szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Niemowlę (pielęgnacja niemowlaczków, karmienie piersią, rozwój, wychowanie, choroby tfu tfu, itp)
temat - Metody Tracy Hogg


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Napisano: Treść:
mati81
2006-04-24
Email
Hej mamusie czy któras z Was z powodzeniem zastosowała na swoim maleństwie metody zaklinaczki? Chodzi mi dokładnie o naukę samodzielnego zasypiania i przesypiania nocy bez karmienia. Prosze o szybka odpowiedź bo z moja zuza juz sobie nie radze stosuje te metody juz od 4 dni i jest coraz gorzej moze cos robie nie tak, prosze napioszcie jak to sie u was odbywało i czy były rezultaty no i w jakim czasie? pozdrawiam Ps, metod z usnij wreszcie nie chce stosowac
Magdalenka
2006-04-24
15:20:11
Email
ja stosowalam z powodzeniem. obylo sie na szczescie bez spazmow itd, ale moze dlatego ze moja corka od poczatku byla grzecznym niemowleciem i dosc rzadko robila nam awantury. ksiazka pomogla mi bardzo, bo wczesniej nie rozumialam sygnalow wysylanych przez julke, mala ma teraz juz 4,5 miesiaca i ammy ustalony rytm dnia. uwazam ze ksiazka jest naprawde dobra, "uczy" dziecka. polecam.
NIECHA
2006-04-25
10:51:41
Email
Mati mi bardzo ciężko szło z nauką zasypiania Adasia. Dodam ,ze nasze dzieci są w tym samym wieku(10ms). NA początku zaczęłam od metod z uśnij wreszcie i się poddałam bo moje dziecko zachrypło od płaczu. Stwierdziłam ze poczekam. Zaczęłam ponownie tydzień temu, bo juz nie miałam poprostu siły nosić i bująć tego wielkoluda ( 11,7 kg).Cóż jemu się krzywda nie dzieje a mi wręczprzeciwnie. Mój kręgosłup zaczął protestować. A jak to się odbywało? Kładłam go do łóżeczka na boczek,pogłaskałam, chwilkę ponuciałm i wychodziłam z pokoju. Wtedy Adaś oczywiście wstawał i płakał. Jeżeli to było tylko takie marudzenie to go kładałam spowrotem. Jeżeli to już był płacz histeryczny to go brałam na ręce chwilkę ponosiłam az się uspokoił i znów go kładłam. Potem znowu wstawał i wszystko powtarzało się kilka razy. Aż za którymś razem położyłam go na boczek i usnął.W pierwszy dzień usypianie trwało 50 min, potem trwało to krócej . Teraz po tygodniu Adaś zasypia w 15 min. Oczywiście dalej jest zabawa, ale są postepy. Po pierwszy już nie płacze tak histerycznie. Powiedziałabym ,ze to raczej takie marudzenie. Po drugie jak go kładę to potrafi juz dłużej poleżeć na podusi zanim wstanie. I jeszcze jedno: jak kładłam Adasie na podusię i widziałam ,ze już zasypia to nie odchodziłam tylko go głaskałam i śpiewałam. W ten sposób już od tygodnia Adaś zasypia w łóżeczku a nie na moich rękach. Od tygodnia też nie budzi się w nocy. Mam pobudkę dopiero między 6 a 7. Wcześniej to kilka razy w nocy moje dziecko wstawało i mnie wołało lub płakało. Jak mu dałam smoczka to się kładł i po piętnastu minutach było to samo. Wtedy najczęściej lądował w łóżku z rodzicami. A jeżeli chodzi o karmienie nocne to Adaś już został oduczony jak miał 7 miesięcy. Wieczorem dawałam mu kaszkę. A w nocy jak się budził to dawałam mu picie. Po tym spał dalej. Póżniej nie dawałam mu nawet pić, tylko smoczka. I tak jest do dziś. Tak to wyglądało u mnie. Nie wiem czy ta metoda sprawdziłaby się u innych dzieci, ale warto spróbować. Dodam ,że mój Adas to trudny "zawodnik" a narazie się udaje. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.
Goga66
2006-04-25
11:03:32
Email
hmmm.. Zuzia nigdy nie chciała smoka. W nocy czasem chce cycka ale wodą nie daje się oszukać :( Szuka cycka - grzebie w bluzce od piżamy, ze złością odpycha butelkę. Kaszka czy inne jedzonko na noc nic nie dają, tak samo się budzi (ostatnio raz ale dziś np. 4 razy w nocy) i chce jeść i je, to nie tylko robienie sobie smoczka - moze pić jej się chce, może jeść. W każdym razie nie pozwala się nakarmić na zapas. Brana na ręce przy usypianiu nie uspokaja się przy noszeniu, drze się równie intensywnie jak w łóżeczku. Podnosiłam ją metodą Tracy kiedyś chyba z 50 razy - ani razu nie przycichła. Nie mówię już o metodzie z uśnij wreszcie. Może gdybym tydzień wytrzymała... Ale dzieckko po tym traciło następnego dnia radość życia - była pochmurna i osowiała. To jest dopiero trudny przypadek! Zresztą uparta jest pod każdym względem. Bije rączką np. w mój komputer, bo pewnie fajny odgłos wydaje - wie, że nie wolno ale zakazy traktuje jak świetną zabawę. Jestem konsekwentna - zabraniam, zabieram od komputera jak tylko podchodzi. Dostała nawet po łapkach, co nie zrobiło żadnego wrażenia. Walczę codziennie od miesiąca i efekt jest dokładnie zerowy! Robert też na nią krzyczy kiedy idzie w zakazane miejsca. A ona się śmieje. Nie potrafi pojąć, że to nie zabawa. Nawet nasz podniesiony głos traktuje jak coś zabawnego. Przecież nie będę jej bić. Jestem bezsilna wobec jej uporu i konsekwentnego oporu!

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum