szukaj zwrotu:       szukaj w:
wybrano:
dział - Matki, żony, kochanki (problemy z dziećmi, mężami i niemężami, teściowymi, pracą, plotki, rady, itp)
temat - mamo, jestem dorosła !


Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony głównej forum
Napisano: Treść:
mija
2005-09-29
Email
Zastanawiam się, czy tylko ja mam taki problem, czy to jest niestety powszechny ból młodych rodzin mieszkających z rodzicami? Życie, przynajmniej do tej pory, nie ułożyło mi się niestety zbyt pomyślnie, ale robię co mogę, żeby to zmienić. Narazie największym moim "bólem" jest to,że po rozstaniu z mężem musiałam wrócić do rodziców. Oczywiście były wielkie obietnice, że wydzielą część domu, żebym miała przynajmniej namiastkę oddzielnego mieszkania, że nie będą wtrącać się w moje życie i wychowanie małej, ale niestety na tym poprzestało... Byłabym niesprawiedliwa, gdybym pisała tylko o tym, co robią nie tak. Jestem im bardzo wdzięczna, i zawsze będę, bo gdyby nie moi rodzice, to było by mi bardzo ciężko wychować samotnie dziecko, i jednocześnie pracować. Niestety codzienne szare życie pod jednym dachem, w jednej kuchni, itd. jest coraz trudniejsze. Córcia ma już 7 lat, i ma niestety coraz częściej odmienne zdanie na rózne tematy niż np. babcia, a że jest teraz w takim dziwnym, buntowniczym wieku, to coraz częsciej słychać płacz i krzyki. Jak jest w domu dobrze, to jest naprawdę miła atmosfera, jest naprawdę fajnie. Ale jak tylko zacznie iść coś nie po myśli mojej mamy, to... Ona nie potrafi zrozumiec tego, że ja już mam swoją rodzinę, nawet jeśli jest ona dwuosobowa. Stworzyliśmy z mężem naszą małą rodzinę parę lat temu, i nawet jeśli nie udało nam się jej utrzymać do końca, to jestem przecież odpowiedzialna za mnie i moje dziecko. Ale jak mam sobie z tym poradzić, skoro sama jestem traktowana przez moją mamę jak mały, głupi dzieciak ?! Najgorsze jest to, że jeśli ma do mnie jakieś pretensje, to mała to wszystko słyszy i jest świadkiem naszych "kłótni". Oczywiście staje po mojej stronie, no i zaczyna mieć do swojej babci uraz. Nie chciałabym do tego dopuścić. To jest przecież moja matka i jej jedyna babcia, nie mogę pozwolić na to, żeby mała ją znienawidziła. Rozmawiałam z mamą na ten temat, prosiłam żeby unikała swoich wywodów przy małej, bo to tylko wszystkim szkodzi, ale ona nadal swoje... Marzymy z córcią o swoim domku. Mam już pewne plany, i nawet "coś na oku". Mam nadzieję, że podołam i spełnię wreszcie nasze marzenia. w moim domu jest niestety tak, że dzieci są dla mojej mamy najkochańsze tylko wtedy, kiedy mieszkają osobno... Tak było tez w moim przypadku, kiedy mieszkałam z mężem. Odkąd wróciłam, sielanka się skończyła. Nie wiem, może przesadzam, staram sie już nie reagować na te wszystkie uwagi, ale ciężko to wszystko przemilczeć, bo czasami głupia odpowiedź aż się ciśnie sama na usta. Ale powiedzcie same - mam chyba prawo do odrobiny prywatności, i do wychowania swojego dziecka w taki sposób, jaki uważam dla niej za najlepszy, prawda ? Jestem rodzicom naprawdę wdzięczna za pomoc. Chciałabym tylko, żeby mieli do mnie więcej zaufania i bardziej we mnie uwierzyli... Może kiedyś zrozumieją ... :(
MoNiSiA
2005-09-30
16:04:14
Email
Podziwiam Cię za to, że tak świetnie sobie dajesz radę w wychowywaniu córeczki i jesteś dla niej niezwykłym autorytetem silnej psychicznie kobiety. Jestem pewna, że już wkrótce będziecie miały swój własny kącik, czego z całego serca życzę. Kobieta samotnie wychowująca dziecko (nie cierpię tego określenia) nie jest gorsza od innych matek. Przecież jest tak silna jak nie jedna kobieta. Podziwiam, podziwiam i jeszcze raz podziwiam!
mija
2005-09-30
22:26:23
Email
Dziękuję Ci Monisiu. Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczą takie słowa - dodały mi skrzydeł :) Tak niewiele potrzeba, żeby nabrać chęci do dalszej "walki". Ale przecież robię to dla mojego Słoneczka, a dla niej jestem w stanie zrobić wszystko. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie !
MoNiSiA
2005-10-01
12:57:01
Email
Mija, kochana ja też samotnie wychowuję Julię - i strasznie nie lubię tego określenia, bo nie czuję że tak jest. Daję sobie radę ponieważ bardzo pomagają mi rodzice za co jestem im niezmiernie wdzięczna. A tatusia próbuje zastąpić Julii mój tata. Wiadomo - nigdy nie zastąpi, ale stara się jak może, aby Mała miała chociaż troszkę tego ojcowskiego przykładu i ciepła - i przyznam, że ona za nim wprost szaleje! Chyba tylko na jego widok tak piszczy i robi się żywiołowa :) Oczywiście z wzajemnością :) Bo pierwszą rzeczą jaką robi mój tata po powrocie z pracy to wycałowanie Julki i pytanie się jak ona spędziła dzień :) Ściskam Ciebie mocniutko i Twoją śliczną córcię :* I wierzę że wkońcu będziecie miały swoje mieszkanko, czego z całego serca życzę! :)

Dodaj nowy wpis      Powrót do wybranego działu      Powrót do strony gwnej forum