szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Dziecko (wychowanie, zabawy, rozwój, dieta, przedszkola, itp)
temat - Jak zachecic dziecko do jedzenia..?


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Strona 1 - 1, 2, następna
Napisano: Treść:
agnieszka74
2008-04-28
Email
Dziewczyny moze macie jakies sposoby jak zachecic 3,5 letniego uparciucha do jedzenia.
W zeszłym tygodniu Kubus dostał biegunki i gorączki. Oparło sie o szpital. Podejrzewali rotawirusa ale to jakies inne cholerstwo. Przy okazji badan wyszła mu anemia. Problem w tym ze jak mały nie zacznie jesc tego co powinien tj. warzyw, owoców itd, moze sie zle skonczyc. A Kuba ma w nosie takie zdrowe jedzenie. Nawet nie chce spojrzec ani spróbowac...
Najlepsze jedzenie dla niego to sucha bułka, kurczak pieczony, slodycze, danonki...Rece opadają


femag
2008-04-28
19:21:09
Email
A soki pije?? Koniecznie ogranicz słodycze , mogą one być nagrodą pod koniec tygodnia za zjedzenie obiadów warzywnych lub owocowych deserów. Napewno Kuba będzie marudził i płakał jak ich nie dostanie ale apetyt poprawi mu się choć trochę. Pozdrawiam i życzę powodzenia z niejadkiem.
agnieszka74
2008-04-28
19:39:06
Email
Soczki pije. Od wyjscia ze szpitala nie ma w domu żadnych słodyczy. Jedyne co słodkie to kinder kanapka z biszkoptem i suszone morele.
katka
2008-04-28
22:02:51
Email
Spróbuj bawić się z nim w gotowanie,może jak coś sam zrobi,to chociaż spróbuje. Poproś go,by spróbował nowej rzeczy. Czasami tak jest,że za wszelką cenę dzieciak nie chce czegoś zjeść,a jak spróbuje,to mówi że pycha. Sama miałam niedawno taką sytuację. Mój niejadek na widok zupy krem od razu zaznaczył,że takiej nie lubi,ale spróbował jedną łyżkę. Pokiwał głową ,że jednak nie i odszedł od stołu. Po kilku minutach wrócił i powiedział,że jak połknął ,to juz mu samkowało. I zjadł połowę. Pozwól dziecku zgłodnieć,żadnych soków owocowych miedzy posiłkami,tylko woda.Nie ganiaj z łyżką. Nie zje w porze obiadu,to powiedz,że teraz musi czekać na kolejny posiłek. Spróbuj przemycać warzywa np.w twarozku,rób kanapki rakiety. Wybierzcie razem wymarrzony talerz z powerrengersem ,mimo,że sama takiego nie znosisz. Jedzenie musi byc atrakcyjne.Powodzenia. to pisałam ja,mam niejadka.
katka
2008-04-28
22:03:21
Email
mama niejadka miało byc
ciekawa
2008-04-29
13:27:28
Email
Też obstaje za definitywnym wyeliminowaniu słodyczy i danonków bo też słodke a tak naprawde nic nie dają. Ja bym przegłodziła aż zje to co dajesz, a przy tym jedzonko robiła bym atrakcyjne wizualnie. Mam koleżanke której córka ma ogromną niedowage bo jest niejadkiem-ma teraz ponad 2 lata. Żywi sie tylko słodyczami!!!! Pytanie kto dał jej słodycze skoro problem jest od czasu jak dziecko skonczyło pół roku?! Masakra wyniki też ma słabe-jej mama pyta co ma jej dac do jedzenia skoro ona je tylko słodycze-jej tez radziłąm przegłodzic ażzje cos innego ale narazie mama pęka i to szybko;(
Julia
2008-05-03
10:44:22
Email
Agnieszko nie zrozum mnie źle, bo to co napiszę może być ostre, ale piszę to, bo mam dobre intencje. Moim zdaniem powinnaś Ty jak najprędzej zmienić swoje nastawienie do sprawy, bo im dłużej będzie tak jak teraz, tym trudniej będzie Ci zmienić nawyki Kubusia. Wiem co mówię, bo w bliskiej rodzinie mam przykład - mój kuzyn, obecnie 18letni, do końca podstawówki pił grysik z butelki i żywił się słodyczami, suchym chlebem i pepsi, a mama, moja ciocia, załamywała bezradna ręce i mu ten grysik gotowała, bo twierdziła, że on niczego innego nie tknie. A w takim przypadku niestety trzeba (choć to na pewno trudne) złamać upór dziecka i nie poddać się mu. Po co mu dajesz słodycze? To przede wszystkim. Agnieszko jedzenie to jedna z niewielu rzeczy, którymi dziecko może skutecznie dyrygować rodzicami, ono chce pokazać, że tu rządzi i ma być tak jak ono chce. Ale zastanów się, czy on sobie sam potrafi te słodycze kupić, wyjąć z szafki? To Ty mu je dajesz, czyli ostatecznie Ty decydujesz! Ja rozumiem, że są mamy, którym serce się kraje jak dziecko płacze, ale uwierz mi, że on sam siebie nie zagłodzi i krzywdy sobie nie da zrobić, a skutecznie pewnie wykorzystuje Twoją słabą wolę i to, że się litujesz nad nim. Mówienie, że on nic innego nie tknie, nie jest do końca prawdziwe, to wymówka, żeby nie zmierzyć się z problemem, bo to trudne, domyślam się. Jak mu dajesz te słodycze, danonki, suchą bułkę, to on ma to czego chce i nie zje nic innego, skoro to woli. Wg mnie jedynym wyjściem jest być twardym i nie dawać mu, zwłaszcza słodyczy, niech się przegłodzi, niech nie je nic nawet cały dzień, nic mu nie będzie. Proponuj mu normalnie obiad, czy inny posiłek jak Wy jecie (tylko wtedy), nie biegaj i nie podtykaj jedzenia, dziecko musi zrozumieć, że ono się musi dostosować, a nie że wszyscy nad nim skaczą i wciskają jedzenie. Skoro nie lubi warzyw, owoców, to proponuj mu jakieś najbardziej łagodne, nie wymyślne, takie które większość dzieci lubi, nie wiem jabłka, banany, marchewkę, buraczki. I nie zmuszaj na siłę, nie rób z tego strasznego problemu, niech on widzi, że jest Ci to raczej obojętne, bo jak widzi, że się zamartwiasz to czuje, że ma coś, co może wykorzystać, żeby postawić na swoim. Jak nie zje, to udaj, że nic się nie stało i czekaj do następnego posiłku. Na pewno w końcu się złamie bo głód zwycięży. I Ty przede wszystkim musisz być twarda, nie wiem, może pogadaj z mężem, ustalcie jakąś taktykę, mając swoje wsparcie będzie Wam łatwiej. Nie możesz małemu ulegać, to tylko dziecko i to Ty decydujesz, a jak tego nie zmienisz to on nigdy nie zacznie zdrowo jeść i bedziesz miałam w domu taki przykład jak ja w rodzinie. Mocne to co napisałam, mam nadzieję, że Cię nie uraziłam tym, ale wydaje mi się, że to jedyne wyjście i z tego co czytam moje poprzedniczki mają podobne zdanie. A sprawa jest o tyle poważna, że jak widzę, Kubuś był już z tego powodu w szpitalu, więc myślę, że czas najwyższy zmienić zwyczaje dotyczące jedzenia w Waszej rodzinie. Trzymam kciuki za Ciebie i uwierz mi, na początku na pewno jest trudno, ale dzieci się szybko przyzwyczajają do zmian, tym szybciej im bardziej my jesteśmy nieustępliwi i zdecydowani.
Julia
2008-05-03
10:57:23
Email
Jeszcze Ci napiszę, żeby nie być gołosłowną ;o) Mój Bartek wprawdzie jadł zawsze ładnie, ale też miał okresy, że w ogóle nie chciał warzyw jeść, surówki nie tknął przy obiedzie, do dzisiaj nie wszystko zje. I ja nigdy na to szczególnie uwagi nie zwracałam, nie rozpaczałam, że nie je , jak nie chce to jego problem, ale absolutnie może zapomnieć o słodyczach po obiedzie, jeśli nie zje sałatki, albo jak nie chce to nie naciskam właśnie tylko spokojnie proponuję, żeby spróbował, czasem już tak było, że spróbował i mu zasmakowało, i nawet dokładkę chciał. Po prostu zero nacisku, zmuszania, bo to tylko buntuje dziecko i ono tym bardziej chce pokazać, że nie, bo po prostu nie, żeby tylko pokazać, że ono jest górą. Ja zawsze nakładam Bartkowi sałatkę, mimo że często jej nie ruszy, ale pozwalam mu zdecydować, jak będzie chciał to zje, a jak nie to nie, ale za to nie ma słodyczy itp. I takie podejście trzeba miec od samego poczatku, nie robić histerii, nie uczyć dziecka że jedzenie to jakaś wielka sprawa i jak nie zje, to będzie tragedia, trzeba mu dać swobodę, niech czuje, że decyduje czy je czy nie je, wtedy nie będzie miał chęci buntu i stawiania na swoim. Dobrym sposobem, wypróbowanym przeze mnie jest też proponowanie dwóch rzeczy do wyboru (zawsze pytam Bartka czy na kolację czy śniadanie chce to czy to, oczywiście obie opcje to zdrowe, wartościowe jedzenie), wtedy dziecko ma poczucie, że decyduje co chce, ale nie pytaj Kuby czy chce jabłko czy wafelka, bo zawsze wybierze wafelka. Muszą być dwie pozytywne opcje, a jak nie chce żadnej to po prostu nie je. Ja bym tak zrobiła. Acha i nie wiem, czy Ty tak robisz, ale ja nie mogę patrzeć na mamy, które latają po domu z talerzem za dzieckiem. To dla mnie oznaka kompletnego poddania się dziecku i jego kaprysom, dziecko się przy tym dobrze bawi, bo dyryguje mamą, a mama się tylko denerwuje i stresuje. A tymczasem to dziecko ma się dostosować do tego, że posiłki się je przy stole o określonych porach, a jak nie chce to trudno. Ja ostatnio mam np taki problem z Bartkiem, że nie usiedzi na miejscu i ciągle wstaje od stołu podczas jedzenia, zrobi rundkę po pokoju i znowu siada. I mam takie sposób na niego, że ostrzegam: jeszcze raz wstaniesz, zabieram talerz i nie jesz. Może brutalne, ale ja tam miękka nie jestem i dobrze na tym wychodzę. Parę razy mu ten talerz zabrałam i nie dojadł kolacji, ryk był, ale za każdym razem krótszy i już teraz wystarczy upomnienie i nie wstaje os tego stołu. Potrafi usiedzieć i odchodzi jak zje. A więc da się, tylko trzeba się nie poddać dziecku. A więc Aga: zdecydowanie i konsekwencja i dasz radę!
katka
2008-05-03
22:16:03
Email
I jeszcze ja dodam słówko. Niech dostaje to,co wy jecie. Mozliwe,że sami bedziecie musieli zmienić swoje nawyki żywieniowe. Siadajcie razem do stołu,celebrujcie wspólne chwile. U mnie mąż czasami próbuje usiąść poza stołem do obiadu,ale od razu dostaje bure. Jedzenie może być poprzedzone wspólnym szykowaniem stołu. Na prawde,to co powiedziała poprzedniczka,jak dziecko czasem nie zje,to nic mu sie nie stanie. Nie oczekujmy,że od razu wychowamy smaosza,że każdy posiłek bedzie zjedzony w pełni. Kiedys czytałam,że dziecko chyba w ciągu dwóch tygodni zaspokaja swoje potrzeby zywieniowe. Raz przez cały dzień rąbie jak dzikie,potem trzy dni skubnie jak myszka. Do picia woda,herbata nie sycące soki. Stałe pory posiłków. Zadnego karmienia przy telewizorze,gonienia z łyżką. I posiłki muszą atrakcyjnie wyglądać. A Kubusie to chyba wszystkie takie niejadki.
femag
2008-05-05
12:34:15
Email
I co tam słychać u Kubusia???? Apetyt wrócił? A jak samopoczucie po chorobie, no i czy zmiany żywieniowe wprowadzone? To co dziewczyny piszą to prawda ale nie wszystkie potrafimy być takie konsekwentne. Moja córka je wszystko ale w małych ilościach (więc ja nie narzekam:), zawsze coś z talerza trafi w jej smaczek)ale bardzo ciężko jej usiedzieć w jednym miejscu dłużej, może z czasem sie to zmieni. Pozdrawiam serdecznie Magda
Julia
2008-05-06
12:52:03
Email
Aga co tak zamilkłaś? ;o) Napisz jak tam Kubulek się czuje i jak Wam idzie z jedzeniem!! Buziaki dla smyka małego :o)
Anna
2008-05-08
00:12:56
Email
Aga ja Cię rozumiem i chociaż chciałabym postępowac z Miłoszem tak jak mówi Julia bo wiem, że te metody skutkują na dzieci, ale niestety nie na moje dziecko. Zabranie talerza i powiedzenie, że nie dostanie kolacji jak nie zrobi tego czy owego to dla niego istne wybawienie od przykrego obowiązku jedzenia. Wiele razy prośbą lub groźbą udało mi się namówić go do spróbowania czegoś, ale wybaczcie jeśli efektem tego jest odruch wymiotny to naprawdę nie dam rady stosować takich metod. Bywało też tak, że uprosiłam o jeszcze jeden kęs lub łyżkę zupy a on zwracał wszystko co z wysiłkiem udało mi się w niego wcisnąć. I jeszcze jedna historia. Kiedyś pod czas jakiejś choroby stracił całkowicie apetyt odpuściłam bo przy chorobie to niby normalne, ale po trzech dniach zaczełam sie zwyczajnie martwić, proponowałm rózne rzeczy bez efektu w końcu nerwy mi puściły z tej bezsilności nie wytrzymałam i nakrzyczałam na niego i wyszłam. Jak wróciłam mąż powiedział, że Miłosz usiadł i zaczął jeść kawałek jabłka, a potem chodził za nim i przepraszał ze nie ma apetytu. Teraz nie mogę narzekać jest nieźle, chociaż do ideału jeszcze daleko, przynajmniej obiad zjada samodzielnie i z ochotą , małe porcje ale zawsze coś, śniadanie i kolacja różnie czasem trzeba mu pomóc bo sam to zakończył by jedzenie po dwóch kęsach. Panie w przedszkolu też mówią, że jest mała poprawa przynajmniej daje się namówić do spróbowania, bo wcześniej nawet do jednej łyżki było go trudno namówić. Przez jakiś czas dawałam mu apetizer taki ziołowy syrop na popawę apetytu, może to dzięki niemu, a może przyszło mu to z wiekiem. Ciagle jest jednak problem, bo strasznie mało rzeczy lubi z warzyw tylko pomidor, ale owoce prawie wszystkie więc tym się pocieszam, a jak na mężczyznę przystało najchętniej zawsze widziany jest kotlet. Aga jak znajdziesz sposób na niejadka to chętnie skorzystam
ciekawa
2008-05-08
08:25:57
Email
Wiecie co... w super niani był taki przypadek gdy dzieci rysowały i wyklejały to co lubią jeść najbardziej i potem mama im to ugotowała-nawet jeśli było to jajko i spagetti jednocześnie. Niania radziła tak raz na jakis czas robic, no i te dziec razem z mama robiły zakupy na te posiłki i razem gotowały-moze to jest sposób na niejadka. Myśle ze dobry psycholog dzieciecy podałby wiecej pomysłow i jakis napewnobedzie skuteczny na niejadka. Anno taka moja myśl-sądze ze dziecko moze samo wywołąs odruch wymitny-sprowokowac wymioty-wiec nie trzeba tego traktowac jako cos chorobowego. poprostu jak dzieck widzi przerazenie rodzica na wymioty zaczyna stosowac ta metode na zakonczenie wmuszania w niego jedzenia. Kurcze sądze ze wszytko da sie zrobic trzeba tylko wiedzec jak. Przydałą by sie super niania lub ktos taki-moze wyzista u psychologa-niech cos doradzi.
Julia
2008-05-08
08:49:42
Email
Aniu zgadzam się z Tobą i rozumiem, że są takie dzieci jak Twój Miłosz, które po prostu bardzo mało jedzą i mimo to są zdrowe i rosną bez problemów. W mojej wypowiedzi chodziło mi jedynie o to, kiedy dziecko zajada się słodyczami czy innymi niezdrowymi rzeczami, a innych nie tknie. Tylko że rodzice mu te słodycze dają. Dla mnie to duża różnica i zupełnie co innego niż to, o czym Ty piszesz, bo nie zauważyłam, żebyś napisała, że Miłosz je jakieś niezdrowe rzeczy. Wręcz przeciwnie, piszesz, że je owoce, obiady normalnie i myślę, że to bardzo dobrze i widać, że bardzo się starasz. Pewnie sporo nerwów Cię to kosztuje. Zgadzam się z ciekawą, że może specjalista podsunąłby więcej fajnych pomysłów. Uważam też, że takiego dziecka jak twoje chyba nie ma co zmuszac na siłę, jeśli je cokolwiek i zdrowo, to widocznie takie ma potrzeby. I chyba luzem i daniem mu swobody więcej się osiągnie niż zmuszaniem na siłę. Tak jak piszesz, pewne rzeczy przychodzą dziecku po prostu z wiekiem. Ja też pisałam o Bartku, że mu odpuszczam i samo mu przechodzi, np. wstręt do jakiegoś tam warzywa. Próbuje i stwierdza, że mu smakuje. Więc nie martw się na zapas, są po prostu dzieci, które mało jedzą, a widać z Twojego wpisu, że z Miłoszem wcale nie jest tak źle i rzeczywiście zrobił postępy. Kurcze Aga coś się nie odzywa, mam nadzieję, że się nie obraziła na nasze wypowiedzi :o(
Anna
2008-05-09
20:24:02
Email
Wiecie co ja też mam wrażenie że ten odruch wymiotny to tak jakby odruch obronny, tyle że wydaje mi się że nie robi tego specjalnie, ale poprostu psychicznie się nastawia że czegoś nielubi i w ten sposób się przed tym broni. Ale jak uda mu się coś ładnie zjeść to strasznie jest z siebie dumny czasami bywa to bardzo zabawne.
agnieszka74
2008-05-09
20:36:01
Email
Czesc dziewczyny :). Dzieki serdeczne za rady :). Ja sie nie obrazam ;)))
Kuba jak wczesnie apetyt ma ale je tylko wybrane rzeczy. Żadnych owowców i warzyw :(. Dobrze ze chociaz ida mu soki np takie jak z marchwi albo buraków. Jego ulubione danie to pieczony kurczak (najlepsza oczywiscie jest skórka :( ).
Jest bardzo uparty. Nie chce nawet spojrzec a co mówic spróbowac innego dania. Chociaz ostatnio mnie zaskoczyl jak bylismy u kolezanki i zrobiła swojemu smykowi i Kubie placki ziemniaczane ze smietaną. O dziwio moje dziecko zjadło !! :O Ze śmietanąąąą !!! :O nie wierzyłam własnym oczom :).
Dałabym duzo zeby zaczał normalnie jesc..
Strona 1 - 1, 2, następna

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum