szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - metody alternatywne...


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Napisano: Treść:
pinkie
2009-11-16
Email
Co myślicie o alternatywnych metodach leczenia? Jakie macie z tym doswiadczenia? Ja miałam kolezankę, która była mistrzem Reiki. Kiedyś (nie wiedząc o tym) byłam u niej i strasznie bolała mnie głowa. Ona stanęła za mną, przysunęła swoje dłonie do mojej głowy i po chwili poczułam jakby jakiś korek odblokował się w głowie, a płyny zaczęły krążyć. I przestało boleć. Innym razem podczas seansu - baaaardzo przyjemnego zresztą - miałam uczucia jakbym kręciła się wokół własnej osi - a leżałam na łóżku. Kiedy byłam bardzo przeziębiona - codziiennie robiła mi krótką sesję i katar trwał tylko 3 dni! Nigdy bym w to nie uwierzyła, gdybym nie odczuła osobiscie. Niedługo mąż idzie do bioenergoterapeutki - zobaczymy na ile może mu pomóc (podobno ma sukcesy w leczeniu nowotworów).Ja sama od dawna studiuję feng shui - chociaz trudno mi to wcielić w moim mieszkaniu, gdzie prawie zawsze jest bałagan - to staram się i wierzę. Tylko zauważyłam, ze im więcej o tym czytam tym mniej wiem - ale to podobno trzeba całego życia (Chińczyka, nie Europejczyka), aby to pojąć. Oprócz tego czytam co sie da o aurze człowieka, uczę się ją wyczuwać rękami. I kto wie, może kiedyś wybiorę się na kurs reiki, bo bardzo mi się to podoba... Jestem ciekawa, czy ktos tu podziela moje zainteresowania.
weridiana
2009-11-16
14:00:52
Email
Pinkie jak czytam co napisałaś to jak bym słyszała moją mamę niedawno ukończyła kurs reiki i jeszcze kilka innych, interesowała się tym od dawna ale teraz od kiedy ma więcej czasu na emeryturze to jest to całe jej życie ja jestem trochę sceptyczna jeśli chodzi o takie metody ale ona u siebie w domu a mieszka tam jeszcze moja siostra z synem stosuje wszelkiego rodzaju terapie albo lata z wahadełkiem a jak są przeziębieni to leczą się witaminą C 1000 jednostek i im przechodzi większość chorób ale ja coś nie mogę się przemóc.
pinkie
2009-11-16
15:20:40
Email
hihi a mnie na samo wspomnienie o seansie reiki robi się ciepło w dłoniach- chyba mam taki dar :) Jezeli ktoś nie miał z tym do czynienia - to już tłumaczę, ze dla "pacjenta" z rąk mistrza reiki płynie ciepło - jak od gorącego żelaska.
weridiana
2009-11-16
16:08:27
Email
Moja mama podobno ma taki dar i wszyscy twierdzą że im pomaga i to chyba ja jestem taka oporna
katka
2009-11-17
19:25:41
Email
Metody alternatywne? Jak najbardziej tak,ale pod warunkiem,że idą w parze z medycyną konwencjonalną. Ostatnio pojawia sie coraz więcej magików,którzy lecza kozim łajnem,piramidka i przede wszystkim drenażem kieszeni. Medycyna alternatywna(choć wiel osób unika slowa medycyna) znan jest od lat.Często przenika do tej konwencjonalnej,więc nie można powiedziec,że jest taka całkiem be. Co nam może dac przede wszystkim? Wiarę,że jesteśmy w stanie pokonać naszą chorobę. Pozwala na mobilizację w nas tego,co umożliwia walke z chorobą. Jesli ktoś jest pozytywnie nastawiony do leczenia,wierzy,że mu się uda,to ma większe szanse niż ktoś,kto z góry postawi sie na straconej pozycji. To są moje przekonania,moje obserwacje. Z mojego ogródka. Kiedy widzę,że ktoś jest negatywnie nastawiony do leczenia zęba(najczęściej kanalowego),to bardzo często jego organizm reaguje w taki sposób,że leczenie to sie nie udaje(albo strasznieeee napier....)U osób optymistycznych nawet jak cos jest nie tak,to ma przebieg lagodny.Dalej kopiąc w moim ogródku. Głownie opieram się na przesłankach naukowych,to podstawa. Ale przydaje sie odrobinę magii,psychologii,zaklinania,chocby po to,żeby kogoś zrelaksować,odwrócic jego uwage od rzeczy nieprzyjemnych. To są czasami bardzo proste czynności. Bo trzeba UWIERZYĆ. nie jestem osoba religijną,dla mnie taka medycyna altrenatywną jest chrześcijaństwo. Osobom chorym pomaga wiara w procesie ozdrowienia,równie często w pogodzeniu się z nieuniknionym.Sama miałam ostatnio troche problemów zdrowotnych,prawdopodobnie na tle zawodowym. Nie zostalo to do końca zdiagnozowane i do dziś nie wiem,co mi było. Ale zapisałam się na jogę i czuję się z nią bardzo dobrze. To nie tylko ćwiczenia gimnastyczne,ale także walka ze swoim słabościami,filozofia,odkrywanie siebie. I przede wszystkim kontakt z grupą kobiet(i jednego pana;)),o dziwo zazwyczaj znacznie ode mnie starszych. Po zajęciach mozna sobie wylosować motto na dany tydzień. Moje na ten brzmi: robię bez robienia i wszsytko jest zrobione.
katka
2009-11-17
19:30:13
Email
Co do mężą. Niech idzie do bioenergoterapeuty,ale niech nigdy ,przenigdy nie odwraca sie od lekarzy. Jeśli ten bioenergoterapeuta zasugeruje odstawienie leków,to niech ucieka od niego. Dobry specjalista będzie wiedział jak współpracowac z medycyna konwencjonalną a nie będzie z nia walczył. Może takie seanse pozwola na odkrycie tej naszej wewnetrznej energii,siły,które okażą się skuteczne w walce z chorobą. A chyba gdzies ona w nim drzemie skoro dawano mu tak mało czasu,a on cały czas walczy.Powodzenia.Trzymam kciuki. PS. jesli możęsz,napisz jaki to nowotwór
pinkie
2009-11-18
08:13:52
Email
Coś Ty, Katka, odstawienie chemii w ogóle nie wchodzi w rachubę. Ta bioenergoterapeutka to nie jest osoba wzięta z ogłoszenia w gazecie, tylko znajomi, którym autentycznie pomogła namówili mnie na tę wizytę.Mąż idzie tam raczej z ciekawości, nie oczekuje cudu ozdrowienia. Tak, ma w sobie duzo optymizmu, ale tez godzi się z myślą "co ma być to będzie". Ma raka jelita grubego z przerzutami na wątrobę (ponad 50% watroby zajęte miał rok temu, potem zmiany się zmniejszały, ale powstawały tez nowe ogniska), więc nieoperowalny. Niedługo wybieramy się do kliniki w Poznaniu, gdzie jest jakaś nowatorska metoda rozpoznania, czy te zmiany na wątrobie to na pewno rak - bo wszyscy dziwią się, ze on się tak dobrze czuje w tym stanie. Mamy najlepszą opiekę. A co do jogi, to tez uprawiałam przed urodzeniem dzieci. Teraz duzo piszą o kontuzjach od jogi, ale one dotyczą tylko przetrenowania. Ogólnie jogę uważam za najcudowniejszy sport jaki mogłam uprawiać. Można osiągnąć harmonię ciała z duchem, a to dla naszego zdrowia i ducha najważniejsze :))) Ja chodziłam na pilates a sama robiłam ćwiczenia z Ashtanga. A Ty na jaką chodzisz?
Ulka
2009-11-18
13:42:39
Email
to może i ja się wypowiem na ten temat, otóż choruję na .... trudno określić co bo, lekarzom od około 9 lat nie udaje się mnie zdiagnozować. Po jakiś dwóch latach chodzenia od lekarza do lekarza, znajomi podsunęli pomysł co by spróbować właśnie medycyny niekonwencjonalnej, szczerze mówiąc ja należę do tego typu ludzi , którzy nie bardzo wierzą w tego rodzaju cud i to chyba jest mój problem, bo owszem odwiedziłam dwóch bioenergoterapeutów, jeden nazywa się Słodkowski- bardzo polecany, ja jechałam do Inowrocławia, drugiego nazwiska nie pamiętam. Do czego zmierzam, jeśli ktoś jest w stanie uwierzyć, to właśnie wiara często czyni cuda , siedząc w poczekalni rozmawiałam z wieloma ludźmi, którym ten bioenergoterapeuta pomógł, coś w tym musi być, bo człowiek który widzi Cie po raz pierwszy potrafi powiedzieć w ciągu nieraz minuty to co np lekarze diagnozowali przez kilka lat. Przez te wszystkie lata miałam jeszcze doczynienia z irydologiem, czyli człowiekiem , który czyta z oka. Jeździłam codziennie przez jakieś 15 dni 40 km na akupunkturę , nie wiem czy mi to pomogło ,wielu ludziom pomaga, ja nie widziałam znaczącej poprawy, choć nie mogę powiedzieć jaki wpływ miała ona na mój organizm, może bez tych zabiegów mój stan by się pogorszył, tego nie wiem. Tak jak pisała Katka, bioenergoterapeuta doda sił i energii na walkę z chorobą i na pewno nie zaszkodzi spróbować. Trzeba tylko uważać, żeby się nie zapędzić w kozi róg , bo jest mnóstwo pseudo uzdrowicieli, którzy potrafią wyciągnąć od człowieka pieniążki nie dając nic w zamian. Pinki piszesz że to sprawdzona osoba więc uważam , że nie macie nic do stracenia, jesteś mądrą Kobietką, bo wiele osób rezygnuje z lekarzy i stawia tylko i wyłącznie na uzdrowicieli,a tak nie można. Mogę potwierdzić, że to największa głupota, mam mamę chorą na raka i wiem, że gdyby nie chemioterapia i radioterapia nie byłoby jej już ze mną. Od operacji minęło juz 7 lat, co świadczy o tym, że z rakiem można żyć.
katka
2009-11-19
20:30:00
Email
Pinkie,mam zajecia dwa razy w tygodniu. Na jedne chodzę już trzeci miesiąc i cięzko mi powiedzieć,jaka to odmiana. Każde zajęcia są troche inne,ukierunkowane na różne strefy. Na drugich byłam raz(wczoraj nie poszłam,bo źle się czulam) i ta prowadząca zajmuje sie joga hormonalną. Szukam jakiejs fajnej ksiązki,płytki z ćwiczeniami. Próbuje podczytywac portal o jodze,ale jeszcze nie jestem tak zaawansowana. Marza mi się jakieś warsztaty.Ale albo termin mi nie pasuje,albo cena.
pinkie
2009-11-20
09:19:34
Email
Książkę sobie kup, to dużo daje - wyjaśniają tam metody medytacji, oddychania i ćwiczenia. Mam dobre książki: Joga Vinjasa, Joga Ashtanga i Pilates - ale ta ostatnia nie jest tak ciekawa jak dwie pierwsze. A kupiłam je kiedyś kiedyś, w sklepie z tanimi ksiażkami

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum