szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Ciąża (zdrowie i samopoczucie w ciąży, przebieg ciąży, wątpliwości, szpitale itp.)
temat - boje sie porodu


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2,
Napisano: Treść:
dominikasz
2005-06-23
Email
Cześć mamusie.Czy wy tez sie tak panicznie boicie porodu i bólu?wszytsko było dobrze dopóki nie pojechałam do szpitala z powodu bólu wątroby.Polożyli mnie na patologi ciąży i tam sie tak napatrzałam jak innie sie z bólu zwijały jak chodziły płakały a najgorsze ze to czasem kilka godzin trwało.Teraz jestem przerażona.I te krzyki na porodówce.Jak sie uspokoić?
MoNiSiA
2005-11-09
22:25:28
Email
Ojejku jak to było wszystko dawno! Przynajmniej tak mi się wydaje :) A w rzeczywistości to było całkiem nie dawno...Było wtedy tak strasznie gorąco, a ja chodziłam z moim brzuszkiem i wciąż czekałam, czekałam...Najpierw na termin, potem na narodziny...Julka nie chciała pomimo moich starań wyjść na ten świat :) Moje rozmowy z nią nie przyniosły efektu ;) Została bestialsko zmuszona do opuszczenia swojego dotychczasowego lokum w trybie natychmiastowym przez lekarza :) Ale wracając do tematu; otóż ból porodowy naprawdę da się znieść. Fakt jest okroooopny, ale do wytrzymania...Pamiętam jak pielęgniarka kazała mi chodzić, a ja miałam straszne nudności i mdłości i dosłownie nie miałam siły i te jej głupie komentarze: "opóznia sobie pani poród"...Jeeej!!! Jaka ja wtedy byłam zła! Wiem, że coś klnęłam na nią jak przechodziła z sali do sali, aż się praktykant śmiał :P Ja również jak emka trzymałam coś, to był materac od fotela porodowego i ręka mojej mamy, ale wiem, że przy ostatnich momentach parcia myślałam sobie żeby nie trzymać za mocno, bo złamię jej tą rękę (tak to jest jak się z chuderlakiem rodzi :) lepiej mieć silną męską dłoń, ale niestety nie miałam okazji wypróbować). Starałam się być na pozór delikatna i nie za głośna. Jęczałam sobie cichutko, a krzyczałam przy parciu, choć to już nie było zależne ode mnie...Poprostu tak potrafiłam tylko odreagować, choć wogóle już końcówka dużo mniej bolała. Skurcze parte można porównać z wysilaniem na kupkę :) I ciągle miałam wrażenie że już rodzę i kazałam się badać lekarzom co 5 minut, bo sądziłam, że chyba o mnie zapomnieli :) Sam poród był ulgą niesamowitą i to było cudowne przeżycie. Szycie wogóle mnie nie bolało. Inaczej jest z wracaniem macicy do poprzednich wymiarów. To był dla mnie spory ból, trwał kilka dobrych dni. Ale jak widzicie przeżyłam i wy przeżyjecie Mamuśki, naprawdę będzie dobrze, modlę się o was i o wasze pociechy. Buziaki :*
agucha
2005-11-10
20:21:04
Email
No to teraz i ja opowiem o swoich przezyciach, nareszcie ochłonełam na tyle, że moge o tym mówić :) Moja kruszynka urodziłą sie dokładnie w dniu terminu, ale wody odeszły mi wcześniej a nie miałam skurczów. Oczywiście była cała masa kroplówek i zastrzyków na wywołanie ich ale po wielu godzinach męczarni rozwarcie było nadal za małe żeby rodzić, zaczeli mnie szykować do cesarki, załozono mi juz cewnik itp. byłam juz zdecydowana na wszystko byle tylko się to skończyło. w ostatniej chwili dostałam silnych skurczów i położna postanowiła mnie jeszcze zbadać okazało sie że jakimś cudem chyba jest 6 cm rozwarcia. Postanowili czekac i kolejne kilka godzin mineły mi w bólach jednak doczekałam sie chwili w której mogłam juz urodzić moje słoneczko. wody odeszły mi o 6 rano a urodziłam o 23:45. Ból byl duzy ale nagroda wspaniała ! Troche była poturbowana bo oprócz nacięcia popękałam też sporo :( naciecia nie czułam ale szycie bolało niemiłosiernie zwłaszcza tych poszarpanych ran. Darłam się chyba bardziej niz rodząc :D Ale teraz jak juz ochłonełam to myslę sobie że to wszystko jest naprawdę do przeżycia i do wytrzymania. Ze mna był mój mąż, który baaardzo mi pomógł i nadal pomaga. Życze wszystkim przyszłym mamusiom lekkich i szybkich porodów !
Strona 2 - poprzednia, 1, 2,

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum