szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - Podziwiam...


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, następna
Napisano: Treść:
Kamila
2007-06-29
Email
Byłam we środę w Warszawie. Woziłam sprzęt do legalizacji na ul. Rakowiecką. Nie jestem jakąś tam częstą bywalczynią w stolicy, ale to chyba centrum.. o co mi chodzi.. dziewczyny kochane, szczególnie tutaj do Gogi: JAK WY ŻYJECIE W TAKICH DUŻYCH MIASTACH??? Szczerze podziwiam! Wiem, że to przyzwyczajenie... ale ja chyba jestem z księżyca, bo za żadne skarby świata nie chciałabym mieszkać w tak ogromnym mieście! Wjechałam do W-wy o godz. 7.30 a na Rakowieckiej byłam godzinę później.. wrrrrr te korki, tłum, hałas... jak popatrzyłam na ludzi (stojąc w korku), którzy gonili do tramwaju, siedzieli na przystankach autobusowych.. tacy smutni.. ehhhh nasza polska szara rzeczywistość.. ja wiem.. na skrzyżowaniu, w aucie obok, jechała młoda kobieta z maluszkiem w foteliku na przednim siedzeniu... tak sobie pomyślałam, jaki ten maluch "biedny".. w sensie, że musi się wychowywać w takim szumie, hałasie.. Warszawa chyba nigdy nie zasypia... nie zrozumcie mnie źle dziewczyny, ale ja mieszkam w mieście, które ma 40tys mieszkańców.. i dla mnie to szok... Goga, podziwiam!!!
dodka591983
2007-06-29
13:53:14
Email
Kamila mamy to samo zdanie. Ja mieszkalam w miescie 35tys w Polsce, a teraz mieszkam w 40tys w Niemczech i jest mi tak dobrze taki spokoj. Optymalnym miastem dla mnie jest Olsztyn w ktorym mieszkalam podczas studiow(jakies 180tys mieszkancow). Podziwiam Warszawiakow za cierpliwosc. Ostatnio w stolicy bylam 2 lata temu. Wszedzie bylo daleko. Jechalam godzine autobusem (tyle zajmowal dojazd z rodzinnego miasta do olsztyna) te korki, ludzie sie wszedzie spiesza. Ale przyznam ze takobco nie czulam sie w Londynie, gdy wyjechalam , jak w naszej rodzimej stoilcy. Moze mialam pecha, ale warszawiacy nie byli zbyt mili i uprzejmi. Dawalido zrozumienia ze sa ONI i reszta Polski. Cale szczescie mamy tu wspaniale wyjatki na naszym forum. Pozdrawiam wszystkie mamy warszawianki i nietylko.
pinkie
2007-06-29
14:28:44
Email
Ja widzę jeden plus Warszawy - jak bywałam tam na szkoleniach to zachciało nam się iść grupą do teatru - po prostu pojechaliśmy, kupiliśmy bilety i za kilka godzin weszliśmy na sztukę. W Łodzi bilety trzeba zamawiać na miesiąc przed. Może Warszawiacy nie chodzą do teatru, hehehe. Korki i ulice w Warszawie sa okropne, ale Warszawiacy tego nie wymyślili, sami są ofiarami złej urbanistyki. Najgorszy dla mnie jest brak obwodnicy i żal mi starówki, przy której jeżdżą tiry. Ja mieszkałam w miasteczku 10 tys i wolę jednak większą anonimowość w wielkim mieście.
Niektórzy warszawiacy dzielą świat raczej na stolicę i prowincję :)) Na szkoleniach łatwo poznac kto jest z Warszawy. Kiedyś pamiętam jak Iwona Szymala w telewizji po występie chóru z Elblaga powiedziała: "No proszę , tak daleko od warszawy, a tak ładnie śpiewają..." ALbo w 5-10-15 jakiś młodociany spiker "A teraz łączymy się z dziećmi z dalekiej północy, łączymy się z Suwałkami" Buhahaha
pinkie
2007-06-29
14:38:40
Email
Co ciekawe, mam sporo znajomych w Wawie i są absolutnie normalni. Dziwni byli ci, których spotykalismy na Mazurach na kempingach.
Julia
2007-06-29
20:54:42
Email
Ja też mieszkam w niewielkim mieście na południu Polski (37 tys) i to dla mnie optymalna ilość. Jest gdzie wyjść, mamy teatr, kino, kilka fajnych knajp, rynek i Stare Miasto i jest super. Uwielbiam takie miasteczka i wąskie brukowane uliczki pomiędzy kamienicami. Zawsze chciałam tu mieszkać i się udało. A dużych miast też nie lubię, przytłacza mnie hałas, samochody, spaliny, wszędzie tylko ulice, chodniki i wielkie budynki, mało zieleni (piszę tu akurat o Katowicach, w których studiowałam i zawsze marzyłam, żeby już jechać do domu jak tam byłam). Oczywiście nie mam zamiaru nikogo obrażać, każdy lubi coś innego, ale ja bym się do wielkiego miasta w życiu nie przeprowadziła. No a co do Warszawy i dużych miast to jeszcze te kosmiczne ceny.
Goga66
2007-06-29
21:11:07
Email
To Wam odpowiem. Mieszkam na Ursynowie, pod samym lasem a wcześniej, w dzieciństwie koło Pól Mokotowskich (czyli okolice Rakowieckiej :) ale wtedy było bardzo spokojnie. Obecnie powietrze mam prawie jak na wsi. To mnie trochę chroni przed miastem. Jeśli nie muszę, nie bywam w centrum. Na Warszawę i prowincję na ogół dzielą adoptowani Warszawiacy, czyli Ci, którzy tu mieszkają w pierwszym pokoleniu lub zaledwie kilka lat. Nie zmienia to faktu, że jest mnóstwo chamów i rozpieszczonej młodzieży wśród dawnych mieszkańców - nowobogackiej ale czasem też rekrutującej się z niedawno przyjezdnych. Nie polecam nikomu życia w stolicy. Praca po 10-12 godzin to standard plus dojeżdżanie do pracy w jedną stronę nawet godzinę. Dlatego szczęśliwa jestem, ze wyrwałam się z tego obłędu i dorabiam tylko czasem w domu :)
Co do teatrów - na naprawdę fajne rzeczy b. ciężko jest kupić bilet. Latwiej tam, gdzie coś grają już rok-dwa. To chyba tyle...
Goga66
2007-06-29
21:46:46
Email
Z mężem już o tym rozmawialiśmy i nie rozumiemy, jak ludzie z fajnych miast typu Gdańsk czy Wrocław wolą gonić za karierką i to wątpliwą do Warszawy. Ale są przecież osoby, które kupują mieszkania z oknami wychodzącymi na najruchliwsze ulice. O gustach się w końcu nie dyskutuje
kasiarys7
2007-06-29
23:02:52
Email
No tak.Aż wstyd się przyznać ale ja jeszcze nie byłam w stolicy...może kiedyś...jakoś mi tamtędy nie podrodze.
Goga66
2007-06-30
10:04:35
Email
A co w tym wstydliwego? Miasto, jak inne i na dodatek nienajpiękniejsze - osobiście wolę Toruń :)
Magdalenka
2007-07-01
03:50:42
Email
jak ktos chce zaczerpnac ducha wielkiego miasta niech przyjedzie do nowego jorku. oprocz manhattanu, gdzie jeszcze mozna cos zobaczyc, pozostala czesc to tylko brud, smrod, niebezpieczenstwa i ten potworny upal wymieszany z wilgotnoscia ktore powoduje ze cialo sie lepi przez caly dzien a bez klimatyzacji wszedzie - w domu, samochodzie itd po prostu nie da sie przezyc. tragedia!!!!!!
weridiana
2007-07-02
08:33:51
Email
Wielkie miasta są strasznie głośne ale mają swoje uroki np. wieczorne życie bo u mnie w mieście (35tyś) nic się wieczorami nie dzieję. Mieszkam blisko Wrocławia i uważam że to piękne miasto polecam
Goga66
2007-07-02
10:02:10
Email
He - na życie nocne w Polsce trzeba mieć czas, pieniądze i lubić widok pijanych w sztok pokładających się w klubach w zawiesistej papierosowej atmosferze. Nigdy nie przepadałam za dyskotekami i podobnymi miejscami - tańczyć lubię ale wolę przy jazzie (wszelka muzyka typu dance, techno czy disco mnie odrzuca)a o to trudno nawet w Wawie. Teatry i kina to plus ale to kosztowne imprezy - kino w Wawie to ok. 22 zł za seans(2 osoby ponad 40 zł), teatr 40 zł. No i na ogół mieszkając w stolicy i wracając przez godzinę z pracy , ma się dość centrum i będąc w domu po 19.00 nie ma się ochoty na dodatkowe rozrywki, najwyżej wypad do pobliskiego pubu na 2-3 godziny. W weekendy staramy się nie wychylać nosa poza zielony, pachnący świeżym powietrzem , Ursynów - chyba, że do znajomych poza miasto czy na działkę. Życie nocne Warszawy, to kasyna (jak kto lubi), kluby (dla mnie nic ciekawego), domy z panienkami wiadomego autoramentu. Reszta rozrywek to dzień i wieczór. Ja chwalę sobie dostęp do festiwali jazzowych (ostatnio byłam 4 lata temu :))), koszmarnie obecnie drogich! Jeśli ktoś lubi, jest też trochę rozrywek typu pikniki rodzinne na Polsch Mokotowskich, Dzień Ziemi itp. Można tam pooglądać dość kiepskie zespoliki (czasem zdarzają się niezłe) ze słabym ale hałaśliwym nagłośnieniem ale czasem poza tłumami ludzi obejrzeć jakieś regionalne wyroby itp. Mnie rozrywki miejskie nieszczególnie odpowiadają i nie rekompensują trudów życoia w hałaśliwym, zatłoczonym, wiecznie spieszącym się i drogim, nmieście. Ale tu mam rodzinę, znajomych, tu się urodziliśmy - ja mąż i nasze rodzeństwo i w pewnym sensie na to miasto jesteśmy skazani, chociaż rozważaliśmy ucieczkę np. do Wrocławia. Jednak więzy rodzinne nas trzymają. Pozostaje nam budowa domku pod Wawą, na co na razie nie mamy pieniędzy.Jedyne miejsce, dla którego bym to wszystko porzuciła, to góry. No cóż... Pomarzyć można... W mieście trzyma nas też zawód Roberta. Tyle chyba na ten temat
Kamila
2007-07-02
11:09:51
Email
Macie rację dziewczyny. Każdy mieszka tam gdzie mu pasuje.. choć czasem bywają w życiu takie sytuacje, że musimy się przeprowadzić do wielkiego miasta, lub odwrotnie, bo akurat dostaliśmy nową pracę.. szczerze mówiąc, to nie wiem co bym zrobiła, gdyby coś takiego mi się przydażyło.. od urodzenia mieszkam w małej miejscowości.. i to teraz wydaje mi się za głośno.. dlatego zdecydowaliśmy się na zakup domku na wsi. Goga, jak czytam Twoje wypowiedzi.. piszesz dokładnie to samo co sama czuję.. Ci niekulturalni warszawiacy, to głównie to młode pokolenie.. bo Ci ludzie, starej daty 80-90 latkowie hmm wspaniali ludzie :) kultura z nich bije na kilometr :) akurat udało mi się poznać paru takich ostatnich ;-) co do lokali to też nigdy nie lubiłam szaleć w zadymionych klubach.. wolę kino, teatr.. i w takim Olsztynie pod tym względem mi się podoba. Potrafimy z mężem oddać dzieci na jedną noc do babci i jechać te 100km, żeby obejrzeć w spokoju jakiś dobry film.. pochodzić po sklepach bez nerwów, masz ten komfort, że nikt Cię nie zna.. Goga, jeśli chcecie się budować, to wydaje mi się, że jest to ostatnia chwila na choćby zakup działki.. ceny tak szybko idą w górę.. u nas jest drogo.. a u Was to już nawet wolę nie pytać. Pozdrawiam Was z mojej małej mieścinki :-)
Goga66
2007-07-02
15:34:22
Email
Działkę mamy :) A co do staruszków. Hmmm... Wyczułam ironię. Chamstwa w wieku średnim i starczym też nie brakuje. Ale procentowo - nowobogackie dzieciary i młodzież biją starszych na głowę. Pocieszające jest, że i trochę i tych wrażliwych, kulturalnych pozostało. Jeśli ci pierwsi ich nie zjedzą, to może da się przeżyć ;))
Cóż Warszawa, to mieszanina ludzi z różnych stron. Pościąganych przez komunę, przybyłych za pracą, studiujących itp. Jaki procent w tym tych z dziada pradziada lub chociaż przez dwa pokolenia? Trudno więc oceniać Warszawiaka, bo kto tu nim jest? I kogo tak można nazwać? Nie zmienia to faktu, że stolica to trudne do życia miasto :)
agafa
2007-07-02
23:01:27
Email
no to się wtrącę :):):)od 8 lat mieszkam w Warszawie, a przyjechałam tu no właśnie na studia, początkowo zarzekałam się,ze w życiu nie mogłabym tu mieszkać!!!ten zgiełk, hałas, spaliny, etc, etc...ale stało się inaczej znalazłam pracę, męża ( bo choć jest oboje jesteśmy z cudownego Zamościa ) nasze drogi na amen związały się w stolicy :) potem mieszkanie i Guśka ( ale też urodziła sie w Zamościu :) czuję się zamościanką-kobitką z małej kameralnej miejscowości, i podkreślam to kiedy tylko jest ku temu okazja-dlaczego,bo taka jest prawda! wiele razy spatkałam się z pseudo-warszawiakami...i uważam, ze to oni (oczywiście nie wszyscy) psują dobre imię prawdziwych Warszawiaków, takich właśnie z dziada pradziada. nie umiem tego pojąc, w czym rzecz? że ludzie mają problem z przyznaniem się do pochodzenia!!! skąd jesteśmy, gdzie mieszkamy? nie to świadczy o nas, ale to jacy jesteśmy!!!co sobą prezentujemy!!!podobnie jest z wyznaniem wiary, kolorem skóry, światopoglądem itd. Osobiście nie lubie dużych miast, ale tak jak wspominałyście są też plusy, oboje z męzem lubimy wodę, góry, lasy...ale jak sie nie ma co się lubi to się lubi co się ma :) ktoś powie to czemu tam mieszkacie, a no praca...a swoją drogą też myśląc o przyszłości w innym mieście myślimy o Wrocławiu :):):)a na koniec myślę, ze wszystko to kwestia nastawienia do świata i do zmian, tak ja ja zapierałam się rękami i nogami, tak teraz tu żyję i nie narzekam :) bo mam wspaiała rodzinę i wszędzie będzie nam dobrze bo RAZEM!!! nie miało zabrzmieć tak poważnie, tak jakoś wzięło mnie na refleksje...pozdrawiam wszystkie mamusie :)
agafa
2007-07-03
11:04:17
Email
a co do plusów dużych miast, to uważam, ze tu na prawdę dużo sie dzieje. koncerty, wernisaże, pokazy,teatry,kina etc...co do życia knajpianego to nie powiem, w moim przypadku czas stiudiów sprzyjał temu :) poza tym pracowałam w Akademii Tańca, chodziłam na kurs i wiadomo chciałam trenować-zresztą uwielbiamy z mężem tańczyc, ja osobiście salsę i tu jest baaardzooo duży wybór. Wszystko zależy od tego jakie ma się upodobania, kulturę bycia i znajomych :):):) z powodzeniem można czasem wyiść i bez cienia "snobizmu" za to z kutlurka:) pobawić się :) tego niestety w naszym kochanym Zamościu nie ma:( ale fakt tęsknimy za kameralnością i klimatem spokoju BARDZO :( pozdrawiam serdecznie
Strona 1 - 1, 2, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum