szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Ciąża (zdrowie i samopoczucie w ciąży, przebieg ciąży, wątpliwości, szpitale itp.)
temat - przebieg porodu


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 2 - poprzednia, 1, 2,
Napisano: Treść:
Kalina
2005-12-16
Email
Będąc jeszcze w ciązy koniecznie chciałam wiedzieć co się czuje gdy moment narodzin dziecka jest tuż tuż...miałam mnóstwo wątpliwości,czy na pewno będę wiedziała,że już jest czas zbierać się do szpitala,co powinnam zabrać ze sobą no i jak naprawdę przebiega taki poród i co się wtedy czuje...Pomyślałam więc sobie,abyśmy my-mamy które już urodziły,opisały swoje wspomnienia związane z dniem porodu i z samymi narodzinami waszych poiech.Co Wy na to,myślę,że to ułatwi i pomoże przyszłym mamuśkom wyobrazić sobie co je czeka...
alala
2006-01-11
09:33:08
Email
boze jak dobrze ze jestescie takie kochane i zechcialayscie opisac swoje porody ,prosze niech wiecej mamusiek opisuje swoje przezycia zwiazane z tym dniem
Magda
2006-01-11
21:43:59
Email
No to teraz ja. Termin mialam na 26 listopada. Mijaly kolejne dni, bylam coraz bardziej po terminie, a szkrab nie chcial wychodzic. Strasznie puchlam, bylam doslownie jak balon. Probowalam wszystkiego na wywolanie porodu - sprzatanie, mycie okien, spacery... i nic! 29 list. poszlam na kolejna wizyte, podlaczono mie do ktg - tetno dzidzi ok, ja mialam lekkie skurcze, regularne, ale jeszcze nie porodowe. Usg - poziom wod tez w normie. Poszlam do domu. Kolejna wizyta wyznaczono na 2 (piatek)grudnia. Lekarka powiedziala ze poniewaz jestem juz tydzien po terminie, jezeli do niedzieli nic sie nie wydarzy, to mam przyjsc do szpitala i beda wywolywac porod. Ale na wzselki wypadek wyslala mnie znow na ktg. Tetno malej bylo ok, ja znow mialam skurcze (kilka nawet dosc bolesnych). Na badaniu usg okazalo sie jednak, ze nie mam juz wod! Czyli pomiedzy wtorkiem a piatkiem odeszly mi, a ja nawet tego nie poczulam! Nasluchalam sie tyle, ze tego sie nie da przeoczyc, ze sie czuje, bo odplywaja na ogol dosc mocno. U mnie najwyrazniej ciurkaly. Ciagle biegalam do wc, ale tak bylo przez ostatni miesiac, wiec nie zaniepokio mnie to. Fakt, ze za kazdym razem dosc duzo siusialam, ale do glowy mi nie przyszlo ze to wody a nie mocz. Nie zauwazylam tez mokrej bielizny, bo nosilam wkladki higieniczne. No wiec o razu z tego badanai zaprowadzono mnie na porodowke i zaczeto wywolywac porod. Najpierw mialam dostawac dopochwowe tabletki na zmiekczenie szyjki, a potem oksytocyne na wywolanie skurczy. Tabletki przyjmowalam co 4 godziny. Po 4 tabletkach mialam zaledwie 2 cm. rozwarcia. Minelo kolejne 1,5 godziny, i okazalo sie, ze nagle z 2 cm zrobilo sie 10! W miedzyczasie poprosilam o znieczulenie. Po jakichs 2 godzinach poczulam silny bol w okolicach pochwy. Okazalo sie ze to skurcze parte. Polozna powiedziala ze jestem gotowa, i kiedy tylko poczuje skurcz, moge przec. Po kilku parciach tetno mojej coreczki zaczelo leciec w dol. Lekarze zdecydowali o caseare. Wytlumaczono mi dlaczego uwazaja ze cesarka jest najlepszym wyjsciem i w ciagu godziny moj malutki skarb byl ze mna. Bol porodu jest dosc duzy, ale do zniesienia. Nie ma sie czego bac. Na mojej sali lezala tez dziewczyna, ktora stwierdzila ze ten dzien jest najgorszym w jej zyciu. Ja moge tylko powiedziec, ze z radoscia przeszlabym przez to jeszcze z 10 razy gdyby bylo trzeba. Bol naprawde sie szybko zapomina, a moment kiedy sie uslyszy placz dziecka (ja nie widzialam swojej coreczki na sali, znieczulenie do operacji podano mi bardzo silne i nie bylam w stanie otworzyc oczu zeby zobaczyc Julke), ale caly czas pamietam jej pierwszy placz. Minelo ponad 5 tygodni, a ja jak sobie przypomne te chwile, to od razu rycze jak bobr ze wzruszenia. Najpiekniejsza chwila w moim zyciu. Bylo troche komplikacji, chcialm rodzic naturalnie, ale najwazniejsze ze malenstwo urodzilo sie zdrowe, sliczne i dobrze sie chowa. Trzymam kciuki za wszystkie brzuchatki i pozdrawiam mamusie.
Basia
2006-01-11
22:09:37
Email
Miałam dwa terminy - jeden na 2 października, drugi z usg na 11 października. Byłam pewna, że urodzę wcześniej, myślałam nawet, że może załapię się na wrzesień. A tu niespodzianka - minął 2 i nic, czekamy. Chciałam już urodzić, było mi ciężko,byłam strasznie gruba, ledwo łaziłam. Wreszcie 7 października coś się zaczęło. Była godzina 20, zaczął pobolewać mnie dół brzucha. Patrzyłam na zegarek i liczyłam co ile mnie łapie. Ostępy były 20 minutowe. Byłam zdziwiona, że wcale bardzo nie boli. Dzwonię do swojej gin, każe jechać do szpitala. Jedziemy, na izbie przyjęć dość przyjemnie. Przychodzi lekarka, która mnie bada. Trafiam na porodówkę, podpinają mi KTG i..... i klops. Skurcze przepowiadające, bardzo słabe, trafiam na położnictwo. Mija noc, potem następny dzień i nic się nie dzieje. Skurcze przeszły całkowicie. Zaczynam być nerwowa, chce już urodzić!!!! 8 października wieczór - idę spać. O godzinie 0.00 budzi mnie ból brzucha, chce mi sie wysiusiać, więc idę do ubikacji. Wracam, ale za chwilę znów mi się chce i tak kilka razy. Bóle coraz silniejsze. Idę do położnych i mówię, że boli. Skurcze co 5 minut - bardziej bolesne niż te wcześniej. Godzina 3.00 w nocy - przychodzi lekarz i mnie bada. Wreszcie jest rozwarcie, zabierają mnie na porodówkę. Dzwonię do męża, mamy mieć poród rodzinny. Przyjeżdża zaspany i zdenerwowany. Skurcze coraz mocniejsze, zaczyna naprawdę boleć. Chce mi się zwracać - położna mówi, że to normalne i daje miskę ( rutyna totalna). Mijają kolejne minuty i godziny i nic. Wody nie odchodzą, rozwarcie sie powiększa. Wyje z bólu. I tak do 8.00 rano. Jest niedziela. Przychodzi zmiana. Nowa położna daję mi od razu dożylnie oxytocynę. Po tym skurcze są nie do zniesienia, jeden po drugim, a wody dalej nie odchodzą. Wreszcie położna sama przebija worek i czuje jak wody odchodzą. Po tym jeszcze silniejsze skurcze, chyba zwariuję z bólu. Mąż blady jak ściana, chce pomóc - nie wie jak. Położne rozmawiają między sobą, że krótkie skurcze i dziecko nie chce wejść w kanał rodny. Każą zmieniać pozycje, nic to nie daje. Błagam o cesarkę. Przychodzi lekarka, pociesza. Błagam ją o pomoc. Jest trochę spanikowana- bardzo młoda. Woła drugiego lekarza- ciemnoskórego. Nie decyduje o cesarce, każe jeszcze czekać. Ja już nie wiem na co, mdleję z bólu. Wreszcie się zaczyna - bóle parte. Gdy juz widać prawie główkę, skurcze zanikają. Lekka panika. Lekarz naciska na brzuch dwukrotnie i z moją pomocą dziecko wychodzi. Czuję ogromną ulgę. Kłada mi dziecko na piersi - to dziewczynka. Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Nie pamiętam już bólu. jestem tylko potwornie głodna. To najpiękniejszy dzień w moim życiu, a poród to cudowna sprawa ( może byłaby jeszcze cudowniejsza gdybym dostała jakieś znieczulenie, ale bez tego też było super). Mam nadzieję, że nie przesadziłam z ilością. Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamy i trzymam za was kciuki. Buźka.
Kajka
2006-01-12
12:41:05
Email
a ja mam pytanie... co nalezy przygotowac sobie do szpitala??
Strona 2 - poprzednia, 1, 2,

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum