szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - Szczęśliwa matka - szczęśłiwe dziecko


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Napisano: Treść:
Goga66
2007-11-02
Email
Wypowiedź Ilony i wypowiedzi pod jej wpisem nasunęły mi pewne refleksje, którymi chcę się podzielić. Ciekawa jestem czy zgadzacie się ze mną. Zapraszam do dyskusji:
Szczęśliwa matka - szczęśliwe dziecko - to truizm ale nie zawsze prawda - wszystko powinno mieć swój umiar. Nie da się tak samo żyć po urodzeniu dziecka jak przed zajściem w ciąże. Dziecko na początku ogranicza w wielu działalnościach i dojrzała osoba decydując się na nie wie o tym. Więc należy sie rozwijać i realizować ale trzeba szukać złotego środka. Praca zawodowa jest i koniecznością, i potrzebą psychiczną wielu kobiet i dobrze. I Ilonka powinna się tak realizować. Co ja bym zrobiła już tam napisałam. A pozostawanie z dzieckiem w domu z kolei to nie chodzenie w kapciach i szlafroku jak tam zostało napisane przez jedną z forumek (chyba, że kobita jest rozmemłana i leniwa). Można się różnie realizować. Ktoś może być wspaniałą panią domu a są osoby, które jeszcze malują, piszą, tworzą i spełniają się na wiele ciekawych sposobów nie tylko napełniając kiesę pracodawcy. Więc dziewczyny pozostające w domu - Wy też nie czujcie się gorsze. W naszej cywilizacji przyjęło się, że tylko praca zawodowa i zarobkowa daje prestiż. Jednak wspaniałe kucharzenie, piękny wystrój domu, cudowne hodowle kwiatów i zaopiekowane dziecko, to też sztuka przez duże S (szkoda, że ja jestem kiepską gospodynią). To kultura tworzona przez wieki przez mężczyzn pozbawiła czynności domowe szacunku im należnego. Panowie na ogół są w tym słabi i nudzą się wiec stworzyli świat oglądany androcentrycznie i udzieliło się to kobietom. Świat kobiet ten tradycyjny też jest cudowny i ma więcej magii niż świat męskich zmagań w bojach o stołki i fałszywe poczucie władzy. Każda droga jest dobra, byle wynikła z potrzeb serca. Niestety często bierze się z konieczności przetrwania.
agnieszka_z
2007-11-02
11:54:31
Email
Goga zgadzam sie z Toba. Piszac szczesliwa matka- szczesliwe dziecko nie mialam na mysli tylko kobiet ktorym szczescie daje praca zawodowa, mialam na mysli rowniez te ktore spelniaja sie w domu, lub w jakiejkolwiek innej dziedzinie. Ja uwielbiam prowadzic dom, przebywac w nimz chlopcami, nie jestem typem kobiety ktora musi koniecznie isc do pracy bo inaczej sie zle czuje, ale nie wygladam tez jak kura domowa i nie chodze w szlafroku :) staram sie wszystko rownowazyc. A wiadomo, ze szczescie matki nigdy nie moze byc kosztem dzieci, ale to chyba dla kazdej z nas jest oczywiste- bylabym bardzo szczesliwa gdybym mogla pojechac sobie w tej chwili tak jak przed ciaza w jakies cieple miejsce- ale nie zrobie tego bo chyba by mi serducho peklo z tesknoty. Opiekuje sie chlopcami, prowadze dom, wychodze czasami na krotko do pracy, czasami spotkam sie z kolezanka na kawe lub wyjde z mezem na kolacje- uwazam ze takie chwile sa potrzebne w moim zyciu, a chlopca nic sie nie stanie jak nie bedzie mnie od czasu do czasu kilka godzin. Ale kazda kobieta jest inna, kazda inaczej odczuwa szczescie- i niech tak bedzie...
Agata
2007-11-02
12:06:41
Email
Goga....fajny temat podjęłas
Ja powiem wam tak....ale to tylko i wyłącznie moja opinia. Ja nie chciałam wracać do pracy po macierzyńskim. Chciałam wziąść wychowawczy. Niestety co tu dużo ukrywać. Jedynym powodem do którego wróciłam do pracy były finanse!!! Z jednej pensji męża byłoby kiepsko. I tak gdy Sara skończyła 5 miesięcy wróciłam do pracy. Jakie z tego wnioski po czasie?
Otóż wydaje mi się, że nie jest tak źle - Sarę woziłam do mojej mamy. tam mieszka mój brat z żoną i dwójką małych dzieci - więc od poczatku Sara barzdo się z nimi wszystkimi zżyła. A myslę, że to dobre dla dziecka - jeśli czuje wokół siebie tyle przyjaznych i kochających osób.
Jednak ja jestem taką osobą, że wcale nie muszę się spełniać zawodowo. Już kiedyś pisałam, że mogłabym byc typową kurą domową. Zajmowac się domem, dziećmi, mieć więcej czasu na swoje pasje (u mnie to akurat robótki ręczne:). Dla mnie wcale nie byłby to koniec świata. Niestety nasza polska rzeczywistosc jest taka i nie inna i nie wiem czy to moje marzenie się kiedys spełni (pewnie na emeryturze - otoczona wnukami)
Goga66
2007-11-02
12:10:03
Email
Agnieszko - oczywiście. Na dodatek wychodzisz na 2 godziny dziennie - to raczej nie problem dla maluszków. Spotykam się jednak czasem z nadużywaniem tego określenia - znam osobę np. która po 6 miesiącach wróciła do pracy wiedząc, że co dwa miesiące będzie mieć 3 tygodniowe szkolenia poza domem - często zagranicą. Właśnie jej hasłem przewodnim było: spełniona matka- szczęśliwe dziecko. Tatuś też robi tzw. karierę. Chłopczyk ma obecnie 5 lat i klei się do każdej napotkanej osoby. Atakuje wręcz każdego, kto z nim ma do czynienia. Dziewczyna zawodowo może i jest spełniona, bo awansowała i jeszcze mniej przebywa w domu. W wieku 5 lat, w te wakacje dziecko pojechało na 3-tygodniowy obóz, który prowadził ich znajomy. Mały był zadowolony ale...
Osobiście jestem za tym żeby realizować się w życiu - z drugiej strony jestem jednak przekonana, że dziecko mające matkę w domu a nie w pracy przynajmniej do 4,5 roku życia jest szczęśliwsze i już(pod warunkiem, że matka nie ma depresji z tego powodu). Nikt matki nie zastąpi. Sama jednak też muszę Zu oddać w przyszłym roku do przedszkola (psycholodzy twierdzą, że większość dzieci dorasta do niego w okolicach 4,5-5 latek), bo finansowo nie wyrobimy i tyle. Ja na szczęście na razie mogę pracować trochę w domu (zarywając niestety noce). W przyszłym roku może to się jednak zmienić. No cóż ograniczają nas nie tylko chęci ale i możliwości. Kto potrzebuje psychicznie czy z powodów materialnych pracy powinien pracować ale nie wierzę, że dziecku jest to obojętne.
Goga66
2007-11-02
12:12:56
Email
Agato, masz optymalną sytuację - wśród rodziny i innych dzieci maluch faktycznie może nie odczuć braku mamy :)
Agata
2007-11-02
15:20:05
Email
Goga tak miałam do czerwca - bo od czerwca siedzę w domu na L4 i mała jest ze mną. Gdzieś po miesiącu siedzenia ze mną tak sie odzwyczaiła od babci i reszty, że jak przyszło mi do lekarza jechac to za nic nie chciała tam zostać!!
Ale teraz już wszystko wróciło do normy i jak gdzieś muszę iść np. do lekarza czy coś takiego - to nie robi już problemów zeby zostać z babcią i resztą:)
ciekawa
2007-11-02
20:39:40
Email
Agnieszko podziwiam takie kobiety jak ty-potrafiące spełniać sie w domu. ja tak nie potrafię. Ten czas jaki spędziłam z Nastusią był niesamowicie intensywny-pełen ruchu, pędu nowych doświadczeń ale tylko i wyłącznie dlatego ze miałam wyznaczony termin powrotu. Dla mnie bezterminowe przebywanie w domu skonczyło by sie kapciami i pidżamą-nie spełniam sie w domowych pieleszach. Mam nadzieje że wszytko ułoży sie po mojej myśli i Nastusia zaklimatyzuje sie u niani. Poświecę jej tyle ile będę mogła ale muszę też zadbać o siebie. Chce dalej sie rozwijać i realizować zawodowo, tak samo jak trenować. Jak dotąd oraganizacja czasu wychodzi nam całkiem nieźle i nie cierpi na tym moje dziecko. Osobiscie znam kobietę( w sumie koleżanka z treningów) Ona jest rasową kurą domową. Prowadzi dom od 23 lat-jest zawsze wystrojona, wymalowana i zadowolona ma wiele pasji które realizuje gdy jej synowie to juz dorośli faceci. Mam też sąsiadkę która ma chyba jeden dres i jedna koszulkę bo nigdy nie widziałam jej w niczym innym. I wiecie co boje sie zostać w domu bo będę wyglądać jak ta druga:(
ciekawa
2007-11-02
20:42:40
Email
I jeszcze jedno nasuwa mi sie na myśl-nie każda kobieta prowadząca dom która co tu kryć jest zaniedbana-jest leniwa i rozmemłana. Przeważnie mają w domach błysk, dzieciaki wypielęgnowane, zadowolone, mężowie dobrze ubrani w wyprasowanych koszulach wracają na pyszne obiadki. Poprostu wiele kobiet zapędza sie w spełnianiu marzeń i potrzeb rodziny zapominając o swoich potrzebach. To moje zdanie.
Goga66
2007-11-02
21:42:56
Email
To znaczy, że zapędzając się w roli tym razem nie gospodyni tylko kury domowej, zapomina o sobie i raczej szczęściem nie promieniuje na otoczenie. Na dodatek nie emanuje urodą, co jest potrzebne innym domownikom. Dzieci chcą mieć ładną mamę a mąż zadbaną żonę.
ilona81
2007-11-04
12:10:28
Email
Widzę, ze troche szumu narobił mój temat.. ale dreczy mnie to juz od miesiaca..oczywiście dzieciaczki sa zawsze na pierwszym miejscu..i jesli podczas mojej nieobecności beda często pytaly o mamę zrezygnuję z pewnością.. Nie wybaczyłabym sobie gdyby w przyszłości miały miec przez to problemy.. Chciałabym być przy nich zawsze..i niczego nie przegapiać, ale dręczy mnie cholernie fakt iz idą święta a ja na koncie mam 23 zł.. z wypłaty meża trudno jest wyżyć.. a tu prezenty..święta.. same wydatki. Kupiliśmy dziewczynkom buty i kurtki zimowe i wyobrażxi sobie, że ledwo dotrwaliśmy do końca miesiąca.. a buty na zmianę, znajac je.. to wdepna w jakaś wode czy wyjście na śnieg.. i w butach woda..a mam juz dość proszenia mojej mamy by kupiła im ubranka, czy zmienne buty.. teściowa obiady.. owszem rodzice pomagają dzieciom i akceptowałam to dosć długo ale w końcu trzeba stanać na nogi.. dziewczynki mają 1,5 roczku.. rozwinięte sa prawie jak 2 latki - zasiłek rodzinny - śmiechu warte 48 zł na dziecko - musze wrócić do pracy.. nie pamietam kiedy kupiłam jakiś nowy ciuch taki poprostu bo fajny, nie dlatego, ze trzeba.. a o sobie czy mężu nie wspomnę.. Wszystko miało być super..aż teściowa nie zaczeła wykręcać sie od opieki nad małymi.. narazie na dwa razy w tygodniu się zgodziła, ale jak powie, ze nie.. to tez bede musiała zrezygnować.. i co gorsza, wiem, ze kocha je najbariej na świecie bo nie potrafi tego ukryć.. ale należy do kobiet "pniusiowatych" które dwa razy w tygodniu muszą iść na sklepy by sobie coś kupić.. i chyba wykręca się z obawy że nie bedzie miała na to czasu.. hmm.. truno ją wyczuc, choć ponoć na emeryture poszła ze wzgledu na nie i moja prace.. nie chce by moje malutkie były dla kogos ciężarem..a jeśli i tak bedzie.. zrezygnuję i nie bede ubolewała z tego powodu.. może jedynie dlatego że tak atrakcyjna oferta przeszłami koło nosa :/ może bedą jeszcze inne.. ;)
ciekawa
2007-11-04
12:17:48
Email
Ilonka idź do tej pracy-dziewczyny na serio są juz duze a i opiekę bedą miały dobra napewno:) A ze będa pytać -to znaczy ze beda tesknić bo kochaja-to normalne. Przyzwyczają sie napewno tylko daj im czas. dla nich to też będzie frajda raz do jednej raz do drugiej babci-zobaczysz wszystko sie ułozy tylko daj sobie i im szanse. A teściową weź na sposób-och mamo jaka wspaniała z ciebie babcia jak ty sie dobrze dziewczynkami zajmujesz-jak one do ciebie chętnie idą:) tak trzeba od tego są babcie:) no nie;):) powodzenia
ilona81
2007-11-04
14:04:03
Email
Juz nic nie pisze.. ciesze sie, ze ide pracy.. i bezie wszystko ok :!

Goga66
2007-11-04
14:31:20
Email
Fajne te Twoje dziewuszki :) Cóż - życie to życie - chciałoby się czasem inaczej, wychodzi inaczej. Żyć z czegoś trzeba.A i jakoś inwestować w siebie też. Są granice poświęcenia. Trzymam kciuki i pozdrawiam

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum