szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Dziecko (wychowanie, zabawy, rozwój, dieta, przedszkola, itp)
temat - Jakie naprawdę sa nasze dzieci...


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, następna
Napisano: Treść:
aśka
2006-09-14
Email
Przepraszam za ten wątpliwie brzmiący temat, ale jestem wkurzona i chyba troszkę zmartwiona...
Oczywiście wiem, że wszystkie nasze dzieciaki są wyjątkowe, fantastyczne i niepowtarzalne.Cudnie się rozwijają, są mądrę (oczywiście wyjątkowo), poprostu jedno lepsze od drugiego... Ale..... jak jest naprawdę?!
Czy Wasze dzieciaki miewają ataki chisterii? Moja zazwyczaj grzeczna córeczka potrafi miewać takie zachowanie, że nie wiadomo jak z nią postępować. A już największym kłopotem dla mnie jest wyjście z nią do większego sklepu. Mam na myśli sklep typu IKEA, Plejada w Sosnowcu jak i większe supermarkety w których czuć przestrzeń. Olka jest tam nieokiełznana. Ma własny tryb chodzenia a raczej biegania, nie potrafi cicho mówić tylko krzyczy a nie daj boże, że chciałabym ją zabrać na ręce lub odciągnąć od jakiegoś stoiska - jeden krzyk. Zakupy z nią w większych sklepach to męczarnia, nic spokojnie nie można oglądnąć.
no i koscół... tutaj owszem nie krzyczy ale nie ustoji w mmiejscu... wychodzi na pole i zaczynają się wędrówki wokół kościoła a już najlepszy jest podjazd dla wózków bo tam wyczynia akrobacje.
Olka nie jest jakims znerwicowanym dzieckiem, raczej spokojna i ułożona ale musi postawić na swoim. I zaznaczam, niewyżyta tez nie jest. Raczej ma możliwości wybiegania się na podwórku i robi to. Do sklepów tez ją zabieram wobec tego nie są jej dziwne - więc nie wiem skąd to jej zachowanie.
W domu jest zupełnie inna, czasem bywa różnie, dochodzi do starć między nami ale to nic wielkiego
Jak to jest u Was ale tak naprawdę? (oczywiście nikogo nie oskarżam o brak czerosci do tej pory ale ja sama wiem, że lubię opowiadać o Oli same dobre rzeczy, lubię się nią raczej chwalić niż na nią narzekać)
MoNiSiA
2006-09-14
13:35:48
Email
Asia, ale masz prawo również ponarzekać. Mi to naprawdę pomaga jak mogę powiedzieć co mi na sercu leży. :-) Za kilkanaście lat, to pewnie nasze maluchy będą na swój sposób narzekać na nas - taki schemat jest zawsze. Ja kocham swoją córeczkę nad wszystko co stworzył Bóg. Jest dla mnie światłem w ciemności, jest moim cudownym promyczkiem. I z jej charakterkiem naprawdę różnie. Zupełnie jak u Was. :-) Ona każdego dnia jest inna. Co dzień zadziwia mnie swoimi nowymi pomysłami, gestami, piskami. Sądzę, że to jakiś sposób na odreagowanie. To tak samo jak w przypadku osób dorosłych. My również mamy swoje dni; te lepsze i te gorsze. Pomyśl...fajniej byłoby siedzieć i bawić się w domciu, niż jeździć w wózku sklepowym nudnie spoglądając na regałowe półki. Wystarczy spróbować zrozumieć swoje dziecko. Wiem, to nie takie łatwe kiedy trzeba zrobić zakupy, posprzątać, pozmywać. Sama mam czasem z tym problem. Nie krzyczę na nią, nie daję klapsów...poprostu albo staram się nie zauważać jej zachowania, albo zabawiam ją. Pozdrawiam.
aska
2006-09-14
13:36:00
Email
zaznaczę a właściwie przypomnę, ze Ola ma dwa lata, moze mamy dzieci w podobnym wieku się odezwą
MoNiSiA
2006-09-14
14:23:41
Email
Aaaaa...to trzeba było od razu zaznaczyć, że interesują Cię wypowiedzi Mam, które mają w podobnym wieku maluszki w jakim jest Twoja córeczka. :-))) Pozdrawiam.
Kamila
2006-09-14
14:46:53
Email
Asiu, wiele razy pisałam na forum, że Kinia bije dzieci. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Pojechała z moją mamą na wieś na tydzień. Przez pierwsze 2 dni. Kinia była sama, tylko z dorosłymi. Później dojechała pół roku młodsza kuzynka Kini - Julka. Wiesz jak Kinga ją przywitała? Uderzyła ją grabkami po buzi! Moja mama nie wiedziała jak się zachować, bo zdarzyło się to po raz pierwszy... i tak jak Twoja Ola, moja mała też jest grzeczna, wszystko jest ładnie i pięknie ale tylko w towarzystwie dorosłych. W trakcie tamtego pobytu, moja "mała", wciąż szukała pretekstu, żeby tamtą uderzyć, popchnąć... Babcia już nie dawała rady... Julcia pojechała do domu i moje dziecko znów podobno było cudownie grzeczne. Teraz Kinia wciąż mówi, że bije dzieci no i wciaż wspomina Julcię. Dziwnie też się zachowuje na placu zabaw. Nie możemy iść tam gdzie ja chcę, tylko tam gdzie Ona chce. I tak potrafi bez przerwy ślizgać się na ślizgawce... ostatnio liczyłam - 16 razy pod rząd.. i zapomnij, żeby jakieś inne dziecko się ślizgało razem z nią.. Próbowałam jej tłumaczyć na placu zabaw jak ma się zachowywać, ale niestety nic to nie pomaga. Złości się, robi takie miny, jakich wcześniej u niej nie widziałam. No i czasem mnie uderzy. Ale wtedy oczywiście dostanie klapsa, bo na to absolutnie jej nie pozwalam. Większy posłuch ma u mojego męża. W domu, mała uwielbia włączać i wyłączać lampę. Jest duża i ma włącznik na ziemi, więc dla Kini idealnie. Gdy ja ją upomnę, że nie wolno, ona po prostu nie słyszy.. 3. razy powtórzę, Ona nic. Więc... klaps w tyłek. Płacz, przytulanie się i po paru minutach znów to samo... a mój mąż wystarczy, że tylko odpowiednim tonem jej powie i jest spokój.. Nie wiem, czy to taki wiek??? Syndrom dwulatka?? Cholera wie. Strasznie mi wstyd jak wyjdziemy na spacer a Ona obce dziecko sru bo tyłku lub nie daj boże po buzi... Muszę ją wtedy bić. Wiesz jak matka dziecka na mnie patrzy..? Sama bym się wkurzyła jakby jakieś inne dziecko biło moją "grzeczną" Kinię ;-) Nie wiem Asiu, może minie. Czekajmy... pozdrawiamy!
Kamila
2006-09-14
14:50:52
Email
A co do supermarketów, to muszę powiedzieć, że Kinia jest tam grzeczna. Ładnie siedzi w koszu, albo prowadzi swój wózeczek. Nie wrzuca nie potrzebnych rzeczy. Tylko jedna rzecz zawsze ląduje u niej w zakupach: MAMBA :-) mała ją uwielbia. Kupujemy jej, ale oczywiście w realnych ilościach :-)
aska
2006-09-14
15:40:34
Email
do MoNiSi ale Twoja wypowiedź też jest interesująca dla mnie, i Tobie i Kamili dzięki, że się odezwałyście
Kamila, ja też gdzieś kiedyś słyszałam o syndromie dwulatka i staram sobie tym tlumaczyć Oli zachowanie w ostatnim czasie a czy powinnam, czy cos takiego jak syndrom dwulatka istnieje - sama nie wiem
a co do zabawy z dziećmi to Ola wypada wtedy najlepiej, jest najgrzeczniejsza, lubi dzieci, tuli je, dzieli się zabawkami... ale nadrabia w sklepach złym zachowaniem...
widać w każdym maluchu coś tkwi
Ewka25
2006-09-15
20:58:56
Email
Aska, Kamila-jestem pewna, że nasze dzieci są normalne i wyrosną z tego (potem zaczną robić nam inne numery:) Ala ( 2,2 roku) w marketach jest raczej grzeczna, bo wie, że dostanie loda. Gdybym jej go jednak nie kupiła...lepiej nie mysleć. Na placu zabaw jest OK, kochany nawet brzdąc. Natomiast na moje zawolania" Ala, nie wolno", "Ala, zostaw", w ogole nie reaguje. W ogole. Boję się tego o tyle, że lubi mi uciekać i lezie prosto na ulicę pelną aut. Kamila, mój mąż też wystarczy, że powie "Ala" odpowiednim tonem i już jest spokój, tylko do mnie wtedy leci z placzem i trzeba ją tulić. Wszystko w porządku z naszymi dziećmi, taki wiek...
katka
2006-09-17
20:25:00
Email
a po okresie buntu dwulatka będzie bunt trzylatka, potem bunt nastolatka i tak dalej-po prostu nie ma dzieci idealnych,ale trzeba przyznać że za wiele zachowań dzieci należy winić rodziców-ne mówie tu akurat o twoim przypadku,ale o tym co czesto widze.Dla mnie lekarstwem a złe zachowanie w sklepie było nie zabieranie dziecka na zakupy-zawsze staram sie znależć kogos na ten czas. Moje zakupy są po prostu przyjemniejsze,szybsze. A jak kuba w pewnym momencienamietnie bil dzieci,to najczęściej kończylo sie o powrotem do domu, oczywiście z wielkim placzem. Ale my jestesmy bardzo odporni na ataki histerii naszych dzieci i mamy jedna zasadę-ten który karci dziecko,ten może go potem pocieszyć. Więc jak tata okrzyczy,to nie ma co liczyc na to że mama pocieszy. Ale z nas sadyści...
kyja
2006-09-19
21:39:00
Email
mój Misiek zrobił się ostanio bardzo wredny-gdy coś mu się nie podoba, to mnie bije, wcześniej taki nie był:-(a co do zakupów.. mamy zawsze małe pandemonium w hipermarketach, bo nagle okazuje się,że nasze dziecko na terenie sklepu jest potwornie głodne, choćby tuż przed wejściej najadło się na maxa,w działy z zabawkami nawet nie wjeżdżamy, jeśli nie planujemy czegoś mu tam kupić, zawsze podczas zakupów siedzi albo w swoim wózku, albo w dużym na zakupy-nie może biegać luzem, bo zrobi masakrę na półkach;-))aa, i standard:gdy siedzi w swoim wózku, to zawsze domaga się założenia mu na głowę małego koszyka na zakupy-wygląda jakby był w klatce,a ludzie patrzą na mnie dziwnym wzrokiem;-)))w IKEi tylko raz ( i ostatni) za namową teściowej wyciągnęłam go z wózka...nigdy wiecej;-)))na palcu zabawa bawi sie ładnie, jest bardzo towarzyski, tylko szału dostaje, gdy inne dziecko weźmie jego autko lub łopatkę.Zauważyłyam pocieszajacą rzecz:zaczyna słuchac ze zrozumieniem , gdy tłumaczę mu dlaczego czegoś nie wolno.Aa,gdy mój mąz powie do małego :"Nie wolno", lub spojrzy na niego odpowiednim wzrokiem, mały od razu się uspokaja.Zaczęłam ostanio straszyć go,że gdy będzie niegrzeczny to pódzie do kąta;-)))
Magdalenka
2006-09-19
22:09:57
Email
wiecie co dzewczyny, co prawda moja jula ma 9,5 miesiaca, wiec na takie zachowania przyjdze czas. pamietam jednak ze moj siostrzeniec pare lat temu przechodzl okres bicia ludzi po twarzy i ktoregos dnia dosc mocno spoliczkowal moja siostre (ale nie jego mame). ona mu natychmiast oddala. marcin spojrzal na nia, zszokowany i od tej pory juz nikogo wiecej nie uderzyl. wiem ze to brzmi brutalnie, ale moze trzeba pokazac dzicku, ze jego ciosy bola. w koncu jest juz w takim wieku ze rozumie takie rzeczy.
katka
2006-09-19
22:46:41
Email
słyszałam podobna historie o dziecku gryzącym-az mu jakis wujek odwinal i sie skończylo,drastyczne ale wszyscy odetchneli
Kamila
2006-09-20
12:25:38
Email
Nie wyobrażam sobie sytuacji w której uderzyłabym własne dziecko w twarz. Nigdy tego nie zrobię. Ogólnie nie jestem zwolenniczką bicia. Robię to tylko w wyjątkowych sytuacjach jak Kinia "przegnie". Wcześniej też miała takie odruchy, że biła mnie po buzi, ale NIGDY jej nie oddałam! Klapsa w tyłek tak, ale nie w twarz... nie wyobrażam sobie takiej sytuacji... ostatnio jak leżałam w szpitalu, była tam dziewczyna, w ciąży, która miała już 5. letnią córkę. Opowiadała jak ją "tresuje"... bijąc właśnie w twarz... wszystkie dziewczyny na sali były zbulwersowane.. Mówiła, że jak raz na tydzień jej nie przypierd... to nie może wytrzymać. Współczuję takim dziecom :-( myślę, że można tutaj zastosować mniej drastyczne środki...
MoNiSiA
2006-09-20
13:56:42
Email
O Boże!!!!!!!!!!!!!!!! Szok...To niezła "mamuśka". Ja rozumiem, że nie wszystkie dzieci to aniołki, ale takie traktowanie... :| Eh... Pani powinna psychiatrę odwiedzić i rozpocząć leczenie. Ja mam patenta na Julki gorsze zachowanie. Wychodzę z nią na dwór tak często jak tylko to możliwe. Tam jest poprostu nie do poznania... Jest grzeczniutka i rozkoszna. :-)
sylwetka
2006-09-22
17:55:05
Email
MOJA UDERZONA BUZIA Jak miałam ok 5-6lat dostałąmpo buzi od mamy,nie pamiętam co to było za przewinienie, na pewno związane z 4 lata młodszym bratem Fakt faktem dostałąm po buzi od mamy i wiecie co, do dziś to pamiętam...pamiętam jak schowałam się wtedy pod ławę i przepłakałam cały wieczór aż zasnęłam z płaczu. Nigdy nie usłyszałam przepraszam ani nie zostałąm przez mamę przytulona. Czy aż tak skrzywdziłam brata by być samej tak ukaraną? Szczerze nie sądzą, bo nie pamiętam by bratu coś tragicznego się stało, nawet nie pamiętam jego łez. Może własne tragiczne przeżycie przyćmiło mi pamięć, ale... Wiecie co , jakoś do tej pory mam do mamy żal o tamto wydarzenie. Nigdy z mamą nie miałam dobrego kontaktu, ba chyba nawet żadnego. Przykro mi, ale nawet szczerze przed sobą nie mogę powiedzieć,że ją kocham...smutne nie nie myślcie,że to tylko tamto uderzenie spowodowało nasze oschłe stosunki, nie chcę pisać o innych nazbyt intymnych sytuacjach. Tak tylko temat bicia w twarz automatycznie przywałał u mnie to wspomnienie. Pozdrawiam. NIGDY NIE BIJ DZIECKA W TWARZ! ONO TO BĘDZIE PAMIĘTAĆ DO KOŃCA ŻYCIA!
DZIUNDZIA
2006-09-24
22:40:01
Email
Asiu, moja Olivia przechodzila juz syndrom dwulatka i na "pocieszenia" dodam, ze z 3-latkami nie jest lepiej. Sliwka nie wyrabiala w sklepie, w wozku wytrzymywala 5 minut. Miala straszny okres, ze momentalnie zwiewala miedzy wieszaki. Kiedys przestraszylam sie nie na zarty- uciekla mojej kolezance - rozdzielismy sie, bo ja mialam pojsc zalatwic cos obok, a Olivia chciala zostac ze swoja kochana przyjacioleczka i jej mama. Wracam a kumpela mowi, ze Olivia zniknela...nie wiedzialam, w ktora strone "uderzac" za nia. Zwiala na drugi koniec sklepu- zaszyla sie miedzy wieszakami. Ona uwielbia buszowac w wieszakach. Chwilowo bylo jakby lepiej, ale zaczynam obserwowac, ze te okropne zagrania wracaja. Nienawidze zakupow z nia. I jeski tylko moge unikam tego... Z mlodsza jeszcze chwilowo jest oki, bo nie chodzi. Ale powtoka z historii przed nami i juz zaczynam sie bac. pozdrawiam!
Strona 1 - 1, 2, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum