szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - " te dzisiejsze czasy"


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Napisano: Treść:
aska
2007-03-20
Email
Dziewczyny muszę Wam opisać jak wielkie wzburzenie wzbudziliśmy ostatnio na starszej pani w kawiarni…. ale od początku

wybraliśmy się z mężem i Olą do kawiarni na kawę i ciastko. Oli pozwoliliśmy sobie wybrać: wybrała ciasto z galaretką i POMARAŃCZOWY SOCZEK Z MARCHWII (celowo piszę dużymi literami bo o ten soczek poszło). Moim dużym błędem była zmiana zamówienia Oli bez jej wiedzy. Stwierdziłam, ze ona przecież nie wypije mi soczku z marchwii wobec czego zamówiłam pomarańczowy, który niestety był w żółtym kolorze. No i zaczęło się jak pani przyniosła zamówienie do stolika. Olka marudzi, ze miał być pomarańczowy a jest żółty, nie pomaga nasze tłumaczenie, ze jest o smaku pomarańczowym. To nie było rozsądne z mojej strony najpierw dziecku pozwolić sobie wybrać a potem zmienić – zdaję sobie sprawę, że zrobiłam źle.

w między czasie do kawiarni weszło starsze małżeństwo, lubię patrzeć na starszych ludzi, którzy żyją w taki sposób – tzn wspólne wyjścia, spacery, kawa w kawiarence itp. Troszkę mnie rozśmieszyło, ze usiedli nam prawie na plecach. Poza nami nikogo nie było a oni wybrali stolik, który stał bardzo blisko nas. Tak jak wspomniałam Pan siedział mi prawie na plecach. Nie przeszkadzało mi to… mieliśmy tylko wypić kawkę i wyjść.

gdy Olka zaczęła marudzić słyszę za plecami jak pani komentuje do męża, że już z daleka widać, że soczek jest czy nie jest pomarańczowy (nie jestem pewna co dokładnie mówiła bo nie dosłyszałam wobec czego nie byłam też pewna czy się czepiała) ale pani nie przestaje i komentuje, ze dziecko wie na ile może sobie pozwolić (Olka nie zachowywała się karygodnie czy niedopuszczalnie, próbowała nas przekonać, ze ona chciała pomarańczowy sok – i słusznie), ale kiedy pani powiedziała, ze teraz to dziecku wszystko wolno, może matce nawet dać w pysk na ulicy – nie wytrzymałam. Odwróciłam się i grzecznie mówię do pani, ze jeśli jej nie odpowiada nasze towarzystwo, jest wiele innych stoików dalej od nas i może się przesiąść. Na co pani oburzona, ze ona mówi do męża, na co ja do niej - ale o moim dziecku i nie pozwolę złe słowa w pod naszym adresem. Szkoda, ze nie wpadłam na to aby pani powiedzieć, ze dziecko też mówi do mnie a ona sobie pozwala na komentarze. Najlepszy był mój mąż bo na głos do Olki – a krzycz sobie dziecko, krzycz… po czym wstał i kupił jej soczek w kolorze pomarańczowym

dla mnie sytuacja była niezdrowa, bo zachowałam się przy Oli tak jak bym nie chciała. Sama podważyłam swoje zdanie. Bo tu niby dziecku tłumacze jak ma się zachować, ze ma wypić soczek taki jak już dostała i nie marudzić a tu zmuszona jestem do jej obrony na głos, co ona widzi i słyszy i nabiera pewnie przekonania, ze nie zachowywała się źle skoro ją mamusia broni. Próbowałam jej jeszcze potem wytłumaczyć na spokojnie ale jakie tego skutki nie umiem powiedzieć.
Chcę powiedzieć, ze czasem osoby patrzące z boku za próbę uspokojenia marudzącego dziecka przez rodziców głupimi komentarzami mog tylko zaszkodzić.
Goga66
2007-03-20
16:10:17
Email
Miałaś prawo zwrócić uwagę tej pani. Niekulturalne są takie uwagi na temat odób trzecich. Co do sytuacji z Olą - no cóż - błędy sie popełnia. Ja bym kupiła soczek, który wybrała i najwyzej dokupiła drugi, żeby się przekonała, że jej nie smakuje. A może od razu trzeba było tłumaczyć, że ten nie będzie jej smakować i żeby jednak coś innego wybrała? Sytuacja mało istotna, bo takich bedą tysiące. Będziesz popełniac błędy bo jesteś człowiekiem. Inna sprawa, że wielu ludzi ma uraz do metod wychowawczych współczesnych mam, kiedy patrzy na niektóre dzieci w wieku szkolnym i czasem nawet przedszkoklnym. Słownictwo na k... i lepiej, u gimnazjalistek - przechwalanie się, ktora ile wypiła i z kim poszła do łóżka (tak, tak - sama miałam przyjemność wysłuchać w metrze). Niestety, nie tylko my wychowujemy ale tez media. Sama jestem w strachu, jak nauczyć Zuzę prawidłowo wybierać, pogardzać chłamem i kretyńskimi wzorcami serwowanymi w TV i gazetkach dla dziewczynek
aneta76
2007-03-20
23:18:36
Email
Wiesz Asia ja bym naprawdę "olała" i się nie przejmowała ,jeszcze mnówstwo takich sytuacji przed nami. Sama wiesz jak wychowywać swoje dziecko, a jakieś głupie uwagi starszych pań miej naprawdę głęboko. Ja ostatnio byłam z małą, koleżanką i jej synkiem też 2,5 roku na spacerze. Moja córka wytaszczyła na dwór ogromny wózek gondolkę z lalą. Dostała go w listopadzie na urodziny i całą zimę chciała z nim wyjść na spacer, ale zapowiedziałam jej, że zabierze go jak będzie wiosna. Ostatnie ciepłe dni sprawiły, że moja córka uznała, że wiosna już jest i musiałam jej w końcu pozwolić. Niestety wózek spodobał się jej koledze i oczywiście walka kto ma go prowadzić. Bożenka walczyła jak lwica, żeby nie oddać sterów, a kolega też niczego sobie poczynał. Normalnie jak to dzieci w tym wieku mają ogromne poczucie własnej wartości. Tłumaczenia z mojej strony , żeby trochę mu dała poprowadzić na nic się zdały, tłumaczenia koleżanki synkowi,że to nie jego wózek też na nic... Oczywiście jakaś paniusia szła za nami i na cały regulator komentowała: Oj mamy nie potrafią dzisiaj dzieci wychowywać, co to ma być, awantury na ulicy itp. Kiedyś to w dupę przylała matka i spokój był. Nie komentowałyśmy tego bo i po co?
pinkie
2007-03-21
08:49:01
Email
Ojej, jak widze głupoty nie brakuje. Ja natomiast byłam kika razy świadkiem jak mamusia przesadnie strofowała dziecko. To była przemoc psychologiczna - wymyślanie dziecku przy ludziach. I bardzo chciałam pomóc tym dzieciom, ale nie wiedziałam jak. Ostatnio dowiedziałam się w programie Dzień Dobry TVN, ze trzeba w takich przypadkach odwrócić uwage matki - np powiedziec jej z uśmiechem "Dzień Dobry!" Tak żeby się zaczęła zastanawiać skąd mogę ją znać. Albo zapytac ja czy moze jej w czymś pomóc, bo wygląda na przemęczoną.
Basia.26
2007-03-21
11:37:48
Email
asiu ja kiedyś miałam taką sytuację... w centrum Jaworzna, na przeciwko PKO jest chodnik i idąc w strone hali sportowej jest dość ciasny zakręt w ul Mickiewicza... bedąc już koło wypożyczalni video musiałam bardzo zwolnic, bo szła przede mna starsza, otyła pani i prowadziła na smyczy sędziwego pieska. no ale tak sie oboje rozeszli po tym chodniku, że nie sposób ich było ominąć, tym bardzij wózkiem. wiec powoli sobie drepcze za nimi, patrze w witrynę wypozyczalni... i nagle ups... kółkiem wjechałam owej pani na nogę... ona się zatrzymała (tworząc przy tym ogromny korek w najwęzszym miejscu chodnika) a ja zapatrzona w witrynę nie zauwazylam tego. za mną stało stado ludzi, którzy tez juz w tym małym karambolu uczestniczyli . ja zaraz po incydencie opamiętałam się, zatrzymałam wózek i gorliwie pania przeprosiłam dodając "mam nadzieję, że nic się pani nie stało" na co ona: ty gówniaro patrz jak jeździsz tym wózkiem.... pchasz się, na nikogo uwagi nie zwrócisz, co ty sobie wyobrazasz, potrącilas mnie, prawie się wywróciłam (to stek bzdur, ja ta pania tym kółkiem tylko dotknęlam) itd. ja jej mówię, zeby się uspokoiła, że nic się takiego nie stało, ze przepraszam ja itd, a ona nagle zaczyna kuleć i mówi: o rany boskie, jak mnie boli noga, o proszę, krew mi jeszcze leci (miała zimowe kozaki, przez które nic nie widać, które całkowicie zamortyzowały uderzenie)i taki popis kulenia odstawia, że szok. i dalej na mnie wyzywa od gówniar itd, ludzie się patrza, co młodsi to śmieja, kolega mój na to wszystko z usmiechem do mnie CZESC :) ta kobieta mi mówi, że policje wezwie, że smycza psa mi przyłozy... jak ja się wściekłam powiedziałam, żeby sie uspokoiła, bo inaczej ja policję wezwę, bo ma psa bez kagańca a w centrum miasta jest. no to już przesadziłam kompletnie, bo na jej ulubionego pupila naskoczyłam. oczywiscie już nie kulała, jak dalej wykrzykiwała. wiec ja krótko powiedzialam już ze śmiechem: a uciekaj baba-jago, taka jesteś straszna, że tobą to nawet niegrzeczne dzieci straszyć nie wolno, bo uraz będą miały... i z usmiechem odeszłam. a ta moja riposta tak ludzi rozbawiła, że zaczeli się śmiac, a ta babcia poszła jak zmyta cos tam jeszcze pod nosem marudząc. tej pani poleciałam na TY pod koniec z tego wzgledu, że ona tez do mnie na TY mówiła i to w slowach nie przebierała, więc ja tez nie widziałam powodu, zeby sie ograniczac i wysilać na jakiś szacunek dla niej... no takie czasu.... a ta młodzież oczywiscie fatalna :)

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum