szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - w co wierzycie


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, następna
Napisano: Treść:
anonimowa
2006-03-17
Email
drogie mamy nie wiem jak zareagujecie na ten post dla tego nie podpisałam sie oficjalnie:))))Chciałbym wiedziec w co wierzycie w boga,w przeznaczenie ,w czarne koty?
niekoniecznie normalna
2006-03-17
12:26:44
Email
zadając tak intymne pytanie powinnaś sama się ujawnić i napisać w co wierzysz
niekoniecznie normalna
2006-03-17
12:26:52
Email
zadając tak intymne pytanie powinnaś sama się ujawnić i napisać w co wierzysz
anonimowa
2006-03-17
12:29:09
Email
ja jestem chrzescijanka,wierże w boga.Ale czasmito zastanawiam sie co bedzie po smierci.czy jest niebo?
setka
2006-03-17
13:11:29
Email
Robie wszystko zeby wierzyc............
Basia 26
2006-03-17
14:15:31
Email
a ja wierzę w Boga, w kościół jako zgromadzenie ludzi... ale mam czasem wątpliwości w sens działania ludzi kościoła...
pinkie
2006-03-17
15:36:32
Email
Basiu, to tak jak ja. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Bóg pozwolił na to, aby jego słowo głosili ludzie niejednokrotnie tak obłudni. Dlaczego pozwolił na celibat, na afery, na molestowanie dzieci, na wyrachowanie, na ciągłe narzekanie z ambony, na durne kazania i na groźby w Jego imieniu... I dlaczego musimy się im spowiadać? Czy to jest kolejna Boska tajemnica, niedostępna dla nas maluczkich? Może wskazówką powinnien być cytat z Nowego Testamentu: "Czyńcie, więc i zachowujcie wszystko, co Wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią".
aska
2006-03-17
17:18:50
Email
ja wierzę w Boga nie w księdza
aska
2006-03-17
17:19:42
Email
chodzę do kościoła dla siebie i dla Boga nie dla księdza
aska
2006-03-17
17:20:49
Email
modlę się do Boga nie do księdza
Eryka
2006-03-17
18:29:05
Email
Wierzę w Boga, jestem chrześcijanką i wiara nadaje sens mojemu życiu. Całe moje życie osobiste, rodzinne czy ogólnie to co się dzieje na świecie rozpatruję przez pryzmat wiary. Nie udaję, że rozumiem dlaczego na świecie dzieje się tyle okropności, kataklizmów. Wiele zła dzieje się ze złej woli człowieka, a przecież mamy wolną wolę. Co do winy ludzi Kościoła, to uważam, że nie można z góry oceniać negatywnie wszystkich przez grzechy niektórych. Księża to też ludzie i też grzeszą. Myśle jednak, że to nie ja powinnam odsądzać innych, bo sama też mam wiele wad i niedoskonałości. Nie znaczy to, że trzeba przymykać oczy na nadużycia, ale czasami mam wrażenie, że wszystko co złe próbuje się rozdmuchiwać tylko dla czystej sensacji, a nie po to żeby coś zmienić na lepsze. Co do życia, to po prostu we wszystkim staram sie ufać Bogu i modlę się o opiekę i dobre przejście przez to życie. Nie jest to łatwe. I nie twierdzę, że wszystko mi sę udaje. Wierzę, że Bóg ma dla nas jakiś plan, cel i gorąco wierzę w jego miłość. Nieraz zdarzało się, że gdy już nie widzialam żadnego wyjścia, byłam bliska załamania, nadchodziła pomoc, światełko nadziei. Tak to jest z wiarą u mnie. Moze troche się rozpisałam:)
MoNiSiA
2006-03-18
12:50:33
Email
Może zbulwersuję tu wszystkich ;) ale ja wierzę w Reinkarnację. Wychowawana jestem w wierze Katolickiej. W ogóle nie uznaję Kościoła, bo to dla mnie instytucja stworzona przez człowieka. Spowiadanie się księdzu ze swoich grzechów jest WEDŁUG MNIE trochę nie na miejscu. Bo jeśli uczyniłam grzech i np. obraziłam Mamę, to dlaczego ksiądz ma mnie rozgrzeszać z tego?! Powinnam wtedy (według Pisma Świętego) pójść do mamy i to Ją prosić o wybaczenie, nie prawdaż? Jeśli mi przebaczy, to będę miała i ja odpuszczony grzech. Reinkarnacji największym dowodem jest niesprawiedliwość. Dlaczego jeden urodzi się w biednej rodzinie alkoholików, przmocy, agresji, przekleństw? A drugi urodzi się jako bogacz, który co sezon będzie wyjeżdżał na wakacje, będzie miał cudowną rodzinę, wspaniałe dzieci, extra samochód. Reinkarnacja daje każdemu szansę na to, aby stał się lepszym człowiekiem. Aby jego karma była pełna dobra, miłości, abyśmy mogli narodzić się w lepszych wcieleniach, mięli jeszcze lepiej jak teraz, albo tak samo. Oczywiście to tylko moje zdanie :) Pędzę, bo Julcia jęczy. Pozdrawiam.
samalandra
2006-03-18
13:08:10
Email
A ja już nie wiem w co mam wierzyć, pomimo iż jestem katoliczką to są sytuacje w życiu z których nie mogę wybrnąć i nawet modlitwy nie pomagają. Pozatym nierozumiem skoro WSZYSTKO jest w rekach Boga i skoro on mnie doprowadził do ołtarza to czemu teraz nie jestem z moim mężem po co to wszystko było. Nic z tego nie rozumiem i co gorsza pragnę normalnego życia a im więcej pragnę tym mniej układa się po mojej myśli. Jeśli tak ma wyglądać mój Krzyż to mogę powiedzieć że żałuję że się urodziłam:((((((((((((((((((((
Migotka
2006-03-18
13:53:32
Email
Ja wychowałam sie w rodzinie katolickiej i jak na katolika przystało z mamusia i tatusie w niedzielę do kościóła chodziłam...do czasu,kiedy się usamodzilniłam.Od liceum w mojej głowie narastało tyle wątpliwości i buntu.W kościele niejednokrotnie czyn kłóci się z ideą.Wszystko pieknie,fajnie jak urodzisz się a rodzina wychowa cie w wierze chrześcijańskiej,wtedy masz szansę pójść do nieba.A co z tymi,którzy urodziji sie buddystami,prawosławnymi,czy sa jakiegokolwiek innego wyznania?Oni juz do naszego nieba nie pójdą!Tylko dlatego,że mieli pecha,bo nikt ich na katolików nie wychował-to niesprawiedliwe!!!A co sie stanie z nami,jeżeli nasza wiara nie jest prawdziwa???Kościół zamiast szerzyć miłość,pokój i dobro stje się instytucją publiczną,zarabiającą pieniądze.Rozumiem,ze wszystko kosztuje ,ale np.w mojej parafii to ks.jeździ takim mercem,że az mnie w ziemie wbiło jak go zobaczyłam,uważam,że inny samochod mniej kosztony również,by jeździł.Plebania tak odstawiona,że słów brak...ciekawe za czyje pieniądze?W ogóle żadnemu księdzu nie przeszkadza,że większośc parafian umiera z głodu i zamarza na dworcu.Jedno jest pewne,wierzę że śmierć to nie koniec,że coś jest na końcu białego tunelu,że gdzieś tam jest inne życie..może lepsze niż tutaj.Wierze również w Boga,niespecyzowanego i nienzwanego,jednego boga dla wszystkich ludzi,bez wzgledu na wyznanie.Jak jest mi cięzko i mam wew,potrzebe to lubię się pomodlić i poprosic o łaskę...hmmmm trochę to egoistyczne...eee...kończe lepiej bo zaczynam smęcić:)
Mała
2006-03-18
14:15:34
Email
Ja wierzę w Boga, jestem katoliczką.I jestem z tego dumna.Jak byłam mała chodziłam do kościoła z mamą, ajeśli chodzi o okres gdy byłam nastolatką...ja miałam dużo szczęścia i wątpliwości jako takie specjalnie nie przychodziły...pewnie, były, ale miałam obok siebie osoby wierzące, wspierające mnie które pomagały przetrwać to.Po pierwsze mam przyjaciółkę, która tak samo jak ja chodziła do kościoła, i wspierałyśmy się w zwątpieniach na zmianę, a poza tym zawsze byłam blisko księży(a miałam szczęscie do takich w porządku).A później wstąpiłam do Ruchu Światło-Życie[Oaza].Wiele mi dały tamte spotkania, dużo modlitwy,rekolekcje, spojrzenie na Boga jak na Przyjaciela...Ale odeszłam z Oazy...cóż...zawinili ludzie...Po pewnym czasie gdy odszedł gł.prowadzący, okazało się że wspólnota za bardzo polrga na ludziach, a właściwie na tym jednym konkretnym człowieku.On odszedł, nikt nie potrafił go zastąpić...Mam wiele zastrzeżeń do tego co dzieje się w kosciele, ale nie do Boga,dlatego staram się trwać w kościele, przy Bogu...Błądzę...dużobłądzę,ale staram się wracać...jestem słaba, wiem o tym...Często boję się co się ze mną stanie po śmierci...czy ja zasłużę na Niebo???Wiem ze zasłużyć na Niebo nie można:"nie liczcie na wasze zasługi(...)tylko miłosierdzie Boże przywróci was do życia"-[coś w tym stylu]...Ale boję się ze Bóg widzi we mnie to zło które jest we mnie...Boję sie ze jest tego złą we mnie tyle ze nie będzie dla mnie miejsca w Niebie...Wiem że nikt z ludzi nie jest w stanie usunąć tej obawy ze mnie bo przecież nikt tak naprawdę nie wie jakie decyzje podejmie Bóg w stosunku do każdego z nas...Tylko Bóg może usunąć ten lek z mojego serca dając nadzieję.Dlatego uważam że bardzo ważna jest codzienna modlitwa, modlitwa do Ducha Św...Ale sie rozpisałam:)Pozdrawiam:)
Eryka
2006-03-18
15:29:47
Email
Mała ja podobnie jak Ty wychowałam się w rodzinie katolickiej i aktywnie uczestniczyłam w życiu wspólnoty Kościoła (m.in. oazy). Myslę, że wątpliwości i pytania dotykają każdego z nas. Nie na wszystkie znajdujemy odpowiedzi. Ja staram się ufać Bogu. Wierzę, że jest moim Tatą, tak jak Maryja Mamą. Odkąd sama jestem matką i widzę jak mój synek jest ode mnie zależny, to bardziej czuję to, że mogę powierzyć swoje problemy Bogu i zależeć od Niego. Ostatnio dostałam fragment wypowiedzi Benedykta XVI, który bardzo mnie ujął i pozwolę sobie go zacytować: "Tylko tam gdzie jest Bóg naprawdę zaczyna się życie. Tylko gdy spotkamy Chrystusa Boga Żywego, poznamy sens życia. Nie jesteśmy stworzeni przypadkowo bez możliwosci rozwoju. Każdy z nas jest owocem myśli Boga. Każdy z nas jest chciany, kochany, potrzebny. (...)" Ta świadomość dodaje mi sił. Mam wiele wad, też nieraz ogarnia mnie strach jak to będzie po śmierci. Jednak wiem, że Bóg jest miłosierny. Ważne jest, że mimo potknięć i upadków człowiek sie podnosi, stara sie dalej dźwigać krzyż. Idąc do spowiedzi, nie myśle o tym, że wypowiadam moje słowa przed księdzem w konfesjonale. Mówię o moich winach Bogu, bo to przecież On przez słowa i pośrednictwo księdza udzieli mi rozgrzeszenia. Taką władzę dał mu przecież sam Chrystus "którym grzechy odpuścicie są im odpuszczone". Salamandro, nie wiem, dlaczego nie możesz być z mężem. To rzeczywiście musi być dla Ciebie wielki krzyż i bardzo Ci współczuję:( Jedyne co mogę zrobić to pomodlić się o siłę dla Ciebie, za Twoją rodzinę. A co do zła w świecie, zbawienia, istnienia wielu religii, to polecam książkę Jana Pawła II "Przekroczyć próg nadziei". Zawiera m. in. rozważania papieża na poruszone przez was tematy. Naprawdę warto przeczytać. Znów się rozpisałam:)Pozdrawiam Was serdecznie wszystkie mamuśki i dzieciaczki:)
Strona 1 - 1, 2, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum