szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - PROBLEMY...


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, następna
Napisano: Treść:
Magdalenka
2009-10-22
Email
hej! czy tez macie casem wrazenie ze wszystko sie wma wali na leb, jak lawina. ja od jakiegos czasu mam potwornego pecha. jezeli jest tylka nikla szansa ze cos sie nie uda, to oczywiscie musie sie nie udac. po kolei problemy wala mi sie na glowe, konca nie widac. eeehhhh.... czasem mam juz naprawde dosyc. moze ja jestem jakas pechowa? z utesknieniem czekam na koniec 7 lat chudych, ale na razie cos sie nie zanosi.
pinkie
2009-10-23
07:56:50
Email
Hej! Ja też tak mam ostatnio. Peszki małe i naprawde poważne. Staję się powoli polskim narzekadłem, chociaz zupełnie tego nie chcę. Ale walczę ze złymi myślamii staram się powtarzać w formie mantry to co się udaje i co powinno być moim szczęściem. POdobno najważniejsza jest pierwsza myśl gdy się obudzisz.Bo potem do końca dnia te myśli potęgują. Czyli jeżeli się obudzis i pomyślisz: "Znów pada deszcz", to do końca dnia dojdziesz do wniosku, ze kompletnie nic sie nie udaje. Staraj się więc myśleć o czymś "do przodu". Ja się staram. Poza tym na poważne zmartwienie dużo dała mi książka "Jak przestać się martwić i zacząć żyć". Nie mówię ze łatwo jest tak walczyć z dołem i poczuciem pecha, ale wiedz, ze ja też mam strasznego pecha....
pinkie
2009-10-23
07:59:25
Email
...takiego, ze nawet nie mogę planować za dużo. Właściwie już nie myślę o jutrze, tylko staram się cieszyć dzisiejszym dniem. Ale podobno tak zalecają psycholodzy...
bea1978
2009-10-23
12:15:05
Email
Magdalenko i mnie niestety dopada często pech, najgorsze jest to, że jak się wali to co chwilę coś nowego, nawarstwia się wszystko i człowiekowi odechciewa się żyć. Właśnie jestem w trakcie narzekania od kilku dni w moim dziale, nowa praca, tata w szpitalu, mąż mający wszystko gdzieś, odwiedziny teściowej, chory synuś...wszystko na mojej głowie a do tego kasy brak!! Czasami myślę, że nie ogarnę wszystkiego i dostanę w przysłowiowy łeb! Może to nie pech ale nie wiem jak to nazwać, boję się że kiedyś w jakimś momencie odpuszcze, zwolnię i wtedy zwali się wszystko i nie da się powstrzymać złej passy. Na razie udaje mi się wszystko jakoś ogarniać, oczywiście kosztem własnego zdrowia, bo psychika podupada od jakiegoś czasu...Pinkie może i masz rację z tym pozytywnym nastawieniem ale ciężko w takich chwilach myśleć inaczej niż pesymistycznie :)Spróbuję robić jak piszesz, wstać rano i myśleć o wszystkim pozytywnie, może akurat dzień będzie kolorowszy :)
kyja
2009-10-23
12:39:51
Email
ja też czasem mam nawał niespodziewanych problemów-ostatni taki bardzo pamiętny z lipca-dzień po dniu (dosłownie): dowiedziałam się, że jestem w ciąży (co było dla nas mimo wszystko pewnym zaskoczeniem, a za 10 dni miałam rozpocząć pracę w innej firmie), na drugi dzień dowiedziałam się, że podczas burzy drzewo zwaliło się na dach naszego domu w górach (w którym dopiero co zrobiliśmy odwodnienie) i jest wielka dziura i generalnie trzeba wytrzasnąć nie wiadomo skąd kupę kasy na wymianę dachu(a właśnie spłukaliśmy się z kasy przy tym odwodnieniu), w kolejny dzień instalacja elektryczna w tym domu siadła na amen-czyli cała do wymiany, co oznacza brak prądu i wody (na szczęście udało się ją naprawić), a w kolejny już dzień dowiedziałam się o poważnej chorobie mamy.Bałam się kolejnego dnia. Miałam serdecznie tego wszystkiego dość, najgorsze było to, że na te wydarzenia (no, oprócz ciąży:)) nie miałam żadnego wpływu-po prostu się zadziały. Rozwaliło mnie to totalnie i do dziś wspominam końcówkę tego pamiętnego lipcowego tygodnia. Zazwyczaj mam takie odczucie, że jak z jednej strony coś poprawi, to z drugiej się wali i właściwie cała sztuka polega na "łataniu" problemów.Wtedy staram się pocieszać, że zawsze może gorzej lub,że jak jest już tak źle, to może być tylko lepiej (w zależności od wagi danej kłopotu).Kiedyś koleżanka zaczęła narzekać na mały metraż swojego mieszkania-ja mam taki sam metraż, ale zawsze,g dy przebiegnie mi choćby myśl, że jest ciasno,itp myślę sobie:"ciesz się babo, że je masz, bo mogłoby być tak,że nie miałabyś gdzie mieszkać" i zawsze mi takie coś pomaga:))Ponoć bardzo dobry sposób na podejście do pojawiających się problemów jest spisanie wszystkich-i tych drobnych i tych większych na jednej kartce, a na drugiej w kolejności napisanie, jak można dany problem rozwiązać czy mu zapobiec. Podobno rewelacja metoda:)
Joanna26
2009-10-24
11:04:56
Email
Wlasnie zrobilam super-lifting ubran meza... Wlozylam do prania sztrukcowa sukienke Emilki, czerwona, jakos nie pomyslalam, ze jeszcze jej nie pralam i ze moze puscic. Zepsulam mezowi dwie koszule... Na widok jego rozowych podkoszulek i majtek wybuchnelam smiechem, no nie da sie inaczej... Wszystko sie przefarbowalo rownomiernie, Emilki bluzeczki jak nowe, jej akurat do twarzy w rozowym, ale reszta.... matko... Zielonemu niezbyt po drodze z rozowym, wyszlo nie wiadomo co, wiec kilka rzeczy do wyrzucenia. Nie jest to pech, tylko moja glupota, wpisuje tutaj, moze Was rozbawi moja sobotnia katastrofa domowa... ;) Nie moge, jeszcze mi sie nie zdarzylo cos takiego....
bea1978
2009-10-24
11:49:18
Email
haha no i właśnie, żeby nie mieć podobnych sytuacji( które miały miejsce już kilka razy) męża koszule piorę osobno, a gatki kupuję mu tylko czarne ;)))
pinkie
2009-10-24
15:28:08
Email
A ja wczoraj miałam szczęście: zostawiłam pod pracą samochód, na dużym parkingu i... zapomniałam zamknąć na centralny zamek. Stał 8 godzin otwarty! Foteliki i reszta rzeczy, które możnaby ukraść zostały na miejscu. To jednak mam jakieś szczęście!. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tą kobietą
bea1978
2009-10-24
15:57:21
Email
To jak już przy opowieściach samochodowych...ja zostawiłam auto otwarte na parkingu w lesie, przy jeziorze. Ale żeby tylko nie zamknięte na centralny zamek, to ja jeszcze zostawiłam drzwi na ościerz otwarte :))Wróciliśmy całą rodzinką po ponad 3 godzinach i auto było w nienaruszonym stanie!!!! Więc jak by tak szukać tych mniej pechowych sytuacji, to też by się znalazło ich sporo, więc pewinie żadna z nas ne należy do super pechowych kobiet, tylko czasami sprawy walą się hurtem na głowę...
bea1978
2009-10-24
15:58:07
Email
A ten filmik mrożący krew w żyłach widziałam w wiadomościach z tydzień temu, normalnie szok, że dziecku nic się nie stało!!!
Joanna26
2009-10-25
20:27:32
Email
Wlasnie wrocilismy od tesciowej, przy okazji zrobilismy zakupy w tesco. Bylam zachwycona, bo udalo mi sie kupic 100% bawelniane majtki, rzadkosc, ze ze swieca szukac. Kupilam 2 paczki po 5 sztuk. Przyjezdzamy do domciu, zadowolona nieslychanie siegam po pierwsza paczke, a tam... na obrazku model majtasow, za ktorym nie przepadam. No ale nic, wyciagam... elastyczne. Sadzilam, ze wszystkie sa takie same, niestety te 100% nie byly. Na pocieche zostala druga paka, stuprocentowa i z odpowiednim rysunkiem. Wyciagam, a tam... stringi, ktorych nie nosze. Rewelacja. Wyciagnelam z paczki te, ktore byly idealne, odpowiedni model, sklad, sadzilam, ze wyyzstkie sa takie same, z dokladnie tamtych nie bylo rozmiaru. Cholera... Rachunku nie ma, zostal w wozku, zostal... maz zostawil. Ech... Nie wiecie, gdzie mozna kupic bawelniane majtki?;)
Magdalenka
2009-10-26
08:09:07
Email
a my mieszkamy na razie w malutkim wynajmowanym mieszkanku (dom sie buduje) i nie mam miejsca zeby wszystko porozkladac tak jak chce, tylko wszystko poupychane gdzie sie da. ale za to jak sie pobudujemy, to dopuero moje manie sie rozszaleja!!!!!!! ja mam manie prania (ale nie imiennie) tylko musie byc strzepniete i ladnie rozwieszone. poza tym ukladanie w szafach (jak sie juz w moncu do tego wezme) - kolorystycznie, rozmiarowo, na wieszakach zeby kolory lagodnie przechodzily w siebie, spodnie obok spodni, koszule z koszulami itd. i KONIECZNIE haczyki od wieszaka wszystkie w jedna strone. reczniki na polce w lazience pokukladana wszystkie w ten sam sposob, scisle okreslony. kubki w szafce w kuchni musza miec uszka w te sama strone. talerze tez ustawione kolorystcznie, zastawa po zastawie, a nie kilka z jednego kompletu przemieszanych z kilkoma z innego. ale generalnie to mam w domu balagan, nie nadaze sprzatac, choc jak widze te podlogi, to szalu dostaje nrmalnie.
Magdalenka
2009-10-26
08:34:12
Email
no i wpisalam tego posta nie tam co trzeba... eh, jak pech, to pech... ;-)
Magdalenka
2009-10-29
07:24:34
Email
nasz pech w tuym miesiacu siegnal zenitu. finansowego. najpierw odmowiono mi kredytu na dom. potem samochod sie zepsul i piec tysiecy w plecy. a potem moja maz zgubil wineite na ciezarowke i kolejne 3 tysiace w plecy. czyli w tym miesiacu jemy, moje drogie panie, kit z okien. musze zaplacic niani, ide w piatek na urodziny (zaproszenie przyjelam przed katastrofa finansowa i glupio mi sie teraz wycofac) i wypada cos kupic. i co teraz?
pinkie
2009-10-29
09:29:07
Email
Magdalenko, wcześniej czy później znajdziecie jakies wyjście z sytuacji. Trzeba tylko spokojnie intensywnie pomyśleć. Jeżeli myślisz, ze Twoje problemy są beznadziejne, to przejdź się na oddział onkologiczny, tam odzyskasz wiarę w swoje szczęście. Przepraszam, ze tak piszę, ale chcę Ci uświadomić, ze nie jest jeszcze tak najgorzej... Mój mąż leczy się na raka od półtora roku, chociaż na początku dawali mu tylko dwa miesiące życia - rak z poważnymi przerzutami. Dowiedzieliśmy się o tym dwa tygodnie przed narodzinami naszej córki. Stracił pracę, dostał śmieszną rentę. I wcale nie uważam sie za najgorszą ofiarę losu. Pierwszy raz o tym tu piszę, bo nie chciałam, żeby dziewczyny ruszyły lawiną z pocieszeniem. Najgorsze co słyszy rodzina chorego, to "Nie martw się, będzie dobrze". Ale i tak uwazam, ze gorzej mają ci, co mieszkają pod mostem, lub ci, co mają chore dzieci. Magdalenko, zaciągnij pasa i myśl, myśl... :)) Może uda się chociaz trochę od kogoś pożyczyć...
katka
2009-10-29
09:36:17
Email
pinkie,trzymam kciuki za męża
Strona 1 - 1, 2, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum