Katka, sto lat w zgodzie ze soba:)
mayasun
2009-11-12
12:11:37
Email
no to wątek rozwinął się lepiej niż w serialu :) Zakończenie naprawdę ciekawe i zgadzam sie, że anonimowość w necie to fikcja której większość ulega zapominając o inteligencji i sprycie innych oraz o możliwościach technicznych rozpoznania.
nelli
2009-11-12
17:58:25
Email
Widzę, że mój wątek wywołał burzliwą dyskusję. Jestem tu nowa, wszystkie dziewczyny znają się od dłuższego czasu, więc zrozumiałe jest to, że jesteście wobec mnie nieufne. Wierzę jednak, że Happy Mum nie jest miejscem zarezerwowanym tylko dla nielicznych, dla „wybranych”, że każdy może się tu wypowiedzieć, również ja. Poruszyłam temat rozstań z klasą, czyli takich, w których dwoje dorosłych ludzi decyduje się na zakończenie związku w taki sposób, by możliwie najmniej zranić drugą osobę. Uważam, że wiadomość o tym, że związek dobiegł końca, należy przekazywać w bezpośredniej rozmowie, patrząc komuś prosto w oczy, nawet jeśli jest to bardzo trudne. Zerwanie przez telefon, sms-a czy maila jest dowodem tchórzostwa i na pewno nie zalicza się do rozstań z klasą. Jeśli do tego dodamy unikanie jakichkolwiek kontaktów i uporczywe milczenie, to trudno się dziwić, że osoba porzucona zadaje sobie mnóstwo pytań, na które próbuje znaleźć odpowiedź. Przeżywam trudne chwile i już to mi wystarczy, bym czuła się źle. Teraz dodatkowo przypisuje mi się coś, co mnie nie dotyczy i to jest przykre. Nie będę udowadniać, że nie jestem wielbłądem, nie mam nawet na to siły. Nie chciałam komentować wypowiedzi Katki, ponieważ wiem, że mnie ona nie dotyczy. Dziś jednak jeszcze raz wnikliwie przeczytałam historię przez nią opisywaną. Trudno mi oceniać tamtą znajomość, natomiast zwróciłam uwagę na kilka sprzeczności. Katka nazywa Elę interesującym człowiekiem, wartościową osobą, pisze, że ta kobieta od samego początku niczego nie ukrywała. Wszystko więc było jasne, wiadome, nie było tu fałszu i kłamstwa. Znajomość nie trwała krótko – Katka pisze, że kilkanaście miesięcy i że były to również spotkania, nie tylko listy. Rozmowy „toczyły się lekko i były naturalne”. Nasuwa mi się wobec tego pytanie, po co Katka kontynuowała tę znajomość tak długo? Z jakiegoś powodu chciała tego. Bo czy można kogoś w jakikolwiek sposób zmusić do kontaktu z drugim człowiekiem? Co to było z jej strony– pusta ciekawość, a może chęć pobawienia się czyimiś uczuciami? Może po prostu, kiedy się już znudziła, tylko szukała pretekstu, by zakończyć znajomość? Katka z góry założyła, że to ja jestem osobą, o której napisała. Głównym dowodem ma być to, że i Ela, i ja czytywałyśmy wypowiedzi na Happy Mum, ale przecież nie jest aż tak trudno tu trafić. Zastanawiam się, dlaczego Katka tu właśnie postanowiła „rozliczyć” się z Elą. Dlaczego nie zrobiła tego osobiście? I czy choć przez chwilę pomyślała, że skoro Ela tu zagląda, z pewnością przeczyta kiedyś te wszystkie wypowiedzi. Jak wtedy będzie się czuła? Miało być o rozstaniach z klasą. Chyba rzeczywiście niektórym tej klasy brakuje…
kyja
2009-11-12
20:03:28
Email
Rozstania klasą…ciekawy temat, dzisiaj z zainteresowaniem przeczytałam wypowiedzi wszystkich dziewczyn. Trochę podobnie jak Katka, utrzymywałam znajomość z wartościową osobą, ba! była to wielka przyjaźń z obu stron (kilkuletnia). Do czasu-w pewnym momencie zaczęłam się dusić(odnosiłam wrażenie, że ta osoba jest zazdrosna o moje życie, które toczyło się bez jej udziału), uświadomiłam sobie, że nawet chyba nie oddycham własnym powietrzemDruga strona chyba miała podobne odczucia-tak mi się wydawało, próbowałam z tą drugą osobą na ten temat porozmawiać, ale efekt tej rozmowy był taki, że jest przecież wszystko ok. i nie ma żadnego problemu. Dla mnie był-czułam się, jak złapana w sieć. Postanowiłam uciąć znajomość- paradoksalnie dla dobra nas obu. Wyprowadziłam sięz dnia na dzień, nasz kontakt zamierał, aż po paru miesiącach umarł śmiercią naturalną, na dobrych wiele lat. Ciężko mi było-bardzo tęskniłam do tej osoby, pomimo, że odczułam jednocześnie wielką ulgę, zaczęłam żyć własnym życiem, oddychać własnym powietrzem, poczułam się jak wypuszczona z klatki. Gdy sporadycznie w ciągu kilku miesięcy się widziałyśmy, odnosiłam wrażenie, że ta osoba jest najzwyczajniej świecie na mnie zła, obrażona, było mi przykro, ale wiedziałam, że jej żal, moja tęsknota, jej może też, to cena za wolność. Z perspektywy lat uważam nadal tę osobę za bardzo cenną i wartościową (odnowiłyśmy kontakt, ale są już inne zasady) ale nie dopuściłabym już nigdy do podobnego zbliżenia w przyjaźni. Była to moja przyjaciółka, a ja miewałam czasami wrażenie, że byłyśmy jakimś toksycznym małżeństwem, a jednocześnie rywalkami, coraz rzadziej nasze relacje przypominały tę prawdziwą przyjaźń. Dziwny układ się zrobił po prostu. Dla mojej psychiki już niezdrowy. Parafrazując słowa przytoczone przez Nelli: „Bo czy można kogoś w jakikolwiek sposób zmusić do kontaktu z drugim człowiekiem?” odpowiem: nie można i nikt nie ma prawa nikogo do niczego zmuszać w tej kwestii. Howgh  Bardzo dobrze rozumiem Katkę i historię, którą opisała. Jednocześnie rozumiem, że Nelli (kimkolwiek jest, to nie ma właściwie w tym momencie żadnego znaczenia) może mieć żal o radykalne ucięcie znajomości. Dodam, że moja przyjaciółka –gdy się poznałyśmy- była samotna, po trudnym bardzo doświadczeniu życiowym, za poważnym jak na jej wiek i barki (byłyśmy licealistkami). Ja wtedy też miałam średnio ciekawą sytuację domu (rodzicie świeżo po rozwodzie, itp.)-bardzo się do siebie zbliżyłyśmy, ale po 5-6 latach zrobiła się z naszej przyjaźni jakaś masakra.
kyja
2009-11-12
20:04:31
Email
a tak w ogóle, to 100 lat Katka:) widzę, że skorpionów tutaj dostatek, hehe:)
Magdalenka
2009-11-13
15:25:47
Email
no coz, ja chyba nie mam szczescia do znajomosci. duzo sie przeprowadzalismy przez ostatnich kilka lat, ale od poltorej roku mieszkamy w tym samym miejscu, dla mnie ono bylo calkowicie nowe, zero znajomych, nawet na kawe nie mialam do kogo isc ani spotkac sie chocby w piaskownicy jak dzieci sie bawia. ale poznalam w pracy dziewczyne, bylo ok, znalazlysmy wspolny jezyk, dosc duzo rozmawialysmy, w pracy i po pracy. ona bardzo mnie angazowala w swoje problemy osobiste, malzenskie i rodzinne. ja zawsze chce ludziom pomagac i tym razem tez tak bylo.kilkakrotnie rzucalam wszystko, lecialam na pomoc bo wydarzylo sie nieszcie a na miejscu okazywalo sie ze wszystko jest ok. tak to trwalo jakis czas, az zorientowalam sie ze ta osoba klamie, kreci, zaczynala sie gubic w swoich opowiesciach. kilka osob powiedzialo mi o niej co nieco, ze to kretacz itd. ja nie znalam srodowiska i ludzi w tym miescie i przyjmowalam ze wszystko co ta dziewczyna mowi to prawda, ale potem okazywalo sie ze niekoniecznie. zorientowalm sie tez, ze zazwyczaj raczy mnie jakimis tragicznymi opowiesciami zeby za chwile poprosic o cos - wozek dla dziecka, kojec, ubrania ciazowe itd... nagminnie umawiala sie i nie przychodzila albo odwolywala w ostatniej chwili, nie oddzwaniala, nie odpisywala na smsy itd. zerwalam w koncu te znajomosc, przyznam ze z zalem bo chcialam miec jakas bratnia dusze w tej dziurze, ale kiedy zorientowalam sie ze nasza pseudoprzyjazn jest bardzo interesowna, poczulam sie oszukana i zrobilo mi sie bardzo nieprzyjemnie. teraz jak widzimy sie przypadkiem ona wspomina ze miala do mnie dzwonic, ale zgubila telefon, nie miala zasiegu, zmienila numer i telefon, nie ma juz starego telefonu lub numeru i inne tego typu naciagane opowiesci. ja sie usmiecham polgebkiem i ide dalej, nie chce juz miec z nia nic wspolnego.
nelli
2009-11-13
18:57:29
Email
Czym dla mnie jest przyjaźń? Czymś najpiękniejszym na świecie. ”Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać, zadzwoń do mnie... Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą... Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić... Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą... Jeśli któregoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać, zadzwoń do mnie.... Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho... Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze, przybiegnij do mnie bardzo szybko. Mogę Cię wtedy potrzebować...” Człowiek, o którym napisałam, zaczynając ten wątek, nigdy nie był moim przyjacielem...
kyja
2009-11-16
09:52:49
Email
a co z osaczeniem drugiej osoby?jest też druga strona medalu...jest taki film, "Fan" chyba ma tytuł, z Robertem De Niro...
Strona 2 - poprzednia, 1, 2, 3, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum