szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - Wszystko na mojej głowie;(


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2,
Napisano: Treść:
emi
2008-04-12
Email
cześć Przepraszam, że wylewm tu swoje żale ale juz nie wiem co robić z moim mężem:(( Dziś mam doła i tylko chce mi sie ryczec. POmyslaam sobie że może któraś z Was ma taki sam problem i wie jak sobie z tym poradzić. Mój mąż wogóle nie chce w domu nic mi pomóc:( Wraca z pracy i albo kładzie się spać albo siada do kompa i gra:( Potrafi grać cały dzień a ja musze robić wszystko w domu a do tego zajmować się kubusiem:( Dodam tylko, że mam problemy z kręgosłupem i często chodze na rehabilitację. Bardzo mnie boli ale mąz ma to gdzies:( Nigdy nie powie nawet zebym sie połozyła o on np zajmie sie Kubusiem, posprząta czy cos w tym stylu:( Ja już nie wyrabiam..... Wczoraj np poszliśmy do kina ale po powrocie nawet nie usiadł ze mna tylko odrazu do kompa:( Mowił tez ze ma na dziś strasznie duzo do zrobienia w pracy i miał od rana pracować... I co zrobil?... od rana grał, chwile usiadł przy pracy a teraz spi. Ja musze zająć sie małym i jeszcze musze posprzatać w domu, poprasowac, zrobić obiad ale szczerze mówiąc to siedze i rycze bo juz nie mam siły:(( Nie wiem co robic. Jak muu mówie że nic nie robi to mowi ze marudze ciagle i narzekam i ze mu sie wszystkiego odechciewa... ale jak mam nie narzekac skoro on nc nie robi:((( Ostatnio coraz częściej mśle o rozstaniu, tylko malego mi szkoda. Tylko nie wiem ile jeszcze uda mi sie tak wytrzymac:( Czy któras z was ma podobny problem???? Moze ktoś wie jak to można rozwiązać??? A moze jest tu jakiś tatus który powie mi jak opstepowac z facetm....
bea1978
2008-04-15
11:45:42
Email
A ja myślę, że taki podział finansowy jest zły. Możecie mnie tu zbluzgać ale mi się wydaje, że kasa w małżeństwie powinna być wspólna. Jedno konto i wybieramy kiedy jest potrzeba, a nie że mąż kupuje to a ja to. No kurcze dla mnie to trochę chore. U nas tak jest, najczęściej jeździmy razem na zakupy, jednak jak jest potrzeba, to mąż jedzie wypłaca kase i kupuje co trzeba, albo na odwrót. Nie wiem czy mogła bym żyć pod jednym dachem z facetem, który wydziela mi pieniądze. Według mnie taki podział, również dzieli małżeństwo. Ja widzę, tu miedzy innymi również brak zaufania. Sorki jeśli uraziłam czyjeść uczucia czy poglądy ale takie jest moje zdanie.
Wikusia
2008-04-15
11:54:31
Email
Emi powiem ci szczerze ze czytajac twoje wpisy coraz bardziej sie zastanawiam po co wy wogole ze soba jestescie, bo to wyglada tak jakbyscie byli raze i osobno od razu. Dla mnie to tez chore. Mam przyjaciolke mieszka za granica i jest od 3 lat z chlopakie u nich jest podzial kasy ale taki ze wszystko kupuja po polowie, oplaty mieszkania, jedzenie i ine, ale jak ktores ma ochote na przyjemnosci to robi drugiemu w formie prezentow czy wlasnie karnetow na cwiczenia. Ja rozumiem bo mowi ze nie wie jak to bedzie pozniej, na razie jest jej dobrze, ale jak sama stwierdzila jak tylko wezma slub kasa bedzie wspolna. W sumie juz teraz jest ale wszystko jest na osobnych kontach i jak dochodzi do platnosci to po polowie daja. U mnie to samo kasa wspolna i tyle. Wiadomo, ze czlowiek nie moze przesadzac i wydawac na bzdury choc mi sie tak czasami zdarzy, ale moj maz mnie zna ze jestem chora na punkcie zakupow i tylko mnie co chwile upomina, ale mamy do siebie zaufanie i podzial nie jest potrzebny. Mowie ci kochana idz jak najszybciej do tego psygologa bo niedlugo zostaniesz strzepkiem nerwow i sorki za to co teraz napisze, ale zrob cos z tych chlopem bo mnie az szlak trafia jak to czytam.
bea1978
2008-04-15
11:54:46
Email
Oczywiście nie należymy do jakiś wielkich bogaczy, żeby nikt tu tak nie pomyślał. Czasem kombinujemy, żeby starczyło do kolejnej wypłaty, a jednak drogą kompromisów, czasem wyrzeczeń kasa sie znajduje na jakieś przyjemności. Dla chcącego nic trudnego ale wydaje mi się, tylko wtedy kiedy dzielimy wspólne pieniążki, bo jak sama piszesz Emi Twojej starcza na niewiele. Może warto i na ten temat porozmawiać z mężem.
ciekawa
2008-04-15
12:36:21
Email
A u nas to jest tak(w ramach romowy): ja zarabiam śmieszne pieniadze ale starcza na nianie i jakies drobne przyjemnosci dla mnie-raczej kupuje cos małej lub wydam na 2-3 razy zakupów, ale jak na coś potrzebuje to maz mi daje-jak ma i tyle. Fizycznie to z jego banknotów robimy opłaty i zakupy-jak potrzebuje na coś np karnet na rolki czy treningi to on mi daje ale konta wspólnego nie mamy bo nie trzymamy w nim pieniedzy. Zawsze jednak konsultujemy wydatki-wikesze znaczy. Jak on potrzebuje kupic cos na te swoje ryby np wedke za kilkaset zl to zawse pyta-ZAWSZE-czy ja nie mam cos przeciwko. Owszem nie zdaza sie to codzien ale jednak, a to drogi sport. Mnie nawet odpowida brak takiej gotowej kasy do wybrania bo musiałabym sie bardziej pilnowac-potrafie ale po co sie starać. Duzo mniej wydajemy jak robimy zakupy raz w tygodniu i robi je maż z kartki-po co ja sie mam przejmowac ze cos zdrożało;) Jak cos sobie upatrze to przychodze do domu i mówie ze to czy tamto mi sie podoba i czy mamy tyle abym to kupiła. Od maja niania bedzie zajmowac sie Nastka 2 razy w tygodniu i bardzo bede sie starałą odłozyccos z mojej wypłaty na obóz który mnie czeka-oby mi sie udało:)
bea1978
2008-04-15
12:49:13
Email
U nas jest tak jak u Ciebie Ciekawa, każdy więkrzy zakup jest przez nas przedyskutowany, przemyślany, trzeba wziąć wszystkie za i przeciw hihi Ale trzeba to robić razem, a nie że mąż funduje sobie co tylko zachce, a ja nie mogę bo mam mniejszy dochód (w moim przypadku tylko wychowawczy).Ostatnio przerabialiśmy kupno aparatu fotograficznego, ja nie byłam za jednak mąż mnie przekonał i kupiliśmy. Wydatek spory ale jesteśmy zadowoleni.Jednak często zdarza się tak, że mąż sobie coś wymyśli, a ja się nie godzę. Długo wtedy rozmawiamy, czasem nawet miesiąc zanim dojdziemy do kompromisu, jednak nigdy nie zdarzyło się tak, żeby mąż poszedł i kupił bez mojej zgody. Wspólna kasa - wspólne decyzje :) Ja wychodzę z założenia, że w małżeństwie nie ma już moje - twoje, jest NASZE!!
emi
2008-04-15
12:58:38
Email
NO z tymi wydatkami to racja. Wiem ze ja potrafie tez kazda kase rozpuscic:))) Ale wkurza mnie jak maz mnie probuje wyliczac kase jak juz swoja wydam. Mi sie wydaje ze to sie robi taki podział rodziny, to moje a to twoje. nie ma nic wspolnego:((
ciekawa
2008-04-15
13:27:46
Email
Emi w takim przypadku zaweźmij sie jeden miesiac i zbierz paragony-dokładnie wszytsko policz i jego wydatki też. te na gom i jedzenie tez, to tak łatwo kogoś podliczyc to teraz ty go podlicz. I z wydatków i z pracy w domu! Moja pani za sprzątanie domu bieze 10zł za godzine-podlicz i to, zobaczymy kto wiecej wydaje a kto zarabia(oszczedza).
Julia
2008-04-15
13:35:23
Email
Emi podpisuję się pod tym, co piszą dziewczyny i chyba już nic nowego nie wymyślę. Nasuwa mi się tylko, że Twój mąż ma niestety bardzo egoistyczne podejście do waszego wspólnego życia. Myśli tylko o swoich przyjemnościach a obowiązki (poza pracą) omija szerokim łukiem. Na pewno nie można tego tak zostawić. Gorzej z tym, że piszesz, że on nie wie czy jeszcze Ciebie kocha, a jeśli tak jest naprawdę to jak ma mu zależeć, żeby coś naprawiać? W każdym razie powinien być choć na tyle odpowiedzialny, żeby z Tobą pogadać i powiedzieć o co właściwie mu chodzi, bo jak widzę na razie to nic go nie rusza i tkwi sobie w takim stanie jaki jest teraz, a Ty się zamartwiasz. Mam nadzieję, że psycholog Wam pomoże, choć wydaje mi się, że żeby coś naprawić to Twój mąż też musi tego chcieć. Życzę Wam, żeby się udało i trzymam kciuki za Ciebie, bo jesteś bardzo dzielna. A jeszcze tylko dodam, że odnośnie pieniędzy to kasa powinna być wspólna. W końcu małżeństwo to wspólnota, w każdym tego słowa znaczeniu. Ja sobie nie wyobrażam, żeby maż mi dawał na coś pieniądze, nawet teraz jak jestem na wychowawczym i dochód mam zerowy. Tylko że ja nie leżę do góry brzuchem cały dzień, ale zajmuję się domem i dziećmi, a to też ciężka praca, sama na pewno wiesz.
emi
2008-04-15
13:43:36
Email
Powiem tak: moj mąż chyba boi sie ze jak bedziemy mieli wspolne konto to zaraz wydam mu całą jego kase. Fakt ja potrafie duzo wydawac ale jak trzeba to potrafie tez zaoszczedzic (z duzym trudem co prawda). Ostatnio powiedział mi ze niby miał by do mnie wieksze zaufanie gdybym przez trzy m-ce nie wołala od niego kasy na te zakupy ktore ja mam robic itp. Niby mowi sie ze to nic trudnego ale ile ja moge nakupowac z tej mojej marnej wypłaty:( W sumie to on nie liczy ze ja wydaje tez na ciuchy i zabawki dla małego a nie na samo jedzenie. Zreszta same ewnie wiecie ile idzie na ubranka i zabaweczki dla maluchów. A ja nie zamierzam załowac czegos synkowi. Oczywiscie bez przesady:), ale dziecko musi miec zabawki zeby sie rozwijac. Co do kasy od niego to jak sie nie kłocimy lub on ma dobry humor to nie ma raczej probleu, ale jak jest m-dzy nami cos nie tak no to czuje podział. Dlatego z jednej strony chciała bym miec wspolne konto ale z drugiej nie, bo to ze mam swoja kase pozwala mi an pewnego rodzaju niezaleznosc. Co do wiekszych wydatkow to w sumie tez je raczej konsultujemy, chociaz maz z racji wiekszej wypłaty ostatecznie sam decyduje. CHociaz nie powiem moje zdanie bierze pod uwage;))) Jak kupowalismy pralke to pokazałąm mu chyba z 1000modeli;)) Juz nie chciał ich ogladac, w koncu powiedziałam jakie firmy wchodza w gre i kupił fajniutka:)) Wiecie czasem juz sie zastanawiam, ze moze to ze mna jest cos nie tak.... ze moze za duzo wymagam albo jestem zbyt upierdliwa..... ale w koncu inne kobiety tez wydaja duzo kasy. A co do karnetu na siłownie to mam nadzieje ze maz mi da:)
emi
2008-04-15
13:50:59
Email
Ciekawa chyba musiałą bym tak zrobic, tylko ze ja czesto nie mam paragonow. Musiałą bym wszystko zapisywac a tu potrzeba samozaparcia i systematycznosci. Julia masz racje praca w domu to ciezka praca!! Poza tym mnie własnie tez wkurza ze on na swoje przyjemnosci nie załuje a mi zuli i kaze wydawac ze swojej wypłaty. A skad mam wziasc kase na wszystko:( Qurcze chyba przemecze sie te trzy m-ce i zobaczymy co bedzie pozniej. Udowodnie mu ze potrafie oszczednie zyc. Tylko zeby mi pozniej nie powiedział ze jak trzy m-ce potrafiłam to dalej tez dam rade.... qurcze wiecie czasem juz nie mam siły na tego mojego faceta. Juz i tak biore leki od nerwow:( ale niebardzo działaja, moze zeczywiscie ten psycholog pomorze.
Basia.26
2008-04-17
08:03:03
Email
Warsztaty dla mężczyzn Dzień pierwszy JAK WYKONAĆ KOSTKI LODU – instrukcja krok po kroku wraz z prezentacją PAPIER TOALETOWY – CZY WYRASTA NA UCHWYTACH? – dyskusja RÓŻNICE POMIĘDZY KOSZEM NA PRANIE A PODŁOGĄ – ćwiczenia praktyczne z pomocą zdjęć i wykresów NACZYNIA I SZTUĆCE: CZY LEWITUJĄ, SAMODZIELNIE KIERUJĄC SIĘ DO ZMYWARKI ALBO ZLEWU? – debata plenerowa z udziałem ekspertów PILOT DO TELEWIZORA – UTRATA PILOTA – linia pomocy i grupy wsparcia NAUKA ODNAJDYWANIA RZECZY – otwarte forum tematyczne – strategia szukania we właściwych miejscach a przewracanie domu do góry nogami, w takt rytmicznego pokrzykiwania ZAPAMIĘTYWANIE WAŻNYCH DAT I POWIADAMIANIE W WYPADKU SPÓŹNIENIA – zapamiętaj o zabraniu własnego kalendarza lub telefonu komórkowego Dzień drugi PUSTE KARTONY I BUTELKI – LODÓWKA CZY KOSZ – dyskusja w grupach i ćwiczenia praktyczne ZDROWIE – PRZYNOSZENIE JEJ KWIATÓW NIE JEST GROŹNE DLA ZDROWIA – prezentacja PowerPoint PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI PYTAJĄ O KIRUNEK, KIEDY SIĘ ZGUBIĄ – wspomnienia tych, którzy przeżyli CZY MOŻNA SIEDZIEĆ CICHO, GDY ONA PROWADZI – gra na symulatorze DOROSŁE ŻYCIE – PODSTAWOWE RÓŻNICE POMIĘDZY TWOJĄ MATKĄ A TWOJĄ PARTNERKĄ – ćwiczenia praktyczne i odgrywanie ról JAK BYĆ IDEALNYM PARTNEREM NA ZAKUPACH – ćwiczenia relaksacyjne, medytacja i techniki oddechowe TECHNIKI PRZEŻYCIA – JAK ŻYĆ BĘDĄC CAŁY CZAS W BŁĘDZIE – dostępni indywidualni psychoterepeuci CHOINKA – CZY MUSI STAĆ DO WIELKANOCY – telekonferencja z udziałem Świętego Mikołaja
Basia.26
2008-04-17
08:36:43
Email
hej Emi, z tym psychologiem dobry pomysł. co do gier- też to przerabiałam, ale jakoś mężowi w końcu się znudziło. na mieszkaniu komp stał w pokoju obok łóżeczka. Miłek spał a on potrafił iść grać mu za uchem!! to mnie wkurzało. na mieszkaniu mój mąż też mało znajdował sobie do roboty. zmywanie?? gotowanie?? układanie wypranych rzeczy??- NIE MA MOWY!! jak wybudowaliśmy dom to miał mega zapał, zmywał podłogi, sprzątał, ale tak było przed wprowadzeniem się. jak juz tu mieszkamy to cały dom jest na mojej głowie, a on najchętniej urywa sie na podwórko i kopie drenaże, rozwozi ziemię, pali resztki desek i palet itd. cieszy mnie to, ze porządkuje przed domem, ale nie może zrozumieć, ze czasem nie może gdzies wyjść, bo mały za nim płacze. wczoraj mnie wkurzył, bo wrócił z pracy i raz dwa już gdzies wychodzi, do piwnicy czy na dwór, a mały do niego popłakuje, żeby usiadł na dywanie, pobawił się z nim. ale gdzie tam, mój mąż wie lepiej. dopiero huknełam na niego, że też sie musi liczyć z dzieckiem, że jak on by się rozwijał jakbym ja też tak wszystko robiła a Miłka ignorowała, bo musze zmyć podłogę, bo musze poprasować. dziwię się czasem, że tak ciężko mu to zrozumieć. ogólnie to on nigdy nie bierze pod uwagę, że on powinien popilnowac synka, pospacerowac z nim a ja np posadzę kwiatki, przygotuję doniczki itd. NIE_ on po prostu robi swoje, narzeka, ze ja tego i tamtego nie zrobiłam i w dodatku stresuje się, bo mały ucieka, czymś stuka albo rozsypuje ziemię na pozamiataną kostke brukową. wiecie co, jakbym ja biegła zawsze sprawdzac czym stuka Miłek to bym chyba oszalała, z resztą same wiecie. no ale do rzeczy, co tu chciałam napisac. Emi po wypłacie powiedziałabym męzowi, ze kupuje sobie z własnych pieniązków karnet, na jedzenie zostaje mi tyle i tyle. i np że masz nadzieję, że mąż bierze pod uwagę, że trzeba jeszcze kupic np buty dla małego a ze swojej pensji sobie nie poradzisz. nie naskakuj, po prostu przedstaw sprawę. tez nie wyobrażam sobie podziału kasy, osobnych kont. trzeba starać sie oszczędzac, ale prowadzicie wspólne gospodarstwo, urodziłaś dziecko mężowi, dbasz o nie, o dom, on zarabia więcej i powinien wynagradzac ci twoją pracę włożoną w stworzenie takich a nie innych warunków w domu. ja to chyba bym się zbuntowała i np dla dziecka bym gotowała to co nalezy, ale dla nas np codziennie placki ziemniaczane z cukrem, kopytka z masłem albo naleśniki:) a zagadnięta przez męża powiedziałabym, że oszczedzam na jakąś swoją przyjemność, bo inaczej po prostu mnie na nią nie stać, np na bluzkę, na spodnie czy karnet. może zliczcie swoje wypłaty razem, przeliczcie wydatki i np załóżcie z góry, że co miesiąc określoną kwotę odkładacie i jej nie wolno ruszyć w normalnych warunkach, kiedy nie wypadnie żaden większy wydatek. i to powinny być wasze oszczędności, a nie twojego męza. ajeśli lubisz wydawac pieniązki i potrzafisz się zagalopowac, to może sama sobie narzuc limit dzienny na zakupy spożywcze i limit miesiączny na ciuchy i inne drobiazgi typu zabawki, kosmetyki. ja na początku małżeństwa tak musiałam robic, bo mi kasa przeciekała przez palce. spizywanie wydatków to dobry plan, ja tak robie, bo czasem sama zapominam na co pieniążki wydałam, mąż się dziwi, ze już się rozeszło, a jak spojrzę do notesu to zaraz wiem- tym sposobem kontroluję wydatki i nie ma powodów do sprzeczek z mężem, bo on sam przytakuje "no tak, przecież to i tamto kupiłaś/zapłaciłaś". nie chcę namawiać cię do buntu ale pewnie na twoim miejscu przestałabym myć wannę, zmywać naczynia albo starałabym się ubiegnąc męża i sama siadalabym przed kompem i grała albo pisała na forum, na naszej klasie albo po prostu słuchała muzyki. na odczepnego bym powiedziała- dziś zamieniamy sie miejscami, ja gram ty moze bedziesz tak miły i wykąpiesz Kubusia i połozysz spać. kurcze ale to znów może być powód do kłótni... tu psycholog potrzebny;)
Julia
2008-04-17
13:44:57
Email
Ja bym zrobiła dokładnie jak Basia. Bunt i koniec, w zyciu bym sie nie dała tak traktować. Zresztą mój mąż nie ma ze mną lekko, bo czasem to z powodu pierdoły mu potrafię obiadu nie ugotować ;o) No, może trochę przesadziłam, ale ze dwa razy mi się to zdarzyło. Mój mąż ma też nawyk, że zdjęte z siebie ubrania zwija w kulkę czy coś podobnego i tak wkłada do szafy. Pewnego razu miarka się przebrała i powiedziałam, że nie prasuję jego rzeczy, dopóki nie zrobi porządku w szafie. Na początku tylko wzruszył ramionami, ale kupka z jego nieuprasowanymi rzeczami rosła, aż w końcu kiedyś nie miał się w co ubrać i sam sobie musiał wyprasować. Wtedy zrobił porządek. Oczywiście nie na długo :o) Więc co jakiś czas scenariusz się powtarza. Ale szczerze mówiąc zwisa mi to, jak tylko widzę bałagan znowu w szafie, przestaję prasowac, jego problem. Nie widzę sensu wysilania się, skoro efekty mojej pracy potem idą na marne. Tak to u mnie wygląda, z pewnością u Ciebie Emi gorzej, skoro piszesz, że mąż jest odporny na takie rzeczy, ale ja chyba w takiej sytuacji i tak bym olała wszystko i nie obsługiwała takiego lenia, bo niby z jakiej racji. A co do pieniędzy to powiem Wam, że ja też sobie notuję wydatki i to wszystkie co do grosza, to wcale nie jest takie czasochłonne, po prostu przy każdych zakupach zabieram paragon i wieczorem dosłownie 5 min mi zajmuje wpisanie wszystkiego do zeszytu i podliczenie. To świetny sposób, bo człowiekowi zawsze się wydaje, że mniej wydał niż w rzeczywistości. Czasem jestem w szoku po prostu jak wszystko policzę. A dodam, że też lubię czasem zaszaleć i łapię się często na tym, że kupuję coś, czego nie powinnam. Dlatego te liczby w zeszycie czasem mnie powstrzymują. Zgadzam się też z Basią, że narzucenie sobie pewnego limitu z góry to dobry pomysł. Może Emi warto spróbować?
emi
2008-04-25
17:16:23
Email
basiu na warsztaty z takim programem to chetnie bym męża zapisala:)) Co do sprzatania i dziecka to moj maz zachowuje sie dokladnie jak twoj. Wkurza mnie to strasznie i boli jak widze ze maly do niego lgnie a on albo gra albo spi i na malego tylko odburknie. Oczywiscie sa chwile ze sie nim zajmie ale to na zasadzie ze albo z nim powygłupia sie na łóżku albo wezmie go do kompa. O spacerze absolutnie nie ma mowy:( Co do oszczednosci co miesiac wspolnie to moj maz narazie nie chce sie na takie cos zgodzic. On oszczedza ze swojej kasy i czasem mowi mi tylko ile ma zaoszczedzone. Jesli chodzi o niezmywanie naczyn to wlasnie ostatnio sie tak zbuntowałam, i gora naczyn w zlewie, na kuchence na szawce przez ponad dwa tygodnie tylko rosła:( Dzis juz nie wytrzymalam i pozmywałam (w niektorycz naczyniach normalnie plesn juz była;( A jak sie go pytam czy chce zyc w takim chlewie tio on ze mu to nie przeszkadza. No i co mam zrobic, przeciez w takim syfie nie da sie normalnie zyc:( Wiec niestety takie strajki u nas nic nie daja. Co do obiadow to ja wogole zadko gotuje, mały je u niani a my albo obiad albo jakies kanapki, płatki z mlekiem itp. Moj maz sie na to godzi. jesli chodzi o kase to juz zaczełam sobie zapisywac wydatki, moze to zeczywiscie przystopuje moj zakupowy szał:))) no i oszczedzania tez sie niestety musze nauczyc:(
Strona 2 - poprzednia, 1, 2,

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum